Egzekutor (Stefan Dąbski, Karta 2010)
- Piotro
- Sergent-Major
- Posty: 181
- Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
- Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa
Egzekutor (Stefan Dąbski, Karta 2010)
O książce zaczyna się robić gorąco. Wspomnienia egzekutora z AK, który opisuje, ze szczegółami, jak wykonywał egzekucje na konfidentach, szpiegach, pospolitych bandziorach, ale też jak rozprawiał się z niewinnymi, czy uczestniczył w mordowaniu całych ukraińskich rodzin.
W najnowszym numerze Przekroju znalazły się trzy fragmenty - w tym egzekucja na pięknej dziewczynie współpracującej z gestapo, czy rzeź na Ukraińcach. Naprawdę mocna rzecz - Bękarty Diabła ale bez poczucia humoru. Za krwawymi opisami dramat człowieka, którego niszczy wojna.
A robi się gorąco, bo wspomnienia niszczą obraz walczących w AK bohaterów i o tym że wojna obronna to taka szlachetna robota. Organizacje kombatantów już zaprotestowały, zarzucając autorowi (który w latach 90 popełnił samobójstwo) przypisywanie sobie cudzych bohaterskich czynów (nie udało mi się dowiedzieć o jakie bohaterstwo tu chodziło, chyba że o to, że bohater nie ginie dla sprawy tylko dla sprawy zabija innych) a także zmyślanie opisanych wydarzeń.
Przypomniało mi się opowiadanie Hłaski o chłopakach z AK którzy "karzą" dziewczynę sypiająca z niemieckim oficerem..
Dziś powinna być (nie wiem na jakim kanale) debata na temat książki. Nie mam tv wiec nie sprawdzę. Jak ktoś coś wie, gdzie i kiedy, to dajcie znać.
W najnowszym numerze Przekroju znalazły się trzy fragmenty - w tym egzekucja na pięknej dziewczynie współpracującej z gestapo, czy rzeź na Ukraińcach. Naprawdę mocna rzecz - Bękarty Diabła ale bez poczucia humoru. Za krwawymi opisami dramat człowieka, którego niszczy wojna.
A robi się gorąco, bo wspomnienia niszczą obraz walczących w AK bohaterów i o tym że wojna obronna to taka szlachetna robota. Organizacje kombatantów już zaprotestowały, zarzucając autorowi (który w latach 90 popełnił samobójstwo) przypisywanie sobie cudzych bohaterskich czynów (nie udało mi się dowiedzieć o jakie bohaterstwo tu chodziło, chyba że o to, że bohater nie ginie dla sprawy tylko dla sprawy zabija innych) a także zmyślanie opisanych wydarzeń.
Przypomniało mi się opowiadanie Hłaski o chłopakach z AK którzy "karzą" dziewczynę sypiająca z niemieckim oficerem..
Dziś powinna być (nie wiem na jakim kanale) debata na temat książki. Nie mam tv wiec nie sprawdzę. Jak ktoś coś wie, gdzie i kiedy, to dajcie znać.
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Czytałem dość dawno temu fragmenty tych wspomnień opublikowane w "Karcie". Wrażenie robią ogromne i na pewno nie pozostawiają czytelnika obojętnym.
Autorowi przeżycia wojenne niewątpliwie skrzywiły psychikę. Nie spotkałem się nigdzie wcześniej z tym, aby ktoś tak otwarcie opisywał swoje mocno wątpliwe etycznie zachowania.
Polecam! Lektura wstrząsająca!
Autorowi przeżycia wojenne niewątpliwie skrzywiły psychikę. Nie spotkałem się nigdzie wcześniej z tym, aby ktoś tak otwarcie opisywał swoje mocno wątpliwe etycznie zachowania.
Polecam! Lektura wstrząsająca!
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej..."
