Iganie 1831

Iganie 1831, Ostrołęka 16 lutego 1807 i inne gry oparte na zasadach systemu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Iganie 1831

Post autor: Raleen »

Nie wszyscy śledzą ogłoszenia, a wiem, że niektórzy mają ustawiony ten wątek jako obserwowany, więc chciałem tylko dać znać, że "Iganie 1831" ukażą się do końca listopada tego roku i że rozpoczęła się przedsprzedaż gry, do której zachęcam by korzystać. Więcej informacji:
http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=260&t=17997
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Iganie 1831

Post autor: Raleen »

Niedawno udało mi się dwa razy zagrać w "Iganie 1831" z Petru Raresem. Dwukrotnie zwyciężyli Rosjanie. Pierwsza rozgrywka była dość szybka, bo Petru wchodził dopiero w temat. Druga rozgrywka to była już bitwa pełną gębą. Czasem duże znaczenia mają pewne niuanse. W każdym razie po tym doświadczeniu (a za drugim razem Petru grał naprawdę dobrze) utwierdzam się w przekonaniu, że gra została w miarę optymalnie wyważona. Dotychczas niektórzy mówili (już po wydaniu gry), że Polacy mają większe szanse, ale jak widać dużo zależy od graczy, i tak powinno być w grach wojennych.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Iganie 1831

Post autor: Raleen »

Dziś zagraliśmy w "Iganie 1831" z Maciejem w klubie "Agresor". Rozegraliśmy wszystkie etapy i walka toczyła się do samego końca. Grałem Polakami i muszę przyznać, że z początku grałem trochę niemrawo, dość ostrożnie. Co prawda wychodziłem pojedynczymi jednostkami kawalerii do szarży, względnie dobrze je osłaniając, artyleria Bema też na samym początku wykazała się celnością, ale Rosjanie trzymali się dobrze. Maciek sprawnie manewrował i widać było, że odrobił lekcję w postaci przejrzenia relacji z rozgrywek, jakie są na forum i na portalu. To co mi się na początku udało, to wyłączyć z walki dwie rosyjskie małe baterie artylerii. Bateria konna, która stoi na początku między dwoma pułkami huzarów, została celnie ostrzelana przez polską baterię pieszą stojącą na wzgórzu, na lewym skrzydle Polaków. Trafili ją jak zmieniała pozycję i przybliżała się do polskiego czworoboku, by ostrzelać go z najbliższej odległości. Rosyjską baterię stojącą pod Iganiami wyeliminował z walki celnym ostrzałem Bem. Po salwie z boku obsługa dział uciekła i już nie wróciła. Rosjanom dość szybko wyszli jegrzy i Litewski Pułk Ułanów, przez co zagrożenie na polskim lewym skrzydle było duże. Bardzo późno zaatakowałem Iganie, bo bodaj w 4 etapie (jeśli nie w 5). Opóźnienia spowodował celny ogień artylerii rosyjskiej, który miejscami mocno zdezorganizował piechotę. Wcześniej mała rosyjska bateria konna zdołała ciężko zdezorganizować jeden z dywizjonów 2 Pułku Ułanów. Potem jednak, jak już walki się rozpoczęły, Iganie zostały dość szybko zdobyte. Rosjanom udało się odbić wioskę i dwa razy przechodziła ona z rąk do rąk, by zostać opanowana dopiero w ostatnim etapie przez polskie jednostki, które zabarykadowały się w zabudowaniach. Pod koniec duże zamieszanie w szeregach rosyjskich sprawiła szarża ułanów. Nie popisał się za to Bem, którego bateria notorycznie pudłowała. Rosjanie pod koniec przeprowadzili ogień huraganowy, który jednak nie zatrzymał polskich ułanów, za to po tym jak artyleria rosyjska się wystrzelała, piechota mogła spokojnie podejść do wioski. Dramatyczne rzeczy działy się na sam koniec. Najpierw stojące przy moście dwa bataliony rosyjskich grenadierów pod dowództwem gen. Geismara odparły atak trzech batalionów polskich (co prawda niektóre były osłabione). Polaków prowadził do tego ostatniego ataku gen. Prądzyński. Podczas walk gen. Geismar zginął. Następnie rosyjska kawaleria, przez długi czas czekająca na swoją okazję, rzuciła się do frontalnej szarży, korzystając z tego, że polscy ułani skierowani zostali w innym kierunku. Mimo gęstego ognia artylerii i czworoboków dwóm jednostkom udało się przedrzeć. Zmusili do pospiesznego schowania się w czworoboku artylerzystów Bema, a następnie przedarli się w głąb ugrupowania polskiego i zaatakowali od tyłu ciężko zdezorganizowaną kolumnę pod dowództwem Prądzyńskiego, tę samą, która przed chwilą walczyła z Geismarem. Polacy nie mogli sformować czworoboku, ponieważ mieli D2. Szczęśliwie polska kolumna była dość duża, a rosyjska kawaleria zmęczona i szarżowała w kolumnie (w przypadku rosyjskiej kawalerii daje to ujemny modyfikator). O włos, udało się obronić, co było możliwe tylko dzięki wysokiemu morale i obecności dowódcy. Jak wspominałem wcześniej, w ostatnim etapie Polacy przezornie obsadzili zabudowania Igań, bo gdyby rosyjskiej kawalerii udało się przedrzeć, mogłaby ich stamtąd wygonić i w ostatniej chwili opanować wioskę. Ostatecznie Rosjanie utrzymali przeprawę mostową (najwyżej punktowany cel w scenariuszu), nie udało im się natomiast utrzymać Igań. O zwycięstwie przesądziło jednak co innego. Rosjanie mieli bardzo dużo oddziałów na zachodnim brzegu Muchawca. Bardzo niewiele oddziałów wycofali za rzekę. Tymczasem po zakończeniu bitwy za każdy taki oddział Polacy dostają punkty zwycięstwa. Celem wojsk rosyjskich w tej bitwie było bowiem nie tyle pokonanie wojsk polskich, co osłona odwrotu ariergardy VI Korpusu i wycofanie jak największej części oddziałów na wschodni brzeg Muchawca. To przesądziło o wyniku rozgrywki, mimo bardzo dobrej gry Maćka (naprawdę jestem pod wrażeniem).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Maciej94
Sergent
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2018, 21:54
Has thanked: 67 times
Been thanked: 67 times

