Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące I wojny światowej i okresu międzywojennego.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

secretofthesteel pisze:A jeśli nie to czy można by liczyć na publikację w jednym miejscu erraty czy FAQ do zasad polskiej instrukcji (może na BGG)? Padło już np. pytanie co z nadmiarowymi jednostkami po udanym ataku więcej niż 4 jednostek z więcej niż jednego kierunku. Też jestem ciekaw :)
Tu chyba sprawa jest jasna i wynika to bezpośrednio z zasad. Tak jak pisał wyżej adalbert, na pole wchodzą max cztery jednostki, a pozostałe muszą zostać na polach, z których atakowały (mówiąc precyzyjnie - na polach, z których wykonywały ruch na pole, które atakowały). Wejść na pole zajmowane przez obrońcę musi co najmniej 1 jednostka.

Co do nowej wersji gry, obawiam się, że jeśli już, to ukazałaby się ona w wersji zagranicznej (Strike of the Eagle), zmodyfikowanej w kierunku gier euro. Mnie osobiście odpowiada bardziej pierwotna wersja.

Najnowsza wersja zasad jaką znam to chyba 1.1 (jedyne oficjalne poprawki), choć nie wiem skąd, ale kojarzy mi się, że była jeszcze wersja 1.2. Ponadto kopalnią wiedzy o zasadach gry, różnych wątpliwościach i uwagach ich dotyczących jest ten wątek. Jak się pogrzebie głębiej, to można znaleźć wypowiedzi autora gry (robert-wg).

Dziś miałem okazję zagrać, więc jestem na bieżąco, ale o tym w kolejnym wpisie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

Wraz z Silverem i Czmielonem mieliśmy okazję odświeżyć sobie dziś grę.

Graliśmy, jak zazwyczaj, w scenariusz kampanijny w klasycznym układzie tzn. dwóch graczy sowieckich (Czmielon i Raleen) przeciwko jednemu graczowi polskiemu (Silver). Mimo, że graczy sowieckich było dwóch, nie doprowadziło to do jakiejś poważniejszej rywalizacji między nimi, w każdym razie nie takiej, która byłaby szkodliwa dla wyników osiąganych przez waleczne wojska sowieckie.

Postaram się napisać parę słów o rozgrywce. Polacy (Silver) od początku bardzo zawzięcie atakowali na południu. Na froncie południowym trafiła im się na samym początku tam karta "Masowe dezercje", której nie omieszkali zagrać, szybko pozbawiając Sowietów aż 6 punktów siły. To całkowicie zwichnęło i tak mocno zachwianą na rzecz Polaków równowagę sił. Sowieckie dywizje szybko cofały się w stronę Kijowa i Homla oraz zaplecza frontu, ponosząc po drodze dotkliwe straty. Tymczasem na północy Sowietom dość łatwo udało się opanować Bobrujsk i przechylić szalę zmagań na swoją korzyść na południu. Polacy zaczęli jednak ściągać posiłki, a dowództwo sowieckiego frontu północnego musiało zregenerować siły własnych oddziałów i pomóc przeżywającemu trudne chwile frontowi południowemu. Sytuacja na południu rozwijała się dalej w ten sposób, że Polacy nadal usiłowali wgnieść w ziemię pozostałe jednostki sowieckie, nawet po tym jak weszła Armia Konna Budionnego, i w pewnym momencie byli bardzo blisko, ale jakto nieraz bywa trochę zabrakło... Ciągłe ataki wykrwawiły polskie oddziały, a uzupełnień nie było widać... Na północy działania miały nieco bardziej złożony przebieg. Po zdobyciu Bobrujska Sowieci skupili się na opanowaniu Mozyrza. W pewnym momencie, dzięki zagonowi kawalerii, która przeszła na obszar działania frontu południowego, udało im się całkowicie odciąć twierdzę od zaopatrzenia. Część jednostek wyginęła, ale Polakom udało się podciągnąć siły ich frontu południowego i wydostać się jedną z dywizji. Później duże znaczenie miało opanowanie przez Sowietów Łunińca. Polacy koncentrowali tymczasem główne siły w północnej części frontu (koło Mińska). W pewnym momencie, po tym jak uzupełnili swoje oddziały, ruszyli na południe, opanowując centralną część obszaru operacyjnego frontu północnego i zajmując pozycję środkową (klasycznie, jak Napoleon). To pozwoliło im bardzo skutecznie działać, mimo słabości liczebnej. Odzyskali nawet Bobrujsk, a jedna z jednostek polskiej kawalerii przedarła się na dalekie sowieckie tyły. Sowieci musieli się sporo nagimnastykować, by część armii nie została odcięta od zaopatrzenia. Na szczęście sowieckie sukcesy na froncie południowym pozwoliły ciągnąć linię zaopatrzenia do najbardziej wysuniętego Łunińca przez obszar frontu południowego. Ostatecznie Sowietom udało się wytrzymać i wskutek odejścia najsilniejszych oddziałów polskich na wschód (wspomniany wyżej atak na Bobrujsk i inne działania) odciąć od zaopatrzenia niemal wszystkie jednostki polskie operujące na froncie północnym. Również sowiecki front południowy odniósł decydujące sukcesy niszcząc w walkach bezpośrednich i wskutek zagrywanych kart wydarzeń większość sił polskich na południu (pozostało 5 osłabionych jednostek), przy niewielkich stratach własnych. Po 4 etapach rozgrywki sytuacja była więc przesądzona.

