The Napoleonic Wars (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XIX wieku.
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Post autor: Silver »

Ja jednak wolę takie gry globalne, całościowe.
Bo z tej serii co "Napoleonic Wars" jest teraz "Wellington" albo "Kutuzow", gdzie teren działań to np. Hiszpania, czy tylko Rosja to dla mnie takie działania "lokalne", tylko taka cząstka.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Po pierwszej rozgrywce, m.in. z RAJem i Silverem, pierwsze moje wrażenie jest takie, że gra przypomina mi HIS, aczkolwiek jest bardziej od HISa elastyczna w zakresie warunków zwycięstwa i postępowania graczy - mają oni większą swobodę. Jest też oczywiście wiele różnic.

Ostatnia rozgrywka poszła na straty, ze względu na Prusy, które okazały się nagle zapałać niespełnioną miłością do Francji i wkrótce stanąć na drodze niosącej na swoich bagnetach pokój i sprawiedliwość Rosji (wspartej angielskim złotem). Boleśnie przekonałem się też na własnej skórze, że przedwczesna inwazja przez Anglików Hiszpanii, nie dość, że nic nie daje, to jeszcze może wywołać reakcję francuską nad kanałem, co też się stało. Gra wypadła zabawnie, ale wszyscy graliśmy trochę po omacku.

Wracając do zasad gry, zwróciły moją uwagę zasady dotyczące bitew morskich, jako że będąc Anglia byłem nimi żywo zainteresowany. Zasady rozgrywania bitew morskich są takie, że okręty każdej ze stron posiadają dwa współczynniki: 1) siłę bojową i 2) nawigacyjny (tak go nazwę). Siła bojowa to ilość kostek jakie ma dana jednostka w walce (Anglicy mają 3, Francuzi - 2, Hiszpanie - 1 itd.). Z kolei współczynnik nawigacyjny oznacza możliwość "wykrycia" czy też przechwycenia floty przeciwnika - tylko gdy to nastąpi może dojść do bitwy. I w tym właśnie elemencie Anglicy górują nad swoimi przeciwnikami i to znacznie. Same starcia są natomiast trochę losowe, bo każdy celny strzał (6-tka) powoduje straty. Bardziej podobało mi się w tym względzie rozwiązanie z HIS, gdzie dwa trafienia powodowały dopiero zatopienie przeciwnika, z kolei dla trafień nieparzystych obowiązywała taka zasada, że liczyły się one tylko dla strony, która przegrała, dla zwycięskiej były ignorowane.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Silver pisze: Bo z tej serii co "Napoleonic Wars" jest "Wellington" albo "Kutuzow"
Wielką zaletą tej serii jest to, że poznanie zasad z jednej gry pozwala na grę w pozostałe bez specjalnych przygotowań. Zmiany zasad w poszczególnych tytułach są wobec całości niewielkie (wynikające z innych teatrów działań) lub po prostu w jednym tytule coś jest a w innych nie (np.: działania na morzu w Nappy wars są, ale w Wellingtonie już tylko marginalne a w Kutuzowie prawie wcale; dyplomacja w Nappy Wars odgrywa znaczną rolę ale w dwóch pozostałych już nie).
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Świetnie, nawet nie wiedziałem, że to wszystko z jednej parafii. Jeśli tak, to będzie okazja w Niepołomicach popróbować, bo jak rozumiem Ty Arteuszu i Grenadyer to macie? My zaś w Agresorze stoczymy pewnie w najbliższy weekend kolejny bój, także będę bogatszy o nowe doświadczenia.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Mam nadzieję, że uda się trochę w te tytuły pograć. Wellington 2-4 graczy.Kutuzow 2-4 graczy, Nappy Wars 2-5. Chętni chyba się znajdą.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Ja ze swojej strony ciekaw też jestem, która opcja w tej grze jest najlepsza, na 2 czy na większą liczbę graczy. Mam trochę takie wrażenie, może z Łysiaka jeszcze, że trudno będzie oddać pewne kwestie polityczne na planszy. Bierze się to stąd, że on dość nisko oceniał inteligencję kilku ówczesnych czołowych monarchów, zwłaszcza Prus i Austrii, i takich rzeczy, jakie oni robili raczej żadnej gracz nie będzie próbował.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

W ostatnią niedzielę wraz z RAJem, Silverem i Frankiem Strzałą mieliśmy okazję rozegrać dłuugą, bo aż 11-godzinną partię w Napoleonic Wars na czterech. RAJ kierował Rosją, Franek Austrią, Silver Francją, ja zaś Wielką Brytanią. Partia była mordercza. Ostatecznie zwyciężyła Rosja, zaś Francja, która przez całą niemal grę prowadziła politykę iście imperialną, zakończyła grą na ostatnim miejscu. Po tej partii wszyscy byliśmy mocno wyczerpani, ale też pojawiło się wiele przemyśleń, o których wkrótce. Postaram się też napisać obszerniejszego AAR-a, chyba że któryś z Szanownych Współgraczy mnie uprzedzi :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Post autor: Silver »

To nie było tak że wojna zaczęła się przez Francję bo pierwszą bitwę wydała Anglia, co za podżegacz.
Francja wcześniej tylko przemieszczała swe siły i działała dyplomatycznie.

