Jenerał von Auffenberg pisze:
Znajdźcie podobny fragment u Pani Tuchman, tak sugestywnie opisany (no może sytuację bunkrowania przez Suchona u wybrzezy Włoch, gdzie z przemęczenia zmarło 4 ludzi).
Oto fragmenty ksiazki Barbary Tuchman " Sierpniowe Salwy MON 1988 wydanie II s 262-263.
"Pod Viron VI korpus francuski pod dowództwem gerała Sarraila objął z flanki korpus niemiecki ogniem swych "siedemdziesiątekpiatek"
Pole bitwy przedstawiało po tym scenę nie do wyobrażenia - meldował przejęty grozą oficer francuski. Tysiące martwych ciał stało nadal podtrzymywanych nadal jakby przez łuk oporowy , utworzony z leżących w rzędach ciał jedno na drugim, wznaoszących sie pochyło od linii poziomej do kąta 60 stopni." Oficerowie z St Cyr szli do bitwy w ozdobionych białymi piórami czakach i białych rękawiczkach, umieranie w białych rekawiczkach uznawano za "chic". Nie zidentyfikowany sierżant francuski prowadzący dziennik napisał " działa odskakują przy każdym strzale. Zapada noc , wyglądają jak jakieś dziwne istoty wysuwajace jęzory i plujące ogniem , Sterty ciał niemieckich i francuskich leżą z karabinami w rękach ,zwróconne każde w inną stronę.Pada deszcz, pociski wyją i rozrywają się- przez cały czas.Ogień artyleryjski jest najgorszy. Leżę przez cała noc słuchając jęku rannych - niektórzy z nich to Niemcy .Kanonada trwa . Gdy tylko milknie na chwile, słyszymy w lesie jęki rannych, dochodzące ze wszystkich stron.Każdego dnia wpada w obłęd , dwóch, trzech naszych ludzi."
Strona 402
W tym samym czasie natarcie Lnarezaca w kierunku St Qeuntin napotkało na trudności . Jeden z pułków XVIII korpusu , który otrzymał rozkaz zajęcia leżacej na jego drodze wsi nacierał pod padajacym jak grad szrapnelami . "Pociski patroszyły drogę i obłamywały ogromne konary drzew " pisał potem sierżant , który przeżył.
"Padanie było głupotą, równie dobrze można było iść dalej.. Tu i tam leżeli płasko na brzuchach lub na plecach ludzie. Byli martwi. Jednemu z nich pod jabłonią brakowało całej twarzy, krew zalewała mu głowę. Po prawej stronie zagrzmiały werble a potem na głos trabki rzucono się do ataku na bagnety. Nasza linia szła do przodu ,znaczona iskrami bagnetów nachylonych ukośnie na tle błekitnego nieba. Rytm werbli stawał się coraz szybszy. " Naprzód !" . Wszyscy żołnierze podchwycili ten okrzyk: " Naprzód ! " . Była to wspaniała chwila. Elektryczny dreszcz przeszedł mi przez skórę na głowie i włosy stanęły mi dęba. Werble biły jak wściekłe, gorący wiatr niósł dżwięki trąbki , ludzie wrzeszczeli w uniesieniu !... Nagle zatrzymano nas . Atakować silnie broniona wieś , odległą o 800 metrów , było czystym szaleństwem. Przyszedł rozkaz " padnij ,kryć się "
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu