Żetony wydarzeń (żetony bonusowe)

Iganie 1831, Ostrołęka 16 lutego 1807 i inne gry oparte na zasadach systemu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Żetony wydarzeń (żetony bonusowe)

Post autor: Raleen »

Do scenariusza II, przedstawiającego główną część bitwy, przygotowane zostały specjalne żetony, zwane w grze "bonusowymi". Osobne dla każdego z graczy. Są to żetony przedstawiające różne wydarzenia, które miały bądź mogły mieć miejsce podczas bitwy. W większości specyficzne dla tej konkretnej bitwy. Stąd można je także nazywać, żetonami wydarzeń. Za ich pomocą została oddana m.in. szarża artylerii konnej Bema, jeden z najbardziej znanych epizodów bitwy pod Ostrołęką. Żetony pełnią w grze rolę zbliżoną do tej jaką pełnią karty. Podczas rozgrywki gracze ciągną żetony losowo (z kubka albo w inny sposób - żetony mają jednolite rewersy), w tajemnicy przed przeciwnikiem.

Szczegółowe zasady użycia żetonów znajdują się w instrukcji (stanowią one część zasad specjalnych scenariusza II), natomiast tutaj postaram się niedługo przybliżyć tło historyczne poszczególnych wydarzeń, do których nawiązują żetony.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Żetony wydarzeń (żetony bonusowe)

Post autor: Raleen »

Żetony wydarzeń (bonusowe) rosyjskie
Żetony nawiązują do różnych epizodów bitwy, czasami bezpośrednio, czasami tylko pośrednio. Główną inspiracją do ich opracowania była książka Aleksandra Puzyrewskiego „Wojna polsko-ruska 1831 r.”. Barwne opisy Puzyrewskiego, znane w staropolskim tłumaczeniu z wydania z 1899 r. do dziś znakomicie się czyta, nawet jeśli nie zawsze w pełni odpowiadają prawdzie. Chodziło o oddanie „klimatu” bitwy, różnych smaczków historycznych związanych z jej przebiegiem, często trudno uchwytnych za pomocą ogólnych przepisów. Niżej wykaz żetonów bonusowych dla strony rosyjskiej, ukazujący głównie ich tło historyczne.

1. Dzieci, kłujcie ich!
Żeton ma za zadanie oddać postawę rosyjskich grenadierów na przyczółku przy mostach, zwłaszcza w początkowej fazie bitwy, i dobre dowodzenie sprawowane przez dowódców niższego szczebla (wśród nich wybijał się gen. Martynow). Pozwala on rosyjskim oddziałom w ograniczonym zakresie automatycznie się zreorganizować i na jeden etap zwiększa ich wartość bojową w walce wręcz. Inspiracją był fragment z Puzyrewskiego opisujący walki tuż po zdobyciu mostów na Narwi, czyli na początku II scenariusza (pogrubienia moje):

„Tymczasem grenadyerzy Astrachańscy bili się do upadłego i musieli nieprzyjacielowi ustąpić nawet jedno działo z zabranych. Jakkolwiek przyparci do rzeki, niemniej przeto nie tracili męztwa. Polacy ze swej strony walczyli tak zapamiętale, że grenadyerów pułku Suworowa zauważyli dopiero wtedy, kiedy Martynow krzyknął: „Dzieci! kłujcie ich!” Wtedy obadwa pułki nasze przeszły do kroków zaczepnych i odparły nieprzyjaciela wprost na jego bateryę.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 274)

2. Hura!
Zadaniem tego żetonu jest oddanie pośrednio trudności, jakie napotykała polska kawaleria w atakach na rosyjskie oddziały zgromadzone na przyczółku koło mostów. Pozwala on jednorazowo odeprzeć pojedynczy atak polskiej kawalerii i daje bonusy do walki z polską kawalerią w etapie, w którym został użyty. Na początku opisu bitwy na zachodnim brzegu, (u nas jest to początek II scenariusza), u Puzyrewskiego znajduje się taki, komiczny trochę i nierealistyczny obraz ataku polskich strzelców konnych na czworobok rosyjskich grenadierów, który postanowiłem wykorzystać (pogrubienie moje moje):

