Strona 5 z 6

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:07
autor: Nico
Dla tych co marudza, realizm maja tutaj - http://www.boardgamegeek.com/game/5410

Tylko grac sie nie da w to ;) a jesli juz to tak w 20-30 osob :P

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:09
autor: Strategos
Jaki realizm ? :wink: Widzę co prawda jakiś żeton przypominający Rasputina(? moze źle widzę) ale nie ma żetonu księcia Jusupowa , który z kolegami doprowadził do usunięcia tego zetonu z gry :wink:

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:09
autor: Lord Voldemort
Jenerał von Auffenberg pisze: Ale na odwrót nie będzie problemu, tak jak gdyby Dunaju nie było.
No i sztukowanie Dunaju okopami...
Też mi coś :wink:
Ren, Wisla, Odra itp. sa ukazane jako "przewezenia" pomiedzy poszczeglnymi polami... Dlatego np. Niemcy moga skrocic front i bronic sie tylko na 3 polach, ktore da sie atakowac tylko z jednego pola kazde.

Masz racje, z tym Dunajem to im nie wyszlo za bardzo... Ale czego ty Zulu chcesz od PoG? Przynajmniej Ci konkurencji nie robia ;-)))

V.

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:10
autor: Andy
Strategos pisze:Widzę co prawda jakiś żeton przypominający Rasputina(? moze źle widzę)
Ależ dobrze widzisz: Grigorij Jefimowicz jak żywy, według fragmentu słynnej fotografii, wykonanej w jego mieszkaniu, na której widać go w otoczeniu wielbicielek. Zdjęcie powielone później w tysiącach odbitek i rozdawane jako święty obrazek. Fakt, szkoda że nie ma Jusupowa grającego na gitarze romanse, jego małżonki (to była przepiękna kobieta, nie dziw, że Irina Aleksandrowna świetnie podziałała na Rasputina jako przynęta!), Puryszkiewicza i innych. Są za to Lenin i Lawrence z Arabii.
To może być mocna rzecz, jeśli tylko ktoś ma z 5 lat wolnego czasu na rozegranie jednej partii :) .

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:10
autor: Strategos
Postulaty doświadczonych graczy zmierzają zapewne w kierunku większej komplikacji : przejscie na mapę opercyjną a może nawet taktyczną w celu realistycznego rozegrania decydujących bitew :wink:

Mam ambiwalentny stosunek do takich gigantów Pałam żądzą zagrania w monumentalną grę Empire of Rising Sun- 1000 zetoników tam jest- to kontynuacja A3R i dotyczy Pacyfiku . W tych grach są genialne pomysły z rozwojem techniki, dyplomacją . ( To nie jest tak ,ze wycigasz kartę i mówisz mam lepsze samoloty + 1 do rzutu we wszystkich bitwach,mam odrzutowce,syntetyczne paliwo, mam bombę A, jestem lepiej pzrygotowany do wojny w zimnie,mam V2,Węgry stają się sojusznikami Niemiec,Bułgaria przechodzi na strone Sowietów, wykonuje plan budowy wielkich japońskich lotniskowców, Singapur staje się superfortecą, Wlk Brytania rozwinęła broń pancerna i ma dodatkowe dywuizje pancerne, Francja przedłużyła linie Maginota na północ itp itp - autentyczne możliwości w grze i)
Są tajne projekty , rzuca się kością wiadomo czy jest postęp , przełom czy regres ale przeciwnik póki skutecznie nie przeprowadzi działań wywiadowczych nie wie poza kryptonimem czego dotyczy rzut i co go czeka(np. projekt Mars jest bliski realizacji wystarczy jeszcze wyrzucic 4-6 w nastepnym etapie po serii udanych rzutów w poprzednich dwóch etapach) Są możliwości dezinformacji kontrwywiadu i opóxniania projektów )Budowa bomby atomowej składa się z rozwiązywania wielu problemów np .zapalnik , materiał promieniotwórczy itp i w konsekwencji szanse na jej użycie ,choć zaczniesz prace naukowe w 1941 pojawiają sie w końcówce gry . Projekt może być też zarzucony w wyniku fatalnego rzutu kostką.Do końca nie iadomo iloma bombami będziesz dysponował. Przewaga powietrzna nad wybranym celem decyduje o szansach powodzenia ataku Punkty dyplomatyczne wykorzystuje się do wywierania presji na dane państwo itp.Jak nie chcesz sie wten sposó to możesz wylosować tajnie warianty zawierajace te osiągnięcia i w odpowiednim momencie gry ujawniasz ich wejście w rzycie . Chyba z 3o wariantów dla każdej strony a wylosowac możesz - sprawa umowna - np po 4 dla strony . Ja wymyśliłem ,ze mozna nawet - mimo ,że autorzy gry tego nie zalecają - połaczyć powolny rozwój z losowaniem np jednego "darmowego "osiągnięcia technicznego.
Co do części o Pacyfiku . Bitwy z udziałem lotniskowców przy zatosowaniu mgły wojny zespołów operacyjnych , w których sład wchodzą lotniskowce są pasjonujące.Nie ma mapy taktycznej ale walka rozgrywa się w oparciu o specjalne zasadyOkrety dzieli się skrycie na grupy wydziela się samoloty ppokładowe do .ataku i osobno do obrony. Bada się zaskoczenie. Bierze sie pod uwagę możliwości USA co do rozpracowywania szyfrów Moźliwe są rozmaite konfiguracje . Np ja znam skład 3 grup z 5 i wiem w której sa lotniskowce wroga uzsyakałem zaskoxczenie co daje premie mojemu lotnictu pokładowemu.Przeciwnik zna tylko położenie 2 grup i nie zna ich składu...
Z innych atrakcji , możliwy blitzkrieg w bitwach ladowych z udziałem broni pancernej ,możliwa kapitulacja Wlk Brytanii i jej specjalne warunki ,Woja podwodna , bombardowania strategiczne , konwoje do Murmańska,Strategiczne znaczenie surowcowe Rumunii i Indii Holenderskich - Ropa! . Po zdobyciu tych tewrenów Alianci mają z górki bo aktywnośc wrogich sił z tury na ture zamiera.Za każdą ofensywe płaci się podobnie jak w przypadku odtwarzania sił w punktach ekonowmicznych . Jesli je oszczędzasz następuje przyrost samej bazy ekonomicznej - gospodarki- ale nie każdy kraj ma taka samą dynamikę jak USA .Wejscie tego kraju do wojny następuje na skutek narastania napiecia pomiedzy nimi a Osią co znajduje odzwierciedlenie na specjanym "torze '
A jak się zmęczysz taką grą to po jej rozegraniu jakże przyjemnie wrócić do najnowszej produkcji Eo S GMT.

