The Halls of Montezuma (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XIX wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Zagraliśmy dziś z czmielonem dwa razy, ale dla niego były to bardziej rozgrywki szkoleniowe, chociaż za drugim razem rozgrywka fajnie się rozwijała, ale musieliśmy skończyć przed czasem (tyle, że po lądowaniu Scotta z silną armią pod Veracruz i zdobyciem fortecy powoli zarysowywał się finał na korzyść Amerykanów). Klimat gra ma miejscami niesamowity, choć z drugiej strony bywają okresy nieco statyczne. Natomiast w zasadach nadal natykaliśmy się na pewne niejasności (mimo, że operujemy już generalnie na poprawionej wersji instrukcji). Moje głównie spostrzeżenie co do tej gry (po tych dwóch rozgrywkach) jest też takie, że nowej osobie, która wcześniej nie miała z nią do czynienia, a nie zna tej wojny za bardzo, żeby wejść w grę potrzeba co najmniej jednej, jeśli nie dwóch rozgrywek. Bo niby w drugiej grze mój przeciwnik wszystko już wiedział mniej więcej jak działa, ale np. desantów jeszcze nie przećwiczyliśmy, w związku z tym nie bardzo wiedział czego się z tej strony spodziewać, i się zbytnio nie zabezpieczył. Itd. itp. Taki syndrom każdej gry card driven, jednak tutaj mam wrażenie występujący trochę wyraźniej.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Kolejna rozgrywka za nami. Tym razem dograliśmy do 7 etapu. Meksykański rząd był już upadł. Generał Scott wcześniej próbował lądowania pod Vera Cruz, ale mimo wsparcia ognia artyleryjskiego floty został odparty i jak niepyszny musiał się wycofać do Nowego Orleanu. Tak, że jak się chce to można. Przy okazji precyzyjniej zinterpretowaliśmy kartę dotyczącą inwazji. Okazuje się, że jeśli wcześniej Scotta nie było na mapie i nie był dowódcą armii, to jego zgrupowanie ląduje jako "Force", więc ma minimalnie mniejsze bonusy w walce. Meksykanie przyjęli generalnie strategię budowy silnej linii umocnień nad Rio Grande (nie nad samą rzeką, ale nieco dalej) i trzymali się w defensywie, co najwyżej kontrując na swoim terytorium. Rozbudowali też swoje siły ilościowo dzięki licznym posiłkom, tak że oddziałów mieli więcej niż Amerykanie, ale jak już zaczęły się lądowania na zachodnim wybrzeżu, to po desancie Scotta pojawił się tam kolejny generał. Później ruszyła nowo powołana Armia Teksasu i tak Santa Anna z głównym zgrupowaniem meksykańskim zaczął się trochę miotać między dwoma kierunkami działania. Pod koniec 7 etapu po uwzględnieniu rajdów Indian Meksykanie byliby o 1 punkt od załamania. Nie wiadomo jednak jak potoczyłyby się walki (czas nam się skończył mniej więcej w połowie etapu). Wszystko wskazywało na to, że Amerykanie mieliby jeszcze przynajmniej 1-2 możliwości pobicia sił meksykańskich, co pozwoliłoby im zapewne zdobyć dodatkowe punkty zwycięstwa. Bardzo mało było rewolt, tylko przejściowo udało się Amerykanom zbuntować stan Baja California i jeszcze jeden, ale Meksykanie szybko się z tym uporali. Za to koło linii frontu wylosowały się wyjątkowo wysokie punktowo VP za zdobycie miast.