„Tymczasem batalion pułku Suworowa i Astrachańcy, złamawszy nieprzyjaciela pędzili za nim i wraz z bezładnym tłumem uciekających wpadli na bateryę, gdzie opanowali dział kilka, pozostałych bez asekuracyi, koni i obsługi, która również rozbiegła się w krzaki. Nie udało się wszakże grenadyerom skorzystać ze zdobyczy swojej: z lewej strony ukazali się z za lasu polscy strzelcy konni. Grenadyerzy Suworowa szybko utworzyli czworobok, a raczej bezładną kupę i stawili opór jeździe nieprzyjacielskiej, która w pełnym galopie uderzyła na najbliższy batalion; ogień nie powstrzymał strzelców konnych polskich; otoczywszy batalion i starając się rozbić czworobok, rzucali się oni na bagnety i rąbali pałaszami karabiny. W tak krytycznym położeniu dowódca batalionu rozkazał doboszom uderzyć na alarm, a żołnierzom krzyczeć hura, czem przestraszone konie zawróciły same i pogalopowały wstecz, osypywane ogniem batalionu.

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 275)

3. Oficer Adlerberg
Ten żeton, podobnie jak „Dzieci kłujcie ich!”, oddaje postawę dowództwa niższego szczebla armii rosyjskiej, które zdawało sobie sprawę, że ich oddziały walcząc z rzeką za plecami, są przyparte do muru. Żeton pozwala jednorazowo automatycznie zreorganizować kilka oddziałów i powstrzymać panikę, jaką może wywołać wśród stłoczonej masy wojsk ucieczka kilku jednostek, które przechodząc przez inne oddziały dezorganizują je. Inspiracją był fragment z Puzyrewskiego opisujący szarżę baterii artylerii konnej Bema. Nie wiadomo czy tytułowy oficer Adlerberg w ogóle istniał, czy został wymyślony jako krzepiący przykład bohaterskiej postawy, ale opisywana scena jest na tyle barwna, że zasługiwała na uwzględnienie (pogrubienie moje):

„Pomimo braku rezerw, a więc słabości w ogóle linii bojowej, Polacy śmiało posuwali się naprzód, jedna zaś baterya, z niesłychaną śmiałością podbiegłszy do świeżo przeszłych przez Narew batalionów 3-ciej dywizji piechoty, osypała je gradem kartaczy. Pułki Staro i Nowoingermanlandzki wstecz się rzuciły, mianowicie pierwszy, a most już się był pokrył uciekającymi. Wielkie groziło niebezpieczeństwo: przykład mógł zaraźliwie oddziałać na innych; ale krew zimna i męstwo dowódców powstrzymały żołnierzy. Młody oficer, Adlerberg, z pałaszem w ręku zagrodził most uciekającym, nadbiegli zaś tu Martynow, Berg, a następnie Bistrom przywrócili ostatecznie porządek i pierzchające oddziały zwrócili na nieprzyjaciela; pułki 3-ciej dywizyi, wsparte przez pułki 1-szej, stanowczo posunęły się naprzód i odparły nacierających Polaków.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 281)

4. Ogień huraganowy
Ogień huraganowy oddaje przewagę artylerii rosyjskiej polegającą na tym, że miała ona więcej amunicji (Polakom brakowało w dniu bitwy amunicji ponieważ gen. Skrzynecki odesłał w stronę Różana park rezerwowy artylerii) oraz lepsze dowodzenie artylerią na wyższym szczeblu (artyleria była najlepszą częścią armii rosyjskiej i miała wielu wykwalifikowanych dowódców wyższego szczebla, potrafiących dowodzić dużymi zgrupowaniami artylerii). Ogień huraganowy oddaje także fakt, że podczas bitwy Rosjanie sformowali tak naprawdę dwie wielkie baterie (tak to bywa określane): jedną na północ i drugą na południe od Ostrołęki. Bitwa ta jest wyjątkowa pod tym względem, że pokazuje zastosowanie dwóch dużych zgrupowań artylerii w obronie, podczas, gdy zwykle podczas epoki napoleońskiej wielkie baterie były stosowane w ataku.

