Walki kawaleryjskie pod Mirem i Romanowem 1812 r. (J. Staszewski, Napoleon V)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Walki kawaleryjskie pod Mirem i Romanowem 1812 r. (J. Staszewski, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Obrazek

Ostatnio czytam sobie tę niewielkich rozmiarów książeczkę, wydaną w 2019 roku przez Napoleona V. Jest to reprint dzieła z okresu międzywojennego, pióra Janusza Staszewskiego. Autor zmarł z ran podczas kampanii wrześniowej 1939 r., gdzie walczył jako oficer rezerwy. Póki co o pierwszej części. Zawiera ona charakterystykę kawalerii polskiej w przededniu wyprawy na Rosję w 1812 r. Na ogół mamy świetlany obraz epoki napoleońskiej i naszych oddziałów z tego okresu. Rzutują na niego głównie takie wybitne jednostki jak Pułk Szwoleżerów Gwardii (później Szwoleżerów-Lansjerów), Pułk Ułanów Nadwiślańskich i cała Legia Nadwiślańska. Tymczasem okazuje się, że poza tymi elitarnymi formacjami nie było tak wspaniale. Moim punktem odniesienia z racji zainteresowań są powstania narodowe, zwłaszcza te, które miały miejsce niedługo przed i niedługo po epoce napoleońskiej, czyli kościuszkowskie i listopadowe. Gdy czyta się książki Tomasza Strzeżka, zwłaszcza "Kawalerię Królestwa Polskiego", to miejscami człowiek łapie się za głowę obserwując skalę braków w wyposażeniu, umundurowaniu i uzbrojeniu nowych formacji jazdy powstańczej. Istotnym problemem była niewystarczająca liczba oficerów i podoficerów posiadających odpowiednie kwalifikacje. Niektóre pułki były intensywnie szkolone dopiero podczas kampanii i w przerwach między okresami intensywniejszych działań. Podobne zjawiska obserwujemy podczas powstania kościuszkowskiego, o czym można przeczytać choćby u Krzysztofa Bauera. Wydawałoby się, że epoka napoleońska to był właśnie ten okres, kiedy po zwycięskiej kampanii 1809 r. mieliśmy nieco więcej czasu, by przygotować się do wojny. Okazuje się, że nic z tego, a przywoływane przez autora liczne przykłady, poparte cytatami z pamiętników, pokazują obraz kawalerii Księstwa Warszawskiego wyruszającej na wojnę z Rosją nieodbiegający od nowo formowanej kawalerii powstańczej podczas powstania listopadowego, a pod pewnymi względami gorszy. Ta pierwsza część książki, choć ma ledwo 30 stron małego formatu i nie jest to jej zasadniczą tematyką, w znacznym stopniu pozwala wyrobić sobie ogólną opinię na temat aspektów jakościowych i organizacyjnych polskiej kawalerii tego okresu. Autor poruszył też zagadnienia dotyczące OdB. Książka ma już swoje lata i zapewne można znaleźć nowsze, bardziej szczegółowe publikacje na ten temat, ale jestem nią mile zaskoczony. Literówek niewiele, a patrząc na te, które są, widać, że Napoleon V raczej nie przykładał się do tego by zrobić redakcję i korektę wydania międzywojennego, ale i tak pod względem językowym wypada ono lepiej niż większość współczesnych książek (zwłaszcza tłumaczonych z języków obcych).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Walki kawaleryjskie pod Mirem i Romanowem 1812 r. (J. Staszewski, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Wrażenia z lektury dalszej części książki są równie pozytywne jak z rozdziału poświęconego omówieniu organizacji, wyposażenia i uzbrojenia oddziałów oraz ogólnie ich stanu jakościowego. Najpierw autor krótko przedstawia sytuację operacyjną. Znowu, nie jest to temat tej publikacji, ale jak na ilość miejsca, którą poświęcono temu zagadnieniu, można się całkiem nieźle zorientować w tym jak wyglądał początek kampanii 1812 r. Przy czym autor nie ulega napoleońskiej legendzie. Nieraz za niepowodzenie operacji przeciwko armii Bagrationa oskarżany jest Hieronim Bonaparte, tymczasem tutaj zostaje on z tego niemal zupełnie rozgrzeszony. W dalszej części znakomicie wychwycone zostały zabiegi napoleońskiej propagandy, by winą za porażki pod Mirem i Romanowem obarczyć Polaków. Samo starcie niewątpliwie można zaliczyć do ciekawych, bo po jednej stronie mamy kozacki korpus Płatowa, a po drugiej dość świeżą jeszcze kawalerię Księstwa Warszawskiego, dowodzoną przez generała Aleksandra Rożnieckiego, który później zapisze się w dziejach Królestwa Polskiego. Polacy ponieśli klęskę i zostaje ona bardzo rzetelnie i obiektywnie przeanalizowana. Na kartach książki przewijają się cytaty ze wspomnień, trafiają się też uwagi na temat dowodzenia kawalerią. Ogólnie mogę śmiało polecić. Jedno z tych dzieł, które mimo upływu lat, nie zestarzały się.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”