O jednej ważnej rzeczy napiszę na koniec. Obszar walk znajdował się blisko wschodniej krawędzi planszy tzn. Polacy zbyt daleko nie odeszli na zachód. Cały czas kontratakowali i starali się wywalczyć dla siebie jak najwięcej terenu. Nad opłacalnością takiej strategii można dyskutować, moim zdaniem w ostatecznym rozrachunku była ona jedną z przyczyn klęski Polaków. Przyznam, że dla mnie gra jest ciekawsza, gdy front stopniowo się przesuwa i jeśli nasza rozgrywka byłaby tu jakoś miarodajna, potwierdzałaby, że gra zachęca do tego by bardziej manewrować armią polską, również wykorzystując głębię obszaru operacyjnego.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Silver »

Szczerze polecam grę na 4 osoby bo wtedy nie ma zastojów w grze.
Grając na 3 osoby Polakami i mając do obsługi 2 fronty starałem się wydawać rozkazy jak najszybciej by przeciwnicy, każdy po kolei, nie czekali zbyt długo.
Gdybym miał kiedyś więcej czasu do dyspozycji chętnie zagrałbym Polakami tym razem tak zaciekle nie dążąc by starać się wyniszczyć armię sowiecką na południu i po prostu cieszyć się z gry.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

Od strony logistycznej świetnie sobie radziłeś, naprawdę byłem pod wrażeniem, jak chyba nigdy. Natomiast prawdą jest, że lepiej się gra na czterech, bo wtedy każdy ma mniej więcej taką samą liczbę wojsk i działań do ogarnięcia.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
FortGier.pl
Sous-lieutenant
Posty: 353
Rejestracja: niedziela, 29 października 2006, 10:34
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 16 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: FortGier.pl »

Muszę przyznać, że na początku rozgrywki ciągłe ataki Silvera na froncie południowym spełniały swoją rolę. Inicjatywa znajdowała się zdecydowanie po jego stronie i Sowieci zostali zapędzeni w kąt. Przez długi czas nie mogli przejść do ofensywy. Nawet Konarmia zaraz po wejściu na planszę została mocno nadszarpnięta a odbicie Kijowa z rąk Polaków wydawało się celem ponad siły. W pewnym jednak momencie ta ofensywna postawa zaczęła mocno szkodzić stronie polskiej i Sowietom pozostawało już tylko zbierać siły i czekać na właściwy moment do kontrataku, który wreszcie nadszedł i zakończył się totalnym nokautem. Nastąpiło to daleko na wschodzie, bo Silver nie chciał cofnąć się ani o krok. Szkoda, bo miałem nadzieję na triumfalne wmaszerowanie do Warszawy.
Awatar użytkownika
Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
Lieutenant
Posty: 514
Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
Has thanked: 192 times
Been thanked: 117 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Man of Lowicz (dawniej Lauenburg) »

Gram właśnie w ofensywę Tuchaczewskiego i nie wiem, czy dobrze rozumiem przepisy.
Tylko Polacy mają dodatkowe punkty za trzymanie liń, tak?
Czy one się sumują, czy są alternatywne?

