V Pola chwały

Impreza historyczno-wargamingowa odbywająca się co roku w Niepołomicach pod Krakowem w drugiej połowie września.
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

Wiesz Filipie, ja się tym nie przejąłem zbytnio, bo to tylko uratowało skórę Twoim Francuzom w Dos de Mayo, bo musiałem wcześniej użyć karty Solany, której z założenia używam jako jednej z ostatnich. Pomimo, że wygrane są cenne w dorobku gracza, to w czasie rozgrywek w Dos de Mayo (a mam ich za sobą kilkadziesiąt) nigdy nie zdarzyło mi się stosować tej zasady, ba, nawet sprawdzać jakie rozkazy rozpisali przeciwnicy, bo w omawianej rozgrywce wystarczyłoby, że nie przyznałbym się do błędu i nawet byś się nie zorientował - tylko nie wiem czy o to właśnie w tym hobby chodzi. I broń Boże nie uciekam od przegranej, raczej zdziwiło mnie to, że tak restrykcyjnie do tego podchodzisz. Mam nauczkę na przyszłość, żeby w rozgrywkach z Tobą nastawiać się na zupełnie inny tryb grania. Zresztą podobnie próbowałeś popsuć rozgrywkę w Marię sugerując istnienie jakiegoś nieistniejącego przepisu :) ja nie wiem czy to frustracja płynąca z faktu, że nie grałeś w gry, w które chciałeś pograć, czy coś zupełnie innego :)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Filip Apostoł »

Oddaję się pod chłostę... ;P
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Mi też się zdaje Filipie, że możesz być trochę rozczarowany, choćby tym, że w piątek nie udało Ci się dotrzeć. Faktem jest też, że parę osób w ostatniej chwili nam odpadło. Mieli być np. nahar (w niedzielę), wybierał się Pablo z Unhappy King Charlesem (między innymi), DT miał się widzieć z Andrzejem i Razerem i grać w Ardeny. Zwłaszcza ten pierwszy i mnie srodze zawiódł, bo solennie obiecywał się tym razem pojawić. Ale takie życie. Statystycznie, na ileś osób, zawsze ktoś wypada z imprezy. Dodatkowo Arteusz wybył wcześniej - w sobotę. Monthion też był w sobotę i na tym koniec z tego co pamiętam. Dzieci, studia, rodzina - pewne sprawy są czasami nie do przeskoczenia.

Ja przepraszam Cię z kolei, bo w sobotę późnym wieczorem byłem ewidentnie padnięty i moje usiłowania wytłumaczenia nawet prostych rzeczy szły mi tak opornie, że szkoda gadać. I pewnie też mogłem wyglądać jak niedouczony co do pewnych gier, chociaż np. Ryszarda III grałem już kilka razy, to samo Orła i gwiazdę. Są raporty, zdjęcia itd.

Dużo jest na tej imprezie atrakcji na raz i czasem się nie wyrabia. A teraz jeszcze, odkąd tych rekonstrukcji przybywa, jak ktoś się jeszcze chce zobaczyć z różnymi znajomymi i chwilę choćby porozmawiać, bo następna okazja będzie pewnie za pół roku albo za rok, to czasem są przyczyny, że ciężko się skupić na określonych rozgrywkach i trzymać planu. A i tak, jako grupa graczy planszówkowych wykorzystujemy chyba tą imprezę naprawdę na maxa albo prawie na maxa. Figurkowcy to często mają jedno stoisko i jeden, czasami dwa systemy rozłożone, które pokazują i w które grają, i to jest wszystko na 3 dni. Rekonstruktorzy - mają swój pokaz, który trwa może pół godziny. Wcześniej trochę przygotowań na zgranie się - i na tym program obowiązkowy się właściwie kończy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Filip Apostoł »

Z drugiej strony po coś ten przepis jest w instrukcji, nie?;P Raczej nie po to, żeby go ignorować;) Ja nigdy nikomu rozkazów nie sprawdzam, wychodzę z założenia, że jesteśmy poważni i grafy fair. A tego, że tej akurat zasady nie uznajecie nie mogłem wiedzieć więc o niej przypominałem. Na przyszłość możemy grać bez niej.
Co do Maryśki to byłem absolutnie pewien co do tej reguły. W sumie nie wiem skąd mi się ona wzięła;P Może dlatego, że jest dosyć intuicyjna?;) Teraz nieco łatwiej będzie okrążać Czarku Twoje austryjackie regimenty;D
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Filip Apostoł »

