Fire in the Sky - pokazowa rozgrywka (rewanż)

Rozgrywki indywidualne i klubowe. Sprawy organizacyjne klubów graczy.

Kto wygra grę?

Oczywiscie, ze Nippon (Voldemort)
5
45%
Amerykanska przewaga okaze sie poraz kolejny przygniatająca (Ozy)
3
27%
Bedzie remis ;-)
3
27%
 
Liczba głosów: 11
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Fire in the Sky - pokazowa rozgrywka (rewanż)

Post autor: Lord Voldemort »

Obrazek

Szczegolowe opisy ruchow i walk sa zamieszczone w ACTS:
http://acts.warhorsesim.com/dynamic/jou ... p?id=15651

W POSZUKIWANIU NOWYCH ŹRÓDEŁ ROPY!

Do prowadzenia wojny morskiej potrzeba tylko trzech rzeczy: ropy, ropy i jeszcze raz ropy

Dzięki doskonałemu w swoich założeniach i wykonaniu planowi, amerykańska flota została zniszczona w Pearl Harbour, a brytyjska w okolichach Singapuru. Potężne armie, wspierane lotnictwem, uderzyły na Manilię i Malaje, lekkie siły zajęły Brunei, Wake, Rabaul, archipelag Giblerta. Flota zużyła wiele zmagazynowanej przed wojną ropy, ale wykonała zadania, więc wróciła do Kure na przegląd i uzupełnienia. Amerykanie są praktycznie bezsilni (tylko jeden żeton dużych lotniskowców - w Noumea, drugi wejdzie w ich ruchach w tym etapie).
Z taką sytuacją na mapie zaczynamy drugi etap gry.

Obrazek

Przed graczem japońskim stoi podstawowy dylemat - gdzie atakować, póki Amerykanie są słabi. Tą decyzję można odwlec do trzeciego etapu - na razie cel nasuwa się sam - roponośne pola Jawy i strzeżący ich słabi Holendrzy. Bo bez ropy to Japonia nie powalczy...

Na poczatku etapu z pozostalymi w rezerwie 4 transportowcami dowoze do Japonii 4 tys. ton ropy (stan zbiornikow: 16 tys. ton).

Atak na Pearl Harbor zużył wiele tego surowca, tak więc póki nie opanujemy Brunei (mamy), Singapuru (będziemy mieli, walki już trwają), i Jawy właśnie, nie bedzie nas stać na żadną większą operację flotą.

Bardzo sie nam spodobal plan opracowany przez kontradmirala Ozyego-san, dlatego zostal wprodzany w zycie z minimalnymi poprawkami.

Najpierw atak na Jawę.
Przerzuciłem dywizje piechoty na Palau, sformowałem eskortę z dywizjonu CA i 4 dywizjonów DD. Na wszystko położyłem żetonik TokyoExpress- oznaczający że GrupyUderzeniowe (TF) krążowników i niszczycieli JIN w broni torpedowej i walce na krótkie dystanse są piekielnie skuteczne - dzięki temu żetonikowi w bitwie morskiej z Doormanem bede pierwszy strzelał i pierwszy zadawał obrażenia, dopiero jeśli ktoś to przeżyje będzie mógł oddać...

Do tego mała operacja - brygada piechoty z eskortą dyw.DD lądowała na Lae, a 15 Armia z Bangoku uderzyła na Rangoon.

2 żetony dużych lotniskowców (Kaga/Akagi - Zukiaku/Shokaku) i 2 dyw. DD wysłałem z Kure do Truk, by osłaniały nasze zdobycze przed ewentualna amerykańską kontrą.

Obrazek

Zaczęła się faza walki - Doorman podjął wyzwanie i ruszył do bitwy, nie mając za wielu opcji... CL zatopiłem, DD uszkodziłem, strat nie poniosłem, ale desant dywizji na Jawie okazał się kompletną porażką i nie udało mi się rozbić holenderskiej zbieraniny! :evil: To niedobrze, w przyszłej turze zamiast 12 ropy bedę mógł dowieźć do Japonii tylko 8. No i bedę musiał coś z tymi Holendrami zrobić, co znów zwiąże część moich sił... To pewnie zasługa uchodzących Houston`a i Perth`a, które - tak jak to miało miejsce faktycznie - drogo sprzedały życie w nocnej bitwie przy japońskim konwoju, topiąc między innymi sztabowy statek dowódcy lądującej tam armii (bitwa w zat. Banten 1 marzec 1942r.).