Wydaje mi sie ,ze , ten gigant I wojenny może być nieco monotonny ( wojna pozycyjna na poziomie strategicznym !!! w wykonaniu setek żetonów to chyba nie dla mnie) w porównaniu do gigantów, na które ja ostrze sobie zęby...

Niestety mam te gry A3R i EoR od lat 90 tych i nikt nie chciał w nią ze mną zagrać :cry:
Utknąłem też trochę w tłumaczeniu instrukcji EoR.
W A3R grałem z godnym siebie przeciwnikiem tzn ze sobą samym . Akordem końcowym było rzucenie bomby atomowej na ufortyfikowane Orle Gniazdo , w którym dożywał swych dni AH ( te fortyfikacje jeden z wariantów w celu opóźnienia kleski Niemiec- w grze trwa wyscig z czasemim - późna klęska Niemiec i Japonii to ich ... zwycięstwo w grze.

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:11
autor: Andreas von Breslau
Ciekawe to co piszesz. Ja też wolę gry bardziej ogólne, niż jakies dinozaury, których rozstawianie trwa godzinę, a byle walka przeciąga się w nieskończoność.
Wychodzi nam z tego, że trudno zrobić skomplikowaną, wielopłaszczyznową grę, ale jeszcze trudniej grę dość na wyższym poziomie ogólności, która jest jednak osadzona w realiach. Po grze w Ścieżki mam wrażenie że rozegrałem właśnie I wojnę. Przy skomlikowanych grach nie mam tego wrażenia, bo trudno cokolwiek rozegrać.
Sam stategos napisał - nie było chętnych do gry w realistycznego, wielopłaszczyznowego giganta.

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:11
autor: Strategos
Myślę ,że przy dobrej znajomosci przepisów i co najmniej 4 graczacch ( rozstawianie zetonów nie jest tak tragiczne bo wchodzą do gry stopniowo ) można mimo wszystko spróbować zagrać.
Tu nie za bardzo można zawsze ruszyć wszystkie ,żetony bo ofensywa jest płatna w ekonomicznych punktach .
Najciekawszy element to bitwy lotniskowców i wynalazki techniczne a to nie jest męczace ani skomplikowane.Mozliwośi gry na wspaniałej mapie Pacyfiku też są pociągające . W przykładowej rozgrywce jest pokazany zaskakujacy rajd zespołu lotniskowców japońskich na australijską bazę .
Graliśmy niedawno w Great Battles of Aleksander i wybralismy największą bitwe z udziałem setek żetonów ( fakt że nie ruszało sie ich wszystkich jednocześnie ) nie odczuliśmy zmęczenia w wyniku kolektywnego charakteru dowodzenia 2na 3 lub 2 na 2 .