Raleen pisze:Mi też się zdaje Filipie, że możesz być trochę rozczarowany, choćby tym, że w piątek nie udało Ci się dotrzeć. Faktem jest też, że parę osób w ostatniej chwili nam odpadło. Mieli być np. nahar (w niedzielę), wybierał się Pablo z Unhappy King Charlesem (między innymi), DT miał się widzieć z Andrzejem i Razerem i grać w Ardeny. Zwłaszcza ten pierwszy i mnie srodze zawiódł, bo solennie obiecywał się tym razem pojawić. Ale takie życie. Statystycznie, na ileś osób, zawsze ktoś wypada z imprezy. Dodatkowo Arteusz wybył wcześniej - w sobotę. Monthion też był w sobotę i na tym koniec z tego co pamiętam. Dzieci, studia, rodzina - pewne sprawy są czasami nie do przeskoczenia.

Ja przepraszam Cię z kolei, bo w sobotę późnym wieczorem byłem ewidentnie padnięty i moje usiłowania wytłumaczenia nawet prostych rzeczy szły mi tak opornie, że szkoda gadać. I pewnie też mogłem wyglądać jak niedouczony co do pewnych gier, chociaż np. Ryszarda III grałem już kilka razy, to samo Orła i gwiazdę. Są raporty, zdjęcia itd.

Dużo jest na tej imprezie atrakcji na raz i czasem się nie wyrabia. A teraz jeszcze, odkąd tych rekonstrukcji przybywa, jak ktoś się jeszcze chce zobaczyć z różnymi znajomymi i chwilę choćby porozmawiać, bo następna okazja będzie pewnie za pół roku albo za rok, to czasem są przyczyny, że ciężko się skupić na określonych rozgrywkach i trzymać planu. A i tak, jako grupa graczy planszówkowych wykorzystujemy chyba tą imprezę naprawdę na maxa albo prawie na maxa. Figurkowcy to często mają jedno stoisko i jeden, czasami dwa systemy rozłożone, które pokazują i w które grają, i to jest wszystko na 3 dni. Rekonstruktorzy - mają swój pokaz, który trwa może pół godziny. Wcześniej trochę przygotowań na zgranie się - i na tym program obowiązkowy się właściwie kończy.
Rysiu, bądźże człowiekiem... przecież ja żartowałem w tym całym opisie;P
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

Co do Maryśki to byłem absolutnie pewien co do tej reguły. W sumie nie wiem skąd mi się ona wzięła;P Może dlatego, że jest dosyć intuicyjna?;) Teraz nieco łatwiej będzie okrążać Czarku Twoje austryjackie regimenty;D
Jest tak intuicyjna, że jej nie ma w przepisach :P a od okrążania to ja tu jestem :) jak się pojawię w Lublinie, to możesz być pewien, że Cię spiorę przy pomocy Twojego egzemplarza Marii :) tylko nie zapomnij znaleźć trzeciego chętnego do grania :P
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Filip Apostoł »

Na ostatnich manewrach Gładkiemu się spodobała, może się skusi;P W razie czego zawsze pozostaje "super-zbalansowany" wariant dwuosobowy;)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Filip Apostoł pisze:
Raleen pisze:Mi też się zdaje Filipie, że możesz być trochę rozczarowany, choćby tym, że w piątek nie udało Ci się dotrzeć. Faktem jest też, że parę osób w ostatniej chwili nam odpadło. Mieli być np. nahar (w niedzielę), wybierał się Pablo z Unhappy King Charlesem (między innymi), DT miał się widzieć z Andrzejem i Razerem i grać w Ardeny. Zwłaszcza ten pierwszy i mnie srodze zawiódł, bo solennie obiecywał się tym razem pojawić. Ale takie życie. Statystycznie, na ileś osób, zawsze ktoś wypada z imprezy. Dodatkowo Arteusz wybył wcześniej - w sobotę. Monthion też był w sobotę i na tym koniec z tego co pamiętam. Dzieci, studia, rodzina - pewne sprawy są czasami nie do przeskoczenia.

Ja przepraszam Cię z kolei, bo w sobotę późnym wieczorem byłem ewidentnie padnięty i moje usiłowania wytłumaczenia nawet prostych rzeczy szły mi tak opornie, że szkoda gadać. I pewnie też mogłem wyglądać jak niedouczony co do pewnych gier, chociaż np. Ryszarda III grałem już kilka razy, to samo Orła i gwiazdę. Są raporty, zdjęcia itd.

