Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Nie wiem czy będę coś pisał w niedługiej przyszłości na portal o tej książce, więc parę słów o wrażeniach z lektury. Książka jest z końca XIX wieku, autorem jest rosyjski generał, który pod koniec życia został kwatermistrzem i szefem sztabu armii rosyjskiej w wojnie z Japonią w 1904-1905. Książka jest krótka (około 130 stron) i płynnie się ją czyta. Ogólnie jest dobrze napisana, nawet można powiedzieć, że miejscami trzyma w napięciu. Atutem wydania książki opracowanego przez Napoleona V jest niewątpliwie wstęp i redakcja merytoryczna Sławomira Skowronka (interesującym się epoką napoleońską myślę, że za bardzo nie trzeba przedstawiać). Co do pewnego stopnia naturalne, książka prezentuje rosyjski punkt widzenia, ale autor jest dość krytyczny wobec rosyjskich generałów, zwłaszcza zaangażowanych w działania wokół Berezyny i bardzo trafnie pokazuje ich błędy. Nie umniejsza męstwa przeciwnika, w tym żołnierzy polskich, opisując wcześniejsze walki wokół Borysowa z oddziałami gen. Dąbrowskiego. Ukazano równomiernie obie strony, co jest oczywiście zaletą. To co mi się wydaje przesadzone to opinie na temat stanu morale i stopnia dezorganizacji oraz degrengolady (tak to chyba trzeba określić) Wielkiej Armii. Wydaje mi się również, że autor trochę mało krytycznie podchodzi do planu operacyjnego cara Aleksandra, mającego doprowadzić do osaczenia nad Berezyną i następnie całkowitego zniszczenia resztek Wielkiej Armii.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: cadrach »

Z tego co czytałem (ale czytałem tylko rodzaj popularnego, choć bardzo obszernego opracowania), to pod Berezyną (i po niej) armia Napoleona była już w śmiesznie nędznym stanie. Nawet jeśli jakaś część oddziałów prezentowała jakąś wartość, to liczba maruderów i w ogóle całego kramu, który się z armią tam mieszał, z pewnością wpływała negatywnie na te zachowane jeszcze oddziały, które pośród nich maszerowały. Ze strony Rosjan stan armii francuskiej mógł wyglądać chyba tylko jeszcze bardziej ponuro.
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Ogólnie to tak, zgadza się. Może z perspektywy Rosjan wyglądało to jeszcze dobitniej, jak się porównuje z armią, która wkraczała do Rosji na początku operacji. Za jakiś czas postaram się porównać. Osobna sprawa, jaki był stan armii rosyjskiej, której zima też dawała się we znaki, choć może trochę mniej.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: cadrach »

W sumie to jestem ciekawy książki, o której piszesz. Ja czytałem właśnie tylko 1812 Paula Brittena Austina. Książka ta w trzech częściach pokazuje szczegółowo wydarzenia tamtej wojny, ale zwykle z perspektywy szeregowego żołnierza (utkana jest z relacji bardzo wielu świadków i tylko po stronie francuskiej).

Ostatnia część, przedstawiająca odwrót, jest pełna ponurych zapisków. Mróz i narastające w całej armii jednostkowe dążenie do wydostania się z tego wszystkiego znacznie przewyższające jakąś świadomość, że jest się (było się) w armii, w jakimś oddziale, że pełniło się jakieś funkcje. Wszędzie maruderzy, którzy tylko komplikują sytuację, powodują panikę, przeszkadzają. Rabunki pozostałej żywności i rozmaite obrazy ludzkiego zdziczenia (degrengolada to eufemizm przy tym, co tam można wyczytać, ale już nie będę przytaczał przykładów - kto chce, niech sam zajrzy).

Jest to jednak książka przedstawiająca wydarzenia na niskim szczeblu - żołnierzy, niskich urzędników, chyba też różnych artystów (aktorów, malarzy) i rzeszy cywilów, którzy pomaszerowali z wojskiem na Moskwę. Nie daje pojęcia o sytuacji operacyjnej i o tym, co te oddziały, które jeszcze stanowiły jakąś wartość, mogły zrobić np. pod Berezyną.

