"Karabinierzy umierają, ale się nie poddają"
Zgodnie z przewidywaniami buntownicy ruszyli na oddział karabinierów Nabukowa (ten z D2, na poprzednim zdjęciu stanowiący całe prawe skrzydło rosyjskiej obrony). Atak ten został jeszcze poprzedzony przez wypad tyralierów z Pułku Strzelców Pieszych, ale nie poczynił on większych szkód niezłomnej kolumnie karabinierów i ta szykowała się do boju na bagnety z 3 batalionem 2 Pułku Piechoty Lekkiej, który biegł uderzyć w jej bok, a ponieważ karabinierzy mieli stan szyku D2, nie mogli reagować i zmienić ukierunkowania; czekała ich walka z 1/4 siły - za atak od boku i za D2. Buntownicy widząc, że zwycięstwo jest tak blisko, runęli tam z całą siłą i wolą walki, jaka im jeszcze pozostała. Ten gwałtowny atak przytemperowała co prawda artyleria, której kilkadziesiąt grzmiących dział - z wszystkich akurat dostępnych baterii - równie mocno pomieszało szyk atakującym, ale mimo to przewaga, w morale i przede wszystkim w położeniu, była po ich stronie. Zanim przedstawię efekty tego ataku, wspomnę jeszcze o dwóch rzeczach z nim ściśle powiązanych, które wpłynęły na bieg wypadków i moje dalsze decyzje (polecam zerkać dla przypomnienia na zdjęcia do poprzedniej notki - poniższe dwa punkty staną się jaśniejsze):
1) W tym samym czasie, gdy tyralierzy ostrzeliwali, a następnie kolumna Pułku Piechoty Lekkiej zmierzała na karabinierów Nabukowa i całe prawe skrzydło zawisło od tych wydarzeń, na lewym skrzydle doszło do innego, ważnego wydarzenia. Po rozbiciu niemal zupełnym grenadierów z Astrachańskiego Pułku Piechoty na większe wzgórze w pobliżu ruin Nowego Miasta wjechała bezpiecznie konna bateria artylerii II Korpusu Kawalerii. Buntownicy na to tylko czekali. 8 lekkich dział błyskawicznie rozpoczęło ostrzał kartaczami. W mgnieniu oka rozsypał się świeży batalion Pułku Syberyjskiego, pozostawiając otwarte lewe skrzydło oraz wiele trupów po sobie. W tę lukę, biegnąc po rannych i zabitych, wbiegł w tyralierze (by uniknąć strat od armat) świeży rekrut z 16 Pułku Piechoty Lekkiej. Szczęśliwie innych rezerw poza tym niedoświadczonym żołnierzem buntownicy już nie mieli, bo I/2 Lekkiej Piechoty dobijał ciągle Astrachańców. Krótko mówiąc, skrócone zostało lewe skrzydło i tam także ostatnim oddziałem, który jeszcze ratował linię, był batalion karabinierów (tym razem z 5 Pułku). Zgroza.
2) Wspomniany wypad tyralierski, który poprzedził atak na bagnety na karabinierów Nabukowa (z 6 Pułku), był to błąd taktyczny być może warty całą rozgrywkę. Jan "Neurocide" Skrzynecki skorzystał z ruchu tyraliery zezwalającego na podejście do jednostki, ostrzelanie jej i odejście w tej samej fazie ruchu. Ponieważ ostrzał okazał się nieskuteczny, tyralierzy cofnęli się pozostawiając miejsce kolumnie, by mogła uderzyć od boku. Rzecz polega na tym, że tyralierzy mogli pójść dalej na tyły karabinierów albo nawet zająć heks 1417 (bo nie było tam żadnej strefy kontroli i mogli sobie przechodzić mimo karabinierów). Z tą niewielką jednostką na tyłach sytuacja karabinierów dowodzonych przez generała Nabukowa byłaby o wiele gorsza.
