Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Zacząłem sobie czytać "Zasady sztuki wojennej" marszałka Francji i Polski z okresu międzywojennego, Ferdynanda Focha. Napisane jeszcze kilka lat przed wybuchem I wojny światowej,gdy był podpułkownikiem artylerii. Póki co wstępne rozdziały wyglądają na przesiąknięte mocno myślą Clausewitza, chociaż wspomina i cytuje także innych pisarzy i teoretyków wojskowych. Główne odwołania prowadzą do Napoleona, dlatego książka mnie ciekawi. To co jeszcze mnie ciekawi, to na ile przebieg I wojny światowej na froncie zachodnim wpłynął na poglądy autora na temat prowadzenia wojny.

To chyba dość znana pozycja, więc może ktoś z Was zetknął się z nią, nawet wcześniej. Jeszcze w okresie międzywojennym nawiązywał do niej Stefan Mossor, w swojej książce "Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Im dłużej czytam tym ciekawsza książka. Są szczegółowe opisy różnych działań wojennych, np. w środkowej części bitwy pod Nachodem. Jak trafiałem na opinie o książce to odniosłem wrażenie, że niektórych interesuje głównie ta strona empiryczna, która moim zdaniem jest jedynie tłem dla właściwej treści.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Torgill »

Czy Foch w jakiś sposób zauważył pojawienie się lotnictwa? Oczywiście przed I wojną światową jego znaczenie było minimalne, ale już istniało.
Jaką rolę mu przyznawał, zwłaszcza w odniesieniu do taktyki działania połączonych broni.

Ciekawi mnie też kwestia, czy opisywał manewry z udziałem kolei, tak ważne chociażby w wojnie secesyjnej, czy wojnie francusko - pruskiej.

I jeszcze jedna sprawa - u Clausewitza wyraźny jest trójpodział rodzajów broni; piechota, kawaleria, artyleria. Wojna francusko - pruska pokazała, że kawaleria została bardzo osłabiona (chociaż jeszcze przed I wojną światową dalej istnieli kirasjerzy!). Jak wobec tego Foch ustawia zasadę działania połączonych sił? O czołgach nie było przed I wojną światową jeszcze mowy.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Póki co jakoś jestem bardziej przy innych rzeczach, tak że o taktycznym wykorzystaniu lotnictwa za bardzo nie ma, a kolej to był poziom strategiczny i bardziej na etapie przygotowań do właściwej kampanii (przerzucenia wojska w rejony, z których rozpoczną działania). Jest dużo nawiązań do klasycznej teorii, np. Clausewitza.

Postaram się rozwinąć temat jak przebrnę przez kolejne fragmenty ;)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Torgill »

Raleen pisze:Póki co jakoś jestem bardziej przy innych rzeczach, tak że o taktycznym wykorzystaniu lotnictwa za bardzo nie ma, a kolej to był poziom strategiczny i bardziej na etapie przygotowań do właściwej kampanii (przerzucenia wojska w rejony, z których rozpoczną działania). Jest dużo nawiązań do klasycznej teorii, np. Clausewitza.

Postaram się rozwinąć temat jak przebrnę przez kolejne fragmenty ;)
Jak będziesz miał chwilę czasu, to się podziel wiedzą, bo bardzo mnie to interesuje. Zwłaszcza ten trójpodział rodzajów broni w erze zmierzchu kawalerii i świtu lotnictwa.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Torgillu, to nie będzie o współdziałaniu broni, ale myślę, że równie ciekawe. Rzecz, która często jest pomijana przy symulowaniu bitew w grach historycznych albo oddawana bywa ułomnie.