Przeprawa przez Berezynę jest tam przedstawiona w ten sposób, że był to punkt zbiórki szczątków trzymającej się jeszcze armii z tym rojowiskiem ludzkim, które straciło już poczucie jakiejkolwiek przynależności i maszerowało obok wojska. Do Berezyny robiono wszystko, co się dało, by trzymać te dwie grupy z dala od siebie, by oddziały nie uległy demoralizacji i nie poszły za przykładem reszty. Ale przez Berezynę chcieli przejść wszyscy, spotkali się więc zbici na niewielkiej przestrzeni, na której mogli się sobie dobrze przyjrzeć. Jest sporo o efekcie, jaki wywarło to na szczątki armii, nawet mimo skutecznego przedostania się za rzekę.

Autor książki jest bardzo krytycznie nastawiony do Napoleona i całej tej inwazji. Trudno jednak powiedzieć, czy nie nabył tego nastawienia czytając te wszystkie monotonne zapiski, jak jeden przedstawiające ten sam upadek. W tym sensie książka jest tez bardzo monotonna, bo wielu uczestników wydarzeń przedstawia niemal to samo dno, na które się w tym samym tempie staczali i te same ponure sceny, których byli świadkami. A jest to tom mający chyba z 700 stron.
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Dzięki za przybliżenie dzieła Austina. Do całej kampanii wydaje mi się, że trudno się zabierać do poważniejszej dyskusji bez przeczytania dwutomowej monografii Mariana Kukiela. Aż się wstydzę, że do tej pory mi się nie udało, ale nie mogłem trafić na reprint, a w bibliotece mieli tylko antyczne wydania, których nie wypożyczali. Tam na pewno jest najwięcej i z naszego punktu widzenia. Czytałem zresztą odniesienia i opinie o dziele Kukiela, że jest wręcz przeładowane szczegółami. O bitwie pisał też Robert Bielecki.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Fromhold
Général de Division
Posty: 3383
Rejestracja: poniedziałek, 1 marca 2010, 21:38
Lokalizacja: obóz warowny
Has thanked: 20 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Fromhold »

Co do pracy Charkiewicza - rzeczywiście to jeden z bardziej obiektywnych autorów rosyjskich XIX w. Nie wyczuwa się u niego charakterystycznego dla wielu prac rosyjskich poczucia triumfalizmu z okazji wypędzenia Napoleona.
Co do wad jego pracy. Marnie przedstawił działania strony napoleońskiej. Najwyraźniej nie miał dobrego rozeznania w źródłach dotyczących Wielkiej Armii. Cziczagow mocno trząsł portkami ze strachu przed starciem z Napoleonem, Kutuzow wychodzący z tego samego założenia również słabo się starał wspierać wykonanie kleszczowego planu Aleksandra. Jermołow z wydzielonym oddziałem z armii głównej dostał co prawda rozkaz marszu przez przeprawę w Borysowie, na pomoc admirałowi jednakże był to ruch spóźniony, a poza tym i tak otrzymał instrukcje zachowania daleko idącej ostrożności. Charkiewicz napisał zresztą kilka ciekawych prac dotyczących wojny 1812 - m.in poświęconych działaniom od forsowania Niemna do bitwy pod Smoleńskiem czy o działaniach Płatowa przeciw kawalerii polskiej i francuskiej z czasów odwrotu Bagrationa.
Co do stanu Wielkiej Armii. Co prawda była to w większości masa maruderów, ale oddziały zwarte ciągle jeszcze stanowiły poważną jej część, z którą Rosjanie musieli się liczyć i co jak pokazały wydarzenia miało przemożny wpływ na zachowanie Cziczagowa i bądź co bądź sukces przeprawy, bo w warunkach jakie zaistniały nad Berezyną, była to operacja zakończona sukcesem. Rosjanie mając Cesarza na widelcu totalnie zawalili sprawę. Po zasileniu głównej armii skrzydłowymi i rezerwowymi korpusami Napoleon wciąż był w stanie zrobić poważną krzywdę każdemu z trzech ugrupowań rosyjskich.
Armia rosyjska wcale nie była w stanie dużo lepszym niż pozostałe pod bronią oddziały francuskie i sojusznicze. Niedobory w szeregach były bardzo duże, zwłaszcza, że w bardzo dużej części były zapełnione świeżym rekrutem. Stan ich wyszkolenia i umundurowania był momentami dramatyczny. Kawaleria, poza kozakami też była w bardzo złym stanie. Nieco lepiej wypadały oddziały z armii dunajskiej i z połączonych korpusów Wittgensteina i Steinheila. Cziczagow miał natomiast tendencje do dzielenia swoich wojsk na poszczególne grupy operacyjne, którymi starał się obsadzić wszystko co mógł i bronił każdego odcinka. W ten sposób nie był w stanie skoncentrować całości dostępnych sił do walki na decydującym kierunku. Dowodzi to jedynie jego ignorancji jako dowódcy wojsk lądowych.