Szczerze powiedziawszy po rozegraniu I etapu jakoś nie widać tej ofensywy, front w zasadzie utrzymuje się na linii Berezyny. Tylko jeden oddział jazdy sowieckiej objechał mi Wilno i zajął Grodno. Nadal jednak (jako Polska) mam +1 VP. Czy to kwestia mało agresywnej gry sowietów czy to normalne w tym scenariuszu?
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
Awatar użytkownika
Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
Lieutenant
Posty: 514
Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
Has thanked: 192 times
Been thanked: 117 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Man of Lowicz (dawniej Lauenburg) »

No i gra skończona.
Wygrałem minimalnie (chyba 3 albo 2 punktami). Rajd OKB niemal skończył się zdobyciem Warszawy, jednak samobójczy atak brygady kawalerii rezerwy związał walką jeden jej oddział i drugi nie dał rady rozbić garnizonu Warszawy. Poza tym linią na północy w miarę utrzymała się na Berezynie (straciłem Bobrujsk lecz utrzymalem Mozyrz i Głębokie) a na południu na linii Kamieniec, Tarnopol, Równe, Łuniniec.
Czy to wszystko przez zbyt małą agresję czerwonych?
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

Ostatnio miałem przyjemność zagrać z Robertem Sypkiem w scenariusz kampanijny. Były to prawdziwe szachy. Niektórym ruchom towarzyszyły dłuższe przemyślenia i mimo, że zarezerwowaliśmy sobie cały dzień na granie, czas szybko leciał. Obaj jesteśmy obeznani z grą i naszym celem było przetestowanie jej maksymalnych możliwości. Nie mam wrażenia by nasza rozgrywka była do końca optymalna, ale wydaje mi się, że rozgrywka stała na wysokim poziomie. Na południu Polacy dość szybko odpuścili, zadowalając się wysoką inicjatywą. Zniechęciło ich do aktywności dość szybkie pojawienie się Armii Konnej. Później, mimo okresowych prób, działania na tym froncie toczyły się ostrożnie. Sowieci obawiali się nagłego ciosu, jaki mogli zadać jako strona posiadająca większą inicjatywę Polacy. Ci z kolei nie kwapili się zbyt mocno do ataku, ponieważ główną uwagę skupili na froncie północnym. Tam zaczęło się od małego trzęsienia ziemi. Z początku Polacy zadali Sowietom duże straty. Zwłaszcza podczas ataku pod Bobrujskiem, który przerwał zaskakujący wypad wojsk polskich. Morderczy ciąg bardzo wysokich kart sprawił, że Polacy szli za ciosem. Później Sowieci stopniowo opanowywali sytuację. Długo nie do ruszenia był Mozyrz. Z czasem Sowietom udało się przejąć inicjatywę. Napływały uzupełnienia. Kolejne walki coraz bardziej wykrwawiały oddziały polskie, nieuzupełnione w wystarczającym stopniu. Wreszcie z czasem polskie oddziały wykrwawiły się na tyle, że zaczęły znikać całe dywizje i front zaczął świecić pustkami. To było w 4 etapie. Po opanowaniu Mozyrza i Głębokiego Sowieci ruszyli w stronę Mińska, który udało im się niemal okrążyć wraz z broniącymi się tam jednostkami. Morale strony polskiej, wskutek klęsk na północy, opadło na tyle, że uznała iż poddaje partię. Nie dograliśmy więc do ostatniego etapu, ale sytuacja na froncie północnym rzeczywiście była już dla Polaków trudna.

Po tej rozgrywce nasunął mi się jeden wniosek dotyczący podziału kart na oba fronty bądź jego braku (jedna lub dwie "ręce"). Wydaje mi się, że może to trochę zmieniać, czy mamy pełną swobodę w doborze kart na fronty, czy mamy je z góry przypisane do określonego frontu. Jedna ręka wspólna dla obu frontów pozwala skupić uwagę na jednym z nich, ignorując drugi, co nie zawsze jest korzystne dla gry. Tym razem graliśmy właśnie z jedną wspólną ręką i takie zjawisko dało się zauważyć (inna sprawa, że wynikało ono ze strategii Polaków). Pewnie się powtarzam, bo mam wrażenie, że ten temat już kiedyś się pojawił, ale zostawiam pod rozwagę graczom rozgrywającym scenariusz kampanijny.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Silver »

Tylko 8 godzin graliśmy z Czmielonem w te najlepsze (polskie) wydanie i rozegraliśmy wszystkie tury do końca.
I znów mnie poniosło na froncie południowym grając Polakami i naprawdę na zdrowie mi to nie wyszło.
Mimo to przegrałem tylko 5 punktami a gdybym zobaczył za co dostaje się dodatkowe punkty na koniec to byłoby tego jeszcze mniej zapewne.
Grałem i jeszcze mi mało i z ochota w kolejną rozgrywkę (nawet na raty) rad bym się z kimś umówić a chętkę mam na rozgrywkę znów Polakami.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