Interesujące giganty tzreba spożywać tak jak wyśmienite wino z umiarem, rzadko, delektując się smakiem w dobrym towarzystwie.

Na codzień też zdecydowanie preferuję nowoczesne pomysły oszczedzające czas i dające znakomite wrazenie " panowania " nad zagadnieniem którego dotyczą.

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:11
autor: Andreas von Breslau
Czasmi sztuką jest zebrać czterech-pięciu zgodnych kompanów, aby zachować jedność czasu, miejsca i akcji. Ale z reguły takie rozgrywki długo się pamięta.

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:12
autor: Nico
Oj tak, z lezka w oku wspominam Empires in Harms w 7 osob :) , to byly emocje i polityczne fazy spedzane w toalecie :wink:

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:12
autor: Andreas von Breslau
A co to są "polityczne fazy spędzane w toalecie"?

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:12
autor: Andy
Panowie, coś się zoftopikowaliśmy (ze mną na czele). Wzywam do opamiętania :wink: i powrotu do głównego nurtu. :) A może nam JednoSłowo ukręci z tego nowy temacik?

: poniedziałek, 1 stycznia 2007, 22:13
autor: Nico
Andreas von Breslau pisze:A co to są "polityczne fazy spędzane w toalecie"?
To jest 1a faza kazdego nowego etapu w EiH spedzana we dwoje (czasem w troje) ;) w celu zachowania poufnosci rokowan sojuszniczych/pokojowych/innych.

: wtorek, 2 stycznia 2007, 08:44
autor: Karel W.F.M. Doorman
Lord Voldemort pisze:
Jenerał von Auffenberg pisze: Ale na odwrót nie będzie problemu, tak jak gdyby Dunaju nie było.
No i sztukowanie Dunaju okopami...
Też mi coś :wink:
Ren, Wisla, Odra itp. sa ukazane jako "przewezenia" pomiedzy poszczeglnymi polami... Dlatego np. Niemcy moga skrocic front i bronic sie tylko na 3 polach, ktore da sie atakowac tylko z jednego pola kazde.

Masz racje, z tym Dunajem to im nie wyszlo za bardzo... Ale czego ty Zulu chcesz od PoG? Przynajmniej Ci konkurencji nie robia ;-)))

V.
Ja się bawię w szczegółową analizę.

Ponieważ aktualnie siedzę nad mapą Bałkanów w skali 1=6,7 km (na reguły Tannenbergu), to po prostu co chwilę coś namaluję i widzę dziwne rzeczy.

To już sobie krytykowac nie można?
Gra się i tak broni, sam w nią lubiałem grać, mróżąc oczka na pewne szczegóły (Andreas zawsze w pierwszym posunięcu Ententy psuł armią z Belgradu austriacki korpus za Dunajem, w Temesvarze, choć ta armia to ledwie dwa razy silniejsza od tego korpusu.

: wtorek, 2 stycznia 2007, 08:45
autor: Karel W.F.M. Doorman
Andreas von Breslau pisze:Ciekawe to co piszesz. Ja też wolę gry bardziej ogólne, niż jakies dinozaury, których rozstawianie trwa godzinę, a byle walka przeciąga się w nieskończoność.
Wychodzi nam z tego, że trudno zrobić skomplikowaną, wielopłaszczyznową grę, ale jeszcze trudniej grę dość na wyższym poziomie ogólności, która jest jednak osadzona w realiach. Po grze w Ścieżki mam wrażenie że rozegrałem właśnie I wojnę. Przy skomlikowanych grach nie mam tego wrażenia, bo trudno cokolwiek rozegrać.
Sam stategos napisał - nie było chętnych do gry w realistycznego, wielopłaszczyznowego giganta.
Po grze w Ścieżki mam wrażenie, że doszło do pierwszowojennej przepychanki z miejsca na miejsce.

Po grze w Galicyę kolejny raz mam wrażenie, że doszło do prawdziwej wyrzynki, w trakcie której manewr jest bardzo trudny, niemniej możliwy, zaś złapanie przeciwnika pozwala go bić do upadłego.

Rozstawianie żetonów przez godzinę to akurat małe piwo.
Za to jak przyjemnie walczyć konkretnymi jednostkami, a nei takimi o wysokim stopniu ogólności.

: wtorek, 2 stycznia 2007, 08:45
autor: Andreas von Breslau
Jenerał von Auffenberg pisze:Za to jak przyjemnie walczyć konkretnymi jednostkami, a nei takimi o wysokim stopniu ogólności.
Tu muszę się zgodzić, to prawda. Przy takich grach z reguły poziom zaangażowania i udziału wyobraźni jest większy.