Austin wyszedł z założenia, że im w bardziej ponurych i tragicznych barwach przedstawi tę kampanię tym lepiej, tym bardziej poruszy wyobraźnię czytelnika.
Nie jest w stanie zauważyć pozytywnych dla strony francuskiej momentów w niej występujących. Jego trylogia była skierowana do zachodniego czytelnika, któremu łatwo wcisnąć narrację o tym jaki to dziki kraj był ta Litwa i zachodnia Rosja, a wszędzie te przeklęte drzewa północy - brzozy i nic do jedzenia i picia. Od samego początku autor wpycha czytelnika w atmosferę przygnębienia i defetyzmu, a to z powodu ulewnego deszczu po sforsowaniu Wilii i przeraźliwego zimna jakie potem nastąpiło, a to z powodu masowego rzekomo umierania i samobójstw młodych żołnierzy gwardii. Cytaty są tak dobrane, żeby przypadkiem nie wychynął z nich jakiś optymistyczny fakt, bo wtedy czytelnik mógłby sobie pomyśleć, że ta kampania jednak miała jakieś szanse. Tymczasem autorowi zależało na wizji jak to Napoleon poprowadził bezmyślnie swoją armię na śmierć. Wprost nieznośne jest w tych tomach to, że często nie pisze jakiego autora jest cytowany konkretny fragment pamiętników.

Mariana Kukiela oczywiście polecam. Jest to wciąż najlepsza praca po polsku opisująca tę wojnę. Jej zaletą jest to, że traktuje sprawę całościowo i na wszystkich frontach od początku do końca kampanii. Nie jest natomiast wbrew pozorom nadmiernie szczegółowa, za to wojskowy rzeczowy, suchy język jakim jest pisana może zrazić niejednego. ;) Mimo 25 lat pracy nad tym opracowaniem, ma dużo luk, a wiele wydarzeń jest opisanych po łebkach. Stąd całość zmieściła się zaledwie w dwóch tomach ;-)
Okazuje się natomiast, że nowi autorzy opracowań rosyjskich znacznie zyskują w stosunku do swoich poprzedników z XIX i początku XX w. nie mówiąc już o tych z czasów komunistycznych.
Są doskonałe figurki i modele. Są też doskonałe plany i materiały źródłowe, ale nigdy nie idzie to w parze.
http://fromholdblog.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Raleen »

Wielkie dzięki Fromholdzie za przybliżenie zarówno tej jak i innych książek poświęconych tematyce działań nad Berezyną i wojny 1812 roku.

Ja dorzucę od siebie jako ciekawostkę fragment, który znalazłem na s. 42 książki Charkiewicza o tym jak to 19 listopada Kutuzow zakazał Jermołowowi przekraczania Dniepru piechotą, by ten nie ścigał zbyt zapalczywie Wielkiej Armii i nie wdawał się w poważniejsze walki. Zgodził się jedynie na przeprawę, gdyby idący przed nim ze swoimi kozakami Płatow potrzebował wsparcia. Jermołow pisze o tym tak w swoim pamiętniku, cytowanym przez Charkiewicza:

Obiecując dokładnie zastosować się do tego rozkazu potwierdziłem obietnicę znakiem krzyża, lecz w tej samej chwili postanowiłem w duchu, że postąpię inaczej.