W Rangoonie poszlo jeszcze gorzej. Brytyjska dywizja nie zostala nawet drasnieta, mimo ze walczyla bez zaopatrzenia...

Za to Singapur i Manilię zdobyłem, dobrze, odblokuje to sporo mojego lotnictwa armii, zabezpieczy komunikację i da mi singapurską ropę :D

Pod koniec etapu przerzucilismy na Truk jeszcze dyw.CA i 2 dyw.DD. A tak na wypadek gdyby jednak Jankesi grali agresywnie...

Obrazek

W ruchach zużyłem 4 ropy (R) - z 16 punktów zostało mi więc 12, i większość puli transportowej (T) (z 30 punktów zostało 8 ). Pula transportowa co etap się odnawia (chyba że zacznie ponosić straty moja flota handlowa), a ropę musze sobie dowieźć sam. Dlatego zostawiłem 8T na następny etap, by w pierwszej jego fazie móc przewieźć do Japonii po 4R z Brunei i Singapuru.

Martwia mnie tylko Ci cholerni herbaciarze w Rangoonie... Jak sie potem okazalo, bardzo slusznie...
Ostatnio zmieniony wtorek, 23 maja 2006, 14:28 przez Lord Voldemort, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

ŻÓŁTE DIABŁY ATAKUJĄ

No to mamy wojnę... Chcieli, to maja - zrobimy to jak u Kazika: 'Ci z sąsiedniej wsi zaczęli, ale myśmy skończyli'. 8)
Po pierwszych ciosach w Pearl, Singapurze i na Luzonie, marynarka tych żółtych małp musiała troche wyluzować, pewnie jak zawsze cieńko u nich z paliwem. Tyle co wjechali do Lae, Rangoonu [gdzie im od razu Herbaciarze pojechali], Jawy [gdzie im też pojechali, tyle że Holendrzy, no dobra Doormana już nie ma, ale szyby naftowe ciągle nasze]. Jeszcze zaparkowali w Truk te swoje papierowe lotniskowce, myśląc że kogoś nimi wystraszą.

Jako że Wujek Sam czas reakcji ma wolny, to i moi chłopcy za wiele nie zdziałali. Przede wszystkim nowy dyw.CV z krążownikami p-lot i tuzinem niszczycieli wysłałem na Fiji. Będą chcieli bitwy na południu to ją dostaną, a co, zobaczymy czy umieją walczyć z przeciwnikiem w innych porach niz niedzielne poranki.

Do Moresby przerzuciłem Nowozelandczyków z Ellice, na miejsce których wstawiłem XX Marines, żeby mieli chłopaki gdzie desanty trenować i stali w miejscu z którego można atakować Guadalcanal, Wake i Wyspy Gilberta. Australijczycy z Moresby [zastapieni Nowozelandczykami] zaatakowali Lae - a co, nie dam się Japom panoszyć. Dzięki temu nie prześlą tam tak łatwo posiłków, chyba że wytną ludzi col. Dundeego w pień. Na razie się jednak na to nie zanosiło. Bowiem col. Dundee to prawdziwy twardziel, nawet filmy o nim puszczali.

Obrazek

Herbaciaże za to zszokowali mnie szybkością działań, cholera, kto by się spodziewał. Nie dość ze obronili Rangoon to jeszcze w kontrataku [ze wsparciem lotniczym] społowili japońską armie. Teraz będzie musiało Tokio tam posiłków dosłać hehe.

Obrazek

Powiem moim chłopcom, że Angole już leją Japów, pewnie nie będą chcieli być gorsi 8)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 3 (kwiecień - czerwiec 1942)

Post autor: Lord Voldemort »

BLASK WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA

Pomyslnie rozwijajaca sie ofensywa Cesarskiej Armii i Floty powoli tracila impet. Aby nie dac nieprzyjacielowi ani chwili wytchnienia, nalezalo atakowac w czulym miejscu, tak zeby nie mial wyjscia i musial przyjac bitwe.

Atak na Indie byl domena Armii, a nie Floty - mozemy tam najwyzej podeslac kilka niszczycieli i troche transportowcow z uzupelnieniami (w zamian za oddanie pod rozkazy Floty co najmniej 3 dywizji). Zdobycie Jawy bylo rowniez wylacznie kwestia czasu.

