W pierwszej połowie filmu istotnie tak było, przyznał sobie zresztą miano diabła. Okrutny, mściwy, bezwzględny, delektujący się tym co robi.No i Piotr Nowak w roli Wyszomirskiego (moim zdaniem bardzo dobrej) raczej sympatii nie wzbudza.
W drugiej natomiast pojawiają się w tej postaci elementy "von Nogaya" czy innego "Zenona Pisura" (złoto dezerterów). Gdy krzyczy z uporem jestem żydem, gdy zwierzchnicy nazywają go kanalią, podczas sceny przy wódce, w świetnej pod i na komendzie MO, w trakcie zasadzki. Raczej to nie pasuje do powagi reszty filmu, tragizmu losów partyzantów.
Co nie zmienia faktu iż uważam owe sceny za najlepszą część filmu, zaraz po niej jest sejmik w lesie.