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Znowu udało nam się zagrać z czmielonem aż dwa razy. Dalej konsekwentnie gramy tymi samymi stronami (ja ponownie Amerykanie, czmielon znowu Meksyk), by maksymalnie poznać ich możliwości. W pierwszej rozgrywce w końcu zwyciężył Meksyk. Trochę fartownie, bo na koniec 6 tury przy rzucie 9 (na kostce 10-tce tylko 9-tka powodowała koniec gry już w tej turze, ale właśnie ta liczba wypadła). W rozgrywce Meksyk radził sobie dużo lepiej. Czmielon pilnował rajdów indiańskich, ja z kolei nie wykorzystałem jednej z okazji, żeby zająć flotą port z objectivem, przez co straciłem możliwość zdobycia z początku punktów zwycięstwa. Dość silnie obsadzone było później Vera Cruz. W ogóle wojna wybuchła dopiero na koniec 4 tury. Meksykanie przetrzymali mnie więc dość długo i to był jeden z kluczy do sukcesu. Ja z kolei grając postanowiłem opanować korpusem Kearney'a wschodnie strefy: Alta California i potem Baja California, co mi się udało, przy okazji także parę pól w północno-zachodniej części Meksyku. Czmielon grał raczej defensywnie. Silnie się umacniał, gdy Amerykanie przeszli Rio Grande - kontratakował. Udało mu się uzyskać pewne sukcesy militarne, aczkolwiek później zaczęły się w Meksyku szerzyć rewolty, które w pewnym momencie bardzo go zaangażowały. Amerykanie jak to zwykle byli na dobrej drodze do zwycięstwa, ale zabrakło im czasu. Dla odmiany druga rozgrywka okazała się pod wielu względami inna. Z początku Amerykanie bardzo starali się w miarę szybko wywołać wojnę, jako że mieli na ręku sporo kart zwiększających szanse na to. Wojnę udało się wywołać turę wcześnie, jednak szybko pojawił się przy granicy Santa Anna z silną armią i ogólnie Meksykanie wtargnęli do Teksasu. W 4 turze sytuacja była naprawdę kryzysowa. W pewnym momencie zanosiło się, że Amerykanie przegrają automatem. Jednak armii obserwacyjnej z pomocą jednego z młodych oficerów - Ulyssesa S. Granta udało się pokonać korpus Santa Anny i jako tako opanować kryzysową sytuację. Meksykanie wdarli się jednak głęboko, również nad brzegiem Atlantyku armia Tejas pod wodzą Ampudii wkroczyła na amerykańską (już) ziemię i szykowała się do dalszej ofensywy. W 5 turze pojawił się jednak gen. Scott z 5 jednostkami, Amerykanie zaczęli mieć stopniowo coraz większe siły dzięki posiłkom, nadal znajdowali się jednak częściowo w defensywie. Decydujący był chyba koniec 5 tury, kiedy w końcówce Scottowi udało się rozbić główną armię Tejas pod wodzą Ampudii. Meksykanie zbudowali w międzyczasie za rzeką fort, który okazał się mieć wartość aż 8 punktów, ale ostatecznie niewiele im to pomogło, ponieważ nie zdołali uzupełnić swoich sił. Dzięki temu Scott z Taylorem całkowicie zniszczyli armię Tejas, opanowali wrogi fort i utworzyli przyczółek za rzeką. Sytuacja była dynamiczna, bo nad granicą Meksykanie nadal mieli dwa silne zgrupowania, jednak w końcu 6 tury Scott przeprowadził inwazję, opanowując jeden z objectivów w środkowym Meksyku i rozbijając doszczętnie broniące go oddziały. W ten sposób dzięki licznym zwycięstwom Amerykanie obniżyli wolę walki do poziomu 8, a że w międzyczasie upadł rząd meksykański i w kraju zaczynał się już powoli szerzyć chaos, to na koniec 7 etapu czmielon skapitulował.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Neoberger »