Glownym kierunkiem uderzenia musialo byc poludnie: wystarczajaco daleko od amerykanskich baz, i na tyle blisko Australii, zeby dawalo to dobre podstawy wyjsciowe do jej zdobycia. Ewentualne opanowanie Australii musi doprowadzic do pokojowego zakonczenia wojny - bialej rasy nie stac na utrate tego kontynentu :twisted:

Natychmiast zostaly wydane odpowiednie rozkazy:
4 transporty przerzucily nowe grupy rezerwistow do Bangkoku, aby uzupelnic straty poniesione w walkach w dzungli.
8 transportow z oslona niszczycieli przerzucilo zwycieska Armie z Manilii do Lae - dzialalnosc col. Dundee sprawila, iz dowodca armii postanowil ladowac nie w bazie, ale poza nia, tak zeby odciac Kangurom jakakolwiek droge odwrotu.

Dywizja piechoty pod oslona 8 (sic!) lotniskowcow miala ladowac w Port Moresby. Admiral Yamamoto mial nadzieje, ze Nimitz podejmie rekawice i dojdzie do pieknej bitwy na Morzu Koralowym, a koralowce dostana prezent od naszej flotyu - 4 amerykanskie lotniskowce poslane na dno, celem rozbudowy na nich nowych kolonii koralowcow :) Byloby to piekne miejsce do nauki nurkowania :D

Obrazek

Tchorzliwi jankesi pozostawili nowozelandzkich maorysow w Port Moresby na lasce losu. Nasza dywizja wybila obroncow do nogi i zalela port oraz pasy startowe. Australia jest na wyciagniecie reki!
Col. Dundee to jednak twarda sztuka - cudem przezyl i z garstka obroncow schronil sie w niedostepnej papuaskiej dzungli. Prawdziwy duch samurajski! Ale jeden Dundee i tak bialasom nie pomoze...

W Rangoon walki trwaja. Tym razem herbaciarze nie wytrzymali impetu swiezych posilkow z Nipponu i zostali rozbici w puch. Tylko wiesci o nadchodzacej z Indii posilkach (cala armia hinduska!) pozwolily im utrzymac sie na pozycjach.

Obrazek

Juz wkrotce okazalo sie dlaczego jankeskie psy zostawily kangurow na lasce losu. Otoz Nimitz z Halseyem wybrali inne miejsce ataku, liczac ze wytopia tam niezywciezona Kido Butai. Marines ze wsparciem 6 pancernikow, 4 lotniskowcow oraz dziesiatek mniejszych jednostek mieli zajac wyspy Gilberta. Jako uderzenie odwracajace uwage wyslano pulk z Midway pod oslona tajemniczej grupy na Paramushiro.

Angole chyba stracili cierpliwosc i podeslali pod Rangoon 3 lotniskowce, 4 stare pancerniki klasy "R", cala hinduska armie i lotnictwo armijne.

Obrazek

Admiral Yamamoto trafnie odczytal zamiary jankesow. Inwazja na Paramushiro zostala powstrzymana przez jednen okret podwodny I-52. Amerykanskie transportowce szly bez oslony, wiec mieli chlopaki darmowe cwiczenia w strzelaniu torpedami. Oczywiscie, wszystkie trafily :D

Gilberty staly sie pierwsza w tej wojnie arena zmagan lotniskowcow. Nasze Akaga, Kagi, Shokaku i Zuikaku starly sie z jankeskimi Saratoga, Enterprise, Wasp i Hornetem. Nasi piloci pokazali swoja wyzszosc i zdecydowanie lepsze wyszkolenie.

Obrazek

Nasze mysliwce stracily polowe (4 z 8) atakujacych grup przeciwnika ;) Zera mialy udane lowy. Z naszych 9 grup bombowcow i torpedowcow jedynie 3 nie przedarly przez oslone zlozona z przestarzalych Wellcatow.

Rowniez japonska obrona przeciwlotnicza jest duzo lepiej wyszkolona niz jankeskie zoltodzioby. Z 4 atakujacych grup, 2 zostaly calkowicie zestrzelone. Wszystkie jankeskie torpedowce zostaly zestrzelone, a 2 grupy bombowcow rzucaly bomby na slepo - zaden z naszych okretow nie zostal nawet drasniety!

Co innego okrety jankeskie. Z 6 atakujacych grup, 2 zostaly rozproszone zmasowanym ogniem plot, niestety kadluby Saratogi i Enterprice okazaly sie byc odporne na trafienia - powroca do sluzby po zaledwie kilkumiesiecznym remoncie.

Mimo zwyciestwa w bitwie powietrzno-morskiej, marines zajeli wyspy Gilberta :evil: Trzeba bedzie ich z tamtad wygnac.

Rowniez w Rangoon zmasowany atak z morza, ladu i powietrza zadal straty naszym wojskom, ktore jednak w dalszym ciagu stanowia zagrozenie dla Birmy.