Już na samym początku wybuchły Zagraniczne wojny: Rosyjsko-Turecka i Amerykańsko-Angielska.
Trwały one dosyć długo, ta pierwsza (jeszcze dopakowana przez kolejną kartę) aż do poddania sie Turcji poprzez działania rosjan na froncie europejskim.
Te i inne mocne wydarzenia na początku gry wywoływane były przez hiszpan będących w sojuszu z Francją.
Potem także hiszpanie mocno przeciwstawiali się zakusom brytoli na ich kraj i nawet słabsze hiszpańskie formacje w obronie zadawały większe straty liczniejszym i dowodzonym brytyjskim. Pod koniec gry całkowicie załamało się natarcie silnych brytyjskich formacji na Madryt. Nikt nie przeżył z atakujacych - "no pasaran".

Niestety francuzi przeżywali chwile frustracji gdy nieliczne jednostki brytyjskie pod wodzem Moorem przeszły po desantowaniu (atakowane cały czas) z północy Francji aż na samo południe i dalej do Hiszpanii, gdzie polegli wreszcie z rąk hiszpanów (to było jak Wielki Marsz).
Pod koniec gry dodatkowo weszły od północy kolejne siły (tym razem liczni Szwedzi) by powtórzyć ten marsz i też daleko zaszli.

Chyba najwiekszy błąd francuzów to posłanie w Interphase Napoleona wraz z 8 jednostkami do Turcji. Stał tam Kutuzow po zajęciu większości tego kraju. A stało się to w momencie gdy zawarty był rozejm z Austrią i Prusy (będące w koalicji z francuzami) szykowały się do wyprawy w głąb Rosji. Nastapiło rozproszenie sił. Lepiej było uderzać w 2 kolumnach na Rosję. Prusy na Petersburg a Francja na Moskwę. Stało sie jednak inaczej i jednostki pod Napoleonem podążające z dalekiego południa w kierunku Moskwy poniosły straty od wydarzeń a następnie zostały odcięte od Europy. Podobnie i prusacy ponieśli klęskę i wycofali się do swego kraju.
Gwardia Napoleona została tylko raz użyta już głęboko w Rosji, gdzie została pochłonięta z nielicznymi jednostkami - uderzyła jednak 4 kostkami i na 3 z nich pojawiły się "6" (prawdziwy atak gwardyjski, chyba najskuteczniejszy w grze).
Nie mogę sobie tego darować, takie niedopatrzenie, a można było podbić Rosję. Ale "miałeś chamie złoty róg" i zbyt radosną gra się stała - taka nieuwaga, zamroczenie.

Francuzcy doradcy przebywajacy w Turcji wypełnili zadanie i to było widać na koniec gry, gdy turcy lądowali na południu Fracji i świetnie tam się czuli odpierając silne ataki.
Od początku aż do chyab 3 z 5 tur gry Francja miała chyba w swym dziele błogosławieństwo boże i w bitwach (rzutach kostkami na "5" i "6") nie było równych francuzom.
Za bardzo potem rozproszyłem swe francuskie siły działając na wielu frontach, przy czym starałem sie wykonywać ruchy jak najszybciej (mimo że w momencie świetności miałem pod rozkazami 4 kraje i mocując się z tłumaczeniem tekstów na licznych kartach gry).

Jedynym krajem który nie uczestniczyło w walkach była spokojna Dania, choć została pod koniec gry przekabacona na cyrylicę.

Karty do gry przetłumaczę do końca (w paru przypadkach jeszcze poprosze o pomoc) a instrukcję jeszcze lepiej dopracuję jak i również skrót do niej (taki niezbędnik) liczący teraz około 5 stron.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

AAR - partia RAJ-Silver-Raleen-Franek Strzała, rozegrana w klubie AGRESOR, 14.09.2008

Cóż, czuję się niezwłocznie odpowiedzieć na te przeinaczenia i "nieścisłości", jako że historia musi opierać się na słuszności, tę zaś posiadała w tym czasie Wielka Brytania, która z narażeniem swoich szans na zwycięstwo w grze i z niezwykłym poświęceniem przynajmniej raz uratowała świat prze francuską dominacją, która jak wiemy nie mogła mu przynieść niczego dobrego. Stało się to konkretnie w jednej z pierwszych tur, kiedy to poświęcając kartę uratowałem grę, bo gdybym jej nie poświęcił Francuz by zwyciężył (akurat rezultatem rzutu na pokój na koniec tury była 5-tka).

