Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Od czasów najdawniejszych do upadku starożytnego Rzymu.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6569
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Post autor: Darth Stalin »

Cniva pisze: Legiony republikańskie w porównaniu z armią cesarską były znacznie słabsze. Może i podbiły kawał terytorium, ale trzeba brać pod uwagę jacy to byli przeciwnicy. Tacy np. Grecy i Macedończycy zostali łatwo pokonani. Weź pod uwagę, że z największymi wrogami Imperium - Germanami, Sarmatami i Partami wygrywały legiony cesarskie, których poziom wyszkolenia jak i dyscypliny był znacznie wyższy niż legionów republikańskich. Prosty logiczny wniosek dokonany po analizie porównawczej.
Co z łaski swojej porównywałeś? I co do Greków i Macedończyków – zali naprawdę czytałeś cokolwiek o tym okresie? Jakiś egzamin zaliczyłeś? Bo nie widać tego ZUPEŁNIE.
Potęgę militarną Kartaginy złamała jedna bitwa pod Zamą.
Jasne. O II Wojnie Punickiej nie masz zielonego pojęcia jak widać. O pierwszej w sumie też. Jak na razie to zarabiasz na kolejne „pały” z historii starożytnej, szczególnie republikańskiego Rzymu.
w jednej bitwie pod Zamą wystarczyło, że ta szala przechyliła się na stronę Rzymian, aby Kartagina przegrała wojnę i jej potęga lądowa się skończyła
Bzdura goni bzdurę i bzdurą pogania. W skrócie: Zama była możliwa dlatego, że szala już wcześniej przechyliła się na stronę Rzymu – po zdobyciu Hiszpanii i załatwieniu Hazdrubala nad Metaurusem.
Gdy tymczasem, żeby pokonać tak wyśmiewanych przez Ciebie Galów trzeba było wielu bitew i wojen, systematycznego ujarzmiania poszczególnych plemion. Sztuka wojenna Galów stała na bardzo wysokim poziomie. Wiele z jej fundamentów przejęli od nich Rzymianie takich jak chociażby: kolczuga, scutum czy słynny szyk "żółw".
Scutum i testudo galijskiego pochodzenia? Matko boska, skąd takie bzdury czerpiesz?
A o tym, że po podboju Galii przez Cezara Rzymianie przejmując tamtejsze kopalnie złota, zaczęli dopiero bić złote monety to w ogóle słyszałeś? Poza tym Celtowie sprowadzili do Europy żelazo i znali doskonale jego obróbkę i technologię produkcji broni z tego metalu.
Khem… a to przed podbojem Galii Rzymianie nie mieli złota do bicia monet? I nie znali technologii obróbki żelaza? Człowieku, nie kompromituj się coraz bardziej!
A może to "wiedza" A. Żiółkowskiego i jego słynny podrcznik "Historia Rzymu" powtarzający oklepane bajki niezgodne z rzeczywistym obrazem mu je przysłoniły? W pierwszej kolejności liczą się źródła a nie to co napisał choćby największy autorytet na świecie. Z resztą Ziółkowski nie jest żadnym autorytetem w sprawach militarnych. On zajmuje się religią i na tym się zna.
I jakież to źródła potwierdzają twoje rewelacje? Nb. nie widać w okolicy niczego nowszego niż Ziółkowski – wolisz Cary’ego i Scullarda czy może podrasowaną Jaczynowską?
Zapewne "słabe" zdaniem Kolegów Stalina i Teufela były też plemiona kaledońskie, które tak zaciekle atakowały rzymską część Brytanii. Do tego stopnia, że Rzymianie musieli w końcu wznieść Wał Hadriana, a "niejaki" Septymiusz Sewer uznał za stosowne podjąć próbę podboju Kaledonii, lecz niestety z mizernym skutkiem. Takie to "słabe" były plemiona celtyckie.
1. „Celtyckość” Kaledonów to rzecz wcale nie tak oczywista jak ci się wydaje.
2. Wał Hadriana (a przez spory czas także Wał Antonina…) w zupełności wystarczył, żeby kaledońskich rabusiów trzymać z dala od rzymskiej Brytanii.
3. Kaledonom wystarczyła jedna bitwa, żeby zmiękli zupełnie. Natomiast w ówczesnej sytuacji nie było sensu ich podbijać, tak naprawdę – racz zwrócić uwagę, że realne zagrożenie dla rzymskiej Brytanii przyszło nie z gór Szkocji tylko zza Morza Północnego, z Saksonii i Fryzji…
Konni łucznicy, konni oszczepnicy i ciężka jazda pokazali jakimi są skutecznymi formacjami. W efekcie mamy duże straty żołnierzy armii Aleksandra, zwłaszcza wśród legendarnych hetajrów
No i co z tego? Bitwy Aleksander wygrał, znaczy ta jazda sama w sobie nie była w stanie przeważyć szali.
Posiadanie przez Galów wielkich złóż złota dowodzi ich bogactwa i potęgi. Zadajesz głupie pytania. Wcześniej pisałem o wysokim poziomie ich sztuki wojennej. Przykłady przytoczyłem, więc nie wiem w czym problem.
Niczego nie dowodzi, albowiem o „potędze” Galów nie pisali nawet ich znawcy i piewcy, jak choćby Grenier czy Marcale. Poza tym jakoś owych „przykładów” u ciebie nijak nie widziałem – postaraj się bardziej.
Rany, a przypadkiem z podzielonymi plemionami galijskimi, które w dodatku trzeba było ujarzmiać po kolei walczono od 390 r. p.n.e. (przypadkiem zdobyli wówczas Rzym czego nie dokonała "rzekomo" wszechmocna Kartagina i Hannibal)
Erystyka po raz kolejny – nikt nie pisał o „wszechmocnej” Kartaginie. W dodatku sytuacja Rzymu z roku 390 była zgoła odmienna od tejże „drobne” 100 lat później. Przy czym nawet w roku 390 Galowie nie stanowili zagrożenia dla samego BYTU państwa rzymskiego, Hannibal i owszem.
Gołym okiem widać, że z tylko z Galami (odejmując czas w przerwach od walk) a nie Celtami Rzym walczył dłużej niż z Kartaginą z przerwami. Z Partami (wliczając przerwy w walkach) jeszcze dłużej, bo aż 277 lat (53 p.n.e.-224 r. n.e.).
1. Jakie przyjmujesz kryterium rozróżnienia „Galów” od „Celtów”?
2. Wojny z Partami to tak naprawdę konflikty peryferyjne, przy czym to Rzym był stroną dominującą. A że Partii nie podbili? A po co mieliby to robić? To tylko Aleksander gnałby jak głupi podbijać kolejne krainy, które zaraz by mu się wymykały z rąk.
Według mnie jest jednoznaczny i niekwestionowany, gdyż walki z tymi ludami kosztowały Rzym mnóstwo sił, czasu i były najbardziej zacięte
Nie były.
Moim zdaniem również kwestia że armia cesarska była lepiej wyszkolona, uzbrojona oraz z całą pewnością miała większe morale i dyscyplinę niż republikańska jest bezdyskusyjna. Wystarczy poczytać chociażby traktat Wegecjusza, aby się o tym przekonać.
1. Nieprawda. Wyszkolenie może i tak, a;e morale i dyscyplina to już różnie wyglądały.
2. Czy ty w ogóle wiesz, co to był ten traktat Wegecjusza i dlaczego powstał?
Armie republikańskie były lepiej wyszkolone niż cesarskie? Dowody na to poproszę, bo ze śmiechu nie mogę Drogi Kolego.
Armie Scypionów w Hiszpanii. Armie walczące z Hannibalem. Armia bijąca Filipa V i Antiocha III.
To jakiś kiepski żart. Armie cesarskie walczyły z przeciwnikami, z którymi republikańska słabo uzbrojona, wyszkolona i kiepsko dowodzona armia dostałaby ostre bate jak np. Germanowie, Partowie, Sarmaci, Sasanidzi, Dakowie, Piktowie.
Bzdury.
Proponuje, aby armia republikańska z czasów Grakchów z senatorskim patałachem jako konsulem stawiła czoła np. Dakom.
Np. takim „patałachem” jak Scypion Emilianus? Spokojnie. Przy tym akurat wtedy Dakowie nie byli żadnym szczególnym przeciwnikiem. Nb. jak było trzeba to Senat potrafił znaleźć „patałachów” w rodzaju Marcellusa („miecza”) czy Kunktatora („tarczy”). To tylko kwestia przeciwników.
