XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Większe, zorganizowane spotkania graczy i wszelkiego rodzaju imprezy.
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Samuel »

Ha, muszę przeprosić, ale nie przywiozę jednak OLL - nie ze względu na pojemność bagażnika C30, po prostu nie starczyło mi czasu na skompletowanie. ;) Obiecuję poprawę, ale wymaga to jednak gruntownych porządków w szafie. :oops:
Pozostałe tytuły z listy na razie niezagrożone. ;)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raleen »

Manewry, manewry i po manewrach... przynajmniej dla większości, bo wiem, że niektórzy zostali jeszcze do poniedziałku, żeby dłużej pomanewrować i skorzystać z uroków Muszyny.

Jak zwykle było miło i sympatycznie. Dziękuję organizatorowi i wszystkim współgraczom. Udało mi się zagrać kolejno w: "Hannibala" z Leliwą, "Sukcesorów" z Leliwą, Anomanderem i Dbj, "Patton's Vanguard" z Maciunią, "Zimną wojnę" z Monthionem, "Rewolucję 1905" z Monthionem i Dbj oraz we "Flying Colors" z Dbj. W międzyczasie powalczyłem jeszcze chwilę w dziesiątym i ponoć ostatnim turnieju "Wings of War". Żałuję, że nie pograłem w to na co najbardziej się nastawiłem czyli w "Periclesa" i moją "Ostrołękę", ale jak to mówią, nie można mieć wszystkiego.

Więcej wrażeń w relacji na portalu, która powinna pojawić się w ciągu najbliższych dni.

PS. Wbrew zapowiedziom OLL pojawiło się na imprezie i było grane, zdaje się nawet kilka razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
maciunia
Porucznik
Posty: 715
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 16:00
Lokalizacja: WWY
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: maciunia »

Bardzo udana impreza, Debej robi kawał dobrej roboty! Planuję już przyjazd w przyszłym roku połączony z czarterem jakiegoś jachciku nad Jez. Rożnowskim :)
Podziękowania dla wszystkich współgraczy: Zygfyda, Mariusza, Raleena, Anomandera, Raubrittera, Łukasza, Wally'ego i JB. Zagrałem w Boże Igrzysko, Patton Vanguard (nieskończony), Warpath x2, Segikaharę x2, Zimą Wojnę i Quatermaster Generala x2. Kilka rzeczy było podczas tego weekendu bezcennych, np. sobotni poranny Wally oglądający WojennikTV na telefonie albo Hotel Sovrana w Szczucinie...
Wracaliśmy wczoraj 9h w korkach do Warszawy, ale też było miło. Paweł i Michał, dzięki za nawigację i dobudzanie :)
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raubritter »

Tradycyjne podziękowania składam na ręce organizatora, współuczestników oraz współpodróżujących :-) Było, jak zawsze zresztą, bardzo fajnie. Żartom i dokazywaniom nie było końca. Poza tym, pograliśmy trochę :-)

Do następnego razu!
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: dbj »

A ja tradycyjnie dziękuję wszystkim uczestnikom, było fajnie, zapraszam za rok.

Zwycięzcom gratuluję wygranych w turnieju Wings of War, tym razem na pierwszych dwóch stopniach podium stanęli debiutanci Jarek i Krzysztof - obaj z Krakowa, trzecie miejsce przypadło zasłużonemu Leliwie, czwarte miejsce zgarnął Piter, również z Krakowa. Asem dekady bezsprzecznie został Michał (Leliwa) Wasil.

Dziękuję wszystkim współgraczom.

I jeszcze jedna wiadomość, gołąb w niedzielę popołudniu został złapany i wypuszczony, z racji tego, że pozostali na miejscu uczestnicy nie mogli się zdecydować z jakiego przepisu skorzystać, żeby zjeść gołąbka.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Anomander Rake »

Podziękowania dla Pawła i współuczestników, w tym w szczególności dla współgraczy. Gratulacje dla gołębia. Który okazał się gołębiem wojny raczej niż pokoju, jako że lokal opuścił dopiero, gdy walki się zakończyły. Wcześniej nie chciał.
A odnośnie walk, to zagrałem w Zimną Wojnę x3, Segikaharę x2, Sukcesorów, Hannibala, Świat Dysku (?) i przez chwilę w jakieś coś o wojnie secesyjnej i Indianach.
Atmosfera Muszyny jak zwykle pierwszorzędna. Na przyszłość muszę się jednak nauczyć jakiejś nowej gry. Pewnie i tak nie dorówna starszym znakomitościom, ale spróbować nie zaszkodzi.
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Samuel »