I teraz dochodzimy do rozstrzygnięcia. Nabukow (w którego wojskowe szarawary musiałem chwilowo wejść), widząc, że cudem jakimś na tyłach jest nieco przestrzeni i że tyralierzy wroga odstąpili miast go flankować, i że na lewym skrzydle rozbito właśnie batalion Syberyjskiego Pułku, podejmuje odruchową decyzję - odwrót. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, czy robię dobrze, bo odwrót, zwłaszcza w stanie D2, wiąże się z dużym ryzykiem, ale mogłem próbować go wykonać, bo strefa tylna karabinierów nie została zablokowana. Dopiero teraz, gdy piszę te słowa, przeliczam szanse na zwycięstwo: co by było, gdybym zdecydował się bronić i dopuścić do walki na bagnety? Byłaby to z pewnością walka o wszystko - odwrót natomiast odraczał rozstrzygnięcie, dawał czas, ale sam w sobie niczego nie ratował.
https://lh4.googleusercontent.com/-iKfs ... Betapu.JPG
18 etap, przed ruchami buntowników. Przypuszczam, że grając nimi chciałoby się zaatakować tę poszarpaną garstkę Moskali, ale nie ma czym...
(Uwaga, poniżej trochę suchych rachunków - kto nie chce zaglądać tak brutalnie w mechanikę gry, niech idzie 2 akapity niżej)
Polacy w ataku zostali potwornie ostrzelani artylerią i wpadli w D2. Siły mieli wyjściowo nieco ponad 10 punktów (prawie 800 ludzi), atakowali w kolumnie, która po morderczym ogniu dział straciła jednak swoje możliwości ofensywne (zwykle daje +50%); ponadto D2 społowiło siłę ich ataku: byłoby więc 5 zamiast wyjściowych 10. Ale tutaj dochodzi przewaga morale buntowników (+75%), czyli kolejne 4 punkty siły. Łącznie więc mieliby 9. Karabinierzy Nabukowa mieli wyjściowo 8, ale zaatakowani z boku i sami w stanie D2 użyliby tylko 2. Zatem 9 na 2 daje 4.5:1 - ponieważ w tabeli walki nie ma kolumny z 4:1, a są tylko 3:1 i 5:1, przesuwamy do najbliższej, czyli 5:1. Na tym stanęłoby wyjściowo. I teraz dopiero doszedłby modyfikator za atak przez rzekę (-1), za kolumnę w obronie (-1) i za dowódcę, Nabukowa (-1) - trzy przesunięcia na korzyść obrońcy. A więc ledwie 1.5:1 dla buntowników. Pozornie byłoby 50% szans na zwycięstwo, bo rozkład jest taki, że od 11 wzwyż na 3k6 wygrywa obrońca, od 10 w dół - atakujący. Ale to tylko pozór i oto wchodzimy w drobne mechanizmy i niuanse, które są w grze poukrywane. Efektywność Polaków wynosi 9, a więc jest o jedno przesunięcie na stan szyku po bitwie lepsza od Rosjan (ci mają 8*). Zatem gdyby wypadło 11, to Polacy pozostaliby jednak na D2, mimo tego, że obrońca teoretycznie wygrywa wówczas bitwę i ich odrzuca. Karabinierzy straciliby natomiast ostatni poziom dezorganizacji i wpadli w ucieczkę (mimo chwilowej wygranej - sami by jednak uciekli). A zatem było nie 50% a 62.5% szans na zwycięstwo Polaków (tak, tak - warto wiedzieć, że aż 12.5% jest warte przesunięcie z 10 na 11 przy rzucie 3k6). Co zrobiłbym z kolejnym U i z brakiem flanki? Nie wiem...