Nimitz powaznie obawia sie ataku na Australie, gdyz rozmiescil w Noumea TF 16. A niech sie boi! Teraz jankesi maja do dyspozycji tylko 4 lotniskowce, wiec przewaga jest absolutnie po naszej stronie.
Coz z tego jednak, skoro nasze zapasy ropy skurczyly sie do zaledwie 2 tysiecy ton...
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

PIERWSZY SKOK

Początki, jak wiecie, nie bywają ani łatwe, ani proste.

Wpakowały się Japy na Nową Gwineę z takim, kurde, powerem, że tylko o ewakuacji chłopaków myśleliśmy. Wiecie - działać elastycznie, unikać krwawych strat itepe. Szczególnie że żółtki wciąż mają przewagę. Nie ma sensu toczyć bitew gdy moc jest po stronie przeciwnika, nie?

Moresby padło, nic dziwnego, za to col. Dundee się w Lae utrzymał mimo 8 krotnej przewagi przeciwnika. Żałosne są te Japy, nie ma co.

Potem na Truk zaparkowały te największe lotniskowce a reszta wróciła do Kure oblewać zajęcie Nowej Gwinei. No i co robimy?

Usiedliśmy z chłopakami z połaczonych sztabów i powstał plan treningowy - trzeba by przetestować tych Marines i te lotniskowce, wiecie, nowe metody walki. Zebrać trochę doświadczeń, wyszkolić chłopaków i pokazać im że Japy zdychają tak samo szybko jak każdy inny. Padło na Wyspy Gilberta - blisko do Pearl, to pancerniki dadza radę dopłynąć i zrobić na plażach porządek, no i tanio w zdolnościach transportowych operacja wyjdzie. Do tego taki atak albo zmusi Japów do kontrakcji, albo do gwałtownego wzmocnienia Wysp Marshalla. A jeśli żółtki odpuszczą, to bedziemy mieli zrobiony pierwszy kroczek na drodze do sercja japońskiego imperium.

Herbaciaże zebrali co mieli i przysuneli w Rangoon z takiej k... że żółtki zaczęły coraz poważniej o obronie myśleć. Niestety nie wybili w pień stojącej tam armii, ale spoko, nie walczyli jeszcze wszystkimi siłami, w następnym etapie dośle tam więcej samolotów i wtedy pogadamy...

Na Paramushiro wysłałem wabika dla Floty Japów, niestety nie reagowali tam i samymi OP pokiereszowali transporty na tyle że chłopaki zrezygnowali z inwazji. No cóż, dzieki temu przynajmniej OP Japów nie robiły większych problemów na Wyspach Gilberta.

A co do samych Wysp Gilberta to było to tak: pakujemy Marines na plaże, pancerniki elegancko robią z japońskich umocnień sałatkę, samoloty z lotniskowców czyszcza niebo nad wyspą, wszystko gra, high life normalnie, a tu nagle się okazuje że z zachodu walą na nas samoloty 4 największych lotniskowców Kido Butai. Sie Waspowi i Hornetowi zebrało, kurde, mieli chłopaki na prawdę goraco, ale się do Pearl jakoś dowlekli. Nasza kontra lotnicza była słaba, źle skoordynowana, a japoński opl okazał się diablo skuteczny. Dobrze że żeśmy to przetrenowali, bo jakby iść w takim składzie do dużej bitwy lotniskowców to by tak różowo ze stratami nie było.

Lotniskowce w doku [na szczęście wciąż 4 najlepsze zostały i strzegą południowego Pacyfiku], ale Wyspy Giblerta zajęte, a to jest jednak kurde coś.

Obrazek

No i Japom ropy zostało na jedną operację. Pewnie teraz wyczekają by mieć paliwo na kontry i na operacje w piątym etapie. No zobaczymy, moje okręty gotowe i na pozycjach, skończył się, żółtki, spacer po parku...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Ładny obrazek na okładkę, moje gratulacje :) Tylko gwiazdka jakaś dziwna :roll:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 4: lipiec - wrzesień 1942

Post autor: Lord Voldemort »

WHITE MAN CAN'T JUMP ;)

Letnie miesiace 1942 r. w Cesarskiej Flocie mozna by nieopatrznie uznac za leniwe. Bylby to jednak duzy blad. Dowodztwo postanowilo oszczedzac sily, tak zeby jesienia powtorzyc wielki sukces z ubieglego roku. Wyzsi oficerowie floty hucznie swietowali oddanie do sluzby zabojczych blizniakow: Yamato i Musashi :oops:

Przegrupowano 6 duzych lotniskowcow na Truk, wzmocniono obrone wysp Marshalla oraz Port Moresby, podeslano kolejne rzesze rekrutow (na szczescie koreanskich) do Birmy. Postanowiono rowniez przegrupowac z Hollandii na Filipiny brygade specjalna do walki z miejscowymi partyzantami.