Bardzo dziękuję Organizatorowi, Współbiesiadnikom i Współgraczom. No i osobne wyrazy podziękowania dla Leliwy, który mocno zapunktował zdobywając lokal na kolejną dobę grania dla tych którzy nie chcieli kończyć konwentu w niedzielne popołudnie. :)
Moje rozgrywki to: "Perykles", "Krecie Wojny" 2x, QG 1914 3x, "Sekigahara", "Szogun", "Hannibal" 2x, "Polis", C&C Napoleonics, W1815 5x.
Do zobaczenia w Brańszczyku! :)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: dbj »

Wedle życzeń Termin XV GMS podam do wiadomości w marcu 2018 r.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Wally
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
Lokalizacja: Kraków/Szczucin
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Wally »

Gratuluję organizatorowi i dziękuję wszystkim którzy zdecydowali się ze mną zagrać :)
maciunia pisze:Kilka rzeczy było podczas tego weekendu bezcennych, np. sobotni poranny Wally oglądający WojennikTV na telefonie albo Hotel Sovrana w Szczucinie...
Bardzo rozsądna decyzja żeby zatrzymać się na pierogi w perle wielkiej Małopolski, dalej jest już tylko Kongresówka a tam sami wiecie jak jest...
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raubritter »

Wally pisze:...dalej jest już tylko Kongresówka a tam sami wiecie jak jest...
...i jakie podejrzane typy tam mieszkają! :D
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raleen »

Relacja z imprezy na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Monthion
Sous-lieutenant
Posty: 478
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 6 times
Been thanked: 16 times

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Monthion »