Poza tym ja oceniałem wybrane aspekty galijskiej sztuki wojennej jak: "żółw", uzbrojenie: długi miecz, scutum, kolczuga.
Po raz kolejny poproszę o dowody na celtyckie pochodzenie scutum i testudo.
W razie zwycięstwa Hannibala pod Zamą karta się odwracała. Rzymianie przecierz nie dysponowali nieograniczonymi rezerwami. W następnym roku Hannibal mógłby podbudowany takim zwycięstwem odzyskać z łatwością Hiszpanię.
1. Dysponowali.
2. Najpierw to Hannibal musiałby do tej Hiszpanii dopłynąć, no i liczyć na to, ze w czasie jego walk w Hiszpanii żadna rzymska aria nie wyląduje w Afryce i nie zajmie Kartaginy…
Organizmem celtyckim, z którym Rzymianie walczyli dłużej niż z tak "osławioną" Kartaginą była Kaledonia. Pomimo błyskotliwego zwycięstwa Agrykoli pod Mons Graupius w 84 r. nie udało się podbić Kaledonii. Problem ten pojawiał się nader często m.in. za Hadriana, Kommodusa i Septymiusza Sewera. Wyprawa S. Sewera w 209 r. też nie dała żadnych korzyści.
209-84=125 lat
Walki z celtyckimi Kaledończykami trwały dłużej niż trzy wojny punickie razem wzięte z Kartaginą. Pochłonęły masę ludzi i czasu. Efekt był mizerny. Plemiona kaledońskie nadal atakowały i nadal były nieujarzmione
Nie „nie udało się” tylko „nie chciano” podbijać Kaledonii, która tak naprawdę żadnego szczególnego zagrożenia nie prezentowała.
To ciekawe skąd Galowie znali kolczugę? Hmmm... czy w ogóle traktowanie za zgodną w 100% relacji Polibiusza nie jest przypadkiem bezkrytycznym podejściem do źródła? A o tym, że Galowie wymyślili kolczugę to Kolega słyszał? Ty pewnie nawet nie wiesz, że Celtowie sprowadzili do Europy żelazo a głos zabierasz w dyskusji... Żałosne
1. Spasuj, bo za dużo sobie pozwalasz.
2. „Znajomość kolczugi jeszcze o niczym nie świadczy. Tym bardziej, że od Celtów przejęło ją wiele ludów, również odnoszących sukcesy w walce z nimi. O czym to świadczy?
czemu niby Hannibal po zwycięstwie pod Zamą nie miałby przerzucić swojej armii i odzyskać Hiszpanię skoro była to osobista domena Barkidów?
1. Nie miał czym.
2. Nie było drugiej armii, która mogłaby pilnować Kartaginy, a nowej nie za bardzo mieli za co wystawić.
3. „Osobista domena” to mit – Barkidzi rządzili tam głównie na zasadzie sojuszy tudzież podboju, zakładników itp. To się skończyło po zdobyciu Nowej Kartaginy przez Scypiona…
Spuszczę z tonu jeśli sam zaczniesz się zachowywać na poziomie.
Sorry, ale jak na razie to Ty jesteś tutaj gościem. I niczym szczególnym gospodarzom nie imponujesz, poza okazywaniem coraz większej megalomanii.
Każdy legion z okresu cesarskiego, nawet najsłabszy przerastał poziomem wyszkolenia i dyscypliny nawet najlepszy legion republikański z czasów przedmariańskich. Mógłbym mieć wątpliwości jakby chodziło o legiony Cezara, ale napewno nie jeżeli chodzi o tą cieniznę z czasów wcześniejszych.
Bzdura bez żadnego dowodu nie stanie się prawdą. Nb. czy którykolwiek wódz republikański miał do czynienia z otwartym buntem swojego wojska, jak Cezar czy Lukullus?
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Darth Stalin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Kolega Cniva już zakończył pisanie tutaj (patrz 3 posty wcześniej), więc proponuję nie kierować do niego zapytań, możemy je potraktować co najwyżej jako pytania retoryczne. Można natomiast pociągnąć niektóre kwestie przez niego poruszone, niezależnie od niego i tego co pisał...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2423
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 52 times

