Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Raleen »

Myślę, że tak naprawdę jak zaczniemy dyskutować to nie ma między nami aż tak dużych różnic, jak by się mogło wydawać, to znaczy na pewno jesteśmy w stanie dyskutować (przynajmniej tak mi się wydaje - jestem z natury optymistą :)). Ja chętnie za jakiś czas wstawię jeszcze parę cytatów z Sołonina i jak da radę spróbuję porównać z tym o czym pisaliście (może uda mi się też zajrzeć do tych wspominanych przez Was publikacji - myślę, że to byłoby z pożytkiem, przynajmniej dla mnie na pewno).
FortGier.pl pisze:
Neoberger pisze:książek zachodnich autorów, którzy za grosz nie rozumieją frontu wschodniego, a dane posiadają szczątkowe.
Uogólnienie, aż miło...
Mogę jedynie zaproponować podyskutowanie o konkretnych tytułach i przyjrzenie się jak to ilościowo wygląda. To by było jakoś tam miarodajne. Mogę też powiedzieć, że wielokrotnie spotkałem się z analogiczną opinią dot. frontu wschodniego ze strony Andrzeja (Jacka Domańskiego), niezaangażowanego w tą dyskusję. I z DT (Dariusz Tustira) jak swego czasu rozmawiałem to z tego co pamiętam też miał podobną opinię o publikacjach zachodnich (cały czas podkreślę - to dotyczy frontu wschodniego, nie wojny w ogóle, co do zachodniego teatru działań nie mieli w ogóle takich uwag). Może jest tak, że w ostatnich latach (bardzo niedawno) to się zmieniło na plus i stąd rozbieżności w ocenach.

Z cytatami problem jest taki, że nie za bardzo da się zacytować całą książkę, stąd ja staram się rozumieć Konrada, i liczę też na zrozumienie odnośnie tego co sam cytowałem (i tak przecież obszernie).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Raleen »

Pozwoliłem sobie w dwóch miejscach zaingerować w dyskusję, bo wydaje mi się, że przy bardzo wielu ciekawych informacjach, opiniach, wnioskach jakie się w tym wątku przewijają, szkoda, żeby psuły go elementy niezbyt merytoryczne (bardzo nieliczne). Rozmawiałem już po części z zainteresowanymi i cieszę się, że widzimy to w ten sam sposób.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Raleen »

Fragment z rozdziału wstępnego najnowszej książki Sołonina, której poświęcony jest ten wątek. Głównie dla osób nieznających jego książek, ale także żeby pokazać (chociaż trochę) jak ma się ona do poprzednich jego publikacji i co jest w środku. Przy okazji można się zapoznać z główną tezą autora odnośnie początkowego okresu wojny między Niemcami a ZSRR w 1941 roku.

Mark Sołonin, Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza, Poznań 2014, s. 27-30:

„Nieprzypadkowo poświęciliśmy tyle miejsca na analizę arytmetyczną strat niemieckich i radzieckich sił zbrojnych. Właśnie pytanie, dlaczego straty Armii Czerwonej były o wiele wyższe od strat Wehrmachtu, prowadzi nas do rozwiązania mrocznej „tajemnicy” lata 1941 roku. Straty te mają zgoła inną strukturę. Jeżeli u Niemców na jednego zabitego przypadało trzech rannych, to w Armii Czerwonej straty bezpowrotne były trzy – cztery razy większe od strat sanitarnych.

Jak to jest możliwe? Przecież anatomie żołnierza radzieckiego i niemieckiego nie mogły się aż tak różnić? Oczywiście nie o anatomię tu chodzi; w lecie 1941 roku bezpowrotne straty oddziałów Armii Czerwonej stanowili w głównej mierze (w niektórych przypadkach prawie w całości) dezerterzy i jeńcy, zabitych było pięć, sześć czy siedem razy mniej. „Oddziały pojedynczymi grupami rozpierzchły się po lasach”, jak pisze w pamiętnikach generał Bołdin (na początku wojny zastępca dowódcy Frontu Zachodniego).