Wypas, wypas i jeszcze raz wypas. Jak dla mnie najlepszy konwent ostatnich lat. Jeśli ktoś będzie w przyszłych latach a może, to zachęcam do przedłużania pobytu w Muszynie choćby o jeden dzień, a najlepiej dłużej. Nie tylko ma się komfort psychiczny, że jest czas granie i łażenie po okolicy, a i powrót jest praktycznie bez korków.
Zacząłem granie w piątek, od pokazania Sekigahary (GMT Games) kol. maciuni. Jak na premierową rozgrywkę Maciejowi szło bardzo dobrze, wygrał kilka bitew, natłukł mi oddziałów Tokugawy, ale nie zdobywał zamków i moja przewaga karciana powoli rosła, co sprawiło, że w pewnym momencie mimo dużej armii nie mógł wystawić do bitwy swoich sił, co zakończyło się zabiciem jego naczelnego wodza bodaj w 5 etapie.
Druga rozgrywka tego dnia to Boże Igrzysko (Phalanx Games Polska i Diablos Polacos), którą to grę mnie i Adamowi (zygfrydowi) pokazał maciunia. Dosyć abstrakcyjna ta gra o I RP w XVI-XVIII w., stawia ciekawe dylematy na ile z innymi współpracować a na ile "wydzierać własny kawałek sukna". Zająłem w rozgrywce ostatnie miejsce o 2 pkt. za 2 miejscem i 4 za pierwszym, ale bez poczucia, że popełniłem jakieś drastyczne błędy i że wiele rzeczy można było poprowadzić inaczej.
W sobotę zasiadłem najpierw do Warpath. Indian Territory in the American Civil War (gra z 291 nr pisma Strategy & Tactics wydanego przez Decision Games). Znowu w arkana przepisów wprowadził mnie maciunia. Sama rozgrywka trwała chyba niewiele dłużej od tłumaczenia przepisów, wygrałem grę Konfederatami zajmując moimi Indianami jeden ze startowych fortów Unii. Śmieszna gra, którą można określić jako chaos do kwadratu, bo nie dość, że jest napędzana przez chity akcji, które mogą być korzystne lub niekorzystne w dłuższych sekwencjach, to jeszcze niektóre chity (Fortune of War) powodują że można poruszać wojskiem dowodzonym przez oponenta co tylko pogłębia chaos. Mimo tego gra jest intrygująca i chyba zagram w nią jeszcze jak będzie okazja.
Druga sobotnia rozgrywka to prawdziwie epickie (ok. 5-godzinne) zmagania w Twilight Struggle (GMT Games) z Raleenem. W 10 etapie po finałowym zliczaniu regionów przegrałem grą USA 8 pkt. Nie wystarczyła Karta chińska na ręce, kontrola nad Azją, Ameryką Śr. i olbrzymia przewaga w Afryce. Europa i Bliski wsch. znajdowała się pod dominacją ZSRR (w Ameryce Śr. był remis) ale przewaga uzyskana w toku rozgrywki wystarczyła do tego spokojnego punktowania. Być może byłoby inaczej gdyby NASA chociaż trochę postąpiła w wyścigu kosmicznym (tu ZSRR zyskało 7 pkt., a ja 0) oraz gdyby lepiej poszły rzuty na reorientacje sojuszy, które Ryśkowi wychodziły znakomicie - pozbawiały mnie wpływów nieraz w 2-3 krajach na kartę, a mnie zupełnie nie szły. Ciekawą taktyką z którą praktycznie się nie spotykałem dotychczas było podnoszenie DEFCONU do 5 aby przy użyciu reorientacji sojuszy osłabiać wpływy USA e Europie. Było to na tyle udane, że przy początkowej dominacji USA w Europie, od połowy gry zostało mi w Europie tylko jedno zaciekle bronione państwo strategiczne.
Na koniec dnia Raleen pokazał mnie i dbj-owi jeszcze Rewolucję 1905 (Wydawnictwo Krytyki Politycznej), która okazała się jakimś kuriozalnym skrzyżowaniem pokera i gry w kości. Jedyny pozytyw tej gry jest taki, że można wygrać fabrykantami torpedując rewolucję, co przyszło mi zaskakująco łatwo w sumie.
Niedziela rozpoczęła się od Hannibala: Rome vs. Carhage, do której siadłem z Anomanderem Rake (Rzym). Nie dograliśmy do końca z uwagi na konieczność powrotu Pawła do Warszawy, ale sytuacja była bardzo ciekawa, choć niekorzystna dla mojej Kartaginy. Albowiem Rzym wygrywał politycznie 11 do 7. Więc w ostatnim etapie musiałbym zająć 2 prowincje rzymskie nie tracąc żadnej, lub uzyskać podobny wynik, aby choć zremisować w kontroli politycznej. Nie byłem na straconej pozycji bo w Italii stały 2 silne armie Hasdrubala i Hannibala, a Rzymianie mogli im w tym rejonie przeciwstawić tylko jedną mocną armię. Inna rzecz, że Rzym zajął praktycznie całą Afrykę a od oblężenia stolicy punickiej odstraszały Pawła głównie kiepskie rzuty, przynajmniej do czasu...
Następna gra tego dnia to 2 de Mayo (Gen-X Games), którą tłumaczyłem Krzyśkowi (nick bodaj Rzenio) i którą wygrałem w 9 etapie Francuzami przez zniszczenie wszystkich sił hiszpańskich.
Tu właściwie można by zakończyć tą udaną imprezę wystawiając jej zasłużoną ocenę - bardzo dobry - ale ja przedłużyłem sobie manewrowanie i jeszcze wieczorem już w innej lokalizacji zasiadłem jako Anglosas do Quartermaster General 1914 (PSC Games) wraz z Michałem (Samuelem) który prowadził Rosję, Jaśkiem (Francja-Włochy) a przeciw Michałowi (leliwie) dowodzącemu sojusznikami Niemiec i Łukaszowi (Niemcy). interesująca gra, w której chyba ocaliłem Paryż atakami z morza, zakończyła się zwycięstwem Ententy 47-43.
W poniedziałek rozgrywki trwały nadal! Na pierwszy rzut leliwa pokazał mi Crusade and Revolution: The Spanish Civil War 1936-1939 (Compass Games). Gra, oparta zresztą na mechanice Paths of Glory, zaczęła się od ataku frankistów na Badajoz by odzyskać łączność z wojskami na północy kraju, z pomocą jednostek afrykańskich udało się Michałowi okrążyć mi 5 jednostek milicji republikańskiej w rejonie Almerii, a także zdobyć Cartagene i Cordobe, która jednak po kontrataku powróciła do Republiki. Trochę sytuację ustabilizowały brygady internacjonalistyczne i 2 odziały sowieckich czołgów, ale Franco był o włos od zdobycia Albacete, Alicante i odbicia Cordoby. Być może udało by się to gdyby do walki weszły wcześniej jednostki włoskie. A tak wygrałem scenariusz wstępny przy stanie 7 VP i morale 19.
Wieczorem, znowu dzięki uprzejmości leliwy poznałem Rivoli 1797 (z serii Jours de Gloire francuskiego wydawnictwa Vae Victis). Grę postanowiliśmy skończyć w 5 etapie późno w nocy, gdy moi Austriacy (kolumna Ocskaya) zostali już mocno poturbowani przez Jouberta oraz szarżę jazdy Leclera (kolumna Kobosa). Chyba szarża jest w tej grze zbyt potężna.
Co jeszcze można rzecz o pobycie w Muszynie. Gorąc nie doskwiera tu jak np. w Krakowie, baza gastronomiczna świetna (a smażony pstrąg w Zajeździe u Hutka to klasa sama w sobie), świetny wakacyjny klimat. Gorąco polecam kto jeszcze nie był i mam nadzieję do zobaczenia za rok.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raleen »