Ferdynand Foch, „Zasady sztuki wojennej”, Oświęcim 2013, s. 122-123:

Niewiadome – to prawo wojny.
Sądzimy, iż wszyscy o tym wiedzą, a skoro o tym wiedzą, mają się na baczności, opanowują ten czynnik, a zatem przestaje on istnieć.
Bynajmniej: istnieje on zawsze; wszystkie armie żyły i maszerowały wśród niewiadomych.
Za pośrednictwem podprefekta z Wissembourg, marszałek Mac-Mahon dowiaduje się o nadejściu Prusaków na początku sierpnia 1870. Do tej chwili nie zna ani liczby, ani punktów koncentracji, ani stopnia ich przygotowania.
Ale i 3. Armia niemiecka wchodząca do Alzacji nie wiedziała więcej.
16-17 i 18 (po południu) sierpnia 1870, w głównej kwaterze niemieckiej panowała ta sama nieświadomość. Armie źle dowodzone, powiemy. Ale czy tak nie było stale w armii Napoleona? Przypomnijmy sobie dni poprzedzające Jenę, w szczególności przeddzień bitwy.
Armie najlepiej dowodzone maszerowały, manewrowały w okolicznościach nieznanych i to było nieuniknione; ale jednak stawiały czoło temu niebezpiecznemu położeniu, wychodziły z niego zwycięsko, odwołując się do ubezpieczenia, pozwalającego im żyć bez trudności w atmosferze pełnej niebezpieczeństwa.
W tyle straży przedniej (V Korpus) marszałka Lannesa, która przypadkowo wpadła na armię Hohenlohe’go, 13 października ma skoncentrować się cała armia francuska i skutkiem tego następnego dnia znajdzie się w położeniu, dogodnym do stoczenia bitwy.
Ubezpieczenie również pozwala generałowi Kettlerowi utrzymać się ze słabymi batalionami wobec 40 000 ludzi Garibaldiego, bez najmniejszej obawy zaskoczenia.
Wracając do naszej teorii, w jaki sposób pokonamy ten niedający się uniknąć czynnik nieznany, jak przejrzeć przez tę grubą mgłę, otaczającą zawsze nasze położenie i działania przeciwnika?
Przy pomocy straży przedniej.
Cóż robimy, chodząc nocą, bez światła po naszym pokoju (teren zresztą dobrze znany)? Czyż nie wyciągamy do przodu ręki, aby uniknąć uderzenia głową o ścianę?
Ta wyciągnięta ręka – to straż przednia.
Ramię zachowuje swą giętkość o ile się porusza, a gdy napotyka przeszkodę, sztywnieje mniej lub więcej, aby spełnić swój obowiązek bez niebezpieczeństwa, tj. otworzyć drzwi itp.; tak samo straż przednia bez obawy, że zostanie zniweczoną, może iść do przodu, angażować się osobno, z warunkiem, że odwoła się do swej giętkości i siły, do zdolności manewrowej, do zdolności oporu.
Dawniej czynnik nieznany znikał w chwili wkroczenia na pole bitwy.
Za cesarstwa wydawano rozkazy dopiero na małych odległościach, w obecności wroga widzianego dokładnie, którego siłę i położenie z łatwością można było ocenić. Później, wraz z powiększaniem się donośności i potęgi broni, powiększały się odległości, poszukiwano w większym stopniu zasłon; szyk stawał się coraz bardziej luźny. Ale jeszcze po dymie prochu można było, częściowo przynajmniej, rozpoznać początkowe uszykowanie przeciwnika. Ogniem zdradzał on obsadzone przez siebie punkty. Z wprowadzeniem prochu bezdymnego obraz zmienia się, teraz czynnik nieznany panuje całkowicie i stale. Rozpoczęcie bitwy przypomina walkę dwóch ślepców, dwóch przeciwników, którzy szukają siebie nawzajem, ale się nie widzą. Czyż metoda będzie polegała na rzuceniu się prosto przed siebie, na prawo, na lewo, na chybił-trafił? Czyż pozwolimy, aby pochwycono nas wpół i całkowicie ściśnięto – nie próbując zobaczyć, albo dowiedzieć się, z kim mamy do czynienia i o co tu chodzi, bez zapewnienia sobie ze swej strony możliwości najpierw ściśnięcia przeciwnika, a następnie uderzenia i to uderzenia mocno? Oczywiście, nie. A więc, aby pokonać ów czynnik nieznany, który towarzyszy nam aż do chwili zaangażowania się w walkę z przeciwnikiem, istnieje tylko jeden środek, tj. szukanie wiadomości do ostatniej chwili, nawet na polu bitwy; istnieje tylko jeden sposób postępowania: ramię wyciągnięte do przodu – straż przednia, organ poszukiwania i rozpoznania nawet na polu walki”
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Torgill »

Dziękuję - to bardzo interesujące!