- Cisza
- Général de Brigade
- Posty: 2181
- Rejestracja: środa, 7 października 2009, 12:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
Też czytałem fragmenty. Robi wrażenie, a przede wszystkim burzy propagandowy obraz nieskazitelnego AK i czarno-białego wizerunku historii w którym Polacy są tylko broniącymi się ofiarami prześladowań. Chętnie sięgnę po całość.
Ba'tki Machny wspomnij czasy
Gdy do walki brak ci sił
Jak na stepach Ukrainy
Białych i czerwonych bił!
_____________________
www.polewalki.blogspot.com
Gdy do walki brak ci sił
Jak na stepach Ukrainy
Białych i czerwonych bił!
_____________________
www.polewalki.blogspot.com
- czaki
- Chorąży koronny
- Posty: 1337
- Rejestracja: niedziela, 11 stycznia 2009, 21:24
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Zastanawiam się, skąd u ciebie takie stwierdzenie. Propaganda poprzedniego ustroju przez lata i dużym nakładem sił starała się raczej dowieść coś innego. Natomiast ostatnie dwadzieścia lat stara się raczej odkłamywać obraz AK utrwalony przez komunę niż tworzyć jakąś nową propagandę. Jak w każdej organizacji, i w AK byli ludzie, którzy hańbili mundur, ale akurat w przypadku AK był to tak mały ułamek osób, że spokojnie można całą tą Armię Krajową dawać za przykład "broniących się ofiar prześladowań".Cisza pisze:propagandowy obraz nieskazitelnego AK
- Cisza
- Général de Brigade
- Posty: 2181
- Rejestracja: środa, 7 października 2009, 12:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
Nie zgodzę się. Z jednej skrajności przeszliśmy w drugą.czaki pisze:Zastanawiam się, skąd u ciebie takie stwierdzenie. Propaganda poprzedniego ustroju przez lata i dużym nakładem sił starała się raczej dowieść coś innego. Natomiast ostatnie dwadzieścia lat stara się raczej odkłamywać obraz AK utrwalony przez komunę niż tworzyć jakąś nową propagandę. Jak w każdej organizacji, i w AK byli ludzie, którzy hańbili mundur, ale akurat w przypadku AK był to tak mały ułamek osób, że spokojnie można całą tą Armię Krajową dawać za przykład "broniących się ofiar prześladowań".Cisza pisze:propagandowy obraz nieskazitelnego AK
Sama istota konspiracji wypacza ludzka psychikę, więc nie wierze aby przypadki zabójstw cywilów czy różnych innych działań kryminalnych były jednostkowe.
Zwłaszcza na terenach, gdzie trwała bezwzględna walka z Ukraińcami. Odpowiedzią na zbrodnie na ludności polskiej były zbrodnie na ludności ukraińskiej (choć oczywiście w o wiele mniejszej skali).
Nie mówi się też np. o incydentach ze strzelaniem podczas Powstania Warszawskiego do cywilów mających już dość i chcących się poddać.
Historia ruchu oporu, faktycznie raczej zdecydowanie pozytywnego, nie jest aż tak jednoznaczna jak w patriotycznych czytankach dominujących w podręcznikach czy literaturze popularnej.
Ba'tki Machny wspomnij czasy
Gdy do walki brak ci sił
Jak na stepach Ukrainy
Białych i czerwonych bił!
_____________________
www.polewalki.blogspot.com
Gdy do walki brak ci sił
Jak na stepach Ukrainy
Białych i czerwonych bił!
_____________________
www.polewalki.blogspot.com
- Monthion
- Sous-lieutenant
- Posty: 478
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 16 times
Radzę się wstrzymać z definitywnymi ocenami, albowiem równie dobrze jak demaskatorską spowiedzią może to być antyakowski paszkwil jakie się ostatnio pojawiają. Zwłaszcza że już pojawiły się wątpliwości co do wiarygodności autora.
