Gra mogła toczyć się jeszcze pewnie z etap bądź dwa, natomiast widoków na odmianę sytuacji nie było, a przynajmniej tak to oceniłem i stąd kapitulacja. Być może to błędna ocena, która wynika z nieznajomości tego scenariusza – choćby żetony bonusowe potrafią sporo zmienić; być może dałoby się odwrócić los bitwy, ale ja tego, przy obecnej znajomości tej gry i przede wszystkim tego konkretnego scenariusza – nie widziałem. Jako wprawiony w bojach turniejowych goista przywykłem też do poddawania gier, kiedy widzę, że jest bardzo źle. Spora część osób z grona graczy, w którym gram, też tak robi. Umiejętność wypowiedzenia “poddaję się” jest może trudniejsza, niż wyczekanie do końca i liczenie punktów, które wypowiedzą to za nas, tak że myślę, że warto od czasu do czasu to popraktykować
Kilka myśli dla zamierzających zagrać w II scenariusz:
1. Etapów jest wiele i nie ma co działać w pośpiechu (sądzę, że po żadnej ze stron). Wszystko można przygotować na spokojnie – w przeciwieństwie do Odwrotu Łubieńskiego, gdzie czas (w podstawowym wariancie z limitem etapów) goni obie strony. Ja grałem w bardzo narwany sposób, tak jak mnie do tego przysposobił dobrze mi już znany scenariusz I. Stąd też wypadki potoczyły się błyskawicznie. Następnym razem będę o tym pamiętał. Te dwa scenariusze są całkowicie różne i każdy wymaga osobnego podejścia.
2. Atak Rosjanami, do którego przywykłem w Odwrocie, tutaj jest kompletną pomyłką. Nawet po początkowym powodzeniu ciągle mogłem go przerwać, cofnąć się, wejść w zasięg własnej artylerii. Zagwożdżenie polskich dział było już wystarczającym sukcesem. Zanim przejdzie się do działań na większą skalę, trzeba Polaków zmiękczyć artylerią, bo ich przewaga w efektywności i początkowym morale jest zbyt duża. Po drugie, trzeba powoli zmniejszać ich przewagę liczebną i najpierw przeprawiać oddziały, zanim podejmiemy próby ataku tak zdecydowanego, jak ja to zrobiłem. W innym razie szybko braknie nam rezerw. Tak na oko oceniam, że atak wyprowadziłem za wcześnie o jakieś 10 etapów... Wystarczy spojrzeć na ostatnie zdjęcia pełne oddziałów w U i D2, by widzieć, jaki jest efekt takiej gorączki.
3. Jest to chyba trudniejszy scenariusz dla strony rosyjskiej (podobnie jak Odwrót Łubieńskiego jest może nieco bardziej wymagający dla Polaków). Rosyjski “matecznik” (jak to nazywał Raleen) przy moście jest naprawdę niewielki i jeśli wkradnie się choć odrobinę zamieszania w oddziałach, może ono urosnąć lawinowo. Ciężko, bardzo ciężko jest z reorganizacją i jak się na chwilę zaniedba sytuację, to koniec nastąpić może błyskawicznie. No i faktycznie było to tak, że uśpiła mnie początkowa słabość polskich oddziałów, która później, gdy aktywowana została 1 DP, notabene bardzo sprawnie przez Raleena “podmieniona” do walki za poprzedniczkę, to ta senna atmosfera zamieniła się w koszmar z polskimi kolumnami w roli głównej; dwubatalionowymi, operującymi poza zasięgiem dział. Jak do tego wziąć pod uwagę morale i efektywność Polaków, to można sobie wyobrazić, jak się czuli moi Astrachańcy. Część moich kolumn straciła 50% siły, co w tej grze wcześniej mi się w zasadzie nie zdarzało...
No nic, następnym razem może być tylko lepiej. Ja również Ci dziękuję, Raleenie, za lekcję
Fajnie będzie zagrać przeciw Tobie Polakami, ale na razie jestem w takim stanie, że przy następnej okazji będę chciał jednak najpierw pomścić krzywdy Moskalami