Breakthrough: Cambrai (MMP)
Nic. Bany się posypią!kadrinazi pisze:Andy - pomyliły się, ale co z tego ;D
Sprawdźcie, kto tu ma moderkę!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Świeżo kupiłem.
Bardzo fajna gra.
Ostatnio mam mało czasu i gry impulsowe są dobrym remedium.
Gra różni się systemem od mojej ulubionej Obrona Port Artura. Przede wszystkim nie wyczerpują się jednostki po ruchu. Ale... wyczerpanie następuje tylko po nieudanym ataku. Z drugiej strony wyczerpanych jednostek praktycznie nie można odrobić (Niemcy jedną a potem dwie na turę, Angole muszą się przemieszczać na specjalne pola lub poświęcać kawalerię spieszając ją).
Powoduje to, że atakujący nie może pozwolić sobie na klęski bo piechota wyczerpie możliwości ofensywne i kaput.
Jedyną radą są czołgi, które mogą się odrabiać w nocy (faza każdej tury dziennej).
Z tym, że odrobienie czołgów to de facto sprawdzenie ile się popsuło. A psują się cholery na potęgę. 2/3 szansy, że zamiast pełnej siły dostaniemy osłabiony żeton.
Naprawdę pięknie autor pokazał wytracanie tempa natarcia.
Jeżeli Anglikowi nie sprzyja szczęście to może nie dojechać do Cambrai.
Ale na temat samej grywalności jeszcze mało wiem bo na razie grałem sam ze sobą po otworzeniu pudełka ;-(
Bardzo fajna gra.
Ostatnio mam mało czasu i gry impulsowe są dobrym remedium.
Gra różni się systemem od mojej ulubionej Obrona Port Artura. Przede wszystkim nie wyczerpują się jednostki po ruchu. Ale... wyczerpanie następuje tylko po nieudanym ataku. Z drugiej strony wyczerpanych jednostek praktycznie nie można odrobić (Niemcy jedną a potem dwie na turę, Angole muszą się przemieszczać na specjalne pola lub poświęcać kawalerię spieszając ją).
Powoduje to, że atakujący nie może pozwolić sobie na klęski bo piechota wyczerpie możliwości ofensywne i kaput.
Jedyną radą są czołgi, które mogą się odrabiać w nocy (faza każdej tury dziennej).
Z tym, że odrobienie czołgów to de facto sprawdzenie ile się popsuło. A psują się cholery na potęgę. 2/3 szansy, że zamiast pełnej siły dostaniemy osłabiony żeton.
Naprawdę pięknie autor pokazał wytracanie tempa natarcia.
Jeżeli Anglikowi nie sprzyja szczęście to może nie dojechać do Cambrai.
Ale na temat samej grywalności jeszcze mało wiem bo na razie grałem sam ze sobą po otworzeniu pudełka ;-(
Berger
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Fajna recenzja na BGG
http://boardgamegeek.com/thread/691473/ ... gh-cambrai
Ja po pierwszej rozgrywce z człowiekiem powiem jedno. Nie tę grę kupowałem. Miała być łatwa i przyjemna psychicznie. A tu?! Obgryzam palce.
Trzeba przejść kanał St Quentin (zapobiega decyzji Haiga o wstrzymaniu ofensywy). Ale trzeba tez dążyć do tylnych stref Niemców (automatyczne zwycięstwo).
Ale po pierwszym dniu nie posunąłem się tak jak chciałem. Czołgi w połowie się zużyły.
Drugiego dnia było gorzej. Deszcz i zachmurzenie. Doszedłem do kanału, ale go nie przekroczyłem. Niemcy dzielnie się bronili, a ja jeszcze musiałem dociągać rezerwy.
Poza tym dzień się skończył po 3 impulsach brytyjskich (koniec tury jest ruchomy).
Haig podjął decyzję, że dajemy sobie spokój, ale wykorzystałem żeton Przewagi (teraz dostali go Niemcy i wykorzystali przy pierwszej porażce).