"Już fragmenty wywołały ogromną burzę, zwłaszcza w środowisku byłych AK-owców. Mieczysław Skotnicki ze Światowego Związku Żołnierzy AK napisał, że "stwierdza stanowczo i jednoznacznie, że bohater wspomnień – Stefan Dąmbski w każdym niemal fragmencie mija się z prawdą historyczną", przypisuje sobie cudze "bohaterskie czyny", a całość jest "samochwalczą blagą". Na dowód przytacza kilka akcji opisanych w książce, w których - zdaniem Skotnickiego - Dąmbski nie brał udziału. "Przeprowadzona przeze mnie szybko kwerenda wśród ostatnich żołnierzy AK nie przynosi żadnych potwierdzeń dotyczących działań „Egzekutora” - podsumowuje.
Drugi z opublikowanych w książce listów napisała Irena Filipowicz, w której, jak zaznacza, rodzinnych stronach dzieje się akcja książki. "Nie ulega wątpliwości, że Stefan Dąmbski był w tak zwanej grupie dywersyjnej, że na pewno brał udział w różnych akcjach, jednakże jego wspomnienia budzą duże wątpliwości, a niektóre ich fragmenty są po prostu nieprawdziwe" - uważa Filipowicz."
redaktorka wspomnień odpowiada;
"Proszę zauważyć, że te wspomnienia były pisane dużo lat po wojnie i to nie w Polsce, bo Stefan Dąmbski dość szybko emigrował, tylko w Stanach Zjednoczonych. Pamięć człowieka nie jest idealna, nie odtwarza wszystkiego - odpowiada Maria Krawczyk. I dodaje: - Opinia doktora Grzegorza Ostasza, historyka znającego bardzo dobrze problemy ruchu oporu na Rzeszowszczyźnie, pokazuje, że te zarzuty nie dyskwalifikują całej relacji Stefana Dąmbskiego. Wręcz ją w jakiś sposób uwierzytelniają."
za: http://www.tvn24.pl/-2,1677326,0,1,byle ... omosc.html
Nie wiem jak Wy, ale ja odczytuje powyższą wypowiedź jako przyznanie ze relacja Dąbskiego jest przynajmniej częściowo nieprawdziwa. Już nie wspominając że inaczej jak pitoleniem nie można nazwać słów, że książkę uwiarygodniają oskarżenia jej autora o "samochwalcze blagierstwo". Zastanawiające też jest że Ośrodek Karta wydaje coś takiego bez weryfikacji.
"Już fragmenty wywołały ogromną burzę, zwłaszcza w środowisku byłych AK-owców. Mieczysław Skotnicki ze Światowego Związku Żołnierzy AK napisał, że "stwierdza stanowczo i jednoznacznie, że bohater wspomnień – Stefan Dąmbski w każdym niemal fragmencie mija się z prawdą historyczną", przypisuje sobie cudze "bohaterskie czyny", a całość jest "samochwalczą blagą". Na dowód przytacza kilka akcji opisanych w książce, w których - zdaniem Skotnickiego - Dąmbski nie brał udziału. "Przeprowadzona przeze mnie szybko kwerenda wśród ostatnich żołnierzy AK nie przynosi żadnych potwierdzeń dotyczących działań „Egzekutora” - podsumowuje.
Drugi z opublikowanych w książce listów napisała Irena Filipowicz, w której, jak zaznacza, rodzinnych stronach dzieje się akcja książki. "Nie ulega wątpliwości, że Stefan Dąmbski był w tak zwanej grupie dywersyjnej, że na pewno brał udział w różnych akcjach, jednakże jego wspomnienia budzą duże wątpliwości, a niektóre ich fragmenty są po prostu nieprawdziwe" - uważa Filipowicz."
redaktorka wspomnień odpowiada;
"Proszę zauważyć, że te wspomnienia były pisane dużo lat po wojnie i to nie w Polsce, bo Stefan Dąmbski dość szybko emigrował, tylko w Stanach Zjednoczonych. Pamięć człowieka nie jest idealna, nie odtwarza wszystkiego - odpowiada Maria Krawczyk. I dodaje: - Opinia doktora Grzegorza Ostasza, historyka znającego bardzo dobrze problemy ruchu oporu na Rzeszowszczyźnie, pokazuje, że te zarzuty nie dyskwalifikują całej relacji Stefana Dąmbskiego. Wręcz ją w jakiś sposób uwierzytelniają."
