Odcinek pod tytułem "
Nabukow interfectus est".
W grudniu 1852 roku Lew Tołstoj kończy swój drugi utwór literacki, krótkie opowiadanie
Wypad. Jest ono oparte na przeżyciach młodego hrabiego, który za namową brata w 1851 roku wstąpił do carskiej armii i brał udział najpierw w walkach o Czeczenię, a potem w wojnie z Turcją (uczestniczył w obronie Sewastopola). W
Wypadzie zawarł wrażenia z wojaczki i wystawił swą pierwszą laurkę carskiej armii jeszcze zanim pojechał na Krym. Do historii walki z góralami kaukaskimi Tołstoj wrócił pod koniec życia w
Hadżim-Muracie, z kolei chyba jednym z jego ostatnich utworów (wydanym pośmiertnie, w 1912), zatem cokolwiek by nie powiedzieć o poglądach zawartych w twórczości pisarza, temat wojny otwiera ją i zamyka. Oto jeden z charakterystycznych fragmentów
Wypadu (tłumaczenie Tadeusza Łopalewskiego):
Wszyscy patrzą z przejęciem. Nieprzyjaciel (...) otwiera ogień karabinowy. Kule latają gęściej.
-Quel charmant coup d`oeil! (Ależ piękny widok!) - mówi generał, z angielska unosząc się na swym karym, cienkonogim koniku.
- Charmant! - odpowiada grasejując [wymawiając gardłowo i dłużej niż trzeba "r"] major i uderzywszy konia szpicrutą, podjeżdża do generała - C`est un urrai plaisirr, que la guerre dans un aussi beau pays! (Czarujące! Wojna w takim pięknym kraju to prawdziwa rozkosz!) - powiada.
- Et surtout en bonne compagnie (A zwłaszcza w dobrym towarzystwie) - dodaje generał z miłym uśmiechem.
Major kłania się.
W tej chwili przelatuje z szybkim i nieprzyjemnym sykiem pocisk nieprzyjacielski i w coś uderza, z tyłu słychać jęk rannego. Ten jęk wstrząsa mną tak dziwnie, że obraz wojenny w okamgnieniu traci dla mnie swój powab; ale chyba nikt oprócz mnie tego nie zauważył. Major śmieje się z zapałem, inny oficer z całym spokojem powtarza słowa zaczętej rozmowy, generał spogląda w przeciwną stronę i z najspokojniejszym uśmiechem mówi coś po francusku.
- Czy pan generał każe odpowiedzieć na ich wystrzały? - pyta podjeżdżając galopem dowódca artylerii.
- Tak, postraszcie ich - mówi niedbale generał zapalając cygaro.
Cytuję, ponieważ zastanawiam się, jak wyglądała śmierć generała Nabukowa w etapie 20 naszej partii
Przedwczoraj rozegraliśmy trzy etapy, do połowy 21, w czasie których działo się niewiele - 1 Dywizja Rybińskiego jest w takim stanie, że już od dwóch godzin (czasu gry) daje radę tylko pozorować ataki i od czasu do czasu urządzać jakiś poważniejszy, ale lokalny wypad. Natomiast właśnie ruszyła 5 Dywizja Piechoty (aktywowana w 20 etapie, wcześniej buntownicy nie mogą jej użyć) i spodziewam się, że wkrótce nastąpi zmiana atakującej dywizji właśnie na nią. Ponadto, od 23 etapu buntownicy będą mogli koordynować ataki, czyli aktywować do walki dwie duże jednostki na raz. Szykuje się więc ciężka końcówka, a przewagę punktową mam minimalną, o jakieś 10-12 PZ.
https://lh5.googleusercontent.com/-cCEd ... Bbitwy.JPG
Widok ogólny na pole walki - połowa 21 etapu.