Dużo jest na tej imprezie atrakcji na raz i czasem się nie wyrabia. A teraz jeszcze, odkąd tych rekonstrukcji przybywa, jak ktoś się jeszcze chce zobaczyć z różnymi znajomymi i chwilę choćby porozmawiać, bo następna okazja będzie pewnie za pół roku albo za rok, to czasem są przyczyny, że ciężko się skupić na określonych rozgrywkach i trzymać planu. A i tak, jako grupa graczy planszówkowych wykorzystujemy chyba tą imprezę naprawdę na maxa albo prawie na maxa. Figurkowcy to często mają jedno stoisko i jeden, czasami dwa systemy rozłożone, które pokazują i w które grają, i to jest wszystko na 3 dni. Rekonstruktorzy - mają swój pokaz, który trwa może pół godziny. Wcześniej trochę przygotowań na zgranie się - i na tym program obowiązkowy się właściwie kończy.
Rysiu, bądźże człowiekiem... przecież ja żartowałem w tym całym opisie;P
Spoko, tylko jak się pisze na forum to czasem różnie bywa ;) .

Co do Marii, grałem kiedyś 2 czy 3 razy, ale niestety dużo gier po drodze i połowa zasad uleciała. Straszne były narzekania na grę, potem pamiętam, że trochę się zrehabilitowała, ostatecznie nie wiem jak z nią jest, ale żeby nie zarzucać wątku konwentowego, proponuję pociągnąć dalej w temacie o grze (jeśli oczywiście macie ochotę).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Rysiu, bądźże człowiekiem... przecież ja żartowałem w tym całym opisie;P
Pewnie, że żartował. Bo tak naprawdę to sam jechał na farcie, a szóstki to mu nawet w Dos de Mayo wypadały. Ponadto w tych Sukcesorów to wygrał tylko dlatego, że przekupił innych graczy żeby mu sie poddali (ciekawe czym skoro nie miał kasy), czym niesłusznie odebrali należne mi zwycięstwo.
Awatar użytkownika
Monthion
Sous-lieutenant
Posty: 477
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 6 times
Been thanked: 16 times

Post autor: Monthion »

Jestem rozczarowany tegorocznym konwentem. Nie mówię oczywiście o części towarzyskiej czy organizacyjnej ale o planszówkowej. Byłem co prawda tylko w sobotę, ale nie zagrałem ani w Ardeny, ani w Dutch Revolt, ani w Napoleonic Wars, ani razu nawet w Twilight Struggle. Praktycznie siedziałem głównie nad The First World War. Jeśli za rok konwent ma sens jako skondensowana porcja planszówkowej rozrywki, to musi być lepsza organizacja poszczególnych rozgrywek.

W co chcę grać za rok;
w piątek; Twilight Struggle,
w sobotę; Waterloo 1815, Clash of Monarchs
w niedzielę; Napoleon at the Crossroads

w luźniejszej chwili The First World War, ktoś reflektuje na którąś z tych pozycji?
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Filip Apostoł »

Monthion pisze:w sobotę; Waterloo 1815, Clash of Monarchs
W Clash of Monarchs to i ja bym zagrał, ale szczerze wątpię, żeby całego konwentu na nią starczyło a co dopiero pół dnia;P
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Co do planowania rozgrywek. Z tego co mi wiadomo od Roberta, przyjeżdżają na Pola chwały goście z zagranicy, np. z Holandii, jest też znana Wam dobrze (przynajmniej niektórym) ekipa z Czech. I z nimi jest tak, że oni już na 2 a często 3 miesiące przed wiedzą czy się pojawią i dokładnie na ile dni, i noclegi są zaklepywane z takim wyprzedzeniem. Natomiast z graczami z naszego pięknego kraju często jest tak, że decydują się na 1-2 dni przed, albo tuż przed się okazuje, że ktoś odpada. Jeśli doszukujecie się przyczyn, dla których nie da się wszystkiego ściśle zaplanować, to tutaj jest praprzyczyna. Zawsze jest też x osób nowych, które przyjeżdżają po raz pierwszy i dopiero na miejscu decydują co je interesuje, modyfikują swoje plany itd. Ja się im wcale nie dziwię. Tak, że dużo zależy od Was :) . Z upływem lat są natomiast takie pozytywy, że środowisko bardziej się zgrywa. Wyłania się pewna stała grupa osób i w oparciu o to łatwiej jest coś zaplanować. Jak dla mnie, jak na warunki konwentowe, naprawdę nie było źle, chociaż oczywiście też nie jestem bezkrytyczny :] .