Za mną również kolejna rozgrywka. Graliśmy z Robertem Sypkiem, ponownie scenariusz kampanijny, i ponownie Robert grał Polakami. Tym razem jednak wypróbował inny wariant. Początkowo skupił uwagę na froncie południowym. Na północy grał trochę ostrożniej, wycofując się nieco. Zaowocowało to dość szybkim zdobyciem przeze mnie Bobrujska, ale na tym w zasadzie moje szybkie postępy się zakończyły. Za to działo się na południu. Karta "Rozbicie sztabu" zagrana w pierwszej akcji przez Polaków uniemożliwiła mi wydanie jakichkolwiek rozkazów jednostkom stojącym w sąsiedztwie Berdyczowa, czyli większości najbardziej zagrożonych oddziałów. Polacy oczywiście zaatakowali, i to na całej linii. Straty były wyraźne. Uratowałem jedno ze zgrupowań przed zniszczeniem kartą bitewną. Potem trwał szybki odwrót w stronę Kijowa i wschodniej krawędzi planszy. Polacy postępowali za Sowietami, zadając im kolejne straty. Na szczęście, jednostki nie ulegały całkowitemu zniszczeniu, więc istniała możliwość odtwarzania ich później. Oddałem Kijów, który Polacy skwapliwie zajęli. Armia Konna pojawiła się tym razem wyjątkowo późno, więc nie było możliwości wzmocnienia cofających się oddziałów i wyprowadzenia kontrofensywy. Ostatecznie skończyło się tak, że broniłem się koło obozu w Klincy i wokół jednego z pól strategicznych, przejściowo opanowanego przez Polaków. Właściwie militarnie odnieśli tam pełen sukces, bo stłoczyli resztę południowego frontu sowieckiego, tyle że nie mogli go całkowicie zniszczyć. Na północy szykowałem się w pewnym momencie do wyjścia z ofensywą, ale na pewien czas moje zamiary pokrzyżowały dwie zagrane jedna po drugiej karty "Masowe dezercje". Polacy mieli wówczas na tym froncie inicjatywę 3, co oznaczało, że za każdą z tych kart osłabili mnie o 6 punktów siły (3+3). W sumie nagle zniknęło 12 punktów siły. Trwało intensywne odbudowywanie sił, ale długo sytuacja nie sprzyjała zdecydowanym działaniom ofensywnym. Wreszcie w 4 etapie na rękę przyszła mi karta aktywująca Litwę, którą postanowiłem jednak zagrać na punkty operacyjne, podczas gdy strona polska nie zagrała w tym etapie żadnej karty. Pozwoliło to na zakrojoną szeroko ofensywę, w tym zdobycie z marszu Mińska, a równocześnie byłem blisko zdobycia Głębokiego, co pozbawiłoby zaopatrzenia znaczne siły polskie w tej części frontu północnego. Dzięki zagraniu karty z ręki Polacy obronili jednak magazyny. Ostatecznie nie dograliśmy do końca (ponownie) i uznaliśmy, że rozgrywka zakończyła się remisem (głównie ze względu na sytuację jaka zarysowała się nagle na północy, gdzie w kolejnym posunięciu dużej grupie polskich oddziałów groziło okrążenie, ale sprawa nie była jeszcze przesądzona).

W porównaniu do poprzedniej rozgrywki, ta przebiegała zupełnie inaczej. Kilka razy karty wydarzeń i reakcji mocno wpłynęły na przebieg działań. Dla strony sowieckiej bardzo bolesne było dwukrotne zanegowanie zagrywanych przez nią kart wydarzeń i reakcji za pomocą polskiej karty "Dobra praca wywiadu". Wspólna ręka dla obu frontów tym razem nie dawała się tak we znaki, chociaż stwarzała nadal spore możliwości manewru posiadanymi kartami, tzn. nagłego przerzucenia ciężaru sił (aktywności) na wybrany front.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: adalbert »

Problem gry kampanijnej polega na tym, że nie ma niczego, co zmuszałoby sowietów do parcia na Warszawę, a wręcz są karty, które ich do tego zniechęcają. Polacy, zajmując prawie wszystkie miasta strategiczne, zaczynają z przewagą 3 PZ. Wystarczy dać im się wyszumieć na południu i zadbać o jak najmniejsze straty, a następnie zająć tyle terenu, żeby wyjść na prowadzenie. W wojnie na wyniszczenie Polacy nie mają na dłuższa metę większych szans. Wstrząsnąć sowietami na jakiś czas może jedynie spektakularna klęska, czyli utrata na początku wszystkich/prawie wszystkich sił na południu, ale to nie zawsze jest możliwe (muszą podejść odpowiednie karty). Ogólnie, bez własnych modyfikacji zasad zwycięstwa w kampanii, pewnych rzeczy się po prostu nie przeskoczy.
Magnum-KR
Adjudant
Posty: 255
Rejestracja: wtorek, 1 września 2015, 20:39
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Magnum-KR »