Zacznijmy jednak opowieść od początku. Będzie ona rzecz jasna pisana z jedynie słusznego, brytyjskiego punktu widzenia. Odległe dzikie obszary wschodniej Europy, czy też raczej Azji, pojawiać się będą w nich w mniejszym stopniu o tyle, o ile to co się na nich działo będzie miało znaczenie dla zasadniczych zmagań.

Działania rozpoczęła więc Francja, bezczelnie przepływając pod bokiem floty brytyjskiej i nie oddając jej zwyczajowego salutu, do którego zobowiązana była jeszcze od czasów Lorda Protektora, jako że flota angielska jak wiadomo, panuje na morzu i bez jej przyzwolenia nikt po nim pływać nie będzie, Jakimże więc zuchwalstwem wykazali się Francuzi i Hiszpanie płynąć do znajdującego się w Galicji portu La Coruna. Nie mogąc dotrzymać pola w otwartym starciu postanowili schronić się do portu by połączywszy się ze stojącymi tutaj dalszymi okrętami spróbować zaskoczyć Brytyjczyków. Ci jednak nie obawiając się ich bynajmniej przystąpili do ataku na port w którym w bitwie u wybrzeży zatopili całą stojącą w nim flotę hiszpańską i znaczne siły floty francuskiej.

Od tej pory, do końca gry Hiszpanie nie zanieczyszczali już swoimi odchodami i morza, pozostawiając je tym, którzy naprawdę umieją po nim żeglować. Klęska floty była dopiero pierwszym akordem. Francja kombinowała bowiem w pierwszych etapach, tak by doprowadzić do lądowania na Wyspie. Czujnie pływająca wokół niej flota zamiary te całkowicie udaremniła. Skłoniło to małego człowieczka, którego nasi żabi przyjaciele zowią cesarzem, do ruszenia na wschód. Ku Austrii i Rosji. Konfrontacja z tą pierwszą wypadła dla Francji wyjątkowo pomyślnie. Austriacy stracili głowę, a wkrótce niemal stracili stolicę. Rozpaczliwa sytuacja monarchii Habsburgów skłoniła ją do wszczęcia pertraktacji i poddania się Francji. Oddała jej kilka pogranicznych obszarów i między obu państwami zapanował pokój. Tymczasem Francja działała aktywnie na niwie dyplomatycznej. Wskutek niezdarności rosyjskiej i austriackiej dyplomacji, mimo pewnych zabiegów Brytyjczyków, udało się jej przeciągnąć na swoją stronę Prusy. Wkrótce do sojuszników Uzurpatora dołączyła także Turcja, co sprawić miało wkrótce spore kłopoty jej odwiecznej "przyjaciółce" Rosji. Napoleon podążył więc na wschód, poszukując tu swego rodzaju przestrzeni życiowej, a od południa na Rosję natarła Turcja.

Wspomnieć należy, że nieco wcześniej udało się też Turkom związać część sił rosyjskich (Hiszpanie zagrali odpowiednią kartę, która zmusiła Rosjan do odesłania licznych jednostek z frontu). W swoim marszu na wschód Napoleon skręcił więc na południe, ku Kaukazowi, co ostatecznie skończyć się miało dla niego równie szczęśliwie niczym dla jego idącego tą trasą późniejszego następcy - Hitlera. Mimo to Rosjanie mieli spore kłopoty, bo do wojny włączyły się wkrótce wspierające Francję Prusy. Sprzymierzone z Napoleonem siły doszły niemal do samej Moskwy. Wtedy jednak miał miejsce szereg wydarzeń, które nie pozwoliły Francuzom dokończyć prowadzonej na wschodzie wojny. Przede wszystkim aktywnie działała Wielka Brytania, która podjęła kilka prób desantu zarówno we Francji, jak i później również w Hiszpanii. Francuzi mieli sporo szczęścia, zwłaszcza w początkowych fazach zmagań. Później jednak pozostawali im po tych walkach najczęściej samodzielni dowódcy. Ci, traktowani w myśl zasad gry niczym jednostki, przemierzali ziemie słodkiej Francji niczym wojska Czarnego Księcia w okresie wojny stuletniej. Zdarzyło się raz nawet tak, że wojska francuskie przeszły przez całą Francję, lądując nieopodal Niderlandów i docierając ostatecznie do Marsylii, zajmując po drodze szereg miast i dezorganizując francuską obronę. Równie zabawnie było w Hiszpanii. W pierwszych etapach zachłanni Hiszpanie ruszyli w kierunku Lizbony by podbić miłujący pokój i Wielką Brytanię naród portugalski. Ten stawił początkowo dzielny opór, lecz ostatecznie ulec musiał dzikości i barbarzyństwu sąsiadów z interioru. Anglicy jednak nie próżnowali wysadzając po pewnym czasie nową armię w Gibraltarze, armia ta zdobyła nawet Madryt i okupowała go przez kolejny etap. Zaściankowość Hiszpanów sprawiła, że wbrew zdrowemu rozsądkowi postanowili trwać przy Napoleonie.