Relacja z rozgrywki na XIV Galicyjskich Manewrach Strategów – bitwa koło Rhode Island 1788 („Ship of the Line”):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Raleen »

Monthion pisze:Wypas, wypas i jeszcze raz wypas. Jak dla mnie najlepszy konwent ostatnich lat. Jeśli ktoś będzie w przyszłych latach a może, to zachęcam do przedłużania pobytu w Muszynie choćby o jeden dzień, a najlepiej dłużej. Nie tylko ma się komfort psychiczny, że jest czas granie i łażenie po okolicy, a i powrót jest praktycznie bez korków.
Zacząłem granie w piątek, od pokazania Sekigahary (GMT Games) kol. maciuni. Jak na premierową rozgrywkę Maciejowi szło bardzo dobrze, wygrał kilka bitew, natłukł mi oddziałów Tokugawy, ale nie zdobywał zamków i moja przewaga karciana powoli rosła, co sprawiło, że w pewnym momencie mimo dużej armii nie mógł wystawić do bitwy swoich sił, co zakończyło się zabiciem jego naczelnego wodza bodaj w 5 etapie.
Druga rozgrywka tego dnia to Boże Igrzysko (Phalanx Games Polska i Diablos Polacos), którą to grę mnie i Adamowi (zygfrydowi) pokazał maciunia. Dosyć abstrakcyjna ta gra o I RP w XVI-XVIII w., stawia ciekawe dylematy na ile z innymi współpracować a na ile "wydzierać własny kawałek sukna". Zająłem w rozgrywce ostatnie miejsce o 2 pkt. za 2 miejscem i 4 za pierwszym, ale bez poczucia, że popełniłem jakieś drastyczne błędy i że wiele rzeczy można było poprowadzić inaczej.
W sobotę zasiadłem najpierw do Warpath. Indian Territory in the American Civil War (gra z 291 nr pisma Strategy & Tactics wydanego przez Decision Games). Znowu w arkana przepisów wprowadził mnie maciunia. Sama rozgrywka trwała chyba niewiele dłużej od tłumaczenia przepisów, wygrałem grę Konfederatami zajmując moimi Indianami jeden ze startowych fortów Unii. Śmieszna gra, którą można określić jako chaos do kwadratu, bo nie dość, że jest napędzana przez chity akcji, które mogą być korzystne lub niekorzystne w dłuższych sekwencjach, to jeszcze niektóre chity (Fortune of War) powodują że można poruszać wojskiem dowodzonym przez oponenta co tylko pogłębia chaos. Mimo tego gra jest intrygująca i chyba zagram w nią jeszcze jak będzie okazja.
Druga sobotnia rozgrywka to prawdziwie epickie (ok. 5-godzinne) zmagania w Twilight Struggle (GMT Games) z Raleenem. W 10 etapie po finałowym zliczaniu regionów przegrałem grą USA 8 pkt. Nie wystarczyła Karta chińska na ręce, kontrola nad Azją, Ameryką Śr. i olbrzymia przewaga w Afryce. Europa i Bliski wsch. znajdowała się pod dominacją ZSRR (w Ameryce Śr. był remis) ale przewaga uzyskana w toku rozgrywki wystarczyła do tego spokojnego punktowania. Być może byłoby inaczej gdyby NASA chociaż trochę postąpiła w wyścigu kosmicznym (tu ZSRR zyskało 7 pkt., a ja 0) oraz gdyby lepiej poszły rzuty na reorientacje sojuszy, które Ryśkowi wychodziły znakomicie - pozbawiały mnie wpływów nieraz w 2-3 krajach na kartę, a mnie zupełnie nie szły. Ciekawą taktyką z którą praktycznie się nie spotykałem dotychczas było podnoszenie DEFCONU do 5 aby przy użyciu reorientacji sojuszy osłabiać wpływy USA e Europie. Było to na tyle udane, że przy początkowej dominacji USA w Europie, od połowy gry zostało mi w Europie tylko jedno zaciekle bronione państwo strategiczne.
Na koniec dnia Raleen pokazał mnie i dbj-owi jeszcze Rewolucję 1905 (Wydawnictwo Krytyki Politycznej), która okazała się jakimś kuriozalnym skrzyżowaniem pokera i gry w kości. Jedyny pozytyw tej gry jest taki, że można wygrać fabrykantami torpedując rewolucję, co przyszło mi zaskakująco łatwo w sumie.