Cześć.
mam wersję zachodnią (Strike of the Eagle). jest nowsza, zmodyfikowana, ładniejsza ale widzę, że duzo wieksza aktywność jest na forum w temacie wersji OiG (Leonardo).... Dlaczego?
Nie macie SotE, czy tez ta wersja stara jest lepsza? A jesli lepsza to co się Wam w niej bardziej podoba w stosunku do nowej?
Ja osobiscie żałuję, że w SotE zrezygnowano z nazw dywizji na bloczkach. Owszem, zgadzam się, że takie zunifikowane, generyczne bloczki przyspieszają set-up, czy zapisywanie stanu ale jednak cos się traci z klimatu jak nie ma zidentyfikowanej 1-szej legionowej czy 3-go korpusu kawaleryjskiego KavKor Gai-Chana. Dobrze, że chociaż bloczek dla Bułak-Bałachowicza mozna zidentyfikować po kolorze falgi (choć nazwy na bloczku nie ma).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43333
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Raleen »

Myślę, że po części sam odpowiedziałeś dlaczego wielu ludzi woli OiG, mimo gorszej grafiki i wydania - jej zachodni następca to gra zrobiona na modłę eurogier. Dążenie do wyeliminowania danych historycznych, tak żeby to była taka euro-wojna czerwoni kontra niebiescy to tylko jeden syndrom. Pewną rolę odgrywa też przyzwyczajenie i przekonanie, że w tej nowej wersji nie ma od strony mechaniki nic szczególnie wartego uwagi i innowacyjnego. Ja jej dobrze nie znam, ale jeśli masz ochotę to napisz co tam jest lepszego i na czym te nowości polegają. Jeśli coś by mnie miało przekonać (i sądzę, że nie tylko mnie), to właśnie to.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Herman
Lieutenant
Posty: 593
Rejestracja: poniedziałek, 24 października 2011, 17:05
Lokalizacja: ukochana Warszawa
Been thanked: 3 times

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Herman »

Magnum-KR pisze:Cześć.
mam wersję zachodnią (Strike of the Eagle). jest nowsza, zmodyfikowana, ładniejsza ale widzę, że duzo wieksza aktywność jest na forum w temacie wersji OiG (Leonardo).... Dlaczego?
Nie macie SotE, czy tez ta wersja stara jest lepsza? A jesli lepsza to co się Wam w niej bardziej podoba w stosunku do nowej?
Ja osobiscie żałuję, że w SotE zrezygnowano z nazw dywizji na bloczkach. Owszem, zgadzam się, że takie zunifikowane, generyczne bloczki przyspieszają set-up, czy zapisywanie stanu ale jednak cos się traci z klimatu jak nie ma zidentyfikowanej 1-szej legionowej czy 3-go korpusu kawaleryjskiego KavKor Gai-Chana. Dobrze, że chociaż bloczek dla Bułak-Bałachowicza mozna zidentyfikować po kolorze falgi (choć nazwy na bloczku nie ma).
Przyczyny są bardzo proste:

1. Edycja polska (OiG) była zwyczajnie pierwsza - 2009 rok. SotE ukazał się w roku 2011.
2. OiG jest po polsku, a SotE po angielsku.
3. OiG kosztował ok 100 zł (a czasem i taniej używany), a SotE to koszt rzedu 200-250 zł.
Magnum-KR
Adjudant
Posty: 255
Rejestracja: wtorek, 1 września 2015, 20:39
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Re: Orzeł i Gwiazda (Leonardo)

Post autor: Magnum-KR »

Raleen pisze:Ja jej dobrze nie znam, ale jeśli masz ochotę to napisz co tam jest lepszego i na czym te nowości polegają. Jeśli coś by mnie miało przekonać (i sądzę, że nie tylko mnie), to właśnie to.
W OiG nie grałem nigdy, a w SotE grałem raz (podobało mi się). Nie sądzę bym był właściwą osobą do przedstawiania argumentów na rzecz wyższości jednej wersji nad drugą. Jakby ślepy się rozwodził nad głębią barw...
ODPOWIEDZ

Wróć do „I wojna światowa i dwudziestolecie międzywojenne”