Jak ja lubię takie kawałki :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Schtrasny
Capitaine-Adjudant-Major
Posty: 957
Rejestracja: poniedziałek, 4 maja 2015, 12:31
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 54 times
Been thanked: 33 times

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Schtrasny »

Raleen pisze:Obiecując dokładnie zastosować się do tego rozkazu potwierdziłem obietnicę znakiem krzyża, lecz w tej samej chwili postanowiłem w duchu, że postąpię inaczej.
:D
"Niech zapłaczą piękne panny z Petersburga!"
https://miniwarsy.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Fromhold
Général de Division
Posty: 3383
Rejestracja: poniedziałek, 1 marca 2010, 21:38
Lokalizacja: obóz warowny
Has thanked: 20 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Fromhold »

Kutuzow mimo tego, że propaganda rosyjska robiła z niego męża opatrznościowego narodu, walnie przyczynił się do uchronienia wielkiej części żołnierzy La Grande Armee przed śmiercią lub niewolą. Okazji do utrudnienia, jeśli nie uniemożliwienia odwrotu Francuzom i ich sojusznikom było dużo. Kutuzowowi zupełnie na tym nie zależało, a bitwy bardzo się obawiał.
Z pewnością lepsza koordynacja działań rosyjskich nad Berezyna mogła doprowadzić do całkowitej zagłady wojsk Napoleona, nawet z możliwością pochwycenia jego samego. Kozacy nie zniszczyli nawet mostków i przepustów w cieśninie ziembińskiej, co mimo porażki Cziczagowa pod Stachowem praktycznie uniemożliwiłoby odwrót francuski na Wilno.
Natomiast do całkowitego rozpadu Wielkiej Armii doszło dopiero po operacji berezyńskiej, kiedy pogoda uległa znaczącemu pogorszeniu, a temperatura spadała nawet poniżej -30 st. Połączenie klimatu z brakiem żywności i wyczerpaniem żołnierzy dopełniło zniszczenia. Pościg rosyjski był prowadzony niemrawo, bo i sił na coś lepszego już brakowało. Jedynie Wittgenstein, którego korpus był w lepszym stanie, starał się deptać po piętach ustępującemu korpusowi Macdonalda.
Ostatnio zmieniony środa, 25 maja 2016, 19:21 przez Fromhold, łącznie zmieniany 1 raz.
Są doskonałe figurki i modele. Są też doskonałe plany i materiały źródłowe, ale nigdy nie idzie to w parze.
http://fromholdblog.blogspot.com/
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: cadrach »

Fromholdzie, pomimo posiadania co najwyżej przypadkowej wiedzy krzyżówkowicza o wydarzeniach 1812 roku odniosłem wrażenie bliskie temu, które przedstawiasz co do książki Austina. Dlatego sam traktuję ją jako coś w rodzaju popularnej rozprawki, zbeletryzowanej gdzie się dało. Polski wydawca opatrzył ją zresztą przypisami wskazującymi omyłki autora (świadome? wynikłe z niewiedzy? nie wiem). Przypuszczam jednak, że to samo wrażenie będzie miał każdy choć odrobinę myślący czytelnik, nawet jeśli jest właściwym adresatem tej książki (czyli pochodzi z tzw. zachodu). Rzecz jest szyta mimo wszystko dość grubą nicią, choć jest imponująca pod względem zgromadzonego i odpowiednio wybranego materiału.