Post autor: Teufel »

Cniva pisze:
Teufel pisze:
Cniva pisze:Zamę bym porównał raczej do Stalingradu albo Kurska. Sądzę Kolego, że dałeś niefortunne porównanie. Z resztą właśnie, że tak było. W razie zwycięstwa Hannibala pod Zamą karta się odwracała. Rzymianie przecierz nie dysponowali nieograniczonymi rezerwami. W następnym roku Hannibal mógłby podbudowany takim zwycięstwem odzyskać z łatwością Hiszpanię.
Chyba teleportem by armię przerzucił, ale to musiałby mieć magiczną książkę z Diablo.

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Wracając do tematu moje pytanie brzmi, a czemu niby Hannibal po zwycięstwie pod Zamą nie miałby przerzucić swojej armii i odzyskać Hiszpanię skoro była to osobista domena Barkidów? :cool:
No właśnie wyobraź sobie, że przestała już nią być od 207 r. Po Ilipie i rozbiciu resztek oporu w dzisiejszej Andaluzji, Scypion przekabacił na stronę Rzymu wiele znaczących plemion. A Kartagińczyków nikt specjalnie nie kochał w Iberii.
Zresztą jak niby Hannibal miał przenieść swoją armię do Hiszpanii? To nie mógł być przerzut cichaczem paru tysięcy ludzi, tylko ogromna ekspedycja. A rozumiem, że rzymska flota spałaby przez ten czas. Poza tym gdzie byś wyładował tę armię? Skoro wszystkie porty był obsadzone przez Rzymian. Ehh...
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Post autor: Raleen »

Po lekturze biografii Aleksandra Wielkiego autorstwa Petera Greena zastanawiałem się przez pewien czas nad postacią Aleksandra i co tak naprawdę najlepiej do niego pasuje. Alternatywa postawiona tutaj w tytule wątku, czyli geniusz albo przereklamowany tyran, rozmija się moim zdaniem z tym co najbardziej charakterystyczne dla tej postaci, co pozwala uchwycić istotę jej charakteru (jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi). Wydaje mi się, że najbardziej pasuje do niej określenie błędny rycerz, i najlepiej oddaje ono istotę jego postępowania. Za czym gonił ów błędny rycerz? Za homerycką sławą równą bogom. By ją zyskać musiał dokonywać rzeczy wielkich, a takimi wobec jego królewskiego stanu najprędzej stać się mogły wielkie podboje i inne efektowne wydarzenia jak wizyta w oazie Siwah. To dzięki nim mógł zostać uznany drugim Achillesem, a nawet Achillesa przewyższyć. Największym ciosem dla niego był bunt armii, która będąc w Indiach w pewnym momencie nie chciała już iść dalej. W pogoni za swoim wielkim celem ten błędny rycerz potrafił być raz geniuszem, a innym razem przereklamowanym tyranem, a często genialnym tyranem. Wszystko zależnie od okoliczności. Tam gdzie jego wybitne umiejętności, zwłaszcza polityczne, nie były w stanie przezwyciężyć przeciwności, jakie stawały mu na drodze ku jego celowi, tam stawał się tyranem. Bo główny cel był ważniejszy ponad wszystko. Jednocześnie, ponieważ poza tym głównym celem jako władca nie reprezentował jakiejś określonej ideologii, potrafił być w swoim postępowaniu bardzo elastyczny i nowatorski. Zwłaszcza, że sytuacje, wobec których przyszło mu stawać, często tego wymagały.

Jednocześnie trzeba było być błędnym rycerzem, by po zawładnięciu Azją Mniejszą pchać się dalej, w sytuacji gdy Dariusz proponował pokój i odstąpienie znacznych połaci swego państwa na zachodzie. Do tego wszystko to w sytuacji, co warto podkreślić, bardzo niepewnej, gdy stanął wobec ogromu Persji. Bardzo hazardowne zagranie, ale wielki cel tego wymagał, a dla jego realizacji Aleksander gotów był poświęcić wszystko, nawet ryzykować swoje dziedzictwo, czyli Macedonię. Będąc na jego miejscu Filip II zapewne zawarłby pokój z Dariuszem i metodycznie umacniał swoją władzę, zabezpieczając się i szykując do dalszych podbojów, licząc, że za jakiś czas on, a może już jego syn bądź inny następca, wykonają kolejny krok i zdobędą dalsze prowincje, i tak krok po kroku... Żeby pójść dalej na wschód potrzebna była pewna doza szaleństwa, trzeba przyznać genialnego - ale to ocena z perspektywy czasu, gdy wiemy, że mu się udało. Jednak właśnie dlatego przypomina błędnego rycerza przemierzającego świat i realizującego swój nie do końca zrozumiały dla otoczenia cel, i przeżywającego po drodze różne przygody, dla którego przy okazji wiążący się z tym styl życia jest także pewną wartością samą w sobie. Ciekawą ilustracją umysłowości Aleksandra może być rozmowa z jednym z władców królestwa położonego koło dzisiejszego Morza Kaspijskiego. Niestety, gdy rozmawiali trafił im się niezbyt kompetentny tłumacz, tak że Aleksander zrozumiał z rozmowy ze swoim królewskim partnerem co innego niż tamten mu przekazywał, zdaje się szukając u niego pomocy przed obcym najazdem i chcąc jednocześnie jakoś ułożyć sobie z nim stosunki. Aleksander zrozumiał jego wywody tak jak chciał zrozumieć - że oto ten dobry człowiek proponuje mu, że pomoże mu podbić jakąś kolejną krainę, a że wspominał coś o Kolchidzie i Amazonkach, znanych z dzieł Homera, wydały się te kraje Aleksandrowi godne by je podbić i uznał, że jak już upora się z Persją, chętnie do sprawy wróci.