za: http://www.tvn24.pl/-2,1677326,0,1,byle ... omosc.html
Nie wiem jak Wy, ale ja odczytuje powyższą wypowiedź jako przyznanie ze relacja Dąbskiego jest przynajmniej częściowo nieprawdziwa. Już nie wspominając że inaczej jak pitoleniem nie można nazwać słów, że książkę uwiarygodniają oskarżenia jej autora o "samochwalcze blagierstwo". Zastanawiające też jest że Ośrodek Karta wydaje coś takiego bez weryfikacji.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Monthion, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Enfant de troupe
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 14 grudnia 2010, 20:15
- Lokalizacja: Podkarpacie
Wczoraj przeczytałem książkę. Pochodzę z tamtych stron, mój ojciec był od początku w AK, ale już nie żyje. Ale znam jeden opisywany w książce epizod - ten o wykonaniu wyroku śmierci na dziewczynie o nazwisku Piróg z Harty. Zdarzenie takie miało miejsce wiosną 1944 r., została rozstrzelana za doniesienie policji niemieckiej w Dynowie o znalezionej skrzyni ze zrzutu lotniczego, nie podjętej w ciemnościach przez partyzantów. Dąbski podaje, że zastrzelił ja pod stodołą, co akurat jest szczegółem zgodnym ze stanem faktycznym. Dąbski nie musiał wiedzieć za co był wyrok, po latach mógł "połączyć" perypetie miłosne kolegi z rzeczywistym zdarzeniem. Swoją droga dziwi mnie, że krytycy Dąbskiego nie zadali sobie trudu sprawdzić w tych miejscach gdzie jak opisuje Dąbski, brał on udział w akcjach likwidacyjnych. Myślę, że ciągle wiele zdarzeń pamiętają ludzie mieszkający tam od lat, jeszcze pamiętają.
Uzupełnię swój post o to co sam bez trudu ustaliłem. Dąbski prawidłowo podaje nazwisko i imie tej dziewczyny, także to że była blondynką. Swoimi kanałami ustaliłem nawet kto był przewodnikiem grupy likwidacyjnej, on już nie żyje. We wsi mówiło się, że wyrok wykonała grupa z Dylągówki, za kogoś z tej wsi mógł uchodzić Dabski. A sprawa ze skrzynią ze zrzutu wyglądała w ten sposób, że jedną skrzynie zniosło do lasu w pobliżu domu tej dziewczyny. Dwóch sąsiadów przekonywało ja by nie szła na policję. Gdy ona nie posłuchała i poszła, w tym czasie opróżnili skrzynię z jak mi powiedziano "karabinów". Bodaj po dwóch dniach zjawiła się grupa likwidacyjna i wykonała wyrok, ja mysle że Dąbski był jednym z wykonawców wyroku. Przy okazji czytania książki zastanowiło mnie, że mimo licznych wzmianek o mordowaniu Ukraińców, nic tam nie ma o mordzie w Pawłokomie / około 300 Ukraińców w dniu 3 marca 1945 r./ . Jak wiadomo uczestniczyła w tym grupa AK "Wacława". Natomiast Dąbski w tym czasie był w grupie "Draży" wchodzącej do ugrupowania AK które wycofało się z okolic Lwowa. Skoro grupa "Wacława" była w Pawłokomie, to nie uwierzę że nie było tam grupy "Draży" która w tym czasie kwaterowała w Harcie i Piątkowej.