Analiza struktury strat w ludziach wyznaczyła dalszy kierunek badań. Nie mniej wymowne okazały się straty sprzętu (ich dynamika, struktura, porównanie ze stratami tej samej klasy sprzętu przed 1941 rokiem i po nim, porównanie ze stratami nieprzyjaciela). Pozostawało „wzmocnić ostrość” i dokładnie dzień po dniu przyjrzeć się rzeczywistemu przebiegowi działań w pierwszych tygodniach wojny. W ten sposób udało się odtworzyć obraz katastrofy militarnej lata 1941 roku.

Wyniki pracy zostały przedstawione w książce 22 czerwca 1941, czyli jak zaczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana (pierwszy nakład ukazał się w 2004 r.), a potem w 2008 roku radykalnie zmienioną wersję tej książki wydano pod tytułem 22 ijunia. Anatomija katastrofy. Główna koncepcja została rozwinięta i uzupełniona w książce 23 czerwca. Dzień „M”. Bardzo ważna dla zrozumienia rzeczywistego stanu radzieckich sił zbrojnych jest historia wybuchu drugiej wojny radziecko-fińskiej, szczegółowo opisana w książce 25 czerwca. Głupota czy agresja? Lotniczy „element” historii klęski 1941 roku ukazałem w książkach Na uśpionych lotniskach… i Nowaja chronołogija katastrofy (dwa tomy).

Ostatecznie pojawił się „dorobek”, w którym został szczegółowo zbadany i podparty niezaprzeczalnymi faktami następujący wniosek: główna przyczyna klęski leży poza zakresem zagadnień sztuki operacyjnej, taktyki, ilości i jakości uzbrojenia. Najkrótsza możliwa odpowiedź na pytanie o przyczyny klęski składa się z trzech słów: ARMIA NIE WALCZYŁA. Na polach bitew 1941 roku spotkały się dwie armie, zorganizowane i działające jak w zegarku siły nazistowskich Niemiec z jednej strony i ogromny uzbrojony tłum – z drugiej.

Przyczyny przemiany Armii Czerwonej w niedający się ujarzmić tłum nie miały nic wspólnego z niesławnym „brakiem środków łączności”. I przyczyną, i skutkiem, a także główną treścią procesu gwałtownego rozpadu armii stały się masowe niewykonywanie rozkazów, masowa dezercja (tak jawna, jak i ukryta), masowe oddawanie się do niewoli. Związek Radziecki był nieprzygotowany do wojny z punktu widzenia „czynnika ludzkiego”. Bez względu na to, co przez dziesięciolecia wmawiała nam propaganda radziecka, Armia Czerwona ustępowała nieprzyjacielowi nie w liczbie dział, czołgów i karabinów, a w gotowości, zdolności i chęci żołnierzy do spełnienia swojego obowiązku. W konfrontacji z realnym, upartym i wytrwałym nieprzyjacielem, okazało się, że w Armii Czerwonej było dużo czołgów, ale mało motywacji do zbrojnej walki.

Sześć lat temu w przedmowie do książki 22 ijunia. Anatomija katastrofy napisałem: „Baza źródłowa, z której korzystam, ma oczywistą wadę: jest niepełna, fragmentaryczna i stworzona w głównej mierze przez tych ludzi, którzy z racji swoich obowiązków służbowych i partyjnych dążyli do ukrycia prawdy o okolicznościach i przyczynach katastrofalnej klęski Armii Czerwonej. (…) Dokładniej mówiąc, w tej książce nie ma ani jednego nowego dokumentu czy faktu.” Książka, którą trzymacie teraz w ręku, została napisana zupełnie inaczej – zasadniczo i konsekwentnie zignorowano w niej wszystkie dzieła radzieckich „historyków”; jeżeli te niekiedy pojawiają się w spisie literatury źródłowej, oznacza to jedynie, że zostały wykorzystane jako ilustracja jakiegoś wyjątkowo zuchwałego kłamstwa.