Niedziela rozpoczęła się od Hannibala: Rome vs. Carhage, do której siadłem z Anomanderem Rake (Rzym). Nie dograliśmy do końca z uwagi na konieczność powrotu Pawła do Warszawy, ale sytuacja była bardzo ciekawa, choć niekorzystna dla mojej Kartaginy. Albowiem Rzym wygrywał politycznie 11 do 7. Więc w ostatnim etapie musiałbym zająć 2 prowincje rzymskie nie tracąc żadnej, lub uzyskać podobny wynik, aby choć zremisować w kontroli politycznej. Nie byłem na straconej pozycji bo w Italii stały 2 silne armie Hasdrubala i Hannibala, a Rzymianie mogli im w tym rejonie przeciwstawić tylko jedną mocną armię. Inna rzecz, że Rzym zajął praktycznie całą Afrykę a od oblężenia stolicy punickiej odstraszały Pawła głównie kiepskie rzuty, przynajmniej do czasu...
Następna gra tego dnia to 2 de Mayo (Gen-X Games), którą tłumaczyłem Krzyśkowi (nick bodaj Rzenio) i którą wygrałem w 9 etapie Francuzami przez zniszczenie wszystkich sił hiszpańskich.
Tu właściwie można by zakończyć tą udaną imprezę wystawiając jej zasłużoną ocenę - bardzo dobry - ale ja przedłużyłem sobie manewrowanie i jeszcze wieczorem już w innej lokalizacji zasiadłem jako Anglosas do Quartermaster General 1914 (PSC Games) wraz z Michałem (Samuelem) który prowadził Rosję, Jaśkiem (Francja-Włochy) a przeciw Michałowi (leliwie) dowodzącemu sojusznikami Niemiec i Łukaszowi (Niemcy). interesująca gra, w której chyba ocaliłem Paryż atakami z morza, zakończyła się zwycięstwem Ententy 47-43.
W poniedziałek rozgrywki trwały nadal! Na pierwszy rzut leliwa pokazał mi Crusade and Revolution: The Spanish Civil War 1936-1939 (Compass Games). Gra, oparta zresztą na mechanice Paths of Glory, zaczęła się od ataku frankistów na Badajoz by odzyskać łączność z wojskami na północy kraju, z pomocą jednostek afrykańskich udało się Michałowi okrążyć mi 5 jednostek milicji republikańskiej w rejonie Almerii, a także zdobyć Cartagene i Cordobe, która jednak po kontrataku powróciła do Republiki. Trochę sytuację ustabilizowały brygady internacjonalistyczne i 2 odziały sowieckich czołgów, ale Franco był o włos od zdobycia Albacete, Alicante i odbicia Cordoby. Być może udało by się to gdyby do walki weszły wcześniej jednostki włoskie. A tak wygrałem scenariusz wstępny przy stanie 7 VP i morale 19.
Wieczorem, znowu dzięki uprzejmości leliwy poznałem Rivoli 1797 (z serii Jours de Gloire francuskiego wydawnictwa Vae Victis). Grę postanowiliśmy skończyć w 5 etapie późno w nocy, gdy moi Austriacy (kolumna Ocskaya) zostali już mocno poturbowani przez Jouberta oraz szarżę jazdy Leclera (kolumna Kobosa). Chyba szarża jest w tej grze zbyt potężna.
Co jeszcze można rzecz o pobycie w Muszynie. Gorąc nie doskwiera tu jak np. w Krakowie, baza gastronomiczna świetna (a smażony pstrąg w Zajeździe u Hutka to klasa sama w sobie), świetny wakacyjny klimat. Gorąco polecam kto jeszcze nie był i mam nadzieję do zobaczenia za rok.
Wspaniała relacja Monthionie. Myślę, że dbj powinien ją gdzieś sobie zapisać i wykorzystać na potrzeby promocji imprezy. Pozwoliłem sobie dopisać do relacji portalowej trzy wspomniane przez Ciebie na końcu tytuły. Niestety nie miałem okazji zaobserwować tych rozgrywek, bo tak jak dla większości gości z odleglejszych stron niedzielne popołudnie to był dla mnie koniec konwentu (po którym czekała mnie jeszcze 10-godzinna droga powrotna).

