Odwrót Łubieńskiego - jak Polakami rozgrywacie końcówkę?
: niedziela, 8 stycznia 2017, 12:34
Rozegrałem przedwczoraj "Odwrót Łubieńskiego". Grałem Polakami, wybraliśmy wersję w której Polacy ruszają się jako pierwszy. Najpierw kilka przemyśleń o grze:
-) chyba bardziej podoba mi się ten wariant od tego z ruchem Rosjan jako pierwszych. Polacy mają luz, mogą sami zadecydować, jak będzie przebiegała bitwa na samym początku. Na tę chwilę wariant drugi zdaje mi się ciekawszy. Niżej zdjęcie z sytuacją początkową, ale już po ruchu Polaków – tak rozpocząłem grę.
-) Graliśmy na uproszczonych zasadach walki (brak modyfikacji procentowych). Polecam wszystkim, nawet miłośnikom procentów. Gra się o wiele szybciej i przede wszystkim łatwo o przejrzystość, co zwłaszcza dla początkującego gracza jest bardzo ważne. Wszystkie procedury wykonuje się mechanicznie i o wiele więcej czasu spędza się nad planszą dumając co robić. "Odwrót Łubieńskiego" działa na tych zasadach fajnie, mam nadzieję, że uda mi się użyć ich w "Bitwie na zachodnim brzegu". Wprowadzałem nowego gracza, więc nawet mu nie wspominałem o zasadach właściwych, jak wyglądają.
Jakoś przed połową rozgrywki. Rosjanie mają problem z wyprowadzeniem silnych uderzeń, które by przeszkodziły w początkowej fazie odwrotu. W lesie widać, że 3 Dywizja Grenadierów ledwo zipie. Był to jeden z uśmiechów losu, które mi się przytrafiły. Chwilę później grenadierzy pękli. Na 2-3 etapy całkowicie powstrzymałem atak na tamtym skrzydle i mogłem swobodnie odskoczyć. Było naprawdę gorąco
-) Straty. W czasie całej partii Polacy stracili 18 PS, Rosjanie około 50, w tym myślę, że połowę w kawalerii... Wycofałem większość jednostek na czas - 24 pełnosprawne, 4 w stanie ucieczki. Końcówka była jednak – jak zawsze w tym scenariuszu – trudna dla Polaków. Odcięto od Ostrołęki szwadron czwartego pułku strzelców konnych dowodzony osobiście przez Łubieńskiego... Ostrołęka pozostała niezdobyta, ale może bardziej dlatego, że ostatni etap rozgrywaliśmy o 3 nad ranem i Rosjanom nie chciało się już atakować ostatnich batalionów, które w niej siedziały. Ja już przysypiałem, kiedy mój przeciwnik zastanawiał się, czy uderzyć, czy nie, ale w końcu machnął ręką i powiedział, że pora zliczyć punkty.
Jeszcze parę zdjęć:
https://lh6.googleusercontent.com/-WHQD ... CN0700.JPG
To już chyba 8 albo 9 etap. Zmartwieniem Polaków było uratowanie piechoty, która wychodziła z lasu w opóźnieniu. Udało mi się to zrobić, choć było gorąco.
https://lh6.googleusercontent.com/-WD0S ... CN0702.JPG
11 etap. Zdjęcie z ostatniego etapu nie wyszło – płonęła część miasta, a w niej bronili się w obronie zabudowań “czwartacy”.
Partia trwała 12 godzin (włącznie z różnymi obiadowo-herbacianymi przerwami)
Na koniec pytanie: jak grać końcówkę Polakami? Czy komukolwiek udało się przeprowadzić odwrót tak, że ostatnie dwa etapy nie przypominały sytuacji jak na tonącym okręcie?
W tej rozgrywce najpierw wycofałem artylerię. Odesłałem też większość kawalerii, pozostawiając tylko dwa elitarne pułki strzelców (4 szwadrony). Muszę przyznać, że zrobiły świetną robotę i chyba jednak lepiej byłoby im jeszcze zostawić jakiś pomocniczy szwadron ułanów, który można by odesłać nieco później. Następnym razem tak zrobię. Udało mi się przez całą grę trzymać Rosjan na odległość od głównych sił - w czasie, gdy trudzili się z tyralierami na moich tyłach, przygotowywałem im kolejne miejsca na "powitanie". Problem w tym, że gdy dochodzimy do Ostrołęki, robi się ciasno i gorąco. Wydaje mi się teraz, ze lepiej chyba zostawić kawalerię na koniec (poza obroną zabudowań w mieście), a najpierw odesłać za rzekę całą piechotę, która nie zmieści się w mieście.
Kara za nieprzeprawienie jednostek na drugi brzeg jest bardzo bolesna (w II wariancie to -2 PZ zamiast +2, które otrzymuje się za jednostkę wycofaną).To dużo, biorąc pod uwagę, ze gra skończyła się na poziomie 13-18 PZ dla Polaków (dokładnie nie policzyliśmy). Stosowanie półśrodków nie wydaje się dobrym pomysłem. Rosjan jest za dużo i pozostawianie większych sił na wschodnim brzegu, żeby do końca pilnowali miasta, to duże ryzyko. Jak podciągną artylerię, nie ma co tam stać.