Tymczasem działania na wschodzie i w pobliżu Francji zaczęły wkraczać w nową fazę, która wiązała się z wystąpieniem Austrii. W tym samym czasie brytyjska dyplomacja doprowadziła do złamania sojuszu Francji i Turcji oraz rychłego przejścia tej ostatniej do sojuszu z Anglią, jak również do złamania morderczego dla wschodnich koalicjantów sojuszu Francji i Prus. Jedynym sojusznikiem Francji pozostała Hiszpania. Działania te, jak i liczne interwencje we Francji wyczerpały jednak Wielką Brytanię. Ta, choć dzierżyła przez środkowy okres gry nawet palmę pierwszeństwa, musiała z końcem gry nieco przystopować. Inną przyczyną tego stanu rzeczy był fakt, że to na niej skupiał się pod koniec główny wysiłek Francji. W Rosji natomiast Napoleon doczekał się w międzyczasie swojej Berezyny, którą początkowo udało mu się nawet przetrwać, ale nie na długo. Gra wkraczała już w końcową fazę, i kiedy mocarstwa były wyjątkowo wyczerpane, z poduszczenia dyplomacji brytyjskiej, szwedzie oddziały inwazyjne z królem Gustawem, błądzące dotychczas bez celu po Prusach i ścierające się z ich siłami zostały skierowane do Niderlandów. Pojawienie się nowej armii, choć nawet niezbyt licznej, sprawiło Francuzom spory kłopot. By prowadzić aktywne działania musieli wydzielić spory korpus do obrony Paryża.

Nie zapobiegło to jednak opanowaniu przez Szwedów Niderlandów i pogranicznych ziem francuskich. Podobną rolę niczym Szwedzi próbowali odegrać na południu Turcy, których sprzymierzone z Wielką Brytanią oddziały wykonały desant na Marsylię, opanowując ją i skutecznie odpierając atak silnej armii prowadzonej przez samego marszałka Davouta. Ta klęska tak rozjuszyła Francuzów, że ostatecznie postanowili zniszczyć za wszelką cenę turecki desant. Turcy jednak nie dali za wygraną, i w następnym etapie pojawili się na wybrzeżach... hiszpańskiej Walencji, którą oczywiście opanowali, utrudniając życie Hiszpanom. W ramach ostatnich posunięć Rosjanie przekabacili na swoją stronę Danię, Austriacy, korzystając z zamieszania przy granicy opanowali północne Włochy i pograniczne ziemie francuskie, zaś Brytyjczycy wyparli Francuzów z Rzymu i południowych Włoch, które ci terroryzowali niemal od początku gry, przepędzając w pierwszych etapach stojące na straży praworządności i pokoju oddziały synów Albionu. Ostatnim akordem wojny była śmiała akcja angielskiego oddziału wysłanego z Gibraltaru w kierunku Grenady, który mimo przeważających sił hiszpańskich zdołał je z tego pięknego miasta przepędzić, opanowując je dla Wielkiej Brytanii.

Rozgrywka jako całość była niezwykle emocjonująca. Niestety nasz kolega Silver prowadził politykę iście imperialną (przynajmniej do połowy gry), co wraz z jego wolnomyślicielstwem wpłynęło na wydatne wydłużenie czasu gry. Ostatecznie kierował jednak w środkowej fazie gry w sumie 4 państwami, podczas kiedy każdy z nas tylko jednym. Wniosek z tego jeden, że Francuzami nie może w tej grze kierować osoba, która długo się zastanawia nad swoimi ruchami. A przynajmniej dla dobra pozostałych współgraczy nie powinna.