Taki sam los spotkał pamiętniki radzieckich generałów; Bóg ich wszystkich osądzi, ale dzisiaj, kiedy dysponujemy możliwością porównania z realnymi dokumentami i faktami tego, co oni pisali (a właściwie co napisali za nich poprawni ideowo spece od literatury), trudno pozbyć się uczucia zakłopotania i wstydu. A jeżeli nawet są w tym mętnym potoku lśniące okruchy prawdy, to wydobycie takiego „złota” jest zbyt pracochłonne, żmudne i niepewne; dzisiaj łatwiej jest sięgnąć do archiwalnych dokumentów źródłowych.

Moje pierwsze książki umożliwiły czytelnikowi nowe spojrzenie na powszechnie znane (dokładniej i uczciwiej byłoby powiedzieć – na dostępne, ale zignorowane przez dwa pokolenia historyków) fakty. W najnowszej książce jest zupełnie inaczej: nie ma tu nowych (nowych w stosunku do moich poprzednich prac) wniosków, wszystkie są „stare”, ale tym razem poparte tysiącami stron dokumentów z rosyjskich i niemieckich archiwów wojskowych; w większości te dokumenty nigdy nie zostały opublikowane.

Można powiedzieć, że ta książka jest „sprawdzianem”. Weryfikacją i uzupełnieniem poprzednich książek. Możecie też uznać ją za „strzał ostrzegawczy” do wypchanego trocinami manekina radzieckiej pseudohistorii; teraz jego miejsce jest tylko na wysypisku.”
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
TommyGn
Sous-lieutenant
Posty: 411
Rejestracja: piątek, 29 sierpnia 2014, 12:11
Has thanked: 150 times
Been thanked: 23 times

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: TommyGn »

Raleen pisze:Fragment z rozdziału wstępnego najnowszej książki Sołonina, której poświęcony jest ten wątek. Głównie dla osób nieznających jego książek, ale także żeby pokazać (chociaż trochę) jak ma się ona do poprzednich jego publikacji i co jest w środku. Przy okazji można się zapoznać z główną tezą autora odnośnie początkowego okresu wojny między Niemcami a ZSRR w 1941 roku.

Mark Sołonin, Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza, Poznań 2014, s. 27-30:
„ [...]
Moje pierwsze książki umożliwiły czytelnikowi nowe spojrzenie na powszechnie znane (dokładniej i uczciwiej byłoby powiedzieć – na dostępne, ale zignorowane przez dwa pokolenia historyków) fakty. W najnowszej książce jest zupełnie inaczej: nie ma tu nowych (nowych w stosunku do moich poprzednich prac) wniosków, wszystkie są „stare”, ale tym razem poparte tysiącami stron dokumentów z rosyjskich i niemieckich archiwów wojskowych; w większości te dokumenty nigdy nie zostały opublikowane.

Można powiedzieć, że ta książka jest „sprawdzianem”. Weryfikacją i uzupełnieniem poprzednich książek. Możecie też uznać ją za „strzał ostrzegawczy” do wypchanego trocinami manekina radzieckiej pseudohistorii; teraz jego miejsce jest tylko na wysypisku.”
Dziękuję, i to jest chyba najlepsza odpowiedź ile jest warta nowa książka Sołonina. Temat ten sam ale dokładniej źródłowo udokumentowany [chociaż wspomnienia Bołdina o jego "[nie]dowodzeniu" pozostaną bezcenne, tak samo jak i wspomnienia Popiela z Ukrainy]. Tak więc książka porządna i można się z niej wiele dowiedzieć, i przede wszystkim autor nie cytuje siebie samego pełnymi akapitami, jak to się zdarza pewnemu polskiemu profesorowi.
Kiedy drzewa padają, i pni wycieka żywica jak krew - Janusz Reichel - Czorsztyn '91 https://www.youtube.com/watch?v=7cdP1fm4VjM
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Raleen »

Udało mi się przeczytać książkę. Ponad 600 stron, jest co czytać. Moim zdaniem obok "Na uśpionych lotniskach" najlepsza książka Sołonina, a jeśli ktoś nastawia się przede wszystkim na wartość merytoryczną, a mniej na walory czytelnicze i ciekawostki, to wydaje mi się, że zdecydowanie najlepsza.

