Ciekawe, że wciąż nie obejrzałeś i dopiero teraz pytasz. To znany sympatykom chińskiego (ludowego) kina wojennego obraz
Bai tuan da zhan (
Ofensywa stu pułków?) z 2015 r. Jak większość tego typu produkcji z tego kraju, bezproblemowo dostępny w wersjach z napisami na YT
https://www.youtube.com/watch?v=LNGTipr2Zo0
co oddaje ducha przemyślanej polityki ze strony chińskiej.
Monumentalna produkcja będąca mixem fantazy z kinem wojennym, jak napisaliby krytycznie nastawieni złośliwcy. Wynika z niej, że Chińczycy właściwie… wygrali.
Nie ważne. Idąc na skróty – można obejrzeć ze względu na pewien stopień atrakcyjnej wizualności, ale wątpię aby Ci się spodobało. Znaczne nagromadzenie scen batalistycznych na przestrzeni niepełnych 2 h, nierzadko aranżowanych z rozmachem (jest japoński pociąg pancerny, przemilczymy już na ile prawdziwy) zdradzającym duży budżet i wysoki talent chińskich programistów. Wszystko filmowane z użyciem wyraźnie kilku kamer niezależnie i w sposób przemyślany. Sporo kalek, duża dawka patetyzmu i propagandy.
Jednak te wszystkie sceny nawet się nie umywają do choćby jednej, zestawionej z nimi wszystkimi jako przykład, wziętej z
Yi jiu si er (2012), o który pytałeś na samym początku. Chodzi oczywiście o scenę obrazującą bombardowanie przez japońskie lotnictwo kolumny wojsk chińskich wymieszanych z tłumem uchodźców z Henan.
Nawet w krótkim fragmencie przez Ciebie podlinkowanym, mimo iż na pierwszy rzut oka wygląda atrakcyjnie zawarto mnóstwo głupot.
Należy przy tym jednak docenić inwencję twórców filmu, zwłaszcza w zakresie prób obrazowania gadżetów artyleryjskich. W zamieszczonym fragmencie otwierającym film mamy także w ataku ze strony japońskiej całkiem nieźle odtworzoną mozaikę japońskich wozów poczynając od samochodów pancernych
Vickers Crossley (co najmniej trzy) poprzez
Chi-Ha w starej wersji z anteną poręczową, w nowej
Shinhōtō, Typ 1
Chi-He a na czymś co przypomina w ujęciu zaaranżowanym „z lotu ptaka” nawet czołg Typ 3
Chi-Nu (2:02 minuta z podanego fragmentu – długolufowy pojazd z prawej, mający z lewej flanki oraz za sobą po samochodzie
Vickers Crossley) - nigdy nigdzie nie użyty bojowo i gromadzony w 1945 r. na Wyspach Japońskich do odparcia spodziewanej inwazji Aliantów.
Podany przez Ciebie fragment z linkiem ma obrazować tzw. bitwę pod Zaoyang–Yichang z maja-czerwca 1940 r., stanowiącą faktycznie kosztowną porażkę dla strony chińskiej, dzielnie jednak w tej kampanii stawiającej opór, szkoda, że wyłącznie w reakcji na inicjatywę przeciwnika nie dającego jej sobie ani na chwilę odebrać.
Z maszyn zobrazowanych we fragmencie Japończycy nie użyli bojowo żadnego typu.
Vickers Crossley były wówczas w Chinach w liczbie kilkunastu, ale operowały wyłącznie w walkach o teren zurbanizowany. Czołgi
Chi-Ha pojawiły się w akcjach bojowych na frontach chińskich po raz pierwszy wiosną 1944 r. wraz z Operacją
Ichi-Go, która przetoczyła się m.in. przez nieszczęsną prowincję Henan, tak już w tej wojnie doświadczoną. Po między 1937-1944 r. Japończycy podbijali chiński interior zasadniczo z wykorzystaniem kilkuset egzemplarzy pojazdów pancernych dwóch typów: rozpoznawczych Typ 94 zwanych powszechnie, acz niepoprawnie tankietkami oraz lekkich/średnich Typ 89, ale tylko w wersji
Otsu – czyli z silnikiem diesla (wcześniejsza wersja
Ko, napędzana silnikiem benzynowym a nie wysokoprężnym służyła im już w tym czasie wyłącznie DO SZKOLENIA rekrutów z czym nigdy się nie zmierzyli rosyjscy autorzy kreujący Japończyków jako agresora w konflikcie Nomonhan/Chałchin-Goł, gdzie jako jedyny (wyłączając Szanghaj 1932) raz rzucono tą wersję wozu do boju w ramach kompletnego zaskoczenia eskalacją skali walk). Stanowiące podstawę Typ 94 i 89 wspierały w Chinach przed wiosną 1944 r. bardzo incydentalnie nieliczne lekkie Typ 95
Ha-Go oraz dosłownie pojedyncze kawaleryjskie Typ 92. Nie było jakichkolwiek
Chi-Ha.
Reasumując - film możesz oczywiście obejrzeć, ale proponuję podejść do seansu z lekkim dystansem. Wówczas może nawet i da się go przełknąć jako dość typowego reprezentanta współczesnego kina wojennego ChRL.
Pozdrawiam.