Re: Iganie 1831

Post autor: Maciej94 »

Już zdecydowanie mniej, ale nadal popełniam błędy ;) Najpoważniejszym chyba okazało się przeszacowanie ilości posiłków skierowanych przeciw lewemu skrzydłu polskiemu, w rezultacie Raleen zatrzymywał mnie mniej więcej 1/3 sił w stosunku do moich - wykorzystał wzgórza, ułanów, czworoboki i mój brak artylerii, do tego zbyt mocno rozciągnąłem front szukając słabych punktów i w rezultacie traciłem czas. Moje siły długo operowały tam bez większych sukcesów. Kolejnym błędem było nieprzerzucanie sił na drugą stronę rzeki, oprócz straty pkt zwycięstwa na koniec, w pewnym momencie zaczęło się robić zwyczajnie ciasno co utrudniło mocno manewry świeżych batalionów grenadierów i jegrów. Dosyć łatwo oddałem Iganie, co nie powinno mieć miejsca z uwagi na zgromadzone bataliony jegrów (z posiłków - zwyczajnie się zamotałem :P), a których akcja ofensywna rychło zamieniła się w ucieczkę. Nie do końca też doceniam rolę tyraliery i bardzo karzącego (w przypadku Rosjan, w kontekście późniejszych wypadków) rzutu na odwrót/wyjście ze strefy; moje tyraliery dezorganizowały się/uciekały dodatkowo wprowadzając zamęt w szeregach. Niemniej uważam rozgrywkę za udaną, bo przez mniej więcej połowę gry realizowałem z mniejszym lub większym powodzeniem opracowany plan - dopiero od jakiegoś 6 etapu zaczęła się "Wielka Improwizacja" Jak zwykle ułani Kickiego pokazali klasę, bijąc bezkarnie kontrszarżujace dywizjony huzarów i ułanów oraz w jednej szarży łamiąc pół frontu piechoty. Dzięki za rozgrywkę, oby częściej. Pozdrawiam!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ostrołęka 26 maja 1831”