-) chyba bardziej podoba mi się ten wariant od tego z ruchem Rosjan jako pierwszych. Polacy mają luz, mogą sami zadecydować, jak będzie przebiegała bitwa na samym początku. Na tę chwilę wariant drugi zdaje mi się ciekawszy. Niżej zdjęcie z sytuacją początkową, ale już po ruchu Polaków – tak rozpocząłem grę.
-) Graliśmy na uproszczonych zasadach walki (brak modyfikacji procentowych). Polecam wszystkim, nawet miłośnikom procentów. Gra się o wiele szybciej i przede wszystkim łatwo o przejrzystość, co zwłaszcza dla początkującego gracza jest bardzo ważne. Wszystkie procedury wykonuje się mechanicznie i o wiele więcej czasu spędza się nad planszą dumając co robić. "Odwrót Łubieńskiego" działa na tych zasadach fajnie, mam nadzieję, że uda mi się użyć ich w "Bitwie na zachodnim brzegu". Wprowadzałem nowego gracza, więc nawet mu nie wspominałem o zasadach właściwych, jak wyglądają.
Jakoś przed połową rozgrywki. Rosjanie mają problem z wyprowadzeniem silnych uderzeń, które by przeszkodziły w początkowej fazie odwrotu. W lesie widać, że 3 Dywizja Grenadierów ledwo zipie. Był to jeden z uśmiechów losu, które mi się przytrafiły. Chwilę później grenadierzy pękli. Na 2-3 etapy całkowicie powstrzymałem atak na tamtym skrzydle i mogłem swobodnie odskoczyć. Było naprawdę gorąco
-) Straty. W czasie całej partii Polacy stracili 18 PS, Rosjanie około 50, w tym myślę, że połowę w kawalerii... Wycofałem większość jednostek na czas - 24 pełnosprawne, 4 w stanie ucieczki. Końcówka była jednak – jak zawsze w tym scenariuszu – trudna dla Polaków. Odcięto od Ostrołęki szwadron czwartego pułku strzelców konnych dowodzony osobiście przez Łubieńskiego... Ostrołęka pozostała niezdobyta, ale może bardziej dlatego, że ostatni etap rozgrywaliśmy o 3 nad ranem i Rosjanom nie chciało się już atakować ostatnich batalionów, które w niej siedziały. Ja już przysypiałem, kiedy mój przeciwnik zastanawiał się, czy uderzyć, czy nie, ale w końcu machnął ręką i powiedział, że pora zliczyć punkty.
Jeszcze parę zdjęć:
https://lh6.googleusercontent.com/-WHQD ... CN0700.JPG
To już chyba 8 albo 9 etap. Zmartwieniem Polaków było uratowanie piechoty, która wychodziła z lasu w opóźnieniu. Udało mi się to zrobić, choć było gorąco.
https://lh6.googleusercontent.com/-WD0S ... CN0702.JPG
11 etap. Zdjęcie z ostatniego etapu nie wyszło – płonęła część miasta, a w niej bronili się w obronie zabudowań “czwartacy”.
Partia trwała 12 godzin (włącznie z różnymi obiadowo-herbacianymi przerwami)
Na koniec pytanie: jak grać końcówkę Polakami? Czy komukolwiek udało się przeprowadzić odwrót tak, że ostatnie dwa etapy nie przypominały sytuacji jak na tonącym okręcie?
W tej rozgrywce najpierw wycofałem artylerię. Odesłałem też większość kawalerii, pozostawiając tylko dwa elitarne pułki strzelców (4 szwadrony). Muszę przyznać, że zrobiły świetną robotę i chyba jednak lepiej byłoby im jeszcze zostawić jakiś pomocniczy szwadron ułanów, który można by odesłać nieco później. Następnym razem tak zrobię. Udało mi się przez całą grę trzymać Rosjan na odległość od głównych sił - w czasie, gdy trudzili się z tyralierami na moich tyłach, przygotowywałem im kolejne miejsca na "powitanie". Problem w tym, że gdy dochodzimy do Ostrołęki, robi się ciasno i gorąco. Wydaje mi się teraz, ze lepiej chyba zostawić kawalerię na koniec (poza obroną zabudowań w mieście), a najpierw odesłać za rzekę całą piechotę, która nie zmieści się w mieście.
Kara za nieprzeprawienie jednostek na drugi brzeg jest bardzo bolesna (w II wariancie to -2 PZ zamiast +2, które otrzymuje się za jednostkę wycofaną).To dużo, biorąc pod uwagę, ze gra skończyła się na poziomie 13-18 PZ dla Polaków (dokładnie nie policzyliśmy). Stosowanie półśrodków nie wydaje się dobrym pomysłem. Rosjan jest za dużo i pozostawianie większych sił na wschodnim brzegu, żeby do końca pilnowali miasta, to duże ryzyko. Jak podciągną artylerię, nie ma co tam stać.