W książce bardzo dużo jest danych liczbowych, statystyk, porównań arytmetycznych. Nie brakowało tego i we wcześniejszych książkach, ale tym razem wydaje mi się, że jest tego więcej. Dane są bardziej wszechstronnie i chyba lepiej uzasadnione. Wcześniej mowa była w tym temacie o manipulowaniu danymi przez Sołonina. Nie chcę się do tego odnosić, natomiast nie mogłem znaleźć cytowanego tu wcześniej przez Konrada fragmentu, tzn. znalazłem dość podobny, ale wywody o stratach Niemców są na szerszym tle. Ogólnie dane liczbowe są analizowane i przedstawiane z różnych stron, tak że jakiś pojedynczy wyrwany fragment w ogóle nie jest w stanie oddać treści książki, która po prostu jest bardzo bogata.

Inny wątek, który się przewijał, to przykłady kiedy oddziały radzieckie walczyły i stawiały zdecydowany opór Niemcom. W książce nie brakuje takich przykładów i są one szeroko i wszechstronnie omawiane. Pierwszym z takich znaczących przykładów jest 41 Dywizja Strzelecka i obrona Rawskoruskiego Rejonu Umocnionego. Innym przykładem, z końca książki, jest 24 Dywizja Strzelecka ("Żelazna Dywizja", odznaczona dwukrotnie Orderem Czerwonego Sztandaru). W tym ostatnim przypadku mamy obszerny cytat z niemieckich meldunków i dokumentów sztabowych. We wszystkich takich sytuacjach autor pokazuje jak potem rozwijała się sytuacja i jak Niemcy radzili sobie z takimi stawiającymi silny opór jednostkami. Tak, że nie brakuje opisów bohaterstwa Armii Czerwonej, co nie zmienia ogólnego obrazu sytuacji: to były wyjątki, a te jednostki, które stawiały opór, często zostawały na froncie same, obok nich powstawała wyrwa, przez którą wlewały się jednostki niemieckie, i radzieckim dowódcom nie pozostawało nic innego jak zarządzanie odwrotu.

Książka systematycznie przedstawia działania na kolejnych odcinkach frontu, częściowo w układzie przestrzennym, częściowo chronologicznym. Zwykle po prostu działania kolejnych korpusów zmechanizowanych albo dywizji, walczących w tym samym rejonie, których działania były ze sobą jakoś powiązane. Opis wydarzeń opiera się na dokumentach sztabowych (meldunkach, sprawozdaniach, rozkazach) radzieckich i niemieckich. Bardzo rzadko pojawiają się inne źródła. Często dokumenty są szeroko cytowane. Wydaje mi się, że właśnie duże nasycenie dokumentami tej książki, mnóstwo danych, jest jej największą wartością.

W pierwszej, ogólniejszej części książki poruszono kwestie radzieckich planów, czyli to co najbardziej działa na wyobraźnię. Problemy mobilizacji, planu osłonowego i rozwinięcia. Tak jak pisali tu swego czasu Pejotl i Neoberger, nie jest to jednak główny wątek książki. Raczej autor skupia się na swojej wiodącej tezie, że Armia Czerwona nie walczyła i na czynniku ludzkim, moim zdaniem głębiej i bardziej wszechstronnie niż we wcześniejszych publikacjach. Książka przesycona jest informacjami i danymi liczbowymi, ale autorowi udało się zachować swój styl i nadal czyta się równie dobrze jak poprzednie jego publikacje.

Czytało mi się świetnie. Polecam. Jednocześnie teraz, będąc po lekturze, tym bardziej zgadzam się z Neobergerem, że komentowanie tej książki bez zapoznania się z nią, wobec bogactwa jej treści i różnych poruszanych przez autora wątków, mija się z celem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Raleen »

Jak już wspominałem, w książce jest cytowanych obszernie wiele ciekawych materiałów źródłowych (oficjalne dokumenty: rozkazy, meldunki, raporty itp.). Niżej jeden z tych, które w pigułce pokazują, jak wyglądały walki i jakiego rodzaju problemy miała w tych dniach Armia Czerwona.