5. Pułkownik Obruczew
Duże znaczenie podczas walk na prawym brzegu rzeki miały dwa mosty na Narwi. Znajdowały się one w słabym stanie podczas bitwy, do tego jak wiele na to wskazuje prowadziła na nie ostrzał polska artyleria. Mosty były jedynym połączeniem, jakie miały oddziały rosyjskie na przyczółku z resztą armii, jedyną drogą, którą mogły dla nich nadejść posiłki. Stąd kluczowe ich znaczenie. Przepustowość mostów była ograniczona ze względu na ich stan. Mosty w czasie bitwy naprawiał 6 batalion saperów pod dowództwem pułkownika Obruczewa. Żeton pozwala na przyspieszenie naprawy mostów w wybranym momencie. Tak o mostach i rosyjskich saperach pisał Puzyrewski:

„Powodami, dla których Berg i Martynow tak długo nie otrzymywali posiłków, były: najpierw, nie należyta trwałość mostów, z których pływający, związany byle jako, ciągle się rozrywał, zaś na stałym pokład nie został przywrócony całkowicie; następnie Dybicz wyczekiwał nadejścia wojsk, ciągnących ku Ostrołęce. Urządzenie trwałej komunikacyi zlecono pułkownikowi saperów Obruczewowi, który na koniec ubezpieczył ją należycie, zaś nadejście pod Ostrołękę księcia Szachowskiego z 6-ma batalionami 2-giej dywizji grenadierów i 4-ma batalionami gwardii, pozwalało już poprowadzić do boju piechotę 1-go korpusu, stanowiącą dotychczas rezerwę.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 278)

6. Szybsza przeprawa
Żeton podobny do wcześniejszego żetonu „Pułkownik Obruczew”, ale działający trochę inaczej. Pozwala on przeprawić więcej oddziałów przez mosty. Poza problemem technicznym, jaki stanowiły mosty i tym, że ostrzeliwała je polska artyleria, na tempo przeprawy na zachodni brzeg rzeki oddziałów rosyjskich miały także wpływ decyzje rosyjskiego dowództwa, które trzymało część oddziałów jako rezerwę i dopiero w trakcie bitwy, zwłaszcza jak pod Ostrołękę przybywać zaczęły kolejne jednostki, przerzucało nowe bataliony na zachodni brzeg.

7. Pole chwały
Ten żeton nie ma głębszego uzasadnienia historycznego. Po prostu daje Rosjanom pewną ilość punktów zwycięstwa. Jeśli chodzi o tło historyczne, jego rola sprowadza się do tego, że stwarza niepewność co do tego ile punktów zwycięstwa posiadają Rosjanie, tak że strona polska w końcowej części rozgrywki nie może się dokładnie co do tego zorientować. Historycznie podczas bitwy obie strony nie do końca znały sytuację przeciwnika, więc żeton w pewnym zakresie zapewnia mgłę wojny.

8. Chwiejne morale
Pod koniec bitwy morale armii polskiej załamało się wskutek nieudanych ataków i dużych strat ponoszonych podczas walki i od ostrzału oraz braku widocznych sukcesów. Sprawiło to, że część żołnierzy polskiej piechoty po prostu uszła w las. W kolejnych dniach, podczas odwrotu maruderzy wracali do szeregów. Ten stan armii polskiej pod koniec bitwy nie był znany Rosjanom, stąd Puzyrewski snuje post factum rozważania na temat możliwości wykorzystania załamania morale armii polskiej przez stronę rosyjską. W grze mamy żeton „Chwiejne morale”, którego Rosjanie mogą użyć w ostatnich etapach do osłabienia polskich oddziałów. Rozważania Puzyrewskiego na temat sytuacji pod koniec bitwy (ciekawie pisał też o tym Wacław Tokarz):

„Przy rozstroju, w jakim znajdowała się armia polska, stanowcze przejście Dybicza do działań zaczepnych niewątpliwie doprowadziłoby ją do katastrofy, a bitwa ostrołęcka najzupełniejsze rezultaty wydałaby dla ruskiego wodza. Feldmarszałek miał pod ręką nietkniętych 10 batalionów 2-giej dywizyi grednadyerów i korpusu gwardii, 2-gi pułk strzelców, lekką jazdę gwardyjską, 1-szą dywizyę huzarów, pułk Grodzieński huzarów gwardii i pułk kirasjerów księcia Alberta, kozaków i liczną artyleryę, a mianowicie: jakkolwiek rezerwa artyleryi znajdowała się daleko jeszcze i nie mogła przybyć do armii, lecz przy wojskach zgromadzonych pod Ostrołęką, było już z południa 126 dział, z których w boju było 70, 10 zostało w bitwie zdemontowanych, a około 50 było w odwodzie. Wspierając wojskami temi Pahlena, znajdującego się na prawym brzegu Narwi, Dybicz mógłby stanowczo posunąć się naprzód i nie dając Skrzyneckiemu czasu do zebrania rozbitych i rozproszonych wojsk, zadać mu cios stanowczy; gdy tymczasem bierne odparcie natarcia dawało możność nieprzyjacielowi schronienia się do lasu, a po sprawieniu szeregów jako-tako w ciągu nocy cofnięcia się choćby bezładnie w kierunku obranym. Żałować należy, że Dybiczowi nie był wiadomy istotny stan armii polskiej.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 282)

