The Napoleonic Wars (GMT)
The Napoleonic Wars (GMT)
Ponieważ przez ostatnie kilka tygodni udało mim się kilka razy zagrać w tę grę, w różnym składzie osobowym i liczbowym (od 3 do 5, a nawet trochę dziwnie w 6), postanowiłem wydzielić odrębny temat. Od czasu do czasu będę donosił o kolejnych znaleziskach na polach bitewnych i za kotarami gabinetów. Ostatnio z żalem musieliśmy zakończyć grę po piątej godzinie i trzecim etapie. W okolicach Wiednia stały "okopane" armie rosyjskie, austriackie i francuskie, zmęczone wieloma potyczkami, dwoma bitwami i czekaniem na ruch przeciwnika. Rosjanie poza tym byli permanentnie zajęci gaszeniem wojen perskich i tureckich, nagrywanych przez francuskich agentów. Na Morzu Północnym zakończyła się kilkuletnia rywalizacja Danii i Anglii - Duńczycy ulegli liczebnej przewadze, a z dużych miast pozostała im tylko stolica, bo resztę zajęli angielscy sojusznicy - Szwedzi. Ta nacja zresztą wykazała się nie lada aktywnością, prowadząc wojnę podjazdową w Niderlandach. Pewnie przypomniały im się czasy Gustawa Adolfa, ale i tak wszystko stracili, gdy w końcu Francuzi zdecydowali się na użycie większych sił. Najciekawiej było w Hiszpanii, gdzie po początkowych drobnych potyczkach przybył Wellington i poza Barceloną zajął wszystko. A wtedy Napoleon porzucił wiedeńskie przedmieścia (nota bene spalone przez Francuzów podczas poprzednich walk, gdy Rosjanie odbijali cesarskie miasto), szybkim marszem przekroczył Pireneje, odzyskał Hiszpanię, zepchnął część Anglików pod Gibraltar, a Wellingtona pokonał gdzieś pod Lizboną. I tyle. Mógł sobie na to pozwolić, gdyż koalicjanci nie mieli już czym grać... A Prusy zbroiły się i zbroiły, a obie strony usiłowały przeciągnąć je do swojego obozu, tyleż samo kart wydając na wojnę, co na dyplomację. Ta gra ma swój urok (pomimo strasznie losowych bitew, z trudem modyfikowanych przez odpowiednie karty), ale najlepiej chodzi na TRZECH. Jeśli macie okazję - sprawdźcie ją sami. Powtarzam zdanie tych, którzy grali i w to i w TYW. Ta jest lepsza. Ja wiem, że jest naprawdę niezła. Adieu!
Recenzja gry na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Tłumaczenie kart do ściągnięcia na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=217
Recenzja gry na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Tłumaczenie kart do ściągnięcia na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=217
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 lutego 2011, 21:02 przez dezerter, łącznie zmieniany 4 razy.
Czy to przypadkiem nie chodziło o HIS, a nie TYW?
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Strategos, łącznie zmieniany 1 raz.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
Autoerrata - nie TYW, ale HIS! Sorki za przymulenie. A dostęp do gry będzie od czasu do czasu... co prawda w obecnych warunkach lokalowych OKA może być ciężkawo.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystkim się cyklicznie ta czkawka tu zdarza bo reagujemy na komunikat "debug" ponowieniem posta a trzeba wykazać zimna krew i sprawdzić zapis i okazuje się ,iż mimo tego mylnego komunikatu post zostaje zapisany na Forum.
Pozdrawiam !
Pozdrawiam !
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
Można spróbować niedługo zagrać... ale nie w najbliższą sobotę, bo wdrażam młode pokolenie maturalne (kolegów córki) w CC Ancients.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez dezerter, łącznie zmieniany 2 razy.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Grę na 3 osoby, żeby była zrównoważona zrobić niełatwo. Jak czytałem Twój opis dezerterze to skojarzył mi się z grą "Bonaparte" wydaną niedawno w Polsce, ale rozumiem, że to coś dużo lepszego
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Cóż, w tej grze także się zdarzają dość egzotyczne rozwiązania, ale na ten temat już raz dyskutowaliśmy, więc nie będę rozgrzebywał starych ognisk obozowych.
Trzy osoby to: Francja, Anglia i Rosja z Austrią.
Francja ma co robić... Anglia rules the waves i miesza gdzie może, pilnując równowagi na kontynencie, by w ostatniej chwili przechylić szalę na swoją stronę. Rosja broni Austrii a Austria wspiera Rosję - mogłoby się wydawać, że temu graczowi najciężej wygrać, ale wystarczy podczepić Turcję albo Prusy i hajda na Paryż! Dobre w grze jest to, że Austria i Prusy po prostu nie mają flot, a Francja jest w stanie wystąpić przeciwko wszystkim (no, jakaś Dania czy Turcja bardzo się przydają jako sojusznicy... o Prusy można też powalczyć). Francja ma bombowe karty domowe, najlepszych i licznych marszałków, ma mniejsze straty w forsownych marszach i armię, której liczebnie dorównują wspólnie Austria i Rosja. Nic, tylko atakować! Problemem jest oczywiście wynik każdej walki (straty na szóstkach, rozbicie na piątkach, a liczba kostek w dużej bitwie przekracza 20 po jednej stronie). Widziałem już bitwy, gdy kilku Anglików pokonało kupę Hiszpanów, a wielka armia francuska odbijała się bezsilnie od okopanych Austriaków. Bez kart modyfikujących wynik bitwy lepiej się nie decydować na wielkie zwarcie... Ale z drugiej strony wolę chyba to, niż przysłowiowe "mam 4:1 i wygrywam automatycznie... "
Trzy osoby to: Francja, Anglia i Rosja z Austrią.