Meldunek dowódcy 209. Dywizji Zmotoryzowanej (17 KZmech) pułkownika Murawiowa do sztabu frontu, podpisany 25 czerwca 1941 o godz. 22.30.

„Do dowódcy Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego generała armii towarzysza Pawłowa
Melduję:
1. Wszelkie dowództwo 3. Armii zostało utracone. Do mnie codziennie zwracają się setki dowódców w poszukiwaniu sztabu 3. Armii, w tym również 25.06.41 zwrócił się dowódca sztabu lotnictwa 3. Armii oraz szef 3. wydziału [kontrwywiad wojskowy – M.S.].
2. Prawie identyczna sytuacja panuje w 4. KS [do korpusu należały 56., 85. i 27. Dywizja Strzelecka – M.S.].
3. Na froncie Raduń – Wołkowysk nieprzyjaciel nie wykazuje szczególnej aktywności, chodzi przede wszystkim o utratę dowodzenia. Ucieka masa dowódców i szeregowych, przy czym żaden z nich nie widział żywego Niemca [nie jest to przesada, ponieważ na wschód od linii Niemen – Świsłocz nie było wówczas żadnych oddziałów niemieckich, z wyjątkiem grup rozpoznawczych – M.S.], a słychać wyłącznie „Niemiec bombarduje, nie daje żyć”. W rzeczywistości straty wojsk lądowych wskutek działań lotnictwa są bardzo niewielkie. Na przykład 209. DZmot w okresie 22-25.06.41 systematycznie doświadczała nalotów lotnictwa i miała w tym czasie 7 zabitych i 12 rannych. Przez te dni zatrzymałem do 3 tys. uzbrojonych, zdrowych ludzi uciekających wyłącznie przed lotnictwem, a nie wojskami lądowymi.
4. Na froncie Lida – Słonim w dniach 22-25.06.41 oprócz działań lotnictwa nieprzyjaciela niczego innego nie ustaliłem.
Proszę:
Stworzyć oddziały zaporowe, wysyłając odpowiedzialnych dowódców frontu na określone odcinki, bo teraz cała ta niekontrolowana masa sieje panikę o wyimaginowanych powstaniach w miasteczkach, spadochroniarzach i desantach, co nadzwyczaj szkodliwie wpływa na przybywające oddziały i ludność. Te pogłoski absolutnie nieprawdopodobne przenikają w głąb Związku Radzieckiego. Oddziałom liniowym jest niezmiernie trudno zawracać na front uciekających bez żadnego powodu.”

(M. Sołonin, Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza, Poznań 2015, s. 554-555)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Przemos19
General der Panzertruppen
Posty: 4986
Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
Been thanked: 18 times
Kontakt:

Re: Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza (M. Sołonin, Rebis)

Post autor: Przemos19 »

Po lekturze "Ostatecznej diagnozy..." kupiłem w antykwariacie "Nic dobrego na wojnie", która jest zbiorem kilku rozbudowanych artykułów Sołonina na różne tematy, w tym wypędzeń Niemców. Ogólnie jest obiektywny nawet w tym temacie, wspomina tylko o radzieckich poczynaniach (o Polakach prawie nic nie ma). Wracając do sedna, ktoś wcześniej kwestionował tezę o przygotowaniach ZSRR do uderzenia latem 1941. Jest jeden artykuł właśnie na ten temat, Sołonin w nim pisze to co niektórzy wcześniej, że pierwotny plan do ataku to nie wcześniej niż 1942 rok ale sytuacja się skomplikowała sama, więc należało przystąpić do opracowywania planu na szybko już (koło 15-16 maja 1941 roku, mowa o słynnych spotkaniach dowództwa ze Stalinem, których temat nie jest znany). Jako przykład podaje opuszczenie Jugosławii w kwietniu 1941 roku, że nagle coś się zmieniło w polityce ZSRR wtedy, byli jeszcze bardziej ugodowi z Hitlerem.
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi

http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”