9. Kawalerowie Św. Jerzego
„Kawalerowie Św. Jerzego” to żeton pozwalający zwiększyć na jeden etap wartość bojową oddziałów rosyjskich, podobnie jak „Dzieci kłujcie ich!”. Nazwa żetonu nawiązuje do epizodu zdobycia mostu (stałego) na Narwi przez drugi batalion Astrachańskiego Pułku Grenadierów. Inspiracją był następujący fragment z Puzyrewskiego (pogrubienie moje):

„Generał Grabbe, korzystając z tego, rozkazał Astrachańskiemu pułkowi grenadyerów zdobyć most i stojące za nim dwa działa polskie. Kawalerowie Św. Jerzego stanęli na ochotnika na czele kolumny, i pułk, mając drugi batalion na przedzie, rzucił się na most. Pomimo ognia wszystkich bateryi polskich, pomimo gradu kartaczy dwóch dział najbliższych, grenadyerzy za przykładem kapitana Jakowlewa z niepowstrzymanem męstwem rzucili się na most, przebiegli po gołych belkach, pochwycili w mgnieniu oka oba działa nieprzyjacielskie, które zejść z pozycyi nie były w stanie (cała bowiem ich obsługa i konie pozabijane były), następnie rzucili się na oddział stojący w asekuracyi, a usiłujący bronić dział oraz przeprawy, i bagnetami go odparli.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 274)

10. Zeznania jeńców
W trakcie bitwy Rosjanie wzięli jeńców, których zeznania i samo pochodzenie z określonych jednostek częściowo doprowadziło dowództwo rosyjskie do błędnych wniosków. Zamieszczony niżej fragment wywodów Puzyrewskiego poza tym, że mówi o jeńcach, ma szersze znaczenie. Pokazuje działanie mgły wojny, brak rozeznania dowództwa w sytuacji przeciwnika i stanie własnych wojsk, niepewność, która warunkuje decyzje o użyciu własnych sił. Głównodowodzący armią rosyjską feldmarszałek Dybicz usiłował rozumować racjonalnie i szukał racjonalnego wyjaśnienia działań armii polskiej. Sęk w tym, że głównodowodzący armią polską, generał Skrzynecki działał nie do końca racjonalnie, co ostatecznie zbiło stronę rosyjską z tropu. Działanie żetonu jest częściowo losowe i może przynieść różne efekty, ale w pewnych granicach. Wspomniany wyżej fragment z dzieła Puzyrewskiego, zawierający rozważania dotyczące końcowej fazy bitwy, późnym popołudniem (pogrubienie moje):

„Pomimo wszystkiego, położenie sprawy nie było jasnem dla Dybicza. Sądząc z jeńców, stawało się oczywistem, że dywizya Giełguda nie przyjmowała wcale w bitwie udziału, i można było przypuszczać, że Skrzynecki ciągłymi atakami swymi zamierzał osłabić jedynie siły Rosyan dla zadania im następnie stanowczego ciosu, zachowując niezbędną w tym celu rezerwę; w razie bowiem przeciwnym trudno było zrozumieć tak przyjęcie bitwy przez niego, jako i prowadzenie jej z takim uporem. Gdyby bowiem naczelny wódz polski pragnął uniknąć walki, to miał ku temu możliwość zupełną i mógł cofnąć się bez przeszkody, zasłaniając się strażą tylną i nie obawiając się upartego pościgu armii ruskiej, która forsownymi marszami ledwie go doścignąć zdołała, a była rozciągnięta na znacznej odległości. Zamiast tego wszakże, Skrzynecki skoncentrował swe siły i zdecydował się na walną bitwę, korzystając z dogodnej pozycji, a nadto spodziewając się, że armia ruska nie zdąży ku wieczorowi pod Ostrołękę.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 280)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Żetony wydarzeń (żetony bonusowe)

Post autor: Raleen »

Żetony wydarzeń (bonusowe) polskie
Podobnie jak w przypadku żetonów wydarzeń (bonusowych) rosyjskich, tak i polskie żetony nawiązują do konkretnych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas bitwy. Nieraz tych samych co w przypadku żetonów rosyjskich. Tak jak w przypadku żetonów rosyjskich, po części inspiracją było dzieło Aleksandra Puzyrewskiego. Żetonów polskich jest mniej i nie są tak różnorodne, ale dla strony polskiej odgrywają nie mniej ważną rolę niż żetony rosyjskie.