Obrazek

Amerykanskie dowodztwo chelpliwie uznalo, iz impet Cesarskich Wojsk sie wyczerpal i moga bezkarnie atakowac kolejne cele... Spotkal ich srogi zawod - samurajski duch Cesarskiej Floty poraz kolejny pokazal swoja wyzszosc nad nieokrzesanymi pastuchami z Dzikiego Zachodu poslanymi przez Wujka Sama do sluzby morskiej. Ale, nie wyprzedzajmy faktow ;)

Jankeskie lotniskowce pozostaly na swoich stanowiskach wokol Noumea i Fiji, z trwoga oczekujac inwazji oslanianej przez Kido Butai. Jakis łże-sztabowiec u Nimitza wymyslil sobie jednak inwazje w starym stylu (old-school) na wyspy Marshalla - poslali tam dwa nowiusienkie pancerniki Washington i North Carolina w oslonie krazownikow i niszczycieli.

Na Paramushiro wyslali jakis zablakany pulk zoltodziobow z Midway oslaniany przez lekki krazownik, ktory mial dolaczyc do zespolu dopiero na miejscu. Najwyrazniej jankesi na swoich mapach trzymaja nasze podwodniaki pod stolem, bo dzialaja tak bezmyslnie, jakby nasze okrety powdowne w ogole nie istnialy. A one istnieja i strzelaja! O czym zaloga zatopionego salwa trzech torped Light Cruisera mogla sie przekonac najlepiej...

Obrazek

Amerykanskie niszczyciele plynacy z zaokretowanymi na nich zolnierzykami zwialy do Los Angeles na sam widok naszego Tokyo Express. "Krowy doic :!:" (cyt. ze Shreka)

Na Marshallach Kido Butai zrobila pokazowe strzelanie do kaczek. Z 13 grup lotnictwa, az 10 przedarlo sie nad amerykanski zespol inwazyjny, topiac transportowce z Marines oraz powaznie uszkadzajac oba amerykanskie pancerniki, ktore cudem uniknely zatopienia. Wujek Sam bedzie je teraz musial przez okolo rok remontowac :D

Obrazek

W Rangoon po naszej stronie walcza juz prawdziwi weterani, niestety koreanscy rekruci nie zdazyli przejsc odpowiedniego przeszkolenia w walkach w dzungli i zostali zdziesiatkowani. No coz, trzeba bedzie tam teraz podeslac jakas dywizje mandzurska...

Obrazek

Blask Wschodzacego Slonca w dalszym ciagu panuje nad Pacyfikiem...
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

KRWAWY KWAJALEIN

Czasami, dla większego dobra, trzeba poświęcić to mniejsze...

Dzięki ciężkiej bitwie o Wyspy Gilberta udało się moim chłopcom przejąć inicjatywę. Japy nie przeprowadziły kontry, lecz umocniły się na pozycjach, okopując Wyspy Marshalla i wysyłając samoloty na Nową Gwineę. Wszystko po to by zaoszczędzić paliwa, którego z powodu agresywnej gry na początku wciąż im brakuje.

Trzeba więc trzymać pressing, sprawić by nie mogli odetchnąć, odbudować zasobów ropy, odebrać nam inicjatywy.

Do służby weszły właśnie nowe wspaniałe BB - Washington i North Carolina. Uznałem że poświęce je jako wabia na Kido Butai, by kolejny raz wyciągnąć Japończyków z portów. Razem z dywizją Marines i kilkoma krążownikami wysłałem je na samobójczy rajd na atol Kwajalein. Zresztą sądziłem że aż tak źle nie będzie - oba te pancerniki to potężne baterie p-lot. Użyłem siły na tyle dużej, by w razie braku japońskiej reakcji powaznie zagrozić Wyspom Marshalla, a zarazem na tyle małej, żeby nie stracić za wiele gdyby Japy jednak kontrowały całą potęgą Floty Lotniskowców.

Anglicy zachowali się tak samo jak w poprzednim etapie - znów udało im się osłabić japońską armie, a 1go oczka brakło żeby armię tą zniszczyć zupełnie. Herbaciarze skomentowali to krótko: 'We`ll be back'.

