Era lotnictwa wojskowego (M. van Creveld, IW Erica)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Era lotnictwa wojskowego (M. van Creveld, IW Erica)

Post autor: Raleen »

Wyszła bardzo porządna książka, nakładem wydawnictwa Erica:

http://www.strefaksiazki.net/sites/books/169

Gratka dla miłośników lotnictwa i historii XX wieku. Postaramy się zrecenzować w najbliższym czasie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: Era lotnictwa wojskowego (M. van Creveld, IW Erica)

Post autor: Raleen »

Recenzja książki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=112
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: Era lotnictwa wojskowego (M. van Creveld, IW Erica)

Post autor: Raleen »

Nowoczesne oblicze wojny, czyli krótki, ale dający do myślenia fragment o dronach (bezzałogowych samolotach, zwanych też UAV).

Tak jak to jest w przypadku skomplikowanych gier wideo, „latanie” największymi i najbardziej wyrafinowanymi UAV wymaga wysokiego poziomu wyszkolenia i umiejętności. Niektóre UAV są tak złożone, że potrzebują więcej niż jednego operatora, co oczywiście jeszcze bardziej komplikuje sprawy. Jednak w ostatecznym rozrachunku nie jest to nawet w przybliżeniu tak wymagające, jak pilotowanie wielu rodzajów konwencjonalnych samolotów. Podczas gdy koncentracja i dobra koordynacja są niezbędne, cechy takie jak sprawność fizyczna i znakomity wzrok są znacznie mniej ważne. Szkolenie trwa raczej miesiącami, a nie latami. Zadania można wykonywać w klimatyzowanych pomieszczeniach oddalonych o setki, a nawet tysiące mil od pola bitwy. Na przykład niektóre UAV amerykańskich sił powietrznych, operujące w Iraku i Afganistanie, są „pilotowane” z centrum dowodzenia na pustyni Nevada.

Ponieważ w grę przestaje wchodzić czynnik najbardziej charakterystyczny dla wojny, czyli ryzyko utraty życia i zdrowia, pod wieloma względami praca ta jest zupełnym przeciwieństwem tego, do czego przywykli piloci i przypomina raczej zwykłą harówkę „od dziewiątej do piątej”. Odeszła wolność, poczucie przygody i odmienności od innych ludzi, które dotąd były jednymi z głównych atrakcji latania. Odeszło również napięcie psychiczne. Człowiek jedzie do pracy, jest wpuszczany do zabezpieczonego pomieszczenia, siada i zmienia swojego poprzednika przy skomputeryzowanych sterownicach. Owe urządzenia stają się tak wyrafinowane, że same wykonują wiele zadań, pozostawiając operatorowi niewiele więcej niż funkcję nadzorczą. Skończywszy swoją zmianę, jedzie do domu, zabierając po drodze latorośl ze szkoły albo zatrzymując się w supermarkecie. Później tego samego wieczoru sączy koktajl i żali się swojej małżonce, jak ciężko jest patrzeć – przez kamerę rzecz jasna – w twarze ludzi, którzy za sekundę lub dwie będą martwi w rezultacie jego poczynań. Niektóre UAV wykorzystywane są nie przeciwko wrogowi, lecz do pilnowania własnych baz, co rodzi pytanie, czy ich operatorów można w ogóle uznać za wojowników, czy też raczej za swego rodzaju policjantów.
(s. 309-310)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
killy9999
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: wtorek, 20 listopada 2012, 12:17
Lokalizacja: Łódź

Re: Era lotnictwa wojskowego (M. van Creveld, IW Erica)

Post autor: killy9999 »

Właśnie skończyłem czytać. Ciekawa lektura, chociaż nie jest to najlepsza książka jaką w życiu czytałem. Na pewno cel jaki postawił sobie autor - przeanalizowanie doktryny oraz roli lotnictwa wojskowego od początku jego powstania do teraz - jest bardzo ambitny i wymusza powierzchowne potraktowanie niektórych tematów. Uważam, że mimo to całość wyszła dobrze. Ja osobiście interesuję się w lotnictwie nie tyle doktryną co technologią (znaczy konkretnymi konstrukcjami), więc treść książki nie była tym czego się po niej spodziewałem. Ale może to i dobrze, bo dała mi ciekawą perspektywę na kwestię zastosowania lotnictwa we współczesnych konfliktach. No i na pewno nie spodziewałem się wniosku o upadku lotnictwa.

Jeśli chodzi o zastrzeżenia do książki, to najpoważniejszym jest wykorzystanie Wikipedii jako źródła informacji. O ile potrafię to wybaczyć kiedy chodzi o specyfikację samolotów, o tyle budzi poważne obawy kiedy autor wykorzystuje dane liczbowe z Wikipedii do wnioskowania o ogólnych trendach w rozwoju lotnictwa. Zastanawiało mnie też to, czy pochwały autora dla izraelskiego lotnictwa mają związek z jego izraelskim pochodzeniem. Na pewno nie przekonuje mnie cytowanie wypowiedzi lidera Hezbollahu za oficjalnymi izraelskimi źródłami wojskowymi.

Jedna rzecz która mnie irytowała w polskim wydaniu, to imperialne jednostki miar (bądź też mieszanie jednostek SI i imperialnych, np. podawanie udźwigu bombowców w funtach i tonach). Nie wiem czemu tłumacz nie przekonwertował jednostek na zrozumiałe dla czytelnika.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”