1. Mgła wojny
Żeton ten daje na koniec rozgrywki Polakom punkty zwycięstwa. Zależą one od ich zaangażowania w bitwę i po części od rzutu kostką. Ponieważ żetony ciągnięte są przez graczy w sposób tajny (przeciwnik nie widzi, jaki żeton gracz wyciągnął), a żetonów „Mgły wojny” jest kilka, do końca rozgrywki gracz rosyjski nie może być pewny, ile punktów zwycięstwa otrzyma z tych żetonów strona polska. Polacy też nie są tego do końca pewni, ponieważ częściowo zależy to od rzutu kostką (jeden rzut za każdy żeton), wykonywanego po zakończeniu rozgrywki. Punkty zwycięstwa z żetonów „Mgła wojny” stanowią istotną pozycję wśród punktów zwycięstwa uzyskiwanych przez Polaków. Od strony grywalnościowej daje to jeszcze ten efekt, że gracze muszą się angażować do końca, że nie da się przeprowadzić ścisłej kalkulacji w trakcie rozgrywki kto ile ma punktów zwycięstwa, a przynajmniej jest to utrudnione, zwłaszcza po stronie rosyjskiej.

Co oddają te żetony? Po pierwsze, dezorientację dowództwa rosyjskiego co do tego w jakim stanie znajdowała się pod koniec bitwy polska armia i co do ogólnej sytuacji na polu bitwy. Przy opisie żetonu rosyjskiego „Zeznania jeńców” już o tym pisałem, cytując stosowny fragment z Puzyrewskiego. Po drugie, tak jak pisałem o tym we wstępie historycznym do gry, bitwa pod Ostrołęką była dziwną bitwą, ponieważ po jej zakończeniu żadna ze stron nie uważała, że ją wygrała, a obie strony były przekonane, że przegrały. Polacy słusznie byli przekonani, że przegrali, biorąc pod uwagę stan armii polskiej po zakończeniu zmagań. Natomiast Rosjanie byli pod wrażeniem polskich ataków w końcowej fazie bitwy i ogólnie podczas całego dnia. Zwłaszcza ostatni atak polskiej 5 Dywizji Piechoty gen. Kamieńskiego i szarża artylerii konnej Bema, zrobiły wielkie wrażenie na Rosjanach. Żetony „Mgły wojny” starają się oddać ten wpływ moralny, psychologiczny polskich ataków na stronę rosyjską.

We wstępie historycznym do gry cytowałem za książką gen. Huberta Camona genialne stwierdzenie Napoleona: „Na wojnie wszystko jest opinią, poglądem na temat wroga, poglądem na temat swoich własnych żołnierzy. Po przegranej bitwie, faktyczna różnica między zwycięzcą a pokonanym nie jest wielka, tymczasem w oczach opinii urasta ona do niebywałych rozmiarów.”
Wprost idealnie pasuje to do bitwy pod Ostrołęką. Żetony „Mgły wojny” oddają ten czynnik moralny, psychologiczny. To nie jest morale żołnierzy czy armii, ale morale dowództwa, w tym przypadku głównie dowództwa rosyjskiego. Przekonanie o tym, że się zwyciężyło bądź nie. Ocenę szans własnych i przeciwnika. Ocenę postawy własnych oddziałów.

Jest to najważniejszy żeton z całego zestawu polskich żetonów wydarzeń (bonusowych). Na tle wielu innych rozwiązań, to właśnie te żetony są kluczowe dla oddania przebiegu i sensu tej bitwy (a dokładniej jej drugiej części rozgrywającej się na zachodnim brzegu Narwi).