Większość cytatów zapełniających 1812 to teksty żołnierzy niskiego szczebla, pewnie z różnych pamiętników etc. Pod tym kątem, jeżeli ktoś jest ciekawy, jak to mogło wyglądać od dołu, rzecz jest warta zapoznania się (z zastrzeżeniem, że czytamy nieustannie najbardziej dramatyczne wersje wydarzeń, które przekazane są czytelnikowi jako te przeciętne). Jeśli o mnie chodzi, nie poczułem po lekturze, bym powiększył mą skromną wiedzę na temat przebiegu całej kampanii, powodów jej czy skutków.

Z drugiej strony nie podobna oczekiwać prezentowania pozytywnych akcentów w przedstawianej w taki sposób - z wycinków, jakby w formie kolaży - kampanii, która zakończyła się tak totalną klęską. Pewnie sprawiłoby to, że 1812 rozrosłoby się jeszcze bardziej, a już jest na granicy przejrzystości i po prostu nuży w czytaniu, zwłaszcza że jakość polskiego wydania, o ile dobrze pamiętam, nie zachwycała (słaba korekta, zdania - wertepy). W sumie próba napisania tej książki jest o tyle pożyteczna, że pokazuje, jaka jest wartościowość takich kompilacji złożonych z pamiętnikarskich wycinków. Nie da się tego traktować inaczej, jak czegoś w rodzaju pretekstu, popularnego wstępu do zagadnienia (i to tylko dla tych, których nie znuży).
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5299
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 255 times

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Leliwa »

cadrach pisze:W sumie to jestem ciekawy książki, o której piszesz. Ja czytałem właśnie tylko 1812 Paula Brittena Austina. Książka ta w trzech częściach pokazuje szczegółowo wydarzenia tamtej wojny, ale zwykle z perspektywy szeregowego żołnierza (utkana jest z relacji bardzo wielu świadków i tylko po stronie francuskiej).

Ostatnia część, przedstawiająca odwrót, jest pełna ponurych zapisków. Mróz i narastające w całej armii jednostkowe dążenie do wydostania się z tego wszystkiego znacznie przewyższające jakąś świadomość, że jest się (było się) w armii, w jakimś oddziale, że pełniło się jakieś funkcje. Wszędzie maruderzy, którzy tylko komplikują sytuację, powodują panikę, przeszkadzają. Rabunki pozostałej żywności i rozmaite obrazy ludzkiego zdziczenia (degrengolada to eufemizm przy tym, co tam można wyczytać, ale już nie będę przytaczał przykładów - kto chce, niech sam zajrzy).

Jest to jednak książka przedstawiająca wydarzenia na niskim szczeblu - żołnierzy, niskich urzędników, chyba też różnych artystów (aktorów, malarzy) i rzeszy cywilów, którzy pomaszerowali z wojskiem na Moskwę. Nie daje pojęcia o sytuacji operacyjnej i o tym, co te oddziały, które jeszcze stanowiły jakąś wartość, mogły zrobić np. pod Berezyną.

Przeprawa przez Berezynę jest tam przedstawiona w ten sposób, że był to punkt zbiórki szczątków trzymającej się jeszcze armii z tym rojowiskiem ludzkim, które straciło już poczucie jakiejkolwiek przynależności i maszerowało obok wojska. Do Berezyny robiono wszystko, co się dało, by trzymać te dwie grupy z dala od siebie, by oddziały nie uległy demoralizacji i nie poszły za przykładem reszty. Ale przez Berezynę chcieli przejść wszyscy, spotkali się więc zbici na niewielkiej przestrzeni, na której mogli się sobie dobrze przyjrzeć. Jest sporo o efekcie, jaki wywarło to na szczątki armii, nawet mimo skutecznego przedostania się za rzekę.