Trzeciego dnia weszła do walki artyleria niemiecka, a moja się nie odrobiła ;-(
Czołgi w miarę się udało naprawić, przedarłem się przez Kanał, ale czuć było stężenie obrony niemieckiej.
Tu przerwałem grę.
Straszna kośba. Dużo myślenia.
A miała być gra do paluszków.
http://boardgamegeek.com/thread/691473/ ... gh-cambrai
Ja po pierwszej rozgrywce z człowiekiem powiem jedno. Nie tę grę kupowałem. Miała być łatwa i przyjemna psychicznie. A tu?! Obgryzam palce.
Trzeba przejść kanał St Quentin (zapobiega decyzji Haiga o wstrzymaniu ofensywy). Ale trzeba tez dążyć do tylnych stref Niemców (automatyczne zwycięstwo).
Ale po pierwszym dniu nie posunąłem się tak jak chciałem. Czołgi w połowie się zużyły.
Drugiego dnia było gorzej. Deszcz i zachmurzenie. Doszedłem do kanału, ale go nie przekroczyłem. Niemcy dzielnie się bronili, a ja jeszcze musiałem dociągać rezerwy.
Poza tym dzień się skończył po 3 impulsach brytyjskich (koniec tury jest ruchomy).
Haig podjął decyzję, że dajemy sobie spokój, ale wykorzystałem żeton Przewagi (teraz dostali go Niemcy i wykorzystali przy pierwszej porażce).
Trzeciego dnia weszła do walki artyleria niemiecka, a moja się nie odrobiła ;-(
Czołgi w miarę się udało naprawić, przedarłem się przez Kanał, ale czuć było stężenie obrony niemieckiej.
Tu przerwałem grę.
Straszna kośba. Dużo myślenia.
A miała być gra do paluszków.
Berger
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Tak to zaprosić kolegę do gry.
Pejotl usiadł, zamrugał oczami, że za dużo różnych przepisów usłyszał i zaczął grać Angolami.
Zmylił mnie jego swobodny nastrój.
Zacząłem mu opowiadać o opisie Guderiana bitwy pod Cambrai w książce Achtung Panzer. Potem zacząłem opowiadać ogólnie o teoriach Guderiana, a Paweł... powoli wprowadzał te teorie w grze.
20 listopada Anglicy uderzyli z zaskoczenia.
Zdobyli Ribecourt, Les Rues Vertes, a potem Marcoing. Odblokowało im to dwie dywizje kawalerii i 29 dywizję piechoty oraz batalion czołgów z rezerwy.
Z marszu czołgi zdobyły Masnieres co pozwalało wykazać się w razie co przed Haigiem, gdy będzie podejmował decyzję czy kontynuować natarcie.
W końcówce dnia 20 listopada Anglicy byli już w Noyelles.
Mimo, że artyleria brytyjska nie wykazała specjalnej aktywności w dniu 21 listopada, a dodatkowo spadł w trakcie dnia deszcz - to silna grupa dwóch dywizji kawalerii, jednej piechoty i 1 batalionu czołgów zdobyła las La Foile, a następnie Neuville.
Anglicy nie zdecydowali się na atak dwoma dywizjami kawalerii na Pailencourt, co dałoby natychmiastowe zwycięstwo moralne (przełamanie).
Obie strony gromadziły siły fizyczne i psychiczne na 22 listopada, gdy Haig podjął decyzję o przerwaniu ofensywy.
Normalnie Anglik zanegowałby tę decyzję żetonem przewagi, ale po podliczeniu liczby zajętych obszarów okazało się, że Anglicy mają wymagane minimum 20 zajętych obszarów. I odnieśli zwycięstwo.
Gra zakończyła się po 2 dniach ofensywy przełamaniem frontu.
W realu Anglicy mogli pomarzyć.
Pejotl grał w iście niemieckim, a nie angielskim stylu. Ofensywa godna Rommela z Rumunii czy Włoch.
Zgromadzenie piąchy i parcie konsekwentne w kierunku tyłów niemieckich.