2. Zrywające się mosty
Żeton ten oddaje słaby stan mostów na Narwi, co przez znaczną część bitwy utrudniało Rosjanom przeprawę wojsk na zachodni brzeg i wzmocnienie przyczółka. Rosyjscy saperzy poradzili sobie z tym problemem dopiero późnym popołudniem. Żeton pozwala zwiększyć uszkodzenie mostów i przez to opóźnić przeprawę wojsk rosyjskich na zachodni brzeg. Fragment z Puzyrewskiego poświęcony mostom i problemom z nimi (pogrubienia moje):

„Powodami, dla których Berg i Martynow tak długo nie otrzymywali posiłków, były: najpierw, nie należyta trwałość mostów, z których pływający, związany byle jako, ciągle się rozrywał, zaś na stałym pokład nie został przywrócony całkowicie; następnie Dybicz wyczekiwał nadejścia wojsk, ciągnących ku Ostrołęce. Urządzenie trwałej komunikacyi zlecono pułkownikowi saperów Obruczewowi, który na koniec ubezpieczył ją należycie, zaś nadejście pod Ostrołękę księcia Szachowskiego z 6-ma batalionami 2-giej dywizji grenadierów i 4-ma batalionami gwardii, pozwalało już poprowadzić do boju piechotę 1-go korpusu, stanowiącą dotychczas rezerwę.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 278)

3. Obawy Dybicza
Bitwa pod Ostrołęką toczyła się dość chaotycznie o tyle, że Rosjanie nie mieli dokładnego rozeznania w tym czym dysponuje strona polska. Polaków atakowała tylko przednia część armii rosyjskiej. Reszta dopiero nadciągała pod Ostrołękę. Ze strony rosyjskiej była to bitwa prowadzona z marszu. W związku z tym, że Rosjanie nie mieli dokładnego rozeznania w położeniu armii polskiej, feldmarszałek Dybicz brał pod uwagę możliwość pojawienia się, zwłaszcza od północy, z kierunku Łomży, sił polskich, które mogą wyjść mu na skrzydło (w Łomży znajdowała się polska 2 Dywizja Piechoty gen. Giełguda). Tak samo miał pewne obawy jeśli chodzi o skrzydło południowe. Z obu tych kierunków starał się ubezpieczyć, wysyłając siły złożone z kilku batalionów. W trakcie bitwy do dowództwa rosyjskiego docierały różne pogłoski. W pewnym momencie jeden z meldunków sugerował, że Polacy atakują oddziały rosyjskie od strony Łomży, co mogło wyglądać na początek działań ofensywnych. Wpływało to na decyzje Dybicza dotyczące przeprawy kolejnych oddziałów na zachodni brzeg Narwi, gdzie trwała już bitwa. Niezależnie od problemów z mostami, był taki moment, kiedy feldmarszałek Dybicz wstrzymywał przeprawę części jednostek ze względu na owe niepokojące meldunki. Wszystko to stara się oddać żeton „Obawy Dybicza”. Zacytujmy jeszcze raz fragment z Puzyrewskiego:

„Pomimo wszystkiego, położenie sprawy nie było jasnem dla Dybicza. Sądząc z jeńców, stawało się oczywistem, że dywizya Giełguda nie przyjmowała wcale w bitwie udziału, i można było przypuszczać, że Skrzynecki ciągłymi atakami swymi zamierzał osłabić jedynie siły Rosyan dla zadania im następnie stanowczego ciosu, zachowując niezbędną w tym celu rezerwę; w razie bowiem przeciwnym trudno było zrozumieć tak przyjęcie bitwy przez niego, jako i prowadzenie jej z takim uporem. Gdyby bowiem naczelny wódz polski pragnął uniknąć walki, to miał ku temu możliwość zupełną i mógł cofnąć się bez przeszkody, zasłaniając się strażą tylną i nie obawiając się upartego pościgu armii ruskiej, która forsownymi marszami ledwie go doścignąć zdołała, a była rozciągnięta na znacznej odległości. Zamiast tego wszakże, Skrzynecki skoncentrował swe siły i zdecydował się na walną bitwę, korzystając z dogodnej pozycji, a nadto spodziewając się, że armia ruska nie zdąży ku wieczorowi pod Ostrołękę.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 280)