Mniam. Smakowite opisy.
Grę zamówiłem i mam nadzieję, że na Gwiazdkę ją będę miał.
Santa Anna, Napoleon Ameryki. :-) Ma jakieś szanse w bitwie z Amerykanami?
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Ma, jak najbardziej, zwłaszcza póki najlepsi generałowie nie nadejdą i Amerykanie nie obrosną z piórka (nie pojawią się młodzi zdolni oficerowie). Ponoć zarzutem w stosunku do gry było to, że jednostki meksykańskie niezbyt odstają jakościowo od amerykańskich.

Opisy póki co jeszcze skrótowe. Jeszcze ze dwie rozgrywki i myślę, że sobie wyrobię zdanie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Neoberger »

Raleen - jak się już udoskonalisz na maksa, to chętnie z Tobą zagram. Będziesz mógł szkolić następnego podawana w tej grze. :-)
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Ja oczywiście chętnie, tylko na PW proponuję przenieść umawiania, żeby nie zaśmiecać wątku.

Ważna rzecz w przypadku tej gry to poprawiona wersja zasad - dużo zmieniali i początkowa wersja wiele pozostawiała do życzenia (aż tyle nie wczytywałem się, ale na ile pobieżnie mogę stwierdzić).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Strategos »

Bardzo przydatny jest też indeks umożliwiający sprawniejsze poruszanie się po instrukcji:

http://boardgamegeek.com/filepage/43503/new-index-v10
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Kolejna rozgrywka za nami. Czmielon jeszcze bardziej udoskonalił strategię gry Meksykanami (grał nimi już chyba 6 czy 7 raz...). Znowu na początku bardzo ofensywnie działał w Teksasie. Armia amerykańska podjęła walkę i efekt okazał się taki, że była wyczerpana. Tym razem, szczęśliwie dla Amerykanów, Santa Anna pojawił się dość późno, bo dopiero w 3 turze. Jednak i pomniejsi dowódcy nie próżnowali. Meksykanie usiłowali otoczyć Armię Obserwacyjna pod dowództwem Taylora, stojącą nad Rio Grande. Potem starali się po prostu usadowić w Teksasie, by czerpać z tego tytułu punkty woli politycznej, co bardzo podbudowywało ich wolę walki. Wojna wybuchła jednak dość szybko dzięki rzutowi na wypowiedzenie wojny. Wola polityczna Meksyku była wtedy na niebotycznym poziomie 35, a w pewnym momencie doszło do tego, że Meksyk dalej zyskiwał za sukcesy w Teksasie, ale skończyła się już skala (nie mógł więcej zyskać). W dobrym momencie wojna wybuchła, bowiem oddziały amerykańskie w Meksyku były już naprawdę wyczerpane, a brak uzupełnień doskwierał. Potem doszło do kilku starć. Okazało się, że posiadająca zaledwie 2 jednostki piechoty grupa pod dowództwem gen. Doniphana niemal zatrzymała całą armię Tejas nad Rio Grande. Potem jednak nie było już tak różowo. Zwykle w bitwach szczęście sprzyjało Meksykanom, nawet jak Amerykanie mieli przewagę. Dość szybko nastąpiła inwazja gen. Scotta, który wylądował ze swoimi siłami pod Veracruz. Forteca była niebroniona, więc lądowanie przebiegło bez problemów (Meksykanie nie zdążyli jej obsadzić). Potem z kolei jakoś Meksykanie nie kwapili się by pójść twierdzy z odsieczą, więc została zdobyta praktycznie bez strat. W tym samym czasie doszło też do dużej bitwy w Teksasie. W wyniku zagrania dodatkowych kart bitewnych Meksykanie uzyskali przewagę, następnie rzuty sprawiły, że odnieśli zwycięstwo. Obie główne armie były jednak wykrwawione, więc potem nadszedł czas lizania ran. Przybywające posiłki i coraz liczniej pojawiający się w oddziałach amerykańskich oficerowie zniechęcili Meksykanów do działań ofensywnych. Po uzupełnieniu sił Amerykanie zaczęli już wyraźnie przeważać. Pod zdobytym Veracruz, gdzie stał gen. Scott, lądowało kolejne zgrupowania, gen. Doniphana, za nim nadciągało następne. Również w Teksasie siły amerykańskie były potężne. Nie dograliśmy do końca, aczkolwiek na tym etapie najwięcej zależałoby od rzutów kostką na zakończenie gry... Poziom woli walki Meksykanów był wysoki, rząd już się destabilizował wskutek amerykańskiej blokady morskiej, aczkolwiek jego upadek nie był jeszcze definitywnie przesądzony. Amerykanie potrzebowali jeszcze chwili, żeby przegrupować siły i ruszyć z decydującą ofensywą. Rozgrywkę skończyliśmy na początku 7 etapu. Na koniec wykonaliśmy jeszcze "do przodu" rzuty na pokój, żeby sprawdzić z ciekawości co by było dalej. Wynikało z nich, że wojna potrwałaby jeszcze trochę, dając Amerykanom szanse na zwycięstwo.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Neoberger »