Francja ma co robić... Anglia rules the waves i miesza gdzie może, pilnując równowagi na kontynencie, by w ostatniej chwili przechylić szalę na swoją stronę. Rosja broni Austrii a Austria wspiera Rosję - mogłoby się wydawać, że temu graczowi najciężej wygrać, ale wystarczy podczepić Turcję albo Prusy i hajda na Paryż! Dobre w grze jest to, że Austria i Prusy po prostu nie mają flot, a Francja jest w stanie wystąpić przeciwko wszystkim (no, jakaś Dania czy Turcja bardzo się przydają jako sojusznicy... o Prusy można też powalczyć). Francja ma bombowe karty domowe, najlepszych i licznych marszałków, ma mniejsze straty w forsownych marszach i armię, której liczebnie dorównują wspólnie Austria i Rosja. Nic, tylko atakować! Problemem jest oczywiście wynik każdej walki (straty na szóstkach, rozbicie na piątkach, a liczba kostek w dużej bitwie przekracza 20 po jednej stronie). Widziałem już bitwy, gdy kilku Anglików pokonało kupę Hiszpanów, a wielka armia francuska odbijała się bezsilnie od okopanych Austriaków. Bez kart modyfikujących wynik bitwy lepiej się nie decydować na wielkie zwarcie... Ale z drugiej strony wolę chyba to, niż przysłowiowe "mam 4:1 i wygrywam automatycznie... "
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez dezerter, łącznie zmieniany 2 razy.
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
Ja chętnie zagram, ale po co łączyć Rosję i Austrię pod jednego wodza?
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Comandante, łącznie zmieniany 1 raz.
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
well, można nie łączyć i grać we czterech. Ale po pierwsze ciężej się zebrać we czterech, po drugie, najczęściej Rosja i Austria pod dwoma wodzami mają różne pomysły na życie, co bardzo ułatwia politykę i wojnę Francuzom. A oni i tak mają nieźle - no, chyba że fatalnie wypadają w rzutach bitewnych, o czym sam miałem się okazję przekonać...
Ale - czy we trzech, czy we czterech - będzie się działo!
Pozdrowienia dla Commediante!
Ale - czy we trzech, czy we czterech - będzie się działo!
Pozdrowienia dla Commediante!
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Z tego co piszesz dezerterze, wnoszę, że gra nietrudna, skoro oparta o mechanizm rzucania na walkę wieloma kostkami?
Co do Francji i jej marynarki, to owszem po rewolucji była w kiepskim stanie, ale niewiele brakowało aby raz admirał Villeneuve wymanewrował całą flotę angielską - moje wiadomości czerpię z lektury Wieczorkiewicza.
Co do Francji i jej marynarki, to owszem po rewolucji była w kiepskim stanie, ale niewiele brakowało aby raz admirał Villeneuve wymanewrował całą flotę angielską - moje wiadomości czerpię z lektury Wieczorkiewicza.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
tego... mechanizm bitwy trudnynie jest, natomiast trudniej, ba, znacznie trudniej doprowadzić do bitwy w odpowiednim terenie, z odpowiednimi siłami i jeszcze kilkoma asami w rękawie. Inaczej lepiej się nie rzucać do walki, na zasadzie "pasmatrim, uwidzim".
A w tej grze flota francuska jest, tyle, ze zablokowana. Ale wystarczy kilka wydarzeń, jakiś duński sojusznik, jedna wygrana bitwa - i Anglia zaczyna budować okopy w Dover. Anglia ma dużą flotę - ale nie wszędzie. A Francuz może sobie wybrać dogodny moment i próbować się przedrzeć przez blokadę. Widziałem już w tej grze flotę francuską na Bałtyku... tylko już nie pamiętam, po kiego diabła tam popłynęła...
A w tej grze flota francuska jest, tyle, ze zablokowana. Ale wystarczy kilka wydarzeń, jakiś duński sojusznik, jedna wygrana bitwa - i Anglia zaczyna budować okopy w Dover. Anglia ma dużą flotę - ale nie wszędzie. A Francuz może sobie wybrać dogodny moment i próbować się przedrzeć przez blokadę. Widziałem już w tej grze flotę francuską na Bałtyku... tylko już nie pamiętam, po kiego diabła tam popłynęła...
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Grenadyerze napisz coś więcej o tej grze. Ostatnio mocno ją eksploatujesz z tego co zauważyłem. Przed konwentem w Niepołomicach też by się coś przydało więcej o niej napisać, przynajmniej dla potencjalnych zainteresowanych.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Itagaki
- Général de Brigade
- Posty: 2011
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
- Lokalizacja: Dublin
- Been thanked: 2 times
Coś chyba Ci się Raleenie pomieszało i pomyliłeś tą grę z tą:Raleen pisze:Grenadyerze napisz coś więcej o tej grze. Ostatnio mocno ją eksploatujesz z tego co zauważyłem. Przed konwentem w Niepołomicach też by się coś przydało więcej o niej napisać, przynajmniej dla potencjalnych zainteresowanych.
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.php?t=3077
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Itagaki, łącznie zmieniany 1 raz.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Takeda Harunobu
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Może, no cóż
Ale jak o tej coś możesz więcej napisać, to też byłoby miło.
Ale jak o tej coś możesz więcej napisać, to też byłoby miło.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)