Inny wątek, który się powoli nam wyłania, to taka kwestia: na ile ten konwent ma być spotkaniem graczy i służyć temu, by sobie pograć, a na ile prezentowaniu gier nowym graczom, organizowaniu pokazów itp. Nie da się ukryć, że nie wszystkim (a mówiąc wprost większości) tym drugim mniej chce się zajmować. Tymczasem impreza ma wielki potencjał, ale żeby go wykorzystać, samemu trzeba się pod tym kątem zaangażować. Do tematu pewnie jeszcze wrócimy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leo
Colonel
Posty: 1594
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 14 times

Post autor: Leo »

Filip Apostoł pisze:
Monthion pisze:w sobotę; Waterloo 1815, Clash of Monarchs
W Clash of Monarchs to i ja bym zagrał, ale szczerze wątpię, żeby całego konwentu na nią starczyło a co dopiero pół dnia;P
Potwierdzam. CoM to bardzo długa gra. Dwóch dni na konwencie może nie wystarczyć, a co dopiero jednego...
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej..."
Awatar użytkownika
waffel
Zauriad-praporszczik
Posty: 201
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 16:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: waffel »

Byłem pierwszy raz, na nic się nie umawiałem tylko usiadłem i zacząłem grać. Załapałem się na szkolenie z Napoleon's Triumph (oj, przeszkolił mnie Kristo, przeszkolił :) a dla relaksu cztery partie Combat Commandera (z czego jedna z nową osobą której tłumaczyłem w locie) i wróciłem zadowolony. W międzyczasie udało mi się nawet popracować przy stoisku. Bo na konwencie ad hoc to można zagrać w gry <3h i to się nazywa "grami konwentowymi". Chociaż w Polsce słyszałem, że HIS czy Struggle of Empires to gra konwentowa, bo na konwencie można złapać więcej graczy. Chciałbym zobaczyć partię HIS z kompletem graczy z zupełnej łapanki :) chociaż po zastanowieniu nie, nie chciałbym :)

Przepraszam że dosadnie, ale stękanie że "nie zagrałem w co chciałem" to jakaś dziecinada. A kto Wam bronił? Trzeba było się umówić, usiąść i zagrać :/ Organizator konwentu ma Wam prowadzić zapisy na gry, potem przez megafon wywoływać a jak ktoś się nie stawi to grzywnę i bana za rok? Organizator zapewnia cztery ściany, dach i stoliki, nie wiem czego jeszcze można wymagać. Reszta to gracze.

Już miałem nic nie pisać, ale ilość narzekań od dorosłych ludzi którzy mają pretensje do organizatora o to, że nie potrafili podejść do innych dorosłych ludzi (o których nawet wiadomo, że też lubią gry wojenne) i z nimi w coś zagrać jakoś mnie sprowokowała.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

V edycja konwentu Pola chwały (24-26.09.2010) – relacja

Impreza rozpoczęła się w piątek (24 września), po godzinie 16-tej i potrwała do niedzieli (26 września), również do godz. 16-tej (a nawet ciut dłużej). Gościnne podwoje otworzył przed nami jak poprzednio Zamek w Niepołomicach. W tym roku ogólna liczba uczestników była wyraźnie większa niż w latach ubiegłych. Z tego co mi wiadomo, samych rekonstruktorów, którzy stanowili największa grupę, pojawiło się około 400. Liczba wszystkich uczestników (w tym gości, którzy przewinęli się przez nią) to szacunkowo powyżej 30 tysięcy. Obecnie konwent staje się coraz bardziej wszechstronny. Poza wargamingiem (gry planszowe i bitewne) oraz rekonstrukcjami, mamy coraz więcej atrakcji. Warto wspomnieć choćby modelarstwo, stanowisko gier komputerowych zorganizowane przez portal Valkiria czy wypożyczalnię strojów historycznych dla najmłodszych. Stale goszczą na konwencie firmy z branży wargamingowej, w szczególności Wargamer i zaprzyjaźniony z nami Oddział Ósmy, które mają osobne stoiska.