Odnośnie naszej sławetnej rozgrywki w "Zimną wojnę" muszę powiedzieć, że znakomicie się czułem jako sowiecki dyplomata/negocjator, nawracając Europę na komunizm, w tym takie potęgi jak RFN, Włochy i przejściowo Francję. Prawdziwą dumą napawa mnie fakt, że udało mi się wciągnąć w strefę wpływów sierpa i młota Benelux, Portugalię oraz Danię, nie mówiąc o Austrii czy Grecji. Jako sowiecki negocjator sprawdziłem się także w innych częściach globu, natomiast zupełnie nie szły mi wojny (zwłaszcza te wydarzenia z kart), na jakieś 6 czy 7 (co najmniej...) ani razu nie udało mi się zwyciężyć. Dodam też, że zwykle zupełnie nie szły mi przewroty. Taki to był ze mnie prawdziwie miłujący pokój Związek Radziecki.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Lukasz79
Sergent
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 4 lutego 2006, 16:48

Re: XIV Galicyjskie Manewry Strategów - Muszyna 2017

Post autor: Lukasz79 »

Ja również przyłączam się do podziękowań dla Debeja za poświęcenie swojego czasu i organizację imprezy, a jakże, udanej.

Lwią część konwentu przeznaczyłem na rozegranie z Walliem West Frontu, w ktorym grając siłami alianckimi sprowokowałem Włochy do poddania się na samą wieść o upadku Korsyki. Następnie, aby dodać grze kolorytu wypowiedziałem wojnę Hiszpanii i moje wojska skoncentrowane na Gibraltarze a wsparte dwoma dalszymi desantami na północnym i południowym wybrzeżu Hiszpanii w wielkim stylu utknęły na kilka miesięcy tuż za Gibraltarem, desanty zaś zostały: 1- zduszony na północy, 2- przyparty do plaż na południu. Z czasem jednak przewaga materiałowa wzięła górę i po wylądowaniu kolejnego desantu na plażach południowej Francji (całkowicie pomijając Włochy), front ustabilizował się w Pirenejach (front hiszpański) oraz na zdobytym przyczółku pomiędzy twierdzą w Marsylii a Genuą na głębokość kilkudziesięciu kilometrów (front francuski). Podczas gdy na południu działania obu frontów dążyły do połączenia sił, na północy wylądował jeszcze jeden desant, tym razem w Danii, zagrażając od północy Hamburgowi. Potem już było tylko gorzej dla Niemiec, które musiały skracać front oddając duże połacie Francji pozwalając aliantom rozlać się po północnych Włoszech i skierować ich atak od wschodniej części Alp na Wiedeń, dalej Pragę i Monachium. Na północy zacięte walki trwały w zagłębiu Ruhry a szczególnie uparte jednostki broniły się w okolicy Arnhem przez prawie rok nie zwracając uwagi na przeważające siły atakujących, naloty i płaski teren. Ostatecznie Niemcy poddały się w kwietniu '45 będąc niemal całkowicie okrążone przez Aliantów od zachodu ale i od wschodu, prawie padła wyspa Wolin :)

Dziękuję Walliemu za dzielne znoszenie upokorzeń bitewnych na planszy przez tyle godzin, co przypominało trochę krojenie chleba tępym nożem. Mimo to Niemcy o mały włos nie wygraliby na punkty.

Oprócz powyższej zagrałem jeszcze w Kwatermistrza kilka razy, Shoguna i 1/3 Straggla. Klimat miejsca jak zwykle przedni, na pewno będę starał się przybyć również za rok.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Konwenty”