4. Szarża artylerii konnej
Żeton oddaje najsłynniejszy epizod bitwy pod Ostrołęką – szarżę 4 baterii artylerii konnej ppłk. Bema. 4 bateria artylerii konnej była jednostką elitarną. Przed powstaniem jednostka ta wchodziła w skład oddziałów gwardii, dowodzonych przez wielkiego księcia Konstantego, jako bateria artylerii konnej pozycyjnej gwardii. W powstaniu bateria doczekała się wyjątkowego dowódcy w osobie Józefa Bema, który wsławił się z nią już wcześniej w bitwie pod Iganiami (10.IV.1831). Za swoją postawę pod Iganiami Bem został awansowany na polu bitwy przez gen. Prądzyńskiego z majora na podpułkownika. Pod Ostrołęką 4 bateria artylerii konnej (a mówiąc precyzyjniej „lekkokonnej” czyli „lekkiej konnej”) stanowiła ostatnią rezerwę armii polskiej. Stąd też w grze można jej użyć dopiero w końcowej fazie bitwy, gdy zagrane zostanie omawiane wydarzenie. „Szarża artylerii konnej” pozwala 4 baterii artylerii konnej przeprowadzić ruch i dwa ostrzały (jak przy ogniu huraganowym). Przy czym podczas tego ruchu i ostrzałów artyleria rosyjska stojąca za Narwią nie może do niej strzelać. Oddaje to historyczny przebieg ataku Bema, który był dla Rosjan zaskoczeniem, bo miał miejsce pod sam koniec walk, kiedy artyleria rosyjska już milkła i nie zanosiło się, że do wieczora coś się jeszcze wydarzy. Skuteczne wykonanie „Szarży artylerii konnej” przynosi Polakom spore korzyści w punktach zwycięstwa, pozwala też w końcowej części bitwy dociągnąć dodatkowe żetony bonusowe bądź pozbawić takich żetonów stronę rosyjską. Niezależnie od tego, samo użycie artylerii konnej Bema, która jako jedyna jednostka w grze ma efektywność 10, może bardzo pomóc w ataku na oddziały rosyjskie zgromadzone na przyczółku przy mostach w ostatnich etapach gry. O ataku artylerii konnej Bema mówi jeden z cytowanych już wcześniej fragmentów z Puzyrewskiego, który pokazuje jakie wrażenie wywarł on na Rosjanach (pogrubienie moje):

„Pomimo braku rezerw, a więc słabości w ogóle linii bojowej, Polacy śmiało posuwali się naprzód, jedna zaś baterya, z niesłychaną śmiałością podbiegłszy do świeżo przeszłych przez Narew batalionów 3-ciej dywizji piechoty, osypała je gradem kartaczy. Pułki Staro i Nowoingermanlandzki wstecz się rzuciły, mianowicie pierwszy, a most już się był pokrył uciekającymi. Wielkie groziło niebezpieczeństwo: przykład mógł zaraźliwie oddziałać na innych; ale krew zimna i męstwo dowódców powstrzymały żołnierzy. Młody oficer, Adlerberg, z pałaszem w ręku zagrodził most uciekającym, nadbiegli zaś tu Martynow, Berg, a następnie Bistrom przywrócili ostatecznie porządek i pierzchające oddziały zwrócili na nieprzyjaciela; pułki 3-ciej dywizyi, wsparte przez pułki 1-szej, stanowczo posunęły się naprzód i odparły nacierających Polaków.”

(Aleksander Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 281)

5. Powrót wycofanej artylerii
Znaczącym wydarzeniem w początkowej fazie bitwy na zachodnim brzegu Narwi było opuszczenie pola walki przez dwie baterie (kompanie) artylerii – 4 kompanię artylerii lekkiej kpt. Lewandowskiego i 5 kompanię artylerii pozycyjnej mjr. Neymanowskiego. O opuszczeniu przez te jednostki pola bitwy zdecydowali ich dowódcy, którzy później musieli się z tego tłumaczyć, a za działanie bez rozkazu groził im wówczas sąd wojenny. Prawdopodobną przyczyną opuszczenia pola bitwy przez te dwie jednostki był brak asekuracji i ogólne wytyczne dla artylerii, które nakazywały używać jej ostrożnie i za wszelką cenę starać się uniknąć utraty dział. Ogólny chaos w początkowej fazie bitwy sprawił, że dowódcy tych baterii podjęli samodzielnie takie, a nie inne decyzje. Obie te baterie nie powróciły już na pole bitwy i nie wzięły udziału w walce. Żeton „Powrót wycofanej artylerii” pozwala w końcowej fazie bitwy sprowadzić je z powrotem. Alternatywnie żeton ten może być użyty jako „Szarża artylerii konnej”, co zwiększa szanse na to, że zajdzie wydarzenie „Szarża artylerii konnej”, a jednocześnie zmniejsza szanse na to, że baterie Lewandowskiego i Neymanowskiego powrócą na pole bitwy.