Póki co w bitwie mamy rodzaj pauzy - niby nic się nie dzieje, tylko jakieś marsze, odwroty, reorganizacje rozbitych oddziałów, liczenie strat i łapanie się przy tym za głowę. A jednak, a może zwłaszcza z tego powodu, artyleria dochodzi w takich momentach do głosu i na nią spada ciężar walki (oraz przypomnienie, że jeszcze się ona toczy). Carska - nie trzeba o tym wspominać - nigdy nie próżnuje, ale i działa buntowników okazały się niebezpieczne. No i właśnie podczas ostrzału dokonanego na batalion karabinierów trafiony kulą armatnią zginął generał Nabukow, człowiek dzielny, wielka postać mimo niewielkiego żetonika. Jak bardzo pozytywnie wpłynął on na naszą - carską - sprawę, mówić nie trzeba, wystarczy, że ktoś zerknie na wcześniejsze wpisy. Żal więc bohatera. I przy okazji jego śmierci właśnie zacząłem się zastanawiać, czy może zachowywał się on jak generał z
Wypadu i mówił coś po francusku (o ile francuski wracał już do mody, bo nie wiem, czy to nie za wcześnie), czy też bardziej adekwatne byłoby zacytowanie
Wojny i pokoju i przypomnienie o śmiertelnej ranie księcia Bołkońskiego od armatniej kuli w bitwie pod Borodino. Pomyślałem jednak, że buntownikom nie należy oddawać zbyt wiele honorów i cytaty z
Wypadu będą na miejscu. Ot, kula armatnia padła, ktoś jęknął, generał Nabukow, wielki człowiek, ale mamy samych takich, nasi nawet nie spostrzegli. Dla cara wszystko. Jeszcze do końca tego etapu mam -1 morale wszystkimi oddziałami 3 Dywizji Grenadierów, ale nic to, nie wydaje mi się, by wróg dał radę gdzieś zaatakować.
https://lh5.googleusercontent.com/-7Xsp ... BCenie.JPG
Niby nic się nie działo, ale po raz kolejny odbyła się też poważniejsza bitwa o wzgórze, na którym rozlokowane są działa kompanii lekkopieszej. Grenadierzy Jekaterynsławscy Berga (który poległ na początku bitwy) ruszyli naprzód, widząc, że buntownicy nie mają już czym nawet asekurować swoich dział i tylko pozorowali tam jakąś obecność tyralierami. Była to piękna chwila, bo walka artyleryjska to w zasadzie wszystko, co nieprzyjacielowi w takich momentach pozostaje i wytrącenie im z ręki tej broni stanowi najpoważniejszy cios. A grenadierzy, mimo że sami już mocno przerzedzeni, z łatwością rozbili tyralierów i zajęli wzgórze z działami. W tym momencie Neuro nie miał wyjścia - mógł albo odpuścić, albo ostatkiem sił wysłać do ryzykownego ataku generała Rybińskiego dowodzącego niedobitkami 2 batalionu 1 pułku strzelców pieszych. Na skutek wcześniejszych bojów oddział ten stracił już wielu ludzi i 2 punkty morale - moi grenadierzy też mieli stracony punkt, więc walczyli jak równi z równymi (wyjściowo Polacy mają 4 a Rosjanie 3). Walka była niezmiernie poważna, bo o działa, a zarazem odbywana przez jakieś szczątki, zdezorganizowane oddziały, które mogą wystawić po 3-4 punkty siły - to najlepiej pokazuje, w jakim stanie znajdują się obie strony po wielogodzinnej bitwie. No i niestety, buntownicy odepchnęli grenadierów i to w straszliwy sposób, dziesiątkując ich i zmuszając do ucieczki. Ci już nie oglądali się za siebie, po prostu kierowali się do mostu i przez most, do Ostrołęki...
Na koniec żarcik: oto jak wyglądają siły buntowników. Kto wie, o co tu chodzi, poza samym Janem "Neurocidem" Skrzyneckim?
https://lh5.googleusercontent.com/-rVKn ... %25B3w.JPG
Bitwa wkracza w decydującą fazę. Udało mi się wprowadzić kilka świeżych batalionów, ale jest to niewiele, a na wyczerpane wojska ruszy właśnie 5 Dywizja Kamieńskiego - groza. W przyszłym tygodniu gramy dalej i jednocześnie przepraszamy za dłuższą przerwę zarówno carskich patriotów, jak i zwolenników rebelii - gra toczy się nadal i już wkrótce rozstrzygnięcie.