Widać, że 100 lat po Napoleonie, teoretycy nadal znajdowali się pod jego wpływem (i pośrednio Jomini'ego i Clausewitza), chociaż zauważali już zmiany. Dla mnie interesujące jest to, że Foch nie dostrzega jeszcze lotnictwa. Zauważył już wpływ prochu bezdymnego, który pojawił się kilka dekad wcześniej, ale raczkujących dopiero samolotów - nie. Nie wspomniał też o sterowcach, czy nawet balonach. Zatem jego podejście jest bardzo klasyczne, to takie rozpoznanie w boju :)
Niesłychanie interesujący fragment tyczący epoki napoleońskiej i niewiadomych. Otóż jednym z elementów geniuszu Napoleona było właśnie przewidywanie posunięć przeciwników mimo tylu niewiadomych. Oczywiście nie zawsze się to udawało, nawet pod Jeną spodziewał się nieco innego ustawienia przeciwnika (nie takich sił pod Auerstadt).
Zatem Foch bardzo docenia znaczenie awangard (straży przednich), na podstawie reakcji przeciwnika można osądzić jakie ma on tam siły. Tyle, że to też może być niewiadomą, bo za twardo broniącą się awangardą przeciwnika może znajdować się cały korpus, armia, albo nic...

Nic dziwnego, że I WŚ wyglądała tak, a nie inaczej. Myślenie było napoleońskie, no może bazujące na wojnie francusko - pruskiej, a technika już zupełnie inna.
Doskonałe potwierdzenie powiedzenia, że generałowie są najlepiej przygotowani do wojen, które już się odbyły :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Nie ma o sterowcach i lotnictwie, bo książka powstała około 1900 roku.

Doświadczenia dotyczące walki nowoczesnej bazują jednak głównie na wojnie francusko-pruskiej 1870. Napoleon przewija się w tle jako punkt odniesienia, bardzo znaczący, i rzeczywiście Foch pozostawał pod jego wpływem (w końcu to też Francuz), ale także pod wpływem Clausewitza. Z różnic w sztuce wojennej zdawano sobie doskonale sprawę, bo to są ogromne różnice.

Jak chcesz odnosić to do I wojny światowej, to nie przewidziano zupełnie wpływu karabinu maszynowego i tego, że wojna ta stanie się na froncie zachodnim tak mało manewrowa (choć w pierwszej fazie owszem była manewrowa). Jeszcze nie doczytałem, ale w tej książce autor rozpisuje się dużo o manewrze jako istotnym czynniku walki.

Co do Twoich uwag, Napoleon prowadził jednak bardzo daleko idące rozpoznanie i pod względem tego jak to rozpoznanie prowadził przebijał przeciwników i osiągał dzięki temu przewagę. Nie jedynie dzięki samemu rozumowaniu i przewidywaniu.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Radosław Kotowski
Chui
Posty: 747
Rejestracja: środa, 31 grudnia 2014, 17:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 214 times
Been thanked: 22 times

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Radosław Kotowski »

Dobra pozycja. Następna książka do kupienia.
Jak my tu przetrwaliśmy?
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Udało mi się doczytać do końca. Tak jak już wcześniej zauważyłem, pojęcia „ubezpieczenia” i „straży przedniej” są tymi zagadnieniami, które najwięcej przewijają się w całym dziele marszałka. Są także rozdziały poświęcone bitwie i natarciu rozstrzygającemu. Dużo uwagi poświęca zaskoczeniu i wartościom moralnym. Jeśli chodzi o epokę napoleońską, w dalszej części jest m.in. szczegółowy opis początków kampanii 1815 roku oraz bitwy pod Saalfeld z 1806 roku. Zwłaszcza ta ostatnia bitwa oraz starcie straży przednich pruskich z Austriakami pod Nachodem w 1866 r. stanowią główne obiekty szczegółowej analizy. Ponadto także wojna 1870 roku. Jest kilka fragmentów, gdzie obszernie cytowana jest korespondencja Napoleona, głównie jego listy do ks. Eugeniusza de Beauharnais, w których uczy go zasad prowadzenia wojny. Niżej jeden z takich fragmentów (moim zdaniem jeden z ciekawszych).