Na Paramushiro też było jak zwykle, tyle że tym razem OP odparto a do akcji musiały wejść japońskie niszczyciele z Kure. Nie poszedłem do bitwy - chodziło tylko o to by JIN palił ropę, osiągnąłem cel bez bitwy, więc po co narażać się na straty? Szczególnie że osłaniające operację CL zostały zgrabnie wysłane na dno przez szalejące tam japońskie OP. Niepowiodzenie na Paramushiro było tylko przedsmakiem czekającego mnie piekła...

Kido Butai reagowała na Marshalle.

Japończycy błyskawicznie zmietli nieliczne samoloty USArmy wysłane z Wysp Gilberta, zaraz potem uderzyli na moje nieliczne okręty. Marines zaatakowano w transportowcach, na szczęście niewiele z nich poszło na dno, i dywizja zdąży odzyskać wartość bojową do następnego etapu. Mieli chłopaki farta - większa cześć japońskiego ataku poszła na błyskające salwami ognia p-lot pancerniki. Cóż to była za walka! 1/3 atakujących strącono w płomieniach do morza, kolejna 1/3 samolotów niecelnie zrzuciła bomby i torpedy. Niestety reszta się przebiła i celnie umiesciła bomby w kadłubach moch okrętów...
Tyle że, jak nam powiedzieli przy odbiorze, w stoczni, te góry stali są praktycznie niezatapialne.
I normalnie, kurde, nie uwieżycie, ale nie wciskali kitu.
Podziurawione jak plastry miodu, ze zmasakrowanymi załogami, rozbitą artylerią, pół zatopionymi kadłubami, pancerniki dowlokły się do Pearl!

Obrazek

Wrócą za rok, po długim remoncie, ale ani mnie to ziębi, ani grzeje, za miesiąc do służby wejdzie South Dakota i Indiana. :twisted:
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 5: Październik - Grudzień 1942 (Ruch Nipponu)

Post autor: Lord Voldemort »

GRZECH ZANIECHANIA?

Koncowka roku 1942 uplynela nadzwyczaj spokojnie. Jak dotad nie wiadomo, czy chwilowa rezygnacja z ataku na Guadalcanal byla bledem, czy tez bardzo madra decyzja. Naczelne Dowodztwo Cesarskiej Floty zaniepokojone sukcesami jankeskich podwodniakow (a zwlaszcza wilczym stadem "Andy's Devils") postanowila nie stawiac losow Nipponu na jedna karte, zbierac zapasy ropy celem wykonania decydujacego i rozstrzygajacego o losach wojny uderzenia - w sprzyjajacym momencie.

8 najlepszych lotniskowcow floty wraz z silna obstawa zostalo przerzuconych do Truk. Rowniez pancerniki, zuzywajac minimalne ilosci ropy podazaja w tym kierunku, plynac (a w zasadzie dryfujac) od bazy do bazy.

Obrazek

Duzy sukces odniosla nasza 15 Armia w Rangoon - mimo liczebnej przewagi wroga, udalo sie zadac mu ciezkie straty... Herbaciarze nieopatrznie zajali pozycje, pod ktorymi jeszcze na poczatku 1942 r, zostaly wykopane tunele... Nocny atak w dzungli zostal przeprowadzony bezblednie, wzbudzajac taka panike w dywizjach hinduskich, ze niektorzy chcieli wplaw do bombaju ruszac... Nie ma to jak odpowiedni wywiad (atak pod oslona krow na hindusow, a pod oslona swinek - na muzulmanow).
Dobrze, niech Angole tez zaczna w koncu skladac ofiare z krwi i kosci swoich Tommies :twisted:

Obrazek

Kido Butai, posiadajac calkiem spore zapasy ropy (10 tys. ton) zachowala pelna gotowosc bojowa w oczekiwaniu na atak jankesow...
A niech tylko sprobuja, to damy im nauczke :!:
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

RANGOON

To był dobry kwartał.
Stocznie wyremontowały Wasp`a i Hornet`a - razem z dyw.CA i bandą niszczycieli dosłałem je natychmist na Fiji, bo rozpoznanie lotnicze donosiło że Truk jest pełne okrętów wroga, no więc musiałem w okolicach zgromadzić kilka przeciwnych argumentów ;)

W końcu miałem wszystkie lotniskowce i nie obawiałem się bitwy...

Żółte diabły zajęły Attu, a że nie miałem dostatecznej ilości punktów transportu by robić na północy jakieś większe akcje, to zamiast pchac się tam w typowym składzie (tzn. tak jak na Paramushiro) to zaparkowałem w Pearl dwa potężne TF`y złożone z nowych pancerników i krażowników, po to by osłaniały stamtąd Dutch Harbour.