To Meksyk ma jakieś szanse?
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Na dłuższą metę to raczej jest dla Meksyku równia pochyła, tylko jest kwestia kiedy wojna się skończy i jednak jak Amerykanin, zwłaszcza pod presją czasu, popełni jakieś błędy, zwłaszcza wypuści się za daleko, to Meksyk też może spokojnie wygrać bitwę, a przez to narobić Amerykaninowi problemów. Ale początek wcale tak różowo dla Ameryki nie wygląda. Zawsze może wyjść tak, że stan kryzysu potrwa dłużej, a wtedy Amerykanin nie dostaje pełnych posiłków, a tu ciągle go atakują i ponosi straty. Tak można większość wojska stracić w Teksasie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Neoberger »

Przeczytałem poza instrukcją wszystkie pliki z uzupełnionymi przepisami i wyciągi z nich.

Ale dalej mam wiele niejasności (głównie z nieogrania i zbyt wielkiej ilości informacji na raz). :cry:

1. Przede wszystkim chcę by ktoś mi potwierdził, że w bitwie jednostki pozostałe (poza Lead i committed) liczą się za 1 punkt, bez względu na liczbę stepów i siłę?

2. O co chodzi z hidden guerilla? Czym się różni od normalnej?

3. Najważniejsze. Supply Event jest w trakcie rozgrywki, a nie po zakończeniu zagrywania kart?

Ale te przepisy facet napisał. Ufff. :shock:
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

1. Tak, zgadza się.

2. Chodzi o to, że w trakcie walki możesz ją "wystawić" do bitwy i wtedy odcinasz armię przeciwnika od zaopatrzenia, co daje Meksykanom bonus (na karcie gdzie są modyfikatory jest podane jaki).

3. Jest w trakcie rozgrywki. Jak się ma kartę z wozikiem to za każdym razem się rzuca czy nie wypadnie Supply Event, a jedna karta powoduje, że wypada automatycznie. Supply Event może być tylko raz na turę, czyli jak już raz wypadnie (co zaznacza się odpowiednim żetonem), to wiadomo, że w danej turze go nie będzie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Neoberger »

Dzięki.

Jestem po pierwszej krótkiej rozgrywce solo. Tak żeby w ogóle zobaczyć co się dzieje.

Gra jest bardzo fajna, ale początkującemu w nią graczowi robi się zamęt w głowie jak grać żeby zwiększyć szansę sukcesu. :-)

Poza tym karty od początku mieszają strasznie.

Gra wygląda na nieźle móżgożerną.

I mieli rację Amerykanie, że skandalem jest szansa Meksykanów w bitwie. :lol:
Od razu zaatakowałem Taylorem przez Rio Grande i dostałem bęcki od stojącej tam Armii Teksasu. :shock:
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: The Halls of Montezuma (GMT)

Post autor: Raleen »

Na początku nie powinno się atakować Amerykanami, zanim nie wybuchnie wojna. Z prostej przyczyny: nie masz uzupełnień, które możesz dostawać w trakcie tury, a Meksyk ma. Jak wykrwawisz te siły, które masz na początku (o co w bitwie nietrudno, zwłaszcza ofensywnej), to potem może być ciężko, jeśli Meksykanin zagra ofensywnie (a umiejący grać Meksykanin powinien grać tam z początku ofensywnie). Tak, że generalnie Amerykanami na początku trzeba się głównie starać doprowadzić do wybuchu wojny. Potem, jak już wojna wybuchnie i zaczynasz dostawać uzupełnienia, sytuacja zmienia się diametralnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „XIX wiek”