Ferdynand Foch, „Zasady sztuki wojennej”, Oświęcim 2013, s. 202-204:


„Wracając do tego samego zagadnienia Napoleon pisał nazajutrz:
Schonbrunn, 7 czerwca 1809 r., godz. 2.30 rano.
„…Podczas Twego pościgu za księciem Janem od Tagliamento, nie maszerowałeś dosyć skoncentrowany i mogło się nam wydarzyć nieszczęście. W rzeczywistości, gdyby książę Jan skupił swe siły w Tarvis, byłoby możliwe, że nie mógłbyś był go pobić. Byłeś rozdzielony na 3 korpusy: Macdonald, Seras i Ty. Rozumiesz, że uwagi te wypowiadane są przez wzgląd na Ciebie. Trzeba więc maszerować zachowując jak najściślejszą łączność, a w żadnym razie nie małymi paczkami. Oto ogólna zasada na wojnie: korpus 25 000 – 30 000 ludzi może być odosobniony; dobrze prowadzony może się bić albo uniknąć bitwy i manewrować zależnie od okoliczności, nie narażając się na niepowodzenie, ponieważ nie można go zmusić do wystąpienia, albo wreszcie może się on bić bardzo długo. Dywizja z 9 000 – 12 000 ludzi może być postawiona w odosobnieniu bez złych następstw przez godzinę; zatrzyma ona nieprzyjaciela, jakkolwiek byłby on silny i zapewni czas dla nadejścia armii. Zazwyczaj więc tworzy się straż przednią w sile co najmniej 9000 ludzi; piechota straży przedniej powinna obozować w skupionej masie, w odległości godziny marszu od armii. Straciłeś 35. pułk, ponieważ zapomniałeś o tej zasadzie; stworzyłeś straż tylną z jednego pułku, który został otoczony. Gdyby tam były cztery pułki, tworzyłyby one taką masę oporu, że armia przybyłaby w swoim czasie na pomoc…
Dzisiaj wejdziesz do operacji regularnej; powinieneś więc maszerować posiadając straż przednią, złożoną z licznej kawalerii, 12 dział artylerii i dobrej dywizji piechoty.
Reszta Twego korpusu powinna biwakować o godzinę marszu w tyle, kawaleria lekka, jak zwykle, osłaniając się jak najskuteczniej…
Od Twej straży przedniej do końca Twych parków nie może być dalej, jak 3-4 mile.”

A więc znana nam już straż przednia, silnie zorganizowana, jest nie tylko oddziałem do prowadzenia zwiadów, jaki wysłano z Oedenburga na Kormend. Jest ona również masą oporu tego rodzaju, że armia może przybyć na czas celem wzmocnienia straży przedniej i dalszego prowadzenia rozpoczętej operacji, aby uderzyć na nieprzyjaciela, którego wreszcie przytrzymano.

Jednym słowem, w przeciwieństwie do Eugeniusza, organizującego rozpoznanie i manewr, niezależnie jedno od drugiego, biorącego za punkt wyjścia teren i domniemane zamiary przeciwnika, dla Napoleona manewr jest tylko dalszym ciągiem rozpoznania, które w tym celu przekształca się stopniowo dzięki silnej straży przedniej, zdolnej:
1. do wspierania oddziałów, znajdujących się na zwiadach;
2. z chwilą wykrycia przeciwnika, przejęcia na siebie służby rozpoznania i w tym celu przekształcenia zwiadów rozpoznawczych w zwiady ubezpieczające;
3. z chwilą gdy przeciwnik został odnaleziony i rozpoznany, do związania go przez czas potrzebny na przybycie armii.

