Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce. Nie jedyna to różnica w mentalności pomiędzy Rzymianami a Grekami... ale dość o tym.
Muszę jednak powiedzieć, że już nie wiem, czy Wujaw mówi o bitwie pod Auskulum (skąd wzięło się słynne określenie o zwycięstwie) czy o bitwie pod późniejszym Benewentum (a właściwie Malewentum, tj. "okolicy obfitującej w jabłka"), której ewidentnie Pyrrus nie wygrał - i wtedy AWu nie ma co się dziwić...
Pyrrus
- elahgabal
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6108
- Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 10 times
- Been thanked: 84 times
No właśnie. Tylko czy aby na pewno Pyrrus przegrał ? Pytanie brzmi chyba: co tak naprawdę należy uznać w tej sytuacji za zwycięstwo ?
Ponieważ o czymś takim jak zdobycie, zniszczenie Rzymu nie miał co myśleć, to co mógł osiągnąć ?
Kęciek pisze, że odniósł większe sukcesy, niż jakikolwiek inny dowódca grecki w Italii.
Na skutek tej ostatniej (w sumie nierozstrzygniętej) bitwy 2 armie konsularne łaziły po Italii, z całej siły udając, że nie widzą Pyrrusa i jego wiarusów.
Jak dla mnie wyciągnął tyle, ile się po prostu dało. I to już należałoby uznać za sukces.
Oczywiście - strategicznie nie osiągnął praktycznie nic. Ale to mniej więcej wtedy Rzym powoli zaczął się przeobrażać w "potwora" o nieograniczonych możliwościach mobilizacyjnych, który w ciągu następnych 73 lat złamie kręgosłup Kartaginie.
Ponieważ o czymś takim jak zdobycie, zniszczenie Rzymu nie miał co myśleć, to co mógł osiągnąć ?
Kęciek pisze, że odniósł większe sukcesy, niż jakikolwiek inny dowódca grecki w Italii.
Na skutek tej ostatniej (w sumie nierozstrzygniętej) bitwy 2 armie konsularne łaziły po Italii, z całej siły udając, że nie widzą Pyrrusa i jego wiarusów.
Jak dla mnie wyciągnął tyle, ile się po prostu dało. I to już należałoby uznać za sukces.
Oczywiście - strategicznie nie osiągnął praktycznie nic. Ale to mniej więcej wtedy Rzym powoli zaczął się przeobrażać w "potwora" o nieograniczonych możliwościach mobilizacyjnych, który w ciągu następnych 73 lat złamie kręgosłup Kartaginie.
- wujaw
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Myślałem oczywiście o Benewentum, bo Kęciek i tu widzi remis, a topic wydawał mi się bardziej związany z rozliczeniem Kęcieka.Co do Ausculum to dość wiarygodna wydaje mi się opcja, że armia republikańska zadawał wyższe straty niż armie najemne.Zestawiając koszty sukcesu pod Ausculum z jego owocami Pyrrus musiał postawić sobie pytanie, czy stać go na prowadzenie takiej wojny, w trakcie które wygrane krwawe bitwy nie przybliżają w zauważalny sposób do zwycięstwa w wojnie.Czyli w "pyrrusowym zycięstwie" rozumianym w sposób tradycyjny mimo ciekawej retoryki Kęcieka, który czyni z niego tylko przejaw rzymskiej propagandy jest sporo prawdy.RyTo pisze:Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce. Nie jedyna to różnica w mentalności pomiędzy Rzymianami a Grekami... ale dość o tym.
Muszę jednak powiedzieć, że już nie wiem, czy Wujaw mówi o bitwie pod Auskulum (skąd wzięło się słynne określenie o zwycięstwie) czy o bitwie pod późniejszym Benewentum (a właściwie Malewentum, tj. "okolicy obfitującej w jabłka"), której ewidentnie Pyrrus nie wygrał - i wtedy AWu nie ma co się dziwić...
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Grunwald - wielkie zwycięstwo sił polsko-litweskich.
Po tej bitwie siły Jagiełły miały pełną możliwość manewru na terenie państwa krzyżackiego, poddawały się za darmo kolejne zamki, zniszczono armię zakonną.
A i to siły Jagiełły zdobyły pole bitwy.
Zupełnie nietrafione porównanie.
Co do Kęćka to ma on zwyczaj dokonywać dosyć karkołomnych zadań logicznych by wykazać, że Rzymianie przegrywali wszędzie i z każdym, a wojny wygrywali tylko dla tego, że się szybko i sprawnie rozmnażali (to ostatnie upraszczam).
Po tej bitwie siły Jagiełły miały pełną możliwość manewru na terenie państwa krzyżackiego, poddawały się za darmo kolejne zamki, zniszczono armię zakonną.
A i to siły Jagiełły zdobyły pole bitwy.
Zupełnie nietrafione porównanie.
A tak z ciekawości to jak było pod Benewentum, bo nie pamiętam?Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce.
Co do Kęćka to ma on zwyczaj dokonywać dosyć karkołomnych zadań logicznych by wykazać, że Rzymianie przegrywali wszędzie i z każdym, a wojny wygrywali tylko dla tego, że się szybko i sprawnie rozmnażali (to ostatnie upraszczam).
Pod Benewentum Rzymianie mieli obóz, którego Epiroci nie mogli/nie potrafili zdobyć. To akurat była bitwa, gdzie obóz nie pełnił tylko funkcji taboru na tyłach. Pyrrus potracił słonie - a to nie to samo, co strata oddziału sprzymierzeńców z Italii.
Skoro atak się nie powiódł, na co miał czekać w okolicy? Wreszcie sama nazwa rzymska miejscowości sieje propagandę, nie?
Skoro atak się nie powiódł, na co miał czekać w okolicy? Wreszcie sama nazwa rzymska miejscowości sieje propagandę, nie?
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Nic się nie stało
Ale po "nie osiągnięciu zwycięstwa" pod Benewentum, Pyrrus zdecydował się opuścić Italię - jak to już było mówione wyżej, ze względu na straty i znikome ostateczne zyski.
Czy była to porażka? Nie taka jak Krzyżaków pod Grunwaldem, Greków pod Cheroneą a Dariusza pod Issos itd. Remis jeszcze bardziej trudno zdefiniować. O wygranej zaś nie ma co mówić.
Ale po "nie osiągnięciu zwycięstwa" pod Benewentum, Pyrrus zdecydował się opuścić Italię - jak to już było mówione wyżej, ze względu na straty i znikome ostateczne zyski.
Czy była to porażka? Nie taka jak Krzyżaków pod Grunwaldem, Greków pod Cheroneą a Dariusza pod Issos itd. Remis jeszcze bardziej trudno zdefiniować. O wygranej zaś nie ma co mówić.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?