Ostatecznie zwycięstwo odniosła Rosja, głównie dzięki zgromadzonym 3 resourcom i zajęciu kilku objectivów. Na drugim miejscu była Wielka Brytania, dalej Austria, i na końcu Francja, która jako jedyna zakończyła grę na minusie, chociaż gdyby prorokować w połowie gry, nikt by nie postawił chyba na takie zakończenie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Post autor: Silver »

No nie mogę się zgodzić o tym długim oczekiwaniu na posunięcia francuzów. Naprawdę kierując tymi 4 państwami można było doznać co najmniej rozdwojenia jaźni. Mając tak dużo kart do dyspozycji ale w różnych państwach i tyle otwartych frontów pewnie inni jeszcze bardziej by ociągali się. A francuzi właśnie działając pod presja czasu taką kiepska końcówkę mieli.
Rozgrywka rzeczywiście była bardzo emocjonująca (może mniej dla Austriaka gdy w sporej części gry tylko mógł budować siły jak Minor Proxy ale działać dyplomatycznie).
Chętnie zobaczyłbym jak by grał ktoś inny mając taki rozstaw sił jak tu francuz.
Pewnie dla mnie byłoby to też nużące oczekiwać na swoją kolejkę w danej kolejce jak do ruchu przystepuje 9 nacji a miałbym karty tylko dla jednej z nich i jasne proste plany działania.
Chętnie znów zagram dowolnym krajem w tą grę i jeśli nie francuzami to wypunktuję grę francuzów.
Przydałoby się lepsze tłumaczenie kart co niebawem uczynię.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Rzeczywiście pod koniec Silver bardziej się zwijał, aczkolwiek przyczyniła się do tego niewątpliwie utrata dwóch sojuszników ;D

Cóż ja również liczę na kolejną rozgrywkę. Niewykluczone, że tym razem skuszę się i zagram Francją :) . Ach jakież ona ma możliwości, przynajmniej z początku.

O naszej rozgrywce niewątpliwie można powiedzieć jeszcze jedno, obaj z Silverem skutecznie roztrwoniliśmy przewagę, jaką udało nam się wypracować na pewnych etapach rozgrywki. Nasza gra pokazuje więc, że jak najbardziej jest to możliwe, a potęgi, które w początkowym etapie cienko przędą mają poważne szanse na odbicie się od dna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Post autor: Silver »

Czy da się wygrać z francuzami stosując bardziej stonowaną strategię np bez takich "śmiesznych" wyskoków jak lądowanie we Francji Szwedów, Turków itp rozpraszając uwagę francuzów - choć teraz bym miał na to sposób.
Chetnie będę uczestniczyć w rozgrywkach dalszych.
Ciekawe kto będzie francuzami grał i czy zapewni szybką rozgrywkę (taka na max 5 godzin zakładając rozegranie do końca 5 tur) - to ja się na to piszę grając dowolnym krajem.
Świetnie byłoby napisać kolejny dokładny raport z rozgrywki.
Jesli bym nie grał francuzami miałbym zapewne czas by podczas rozgrywki pisać kronikę wydarzeń. Fotografii chyba nie ma sensu robić bo dla postronnych nie będzie to tak czytelne jak linie frontu z 20-to wiecznych wojen.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Panowie, to skoro już na poziomie AARów sobie podyskutowaliśmy to może warto o jakieś ogólniejsze wnioski się pokusić :) . Co sądzicie np. o braku w tej grze wojny hiszpańskiej. Francja nigdy przecież na to nie pójdzie, żeby próbować przejąć całą Hiszpanię dla siebie, zresztą w tej grze nie ma to zupełnie sensu, skoro Hiszpania jest jej sojusznikiem. Co o tym sądzicie?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Bo wojna hiszpańska jest w osobnej grze z tej serii. ;) :D
A tak na serio. To chyba w grze położono większy nacisk na działania Francji i Aliantów w innych częściach Europy.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Post autor: Silver »

Ja jeszcze napisałbym o spostrzeżeniach co do gry danymi krajami i paru wymyślonych przeze mnie ścieżkach postępowania dla nich ale przed tym chciałbym zagrać parę razy z kimś w tą grę; więc nie chcę jeszcze wszystkiego ujawniać. Też użyłem paru z nich w niedzielnej długiej rozgrywce i nie zostały one wszystkie rozgryzione/zauważone więc może doczekam się gry francuzem i wtedy znów ich użyję. Tylko bym nie popełnił takiego decydującego w tej grze błędu co do ustawienia grupy armii z Napoleonem na kierunku Turcja.
Myślę że teraz spróbowałbym anglikiem (jeśli nie francuzem).
ODPOWIEDZ

Wróć do „XIX wiek”