Wzmocniłem Guadalcanal, Brisbane, poprzesuwałem troche okretów między bazami, zeżarło to tyle punktów transportu że było mnie stać tylko na 1 małą operację - jako cel ataku wybrałem Wake. Stare pancerniki i XXMarines uderzyły na wyspę, opanowano przyczółki i pobito wroga, ale elitarna X japońskiej piechoty morskiej nie dała się od razu zniszczyć.

Obrazek

Z kolei bój o Rangoon przybrał niezwykle pomyślny obrót, i przy zdecydowanym wsparciu RAF i RoyalNavy Herbaciarze ZNISZCZYLI wrogą armie i otworzyli sobie drogę na Bankok!
Pozwoli to skonsolidować tamtą flankę wojny z Japonią i pomyśleć o inwazji na Singapur!

Obrazek

Troche to żółtków przyciśnie, ale zacząłem tracić inicjatywę na głównym teatrze wojny, atak na Wake tego nie zmienił, na szczęście żółtki wciąż zachowywały się biernie.
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 6: Styczeń - Marzec 1943 (Ruch Japończyka)

Post autor: Lord Voldemort »

SUMO

Wojna na Pacyfiku zaczyna przypominac zawody sumo. Dwaj spasieni zawodnicy patrza na siebie i probuja sprowokowac nawzajem do ataku. Kazdy z nich dobrze jednak wie, ze ten kto uderzy pierwszy sporo ryzykuje. W przypadku niepowodzenia, druga strona moze zawsze przeprowadzic miazdzaca kontre. A wtedy bardzo szybko mozna zostac rozlozonym na lopatki...

Upadek Rangoon spowodowal koniecznosc istotnych przegrupowan. Nowym punktem oporu mial stac sie Bangkok, dlatego tez przerzucono tam 2 swieze i w pelni wyekwipowane dywizje.
Kolejne dwa skrzydla powietrzne wzmocnily obrone Singapuru.
Dywizjon szybkich lotniskowcow z Truk zostal przebazowany do Palau. W Manilli zostaly utworzone zalazki szybkiej grupy poscigowej, mogacej pokrzyzowac ewentualne plany brytyjskiego desnatu w Singapurze.

Obrazek

Zdecydowano sie jednak na przeprowadzenie inwazji na Leyte (good choice), jak i na Dutch Harbor (glupi blad - mapy w duzym powiekszeniu bywaja zdradliwe). Na Leyte poszlo jak z platka, ale w obliczu zdecydowanej reakcji jankesow na Aleutach trzeba sie bylo w pospiechu wycofac do Japonii.

Cesarska Armia i Flota oczekuja na nieuniknone nieprzyjacielskie uderzenie. Majac na stanie calkiem spore zapasy ropy (20 tysiecy ton), stac nas zarowno na odparcie ataku, jak i na skuteczne kontruderzenie...

Obrazek
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

WAKE, ATTU

Zrobiło się, kurde, spokojnie.

Żółtki wyluzowały, chyba się już dosyć nachapali, i zamiast pchać się pod nasze ckm`y, działa i bomby, to zaczęli zamieniać swoje wyspiarskie pozycje w betonowe twierdze. Z drugiej strony nie mają gdzie atakować - dzięki rozbudowie alianckich baz, lotniska Guadalcanalu i Wysp Gilberta wypełniły setki samolotów lotnictwa USArmy, atak na te miejsca byłby niezwykle ciężki dla żółtków.

Dalej przerzucałem okręty i wojsko - powoli przechodząc z ustawienia defensywnego do ofensywnego. Pancerniki wypełniły lotnicze TF`y, by w zbliżającej się bitwie przywitać japońskich pilotów ulewą ognia.

Obrazek

Główne siły zachowywały się biernie, za to przeprowadziłem dwie udane operacje lekkimi siłami - bez problemu odbiłem Attu (zarazem przygotowując się do inwazji na Paramushiro) oraz dobiłem Japów na Wake.

Ile to daje satysfakcji, gdy moi chłopcy wracają na okupowaną przez Japów ziemię, a tor Punktów Zwycięstwa ładnie na to reaguje.

Flota żółtków dalej w bazach. Nie chce atakować, kontrować, nie chce do nas przypłynąc.

Obrazek

Spoko, zatem my wybierzemy się do nich.
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 7: Kwiecień - Czerwiec 1943

Post autor: Lord Voldemort »

CISZA PRZED BURZĄ

Oprocz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba,
Aby Jankesow topic, aby bialasow scigac...

