Współczesne doświadczenie greckiej demokracji

Od czasów najdawniejszych do upadku starożytnego Rzymu.
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Współczesne doświadczenie greckiej demokracji

Post autor: AWu »

Ciekawytekst Marka Cichockiego:
Jak na niego to malo nacechowany ideologicznie.
A ciekawy wiec wrzucam, moze kogos zainteresuje jego aspekt historyczny



"Co nam po Grekach?

Federalistyczne eksperymenty starożytnych Greków w świetle integracji europejskiej

Marek A. Cichocki

Zgodnie z powszechnym przekonaniem Europa odziedziczyła po starożytnych Grekach wzorzec demokratycznego ustroju. Jednak niektórzy historycy mocno powątpiewają w to, czy demokracja greckiego polis ma w ogóle cokolwiek wspólnego ze współczesnym modelem demokracji przedstawicielskiej (parlamentarnej), charakterystycznej dla prawie wszystkich państw w dzisiejszej Europie



[1]. Słusznie czy nie demokratyczne polis uważa się jednak za podstawową spuściznę politycznej tradycji Greków, odziedziczoną przez nowoczesną Europę. Skłonność Europczyków do swobodnego powoływania się na tą tradycję jest bardzo silna. Dlatego zapewne z tego powodu w 2004 roku twórcy traktatu konstytucyjnego UE (wśród nich przede wszystkim Valery Giscard Estaing) uznali za rzecz całkiem naturalną, by na wstępie preambuły traktatu umieścić zaczerpnięty z Tukidydesa cytat, w którym Perykles wykłada credo greckiego demokratyzmu: „Nasz ustrój polityczny nazywa się demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, a nie na mniejszości”. W ten sposób autorzy pomysłu chcieli podkreślić, że budując zręby konstytucyjnego porządku Europy szczególnie mocno czują się spadkobiercami demokracji ateńskiego polis. W takiej deklaracji tkwiła jednak poważna dwuznaczność. Unia Europejska, która ze swej różnorodności uczyniła sztandarowy postulat, odwoływała się do modelu greckiej demokracji, zbudowanego na jednorodności i ekskluzywizmie. Model ten zakładał przecież polityczną homogenizację wspólnoty przez równość wszystkich obywateli (znaczenie wszelkich naturalnych różnic zostaje przez ten typ równości zakwestionowane jako przejaw szkodliwych partykularyzmów) oraz wyraźne odróżnienie ich od wszystkich pozostałych grup nie-obywateli. Grecki model demokracji stanowił więc szczególny wyraz przywiązania do nierówności.[2] Ponadto łączył się z jednoznaczną koncepcją ludzkiego szczęścia oraz pozytywnie określał warunki niezbędne do jego osiągnięcia. W przekonaniu Greków ustrój polityczny (politeia) był rodzajem wspólnoty działania i komunikowania się równych obywateli. Warunkiem działania i komunikacji była wolna, publiczna przestrzeń polis. Dzięki publicznej aktywności ludzie stają się ludźmi w pełnym sensie, co pozwala im osiągnąć prawdziwe szczęścię (eudaimonię).[3] Jest to zgodne z Arystotelesowskim założeniem, że szczęście leży w działaniu, a wolna aktywność w sferze publicznej jest obok filozofii najdoskonalszy przejawem ludzkiego życia.[4] Mówiąc krótko – w greckim modelu politycznym ludzie jako równi obywatele mieli dostęp do maksymalnego szczęścia w obrębie własnej jednorodnej wspólnoty politycznej.



Taki ideał polis, kontynułowany później także przez rzymski republikanizm[5], może być z punktu widzenia praktyki i zasad dzisiejszej integracji europejskiej wyjątkowo kłopotliwy. Homogeniczność, ekskluzywność, wreszcie pozytywna koncepcja szczęścia w ramach wspólnoty politycznej – wszystko to z trudem odnieść można do współczesnej Europy. Dwuznaczność greckiego modelu demokracji rośnie jeszcze bardziej, jeśli przypomnimy znaczenie, jakie dla politycznej tożsamości Greków posiadał kult religijny. To wokół niego właśnie powstawały polityczne wspólnoty Greków, jak wyczerpująco pokazał Fustel de Coulanges w swej klasycznej pracy z połowy XIX wieku[6]. Greckie poleis były de facto wspólnotami religijno-publicznymi, a integracyjnej funkcji polityki w świecie greckim nie sposób byłoby oddzielić od życia religijnego. Z tego punktu widzenia analogie między antyczną tradycją polityczną a obecnym projektem europejskim, jednocześnie zbudowanym na założeniu sekularyzacji przestrzeni publicznej oraz jej heterogenicznym, policentrycznym charakterze, muszą budzić spore zastrzeżenia a przynajmniej daleko posuniętą ostrożność. Wiele takich odniesień do politycznej spóścizny polis w kontekście ewentualnych prób konstytucjonalizacji Unii Europejskiej (z najbardziej prominentnym przykładem Giscard Estaing) trzeba uznać za swoistą „literaturę”, retorykę, której celem jest wywołanie wrażenia związku z antyczną tradycją, jakiejś ideowej kontynuacji. W tym kontekście jeden ze współczesnych, zachodnich konstytucjonalistów poczynił całkiem słuszną uwagę:



„Przede wszystkim musimy uwolnić się od idei demokracji jako zasadniczo odnoszącej się do pojedynczych ludzi, a w konsekwencji do demosu, zdefiniowanego etnicznie lub kulturalnie. W przeciwnym razie zamknęlibyśmy przed Europą jakąkolwiek demokratyczną przyszłość, która musi operać się na pluralizmie narodów i populacji. To że taka idea demokracji jest błędna łatwo można przedstawić na przykładzie kolebki naszego rozumienia demokracji. Ateny (począwszy od reform Kleistenesa) były ukonstytuowanym zgromadzeniem demów z regionu Attyki, stąd liczba mnoga – Ateny (Athenai). Ich jedność była postrzegana jako twór do pewnego stopnia konwencjonalny, a nie jako efekt naturalnego rozwoju. Kiedy więc demos skłaniał się do etnicznego lub naturalnego ujęcia swej jedności, traktowano to jako rodzaj degeneracji a nie rzecz porządoną. Kiedy Perykles postanowił ograniczyć dostęp do obywatelstwa odwołując się do etnicznego kryterium, znalazł się w oczywistej opozycji do wcześniejszej tradycji. W pewnym sensie to dobrze więc, że wykreślono słowa Peryklesa z mowy pogrzebowej (przekazane nam przez Tukidydesa) z preambuły do traktatu konstytucyjnego UE”.[7] "


Całość:
http://www2.teologiapolityczna.pl/index ... &Itemid=87
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez AWu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Przemos19
General der Panzertruppen
Posty: 4986
Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
Been thanked: 18 times
Kontakt:

Post autor: Przemos19 »

Arystoteles w swoim ustroju stworzył prototyp dla późniejszych tworów zwanych "ustrojem mieszanym" - czyli pomieszania jedynowładztwa, oligarchii i demokracji - Politea. Zanalizował także ustroje - 3 dobre i 3 złe. W zasadzie dzisiejsze rozumienie demokracji wg Arystotelesa były złym ustrojem bezpośrednim - "rządami motłochu".
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi

http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
Awatar użytkownika
nazaa
Tribunus Angusticlavius
Posty: 692
Rejestracja: poniedziałek, 16 marca 2009, 16:38

Post autor: nazaa »

Arystoteles przeanalizował wszystkie greckie ustroje - wyszło grubo ponad 100, a zachował się tylko jeden opis, akurat ten dotyczący Aten, natomiast wyodrębnienie trzech dobrych i trzech złych ustrojów było wyłącznie typologią opartą o to w jakim celu władza jest sprawowana. Dobrał ustroje w pary, każdemu pozytywnemu przeciwstawiając negatywny i tak monarchia była dobrym ustrojem, ale tylko wtedy, gdy król sprawował ją dla dobra ludu, bo jeśli kierował się własnym interesem, monarchia przekształcała się w tyranię, również arystokracja była w porządku, jeśli rządzący kierowali się dobrem ogółu, a nie własnym, bo wtedy to już nie była arystokracja, a oligarchią.

Demokracja została dołączona do grona ustrojów złych i przecistawiona politei. Wg Arystotelesa w demokracji nie rządzili wszyscy, tylko większość i nie dla dobra wszystkich, ale dla dobra tej większości, zresztą krytyka demokracji rozwijała się równolegle z nią. Podkreślano, że brak starannego przygotowania, tak moralnego, jak i intelektualnego do publicznego zabierania głosu w rzeczywistości prowadzi tylko do chaosu i anarchii, a równość jest równością tylko z nazwy, bo ludzie nie są równi - ani moralnie, ani intelektualnie, a tzw. nierówność naturalna powoduje, że władzę sprawują ludzie mierni, a nie najwybitniejsi, bo miernych jest zawsze najwięcej. Nie mogło być mowy o zasadzie rządów prawa w sytuacji, gdy tak naprawdę Ateńczycy podlegali woli większości - większości ludzi niezamożnych, co sprowadzało się do transferu bogactwa od zamożnych do niezamożnych i tym samym podważało równość wszystkich wobec prawa. No i jeszcze obrywało się demokracji choćby za losowanie urzędów.
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
Awatar użytkownika
Przemos19
General der Panzertruppen
Posty: 4986
Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
Been thanked: 18 times
Kontakt:

Post autor: Przemos19 »

A czy nasze obecne mianowania wyższych urzędników nie są po części odpowiednikiem losowania - często się zdarza że stosuje się TKM i wymiatanie ekipy do cna, zastępując ludźmi nowymi, często miernymi.
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi

http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia starożytna”