Warto też odnotować pojawienie się w tym roku stoiska wydawnictwa Polskie Gry Planszowe, tworzącego gry planszowe przeznaczone głównie dla najmłodszych. Dla tych ostatnich z upływem lat impreza staje się coraz bardziej przyjazna. W tym roku poza zawsze obleganą wypożyczalnią strojów historycznych, szereg dodatkowych atrakcji przygotowało Stowarzyszenie Inicjatyw Kulturalnych „Inspiro”. Spośród ciekawych punktów programu, niebędących stricte rekonstrukcjami, warto wspomnieć pokazy tańców dawnych, odbywające się w tym roku głównie w niedzielę (chociaż po części w budynku, w dość zakamuflowanym miejscu, na jeden z nich udało mi się trafić raczej przypadkiem). Kolejną atrakcją były wykłady i różnego rodzaju prezentacje na tematy historyczne. Przed Zamkiem tradycyjnie spotkać można było liczne stoiska z pamiątkami i różnymi wyrobami historycznymi (w znacznej mierze w wykonaniu rzemieślników z branży rekonstrukcyjnej). Wieczorem w sobotę miały miejsce występy artystów grających na lirze (lutni? – przyznam, że nie czuję się tu specjalistą), nawiązujące klimatem do XVII-wiecznej Polski, oraz ciekawa prezentacja dotycząca niedawno powstałego Muzeum Bitwy pod Racławicami.

Logistyka konwentu funkcjonowała w tym roku w zasadzie bez zarzutu. Jak w latach poprzednich, organizatorzy zapewniali darmowy nocleg w pobliskiej szkole oraz darmowe posiłki dla stałych uczestników. Jeśli chodzi o te ostatnie, odnotować można największy postęp. W tym roku wprowadzone zostały po raz pierwszy bloczki i „smycze”, dla wszystkich, którym przysługiwały posiłki. Bardzo dobrze zlokalizowano także miejsce do ich wydawania, także dzięki zadaszeniu stołów, co przydało się w niedzielę, kiedy to trafił się deszcz (po raz pierwszy od kilku lat, szczęśliwie poprzednio pogoda wyjątkowo nam sprzyjała i weekend, w który przypadał konwent zawsze był słoneczny). Z tego co mi wiadomo, starano się też lepiej rozwiązać kwestię miejsc parkingowych, z czym w latach poprzednich różnie bywało.

Teraz pozwolę sobie jeszcze parę słów kolejno o grach planszowych, grach bitewnych i rekonstrukcjach historycznych.

Gry planszowe
Jako organizator tej części konwentu, cieszę się, że pojawiło się trochę nowych osób. Pozdrawiam wszystkich, zarówno starych, jak i nowych znajomych, którzy zagościli na imprezie. Grano w szereg gier, m.in. „Grunwald 1410” Dragona, „Budapeszt 1945” Mirage, system „Musket and Pike”, „Orła i gwiazdę” wydawnictwa Leonardo, „Sukcesorów III”, system „Great Battles of History”, „The Napoleonic Wars”, „Kutuzova”, „Washington Wars”, „Men of Iron”, The First World War”, „Twilight Struggle”, „To the last Man” (darmowa gra, samoróbka Silvera), „Dos de Mayo”, „Ryszarda III”, „FAB-a”, „Napoleon’s Triumph” i inne (z góry przepraszam, jeśli coś pominąłem, nie notowałem tego dnia wszystkiego). Ponadto ostatniego dnia miałem się jeszcze okazję przyglądać rozgrywce w „Teutons” („Krzyżaków”) – prototyp gry przygotowywanej przez Los Diablos Polacos i Phalanx Games Polska. W sobotę pojawiło się też wydawnictwo Polskie Gry Planszowe. Warto też wspomnieć o turnieju gry karcianej „Veto”, organizowanym na piętrze. Planszówki zagościły w tym roku w piwnicach. Złożyło się na to kilka przyczyn, poczynając od tego, że w poprzednim roku sale, gdzie gościliśmy w sobotę i niedzielę, były niedostępne w piątek, co powodowało konieczność przenosin i niedogodności. Nowa lokacja ma swoje wady i zalety, o czym jeszcze przyjdzie nieraz podyskutować. Z tego co obserwowałem, nie wszystkim udało się we wszystko zagrać, ale tutaj przyczyny są raczej tego rodzaju, że przyjechało sporo nowych osób, z kolei niektórzy odpadli w ostatnim momencie, a część skróciła czas bytności, zostając tylko na sobotę i nie wszyscy zdołali zagrać w to na co mieli ochotę, chociaż ogólnie gier nie brakowało – na miejscu było dostępnych zdecydowana większość interesujących tytułów będących obecnie na topie.