Dowiaduję się o tym teraz, z ciekawości porównując tabelki i tak wnikliwie się temu przyglądając. W grze w sekundę, niczego nie licząc, postawiłem na odwrót - bo mogłem, bo na tyłach Neurocide nie zostawił mi żadnej tyraliery, a jedynym warunkiem odwrotu oddziału w szyku zwartym jest to, że nie może przebiegać przez wrogie strefy kontroli - tych, wskutek błędu przeciwnika, nie było. Policzmy: kolumna ma prędkość szyku 4, oddziały w D2 mają ją obniżoną o 1, ale obie strony były tak samo zdezorganizowane, więc wychodziło na jedno - bo obie strony były w kolumnie. Różnica prędkości szyków wynosi więc 0. Rzucam 3k6. Dochodzą trzy modyfikatory do wyniku: korzystne za Nabukowa (+1) oraz za to, że atakujący oddział musiał przejść przez rzekę (+1), a wreszcie niekorzystny za to, że odwrót wykonywany jest w warunkach, gdy obchodzona jest flanka karabinierów (-2) - więc i tutaj wszystko się zniosło i pozostał zwykły rzut 3k6. Dopiero 8 lub mniej dają odwrót (w tej akurat sytuacji), w czasie którego stan szyku oddziału ulega dalszemu pogorszeniu - co daje na 3k6 około 30% szansy na niepowodzenie. O wiele większe szanse na sukces, niż przy walce na bagnety. Wypadło 10, karabinierzy cofnęli się o dwa heksy, zachowując swój zdezorganizowany szyk. Prawe skrzydło zostało uratowane. W chwilę potem nasza artyleria rozpoczęła kolejny ostrzał polskiej kolumny i rozbiła ją do reszty...
W tym samym czasie na lewym skrzydle naszych karabinierów z 5 pułku próbowali ostrzelać tyralierzy, ale ich niedoświadczenie w tego typu walce okazało się decydujące. Wkrótce karabinierzy wykonują kontratak i rozbijają polski oddział, ratując i tę flankę.
W czasie następnych 3 etapów, które rozegraliśmy, doszło do dalszych prób ataku na niezłomnych karabinierów. Co prawda już nie tak dramatycznych, bo na szczęście zapewniłem sobie w tym czasie na tyłach nieco miejsca i przywołałem do porządku inne oddziały, ale były to za to walki nierównie bardziej krwawe. Krwi i rozerwanych ciał ludzkich dołożyły też polskie ostrzały kartaczami i kulami pełnymi w stojących w pierwszej linii karabinierów, którym, z braku miejsca i z powodu tego, że innych ochotników nie było, przyszło po prostu stać we wrogim ogniu.
https://lh4.googleusercontent.com/-_nVV ... BCenie.JPG
Jak widać na zdjęciu, również Astrachański Pułk Piechoty stracił już chwile swojej świetności i obecnie w stanie U (i licząc łącznie chyba 6 punktów siły) przebija się do swoich przez podmokły teren. Niedawno mogłem wreszcie przeprawić kolejne oddziały (wcześniej blokowały to "Obawy Dybicza", a następnie "Zrywające się mosty"). Póki co wprowadziłem do walki 6 dział z artylerii konnej gwardii, która już dała się we znaki przeciwnikowi i ostudziła jego zapał do atakowania na prawym skrzydle (czy te D2 na polskich oddziałach nie wyglądają pięknie?). Obecnie mam 7 Punktów Przeprawowych i dylemat, czy ryzykować wprowadzanie nowych jednostek po zdezorganizowanych, czy próbować zrobić nieco miejsca i wprowadzać je w większym porządku, ale z kolejnym etapem opóźnienia... Morale po stronie carskich wojsk, potwornie wyczerpanych walką, jest, by tak rzec, chwiejne i w coraz większej liczbie oddziałów zaniżone do 2. Szczęśliwie podobnie jest u buntowników. 1 Dywizja Piechoty została aktywowana do walki w okolicy 5-6 etapu, czyli co najmniej od 12 etapów - 3 godzin czasu gry - samotnie walczy o przyczółek z 3 Dywizją Grenadierów; straty są straszne po obu stronach, podobnie jak morale żołnierzy. Niestety, od 20 etapu Jan "Neurocide" Skrzynecki będzie mógł aktywować 5 Dywizję. Wszystkie jej oddziały mają 4 punkty morale, co da +150% do siły w czasie ataku na oddział z morale 2 - czyli, tak czy owak, wygląda to na finisz...
Mimo to ciąg dalszy nastąpi - karabinierzy umierają, ale się nie poddają!
Podpisano: Iwan "Cadrach" Dybicz
Acha: jeśli chodzi o punkty zwycięstwa, jest źle. Polacy mają 42 PZ (wliczając w to 47 straconych przez niezłomne carskie wojsko punktów siły), a Moskale 50 PZ (wliczając 42 punkty siły stracone przez wojska pohańbionych po kres historii przeniewierców).