Główne siły armii postępują z tyłu, gotowe do natychmiastowego wykorzystania tych wyników, zorganizowania pewnego systemu albo kombinacji. Jakżeby więc armia nie mogła manewrować niezawodnie i bezpiecznie, pod osłoną powyższych zarządzeń, stale zdążających do rozpoznania, ubezpieczenia i przygotowania manewru?

Zresztą czyż nie przypomina to każdego pojedynku, każdej walki z przeciwnikiem nieskrępowanym, ruchliwym?
- Postawa szermiercza… osłonięcie się.
- Skrzyżowanie szpad… nawiązanie styczności
- Linia… zagrożenie przeciwnikowi w kierunku bezpośrednim w celu związania go.
- Cios podwójny lub ominięcie… manewr.
Poniżej zobaczymy w jaki sposób te idee można było zastosować do omawianego poprzednio położenia w dniu 15 sierpnia 1870 r.

Na chwilę jeszcze zatrzymajmy się przy Napoleonie, wyjaśniającym księciu Eugeniuszowi ubezpieczenie strategiczne, zgodnie z następującymi założeniami:

„…Nie wiedząc nic o zamiarach nieprzyjaciela, miałeś więc zupełną słuszność, wysyłając całą swą kawalerię na Kormend na zwiady. Ale nie miałeś racji, wysyłając ją bez piechoty, ponieważ sama kawaleria nie podoła zadaniu. Należało ją tam wysłać z silną strażą przednią piechoty.
…Nie miałeś również racji, chcąc przesunąć się od jednego razu na Raab, aby odciąć drogę arcyksięciu Janowi. Zna twoje poruszenie, wymknie ci się”.
W krajach o licznych komunikacjach, nie manewruje się a priori przeciw nieprzyjacielowi nieskrępowanemu w swych poruszeniach. Zaczynamy od związania go; po urzeczywistnieniu tego warunku przedwstępnego, mamy możliwość wykonania manewru niechybnie, z niezawodnym skutkiem.

Straż przednia, która wypełniła pierwszą część zadania, tj. rozpoznanie, powinna wypełnić również i drugą część, to jest związać nieprzyjaciela z chwilą, gdy styczność rzeczywiście została uzyskana, aby umożliwić manewr uzasadniony i trafny, tj. odpowiadający położeniu. W tym celu uderza ona na nieprzyjaciela, jeżeli ten chce ujść. Broni się i manewruje w odwrocie, jeżeli przeciwnik naciera. Według Cesarza więc, operację rozpoczyna się marszem na nieprzyjaciela ze strażą przednią oraz siłami głównymi, przy czym:
- zadanie sił głównych polega na wykonaniu ostatecznego manewru, zorganizowanego odpowiednio do położenia;
- straż przednia zaś musi posiadać zdolność do ubezpieczenia, tj. zdolność dostarczenia prawdziwych wiadomości, zapewnienia niezawodnej podstawy dla zamierzonego manewru, wreszcie pewności przygotowania i wykonania manewru bezpiecznie.

Pojęcie ubezpieczenia, w ten sposób ujęte, znajdujemy we wszystkich aktach dotyczących wojen Napoleona (1805, 1806, 1809, 1812): występuje ono w rozmaitym uszykowaniu, stosownie do chwili i przeprowadzonej operacji, ale zawsze ujawnia się w kombinacji czasu, przestrzeni i sił.

Pojęcie ubezpieczenia strategicznego zupełnie nie istnieje w armiach niemieckich w 1870 roku, a brak ten w prowadzeniu wojny stawiał Niemców często w położenie szczególnie krytyczne. Trzeba było naszej nieruchliwości, naszej bezwzględnej bierności, aby Niemcy mogli wyjść z tego bez klęski.

Jednakże w roku 1813 i 1814 Niemcy znali i stosowali ubezpieczenie strategiczne. Nauczeni ciężkimi lekcjami Cesarza, zrozumieli znaczenie ubezpieczenia. Szydzili z generałów francuskich, którzy zapoznali jego doniosłość. Clausewitz pisze:

„Czyż pomimo metody, przyjętej przez cesarza Napoleona, nie widziano korpusów francuskich z 60 000 – 70 000 ludzi, maszerujących do przodu pod marszałkiem Macdonaldem na Śląsku, pod marszałkiem Oudinotem i Neyem bez straży przedniej!”

