Strategie

Ostatnio odniosłem wrażenie, że historia ma swoje własne sposoby, by nie dać o sobie zapomnieć. Podczas remontu dworca kolejowego w Szczytnie robotnicy odsłonili niespodziewanie stary napis – Ortelsburg.

https://lh6.googleusercontent.com/-Y7Kb ... 245850.jpg

Budynek, o którym mowa został wpisany do wojewódzkiej ewidencji zabytków. Wzniesiono go około 1883 roku, a PKP niedawno postanowiły odtworzyć pierwotny wygląd obiektu, w tym wyeksponować ceglaną elewację, która na przestrzeni lat została zamalowana bądź pokryta tynkiem. Choć wydawałoby się, że po upływie 70 lat od zakończenia II Wojny Światowej nie powinno już być problemów z tego typu niemieckimi pamiątkami to rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Rozgorzała dyskusja nad przyszłością napisu, która wykazała ignorancję i brak podstawowej wiedzy historycznej miejscowej ludności, a zwłaszcza lokalnych polityków, na temat przeszłości Mazur. Rozbieżne wizje historii postawiły w dwuznacznym świetle polską teraźniejszość. Ostatecznie zapadła decyzja o renowacji napisu, który z miejsca stał się interesującym punktem wycieczek dla turystów zza zachodniej granicy. Efekt końcowy możecie ocenić sami po obejrzeniu poniższych fotografii.

Podobna sytuacja może zdarzyć się we Lwowie lub Wilnie, więc proponuję nie zgłaszać zbyt radykalnych deklaracji ideowych.

Pamiętam podobną sytuację w Olsztynie. Skończyło się zakryciem niemieckiej symboliki.

Przykład Kresów mówi wszystko. Dopóki nie jest to swastyka, jest to zapis historii i powinniśmy go szanować.

A gdyby to była szarotka? Też należałoby szanować?

Zgadzam się, że z historycznego punktu widzenia należy ten napis zachować i pozostawić w takiej formie, w jakiej jest obecnie eksponowany. To jest żywa historia, której możemy doświadczyć na własne oczy, mówiąca o dawnych czasach, które już nie wrócą.

Czy szarotka jest zakazanym symbolem?

Kojarzy się niesympatycznie gdy się ją widzi na niemieckim hełmie z czasów II Wojny.

Pierwsze słyszę, żeby Niemcy malowali szarotki na hełmach - z jednej strony była kalkomania w barwach państwowych (czarno-biało-czerwona), a z drugiej - albo orzeł (w wersjach: Heer, Kriegsmarine albo Luftwaffe) albo dwa "sigi" (na hełmach esesmanów).
Szarotki były tylko przypinane do czapek (Bergmuetze).

Czy przypadkiem nazwa Ortelsburg nie jest pierwotną nazwą miejscowości i nie wywodzi się jeszcze ze średniowiecza?
Takie twierdzenia są na internetach, ale chyba wszyscy wiemy, jak to bywa z takimi źródłami.

Darth Stalin pisze:Pierwsze słyszę, żeby Niemcy malowali szarotki na hełmach

Spojrzyj Darth jakieś cztery posty wyżej od tego mojego do którego się odniosłeś.

W przypadku tego budynku, jak tak na niego popatrzyłem, to ten napis jest zupełnie z boku, jakoś nie jest nadmiernie wyeksponowany. Wydaje mi się, że po trochu należy się kierować takimi względami. Od strony torów jest nazwa obecna czyli Szczytno. Można zawsze nazwę obecną jakoś bardziej wyeksponować w najbliższej okolicy, a z turystów pewnie miejscowi (przynajmniej sprzedawcy) mogą być tylko zadowoleni.