Mieszkancy Okinawy juz przywykli do slow tej i innych piosenek, ktore spiewaja mlodzi kadeci Korpusu Lotnictwa Morskiego. Ci dzielni mlodzi ludzie, potomkowkie szlachetnych rodow samurajskich z tesknota wypatruja dnia, kiedy zostana zaokretowani i beda mogli wykazac sie w walce z krowimi pastuchami zza Wielkiej Wody.

Tymczasem Kwatera Glowna Floty Cesarskiej pozostaje nieugieta. Mimo coraz wiekszej niecierpliwosci posrod marynarzy, bosmanow a takze mlodszych oficerow plan jest jasny: urzadzimy tym bialasom druga Cuszime :!:

Tylko ich podwodniaki sie spisuja (az za dobrze, trzeba bylo niszczyciele poslac do ochrony konwojow - jak narazie z mizernym skutkiem).

Tymczasem wzmocniono obrone pn. Kuryli - wysylajac tam cala 15 armie - teraz bialasom nie wystarczy podeslanie tam jednej brygady, beda musieli dzialac duzo wiekszymi silami, niz jakies zablakane pulki.

Rowniez obrona Singapuru zostala wzmocniona - teraz stacjonuje tam az 8 grup lotniczych, wiec zadna mysz sie nie przesliznie, a co dopiero flegmatyczne okrety z fajf-o-klokami.

Obrazek

Amerykance preza te muskuly i preza... .
Co im sie wydaje? Ze na sam ich widok uciekniemy?
Ostatnio zmieniony czwartek, 25 maja 2006, 15:45 przez Lord Voldemort, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Jednym słowem z relacji można wnosic, że Japońce Voldemorta się wyszumiały, a amerykańska gospodarka za ten czas zdążyła przestawic się na wojenny tryb produkcji i teraz będzie szalał ozy? :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Post autor: Lord Voldemort »

Raleen pisze:Jednym słowem z relacji można wnosic, że Japońce Voldemorta się wyszumiały, a amerykańska gospodarka za ten czas zdążyła przestawic się na wojenny tryb produkcji i teraz będzie szalał ozy? :)
Najciekawszy etap (8) jest wlasnie rozgrywany, dlatego brak jeszcze AAR. Powiem tylko, ze wlasnie udalo mi sie wstawic do Australii cala armie z Moresby :P

Teraz jest ruch ozy'ego - atakuje Singapur i Marshalle, musze go tam pogonic :P
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

WSCHÓD-ZACHÓD

Zaczęło się.
Pierwsze uderzenia spadły na japońskie flanki - desant na Paramushiro, oraz wejście Herbaciarzy do Bankoku. Przed atakiem na centrum - twierdzę Wysp Marshalla, musiałem zabezpieczyć skrzydła tej potężnej operacji. Ciosy spadły wiec na wschodnią i zachodnią rubież Imperium, liczyłem na to że na tych drugorzędnych kierunkach zwiążę choć odrobinę japońskich sił.

Po części się nawet udało.

Coraz liczniejsze okręty podwodne zebrały krwawe żniwo wśród japońskich transportowców. W końcu wiem za co im płacę, bo do tej pory wyniki ofensywy podwodnej były raczej żałosne.

Obrazek

Anglicy (jak zawsze) nie zawiedli - weszli do Bankoku z takim powerem, że nie dość że wybili połowę obrońców, to jeszcze lotnictwo zmasakrowało dwa dywizjony japońskich niszczycieli próbujących odciąć Herbaciarzom zaopatrzenie. Piękna walka i piękny rezultat.

Obrazek

Na Paramushiro, dla równowagi, moi chłopcy wszystko dokumentnie spieprzyli. Inwazja była kombinowana - XXMarines z Wake (zastąpiona tam XX Armii) i X z Attu - wszystko to w potężnej eskorcie pancerników i dziesiątek lżejszych jednostek. Nie ważne że wysłałem tam wszystkie dostępne niszczyciele - japońskie OP dorwały się do transportów X i ostatecznie desant robili sami Marines. Pogoda była do d... i ostrzał pozycji zółtków niewiele zdziałał, a lądujących Marines przywitała dobrze okopana japońska armia. No i nic poza przyczółkiem nie zwojowali...

Obrazek

Tymczasem na Wyspach Gilberta zgromadziła się potężna armada desantowa. Czas rozstrzygnięcia jest bliski - a może Japończycy zadadzą pierwszy cios?
Zablokowany

Wróć do „Spotkania, kluby”