Gry bitewne
Z naszego forum pojawili się grupa graczy prezentująca system „Operation World War II”, wraz z zaprzyjaźnionymi graczami z Tarnowa. Oni to zajęli jedną z sal piwnic. Rozstawianie rozpoczęło się już w piątek i szło całkiem sprawnie. W sobotę z tego co widziałem, udało się przeprowadzić rozgrywki szkoleniowe. Na górze rozgrywał się finał działającej na naszym forum ligi DBA, pod przewodem Michała Ciemniewskiego (MiSiO) i Jarka Kocznura (Greebo). Rozgrywki z tego co na chwilę zajrzałem, były emocjonujące. Pojawiło się kilku młodszych adeptów, co zawsze cieszy. Wreszcie w sali Freskowej rozlokował się Oddział Ósmy, ze swoją ofertą i przygotowanym stołem (z elementami nastawnymi) do pokazowej rozgrywki. Jeśli chodzi o inne środowiska, pojawiły się jak co roku pracownie warszawskie „Grot” i „Strateg”, prezentując tym razem głównie systemy drugowojenne. Największą salę zajął Wargamer, w tym roku skupiający się na prezentacji swojego systemu „Ogniem i mieczem”. W sali tej było też kilka innych atrakcji. Swój pokaz mieli m.in. gracze z czeskiej Ostravy. Poza tym gościło szereg innych osób. Nie sposób oczywiście nie wspomnieć o Małopolskiej Grupie Wargamingowej, jednym z inicjatorów imprezy. Patrząc po liczbie osób przewijających się, zwłaszcza przez salę Wargamera, zainteresowanie figurkami było duże.

Rekonstrukcje historyczne
W tym roku pojawiło się mnóstwo grup. Nawet nie będę silił się na wymienianie wszystkich. Skupię się na nowościach. Bodaj po raz pierwszy miał miejsce pokaz pierwszowojenny. Pojawiła się grupa przedstawiająca piechotę i artylerię (konkretnie miotacz min okopowych wz. 1914) austro-węgierską. W niedzielę miotacz min był w akcji i oddał kilka udanych strzałów. Bardzo efektownie, mimo deszczowej pogody, wypadł także niedzielny pokaz walk starożytnych – Rzymianie kontra barbarzyńcy. Inną nowością była coraz większa liczba rekonstruktorów z wojny secesyjnej. W tym roku główną atrakcją, jaką przygotowali, było strzelanie z broni z epoki. Bardzo ciekawy był także pokaz szermierki na dziedzińcu zamkowym. Największą liczebnie grupę stanowili rekonstruktorzy przedstawiający żołnierzy brytyjskich z Afganistanu. Zorganizowali oni pokaz walk z talibami. Szczególnie zabawnie wypadł tutaj jeden z talibów, który ginąć rzucił się na żywopłot ogradzający hipodrom, na którym odbywały się pokazy i w tej pozycji, przewieszony na wpół przez ów żywopłot pozostał przez kilkanaście minut. Z boku widziałem, że wzbudził bardzo duże zainteresowanie, szczególnie wśród młodszych dzieci, które podchodziły, by sprawdzić czy żyje, dotknąć itd. Bardzo profesjonalny był też niedzielny pokaz walk z 1945 r., w wykonaniu Ludowego Wojska Polskiego (w tym kawalerii) przeciwko SS-manom. Na koniec nie sposób nie wspomnieć niemieckiego transportera opancerzonego SdKfz 251, obecnego na imprezie. W niedzielę trochę popsuł zabawę deszcz, ale mimo wszystko było ciekawie. W sobotę nie miałem niestety okazji śledzić pokazów, sporo jednak można zobaczyć na zdjęciach z imprezy, które są tu najlepszą relacją. Ogólnie można powiedzieć, że rekonstrukcje idą raczej w stronę maksymalnego zróżnicowania jeśli chodzi o epoki, natomiast często są to pokazy małych grup, tzn. rekonstruktorów nie ma wielu, co bywa różnie oceniane, póki co ma chyba więcej zalet niż wad.

Kończąc, jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy przybyli na tegoroczną edycję imprezy, i do zobaczenia za rok!
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Konwent POLA CHWAŁY”