6. Prądzyński przejmuje dowodzenie
Żeton przedstawia wydarzenie hipotetyczne, które w czasie bitwy nie miało miejsca. Ma on za zadanie w ograniczonym stopniu oddanie tzw. planu zasadzkowego Prądzyńskiego. Obecnie istnienie tego planu jest kwestionowane (przez prof. Norberta Kasparka). Chciałem jednak w jakiś sposób zaznaczyć w grze postać gen. Prądzyńskiego, w tamtych dniach szefa sztabu armii polskiej, autora planu wyprawy na gwardię. W grze Prądzyński przejmuje dowodzenie tylko na chwilę, co przez ten czas zwiększa możliwości ofensywne armii polskiej. Wydarzenie ma dwa warianty – w zależności od tego ile oddziałów rosyjskich zostało przeprawionych na zachodni brzeg Narwi. O samym planie zasadzkowym Prądzyńskiego pisał Wacław Tokarz (pogrubienia moje):

„Zdobycie Ostrołęki utrudniało bezpośrednią obronę Narwi, gdyż: a. brzeg wschodni panuje tutaj wydatnie nad zachodnim; b. jest wklęsły, tak że ogień artylerii od strony miasta panuje nad dużą połacią brzegu prawego. Następnie – w razie zdobycia mostów – nieprzyjaciel opanowywał od razu teren pomiędzy załomem szosy do Rożana [Różana] i rzeką, który, osłonięty całkowicie ogniem baterii lewobrzeżnych, zakryty od północy łachą Narwi, od południa smugiem bagnistym, a od zachodu wysokimi nasypami starej drogi warszawskiej i szosy, był prawdziwym przedmościem; przeprawiona piechota mogła tu trzymać się długo przeciwko znacznym siłom. Jedynym niebezpieczeństwem, które jej tu zagrażało na serio, był krzyżowy ogień artylerii pozycyjnej, ustawionej: a. na wzgórzach przecinających poprzecznie drogę do Antoniów, w odległości 1100 metrów od mostu; b. nad ujściem Omulewa do Narwi. Jedynym sposobem pokonania jej było pozwolenie jej na przejście szosy, a nawet i starej drogi warszawskiej, gdyż wówczas: a. wstrzymywała ogień swoich baterii lewobrzeżnych; b. wystawiała się w całej pełni na ogień naszych; c. mogła zostać z łatwością oskrzydlona od południowego zachodu, przyparta do Narwi i zniszczona. Natarcia bezpośrednie na przedmoście natomiast nie miały żadnych widoków powodzenia ze względu na przewagę i stanowiska artylerii, strzelającej z brzegu wschodniego, na trudny dostęp, na znaną zaciętość piechoty rosyjskiej w obronie stanowisk.
Te warunki terenowe rozpoznał 25 [maja] dokładnie swoim orlim wzrokiem Prądzyński i już wtedy rozstawił nasze wojska, artylerię zwłaszcza, w myśl powziętego przez siebie z góry planu. Na wspomnianym wzgórzu przy drodze do Antoniów ustawił 18 dział pozycyjnych, do których dołączyć się miało następnie 6 dział, pozostawionych na razie w pobliżu mostów, do ich obrony bezpośredniej. W odległości 1/2 kilometra poza tą potężną baterią, na skraju lasu, stanęła reszta 3 dywizji piechoty, nie użyta do obrony Ostrołęki. Na południe od niej stała 1 dywizja piechoty, mając przed frontem 12 dział lekkich, 6 dział pozycyjnych stanęło zrazu przy domkach fabrycznych, skąd następnie przejść miały razem z 12 lekkimi nad ujście Omulewa. 5 dywizja piechoty, po przejściu Narwi, stanęła na prawym skrzydle 1 dywizji; kawaleria rezerwowa i II korpus kawalerii stały w Drążewie. Myślał tedy Prądzyński na pewno o manewrze zasadzkowym na zachodnim brzegu Narwi. Niestety dopuścił do tego, że wódz rozbroił główne narzędzie tego manewru, tj. artylerię; nie przygotował następnie nikogo do wykonania swego planu, nie wydał żadnej zapowiedzi, że bitwa toczyć się ma w ten mianowicie sposób.


(Wacław Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831, Warszawa 1993, s. 348-349)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ostrołęka 26 maja 1831”