Gdyby był typowym tyranem, nie ryzykowałby tak bardzo tego co zdobył, olbrzymiej przecież władzy, jaką posiadł po pierwszym etapie wojny, którą mógł się następnie kontentować, i która wielu spośród jemu współczesnych by wystarczyła. A jednak zaryzykował - dla jeszcze większej władzy, która wobec ogromu imperium perskiego, musiała być coraz słabsza. Z drugiej strony, mimo że uważa się go za geniusza, nie zdołał przez całe swe krótkie życie pomyśleć o sprawach wydawałoby się najprostszych, jak zapewnienie swoim potomkom następstwa tronu. Czy marsz w głąb Indii też można uważać za przejaw geniuszu? A różne dalsze, często egzotyczne plany podbojów, traktowane przez Aleksandra jak najbardziej poważnie? Do tego te sytuacje, gdzie wyraźnie nie sprostał zadaniu jako władca. Jednak wiele jego posunięć nosi ten błysk geniuszu, być może ubarwionego propagandą, ale zbyt dużo było tych przypadków w jego wielkiej karierze, by uznać, że wszystko to co osiągnął udało mu się tylko czy głównie dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu. Wielu go próbowało potem naśladować, ale nikomu albo prawie nikomu się nie udało.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Post autor: elahgabal »

Raleen pisze:Wielu go próbowało potem naśladować, ale nikomu albo prawie nikomu się nie udało.
Dzisiaj (a w zasadzie już wczoraj) skończyłem kolejną popularyzatorską biografię - tym razem Tamerlana i tam pada stwierdzenie, że przynajmniej jeśli chodzi o Indie, to Timur Macedończyka pobił - zdobył i złupił Delhi, które po tych odwiedzinach z gruzów podnosiło się przez następne 100 lat. Inna sprawa, że Kulawiec miał zdecydowanie więcej czasu, niż Macedończyk na osiągnięcie tego, co osiągnął.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Post autor: AWu »

No Timur miał zasięg większy (bardzo fajna te biografia jest tak BTW) od Dehli do Ukrainy i zszedł w drodze do Chin.

Ale startował z zupełnie innego poziomu i prezentował diametralnie inny poziom prędkości poruszania się niż piesza armia Alexandra.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Post autor: Raleen »

Aleksander w zasadzie nie bardzo się nawet orientował co tam jest dalej na wschodzie (czy w ogóle jeszcze coś jest), pewnie w czasach Timura było już mniej więcej wiadomo, dlatego nie ma jak porównywać. Inny aspekt całej tej wielkiej wyprawy (przynajmniej od pewnego momentu, już jak pokonał Dariusza) jest moim zdaniem podróżniczy :) . Przepełniony ideałami homeryckimi władca chce zobaczyć co jest na krańcu świata, gdzie jeszcze nikt nie dotarł.

No i Timur to jednak był strasznym okrutnikiem i jakiegoś trwalszego dziedzictwa cywilizacyjnego po sobie nie pozostawił.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Aleksander Wielki - geniusz czy przereklamowany tyran?

Post autor: elahgabal »

Co do odwrotu Aleksandra, to podejrzewam, że choćby spodziewał się, że nieco dalej jest już taki kraniec świata poza którym spada się w chaos i gdzie na dodatek żyją smoki, to i tak wybrałby się, żeby to zobaczyć. Wrócił, bo mu się ludzie pobuntowali, podczas gdy Timur tego problemu nie miał.
Natomiast co do braku dziedzictwa to można polemizować: w Uzbekistanie na pewno powiedzą Ci coś innego, poza tym to jeden z potomków Tamerlana - Babur (prapra - albo i jeszcze raz pra - wnuk) założył państwo Wielkiego Mogoła w Indiach. Zatem coś tam z tego jego dziedzictwa przetrwało. Choć, czy można je określić mianem "cywilizacyjnego", to tego nie wiem.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia starożytna”