Drobny błąd wojsk Kaizera przyspieszył jedynie klęskę o 1 dzień.
Nawet gdyby Niemcy zrobili to czego ja nie zrobiłem, 22 listopada Pejotl zajął by w pierwszym impulsie Pailencourt. I byłoby automatyczne zwycięstwo.
Pod wrażeniem bezczelnej taktyki Anglików, nie wiem czy da się w tę grę grać spokojnie wiedząc, że Niemcy mają tak ciężko.
Przede mną więc kolejne testy.
Być może grę ratują przepisy opcjonalne.
Z ciekawostek z rozgrywki - świetnie autor pokazał wagę linii rozgraniczenia wojsk w pierwszych dniach ofensywy.
Poszczególne dywizje idą w swoich pasach, nawet gdy obok jest obiecująca sytuacja, nie można jej wykorzystać. Dopiero na trzeci dzień zaczyna istnieć swoboda manewru.
Bardzo fajne i życiowe.
Fajna gra, ale spociliśmy się z nerwów i myślenia decyzyjnego jak reksy.
Pejotl usiadł, zamrugał oczami, że za dużo różnych przepisów usłyszał i zaczął grać Angolami.
Zmylił mnie jego swobodny nastrój.
Zacząłem mu opowiadać o opisie Guderiana bitwy pod Cambrai w książce Achtung Panzer. Potem zacząłem opowiadać ogólnie o teoriach Guderiana, a Paweł... powoli wprowadzał te teorie w grze.
20 listopada Anglicy uderzyli z zaskoczenia.
Zdobyli Ribecourt, Les Rues Vertes, a potem Marcoing. Odblokowało im to dwie dywizje kawalerii i 29 dywizję piechoty oraz batalion czołgów z rezerwy.
Z marszu czołgi zdobyły Masnieres co pozwalało wykazać się w razie co przed Haigiem, gdy będzie podejmował decyzję czy kontynuować natarcie.
W końcówce dnia 20 listopada Anglicy byli już w Noyelles.
Mimo, że artyleria brytyjska nie wykazała specjalnej aktywności w dniu 21 listopada, a dodatkowo spadł w trakcie dnia deszcz - to silna grupa dwóch dywizji kawalerii, jednej piechoty i 1 batalionu czołgów zdobyła las La Foile, a następnie Neuville.
Anglicy nie zdecydowali się na atak dwoma dywizjami kawalerii na Pailencourt, co dałoby natychmiastowe zwycięstwo moralne (przełamanie).
Obie strony gromadziły siły fizyczne i psychiczne na 22 listopada, gdy Haig podjął decyzję o przerwaniu ofensywy.
Normalnie Anglik zanegowałby tę decyzję żetonem przewagi, ale po podliczeniu liczby zajętych obszarów okazało się, że Anglicy mają wymagane minimum 20 zajętych obszarów. I odnieśli zwycięstwo.
Gra zakończyła się po 2 dniach ofensywy przełamaniem frontu.
W realu Anglicy mogli pomarzyć.
Pejotl grał w iście niemieckim, a nie angielskim stylu. Ofensywa godna Rommela z Rumunii czy Włoch.
Zgromadzenie piąchy i parcie konsekwentne w kierunku tyłów niemieckich.
Drobny błąd wojsk Kaizera przyspieszył jedynie klęskę o 1 dzień.
Nawet gdyby Niemcy zrobili to czego ja nie zrobiłem, 22 listopada Pejotl zajął by w pierwszym impulsie Pailencourt. I byłoby automatyczne zwycięstwo.
Pod wrażeniem bezczelnej taktyki Anglików, nie wiem czy da się w tę grę grać spokojnie wiedząc, że Niemcy mają tak ciężko.
Przede mną więc kolejne testy.
Być może grę ratują przepisy opcjonalne.
Z ciekawostek z rozgrywki - świetnie autor pokazał wagę linii rozgraniczenia wojsk w pierwszych dniach ofensywy.
Poszczególne dywizje idą w swoich pasach, nawet gdy obok jest obiecująca sytuacja