Zwracał on uwagę na nasze niepowodzenia pod Katzbachem, Dennewitz i Grossbeeren.”
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Torgill »

Raleen pisze:Dzisiaj wejdziesz do operacji regularnej; powinieneś więc maszerować posiadając straż przednią, złożoną z licznej kawalerii, 12 dział artylerii i dobrej dywizji piechoty.
Ten fragment mnie urzekł, toż to standardowa awangarda w BW-N właśnie :)


Interesujące te rozmyślania Foche'a i zwłaszcza odniesienia do Napoleona. Jak zwykle jego geniusz błyszczy potężnym światłem. Iluż to wodzów niby postępowało podobnie - też wystawiało awangardy, a jednocześnie robiło wszystko inaczej, nie tak jak było trzeba, nie tak jak Napoleon tych awangard używał.
Wydaje się, że Eugeniusz zresztą wyciągnął z tych listów naukę i w 1812 był o wiele lepszym wodzem niż w 1809. Zresztą w 1814 też nieźle się spisywał walcząc w Italii.

Natomiast taki Murat też popełniał błędy i wysyłał do awangardy samą jazdę.


Swoją drogą lektura tego, co napisałeś w połączeniu z kilkoma innymi rzeczami, jakie przeczytałem (m.in. Mont Saint Jean T. Rogackiego) coraz bardziej mnie przekonuje, że Ney był bardzo słabym wodzem. Dzielnym - owszem, ale taktycznie fatalnym. Jest to tym bardziej dziwne, że Ney napisał przecież traktat o operowaniu brygadami! Człowiek, który miał dobrą teorię, nie umiał jej przekuć w praktykę.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Co do Ney'a ja nie miałem nigdy specjalnych wątpliwości ;). Dzielny, ale jeśli chodzi o dowodzenie to nieszczególny dowódca. Być może ten podpisany jego nazwiskiem traktat o taktyce w rzeczywistości popełnił jakiś jego oficer sztabowy. Przez długi czas szefem sztabu jego korpusu był gen. H. Jomini, który pozostawił o nim bardzo niepochlebne opinie (choć, jak to często bywa w takich sytuacjach, trzeba brać pod uwagę wątki personalne).

Co do tych awangard i ubezpieczenia w książce Foch twierdzi, jak zresztą tam jest cytowane, że w 1870 r. armia pruska (niemiecka) nie potrafiła stosować ubezpieczenia strategicznego, przez co mogła przegrać tę wojnę, gdyby Francuzi mieli lepszych dowódców (wiemy, że nie mieli), z kolei on uważa, że w 1813-1815 armie koalicyjne, w tym pruska rozumiały co to jest i umieli to stosować.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Zasady sztuki wojennej (F. Foch, Napoleon V)

Post autor: Torgill »

Hmm - wiem, że trochę schodzimy w dyskusji na Ney'a, ale może chodziło też o to, że był dobrym dowódcą dywizji, ale nie nadawał się na marszałka - częsty przypadek. Tzn. dowodząc siłami maksymalnie dywizji, spisywał się lepiej (vide Hohenlinden).

Przeglądnąłem Clausewitza w miejscach, gdzie pisał o podobnych zagadnieniach (w końcu Foch także z niego korzystał) i tam jest też ustęp - to trochę odnośnie listów Napoleona do Hieronima, o tym jak długo dane siły mogą walczyć. Jest właśnie awangarda złożona z dywizji, która może walczyć średnio 2 godziny, czasem dłużej, korpus, który może walczyć tych godzin kilka i cała armia.

Swoją drogą w czasach Foche'a Jomini pewnie jeszcze nie ustępował popularnością Clausewitzowi, albo dopiero co zaczynał ustępować. Clausewitzowi przyznała "rację" wojna francusko - pruska, w tym sensie, że teoretyka wojskowości ze zwycięskiego kraju słucha się chętniej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”