Autor książki jest bardzo krytycznie nastawiony do Napoleona i całej tej inwazji. Trudno jednak powiedzieć, czy nie nabył tego nastawienia czytając te wszystkie monotonne zapiski, jak jeden przedstawiające ten sam upadek. W tym sensie książka jest tez bardzo monotonna, bo wielu uczestników wydarzeń przedstawia niemal to samo dno, na które się w tym samym tempie staczali i te same ponure sceny, których byli świadkami. A jest to tom mający chyba z 700 stron.
Nic dziwnego, przecież polski punkt widzenia na wojnę u niego nie istnieje.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Santa
Sergent-Major
Posty: 164
Rejestracja: środa, 8 maja 2013, 12:45
Been thanked: 4 times

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Santa »

Podpisuję się obiema rękami pod wypowiedziami Fromholda. Austin to niestety tylko ciekawa kompilacja źródeł pamiętnikarskich z bardzo ubogim aparatem krytycznym. Osobiście od lat mam wrażenie, że prawie każdy pamiętnikarz tej kampanii, od początku przyjął założenie "wszechwiedzącego" (jako, że w większości wypadków spisywał swoje wspomnienia w wiele lat później), co owocuje opisywaniem różnych znaków sugerujących, że od początku wszystko szło źle. Tymczasem przecież i kampania 1809 r. zaczęła się dość słabo, co nie zmienia faktu, że potem było coraz lepiej (z krótką przerwą na Aspern-Essling ;)).

Kod: Zaznacz cały

Z drugiej strony nie podobna oczekiwać prezentowania pozytywnych akcentów w przedstawianej w taki sposób - z wycinków, jakby w formie kolaży - kampanii, która zakończyła się tak totalną klęską.
Podobna, bo takie były. Co ciekawe widać to szczególnie w ostatnim tomie Austina, jak również w końcówce pracy Zamoyskiego. Tak więc obaj autorzy doszukali się sukcesów Francuzów jedynie w czasie odwrotu.
Awatar użytkownika
Fromhold
Général de Division
Posty: 3383
Rejestracja: poniedziałek, 1 marca 2010, 21:38
Lokalizacja: obóz warowny
Has thanked: 20 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

Re: Berezyna 1812 (W. Charkiewicz, Napoleon V)

Post autor: Fromhold »

(jako, że w większości wypadków spisywał swoje wspomnienia w wiele lat później), co owocuje opisywaniem różnych znaków sugerujących, że od początku wszystko szło źle.
Chyba nr 1 na takiej liście mógłby być A. Caulaincourt :) Ten przynajmniej jako ambasador francuski w Petersburgu miał jakąś wiedzę o rosyjskich realiach.
Bardzo wiele z tego co poszło źle, można byłoby zrzucić na karb fatalnych błędów popełnionych przez dowódców francuskich dowodzących samodzielnie na pomocniczych kierunkach lub podczas nieobecności Cesarza. Zaczęło się bodaj od Hieronima, a swoje dołożyli Murat, Oudinot, Victor czy Schwartzenberg. Z racji tematu o Berezynie wspomnę tu o błędach popełnionych przez Dąbrowskiego, który zbyt późno zajął szaniec pod Borysowem i nie zdążył nawet dokładniej zapoznać się z zarysem częściowo rozkopanych wałów, nie mówiąc już o koncentracji własnych oddziałów. Swoją drogą o ile lepiej mógłby wyglądać odwrót wojsk napoleońskich, gdyby Dąbrowski utrzymał szaniec i most w Borysowie. Oczywiście Oudinot też nie był tu bez winy, nie pierwszy raz zresztą podczas tej wojny.

Nie pomyślcie też, że nie polecam Austina. ;)
Wprost przeciwnie, jak wspomniał Santa są tam fragmenciki pamiętników weteranów tej kampanii, których po polsku w większości nie publikowano i jeszcze długo do tego nie dojdzie, zważywszy na niechęć p. Darka do wydawania tego typu prac. :( Chociaż z drugiej strony, jeśli znalazło się głęboko niszowe wydawnictwo, które wydało pamiętniki szwedzkiego oficera z XVII w - Rutgera von Ascheberga, to kto wie może i tu coś się zmieni ;) Osobiście niezmiernie by mnie to ucieszyło.
Wszystkie tomy Austina można teraz kupić w księgarniach z tanimi książkami. Ja kupowałem po ok 20-kilka zł za tom.
Są doskonałe figurki i modele. Są też doskonałe plany i materiały źródłowe, ale nigdy nie idzie to w parze.
http://fromholdblog.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”