Uzupełnię swój post o to co sam bez trudu ustaliłem. Dąbski prawidłowo podaje nazwisko i imie tej dziewczyny, także to że była blondynką. Swoimi kanałami ustaliłem nawet kto był przewodnikiem grupy likwidacyjnej, on już nie żyje. We wsi mówiło się, że wyrok wykonała grupa z Dylągówki, za kogoś z tej wsi mógł uchodzić Dabski. A sprawa ze skrzynią ze zrzutu wyglądała w ten sposób, że jedną skrzynie zniosło do lasu w pobliżu domu tej dziewczyny. Dwóch sąsiadów przekonywało ja by nie szła na policję. Gdy ona nie posłuchała i poszła, w tym czasie opróżnili skrzynię z jak mi powiedziano "karabinów". Bodaj po dwóch dniach zjawiła się grupa likwidacyjna i wykonała wyrok, ja mysle że Dąbski był jednym z wykonawców wyroku. Przy okazji czytania książki zastanowiło mnie, że mimo licznych wzmianek o mordowaniu Ukraińców, nic tam nie ma o mordzie w Pawłokomie / około 300 Ukraińców w dniu 3 marca 1945 r./ . Jak wiadomo uczestniczyła w tym grupa AK "Wacława". Natomiast Dąbski w tym czasie był w grupie "Draży" wchodzącej do ugrupowania AK które wycofało się z okolic Lwowa. Skoro grupa "Wacława" była w Pawłokomie, to nie uwierzę że nie było tam grupy "Draży" która w tym czasie kwaterowała w Harcie i Piątkowej.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez grullo, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
grullo
grullo
-
- Enfant de troupe
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 14 grudnia 2010, 20:15
- Lokalizacja: Podkarpacie
Jeszcze trochę o tym jak było rzeczywiście, a jak to opisał Dąbski. J. Pieróg nie miała siostry, miała natomiast dwóch braci. Z książki wynikałoby iz wyrok na niej wykonano w 1943 r. W rzeczywistości było to późną wiosną 1944 r.
Z opowiadań żyjących jeszcze świadków tamtych czasów wynika, że był to czas w którym nikogo nie dziwiło iz ktoś został zastrzelony czy zaginął bez wieści . Szczególnie dotyczy to okresu po zajęciu tamtych terenów przez Armię Czerwoną końcem lipca 1944 r. .
O ile mi wiadomo IPN w Rzeszowie prowadzi sledztwo w sprawie mordu w Pawłokomie, trwa ono od kilku lat. Nie dziwi mnie że o nim jest cicho, mimo iż wiele osób wie o tym mordzie sporo. Ale np. w mojej wsi od zawsze obowiązywała zasada, że "obcym" o swoich sprawach się nie mówi, nawet gdy jak pamiętam regularnie do sklepu włamywała się jedna i ta sama osoba, sprawa ta pozostała nie wykryta, mimo że wszyscy wiedzieli kto to zrobił. Więc ostatni swiadkowie milczą też o sprawach z wojny i okresu tuz po wojnie, gdy jak pisze Dąbski , miały miejsce zdarzenia nie zawsze chwalebne.
Z opowiadań żyjących jeszcze świadków tamtych czasów wynika, że był to czas w którym nikogo nie dziwiło iz ktoś został zastrzelony czy zaginął bez wieści . Szczególnie dotyczy to okresu po zajęciu tamtych terenów przez Armię Czerwoną końcem lipca 1944 r. .
O ile mi wiadomo IPN w Rzeszowie prowadzi sledztwo w sprawie mordu w Pawłokomie, trwa ono od kilku lat. Nie dziwi mnie że o nim jest cicho, mimo iż wiele osób wie o tym mordzie sporo. Ale np. w mojej wsi od zawsze obowiązywała zasada, że "obcym" o swoich sprawach się nie mówi, nawet gdy jak pamiętam regularnie do sklepu włamywała się jedna i ta sama osoba, sprawa ta pozostała nie wykryta, mimo że wszyscy wiedzieli kto to zrobił. Więc ostatni swiadkowie milczą też o sprawach z wojny i okresu tuz po wojnie, gdy jak pisze Dąbski , miały miejsce zdarzenia nie zawsze chwalebne.
Pozdrawiam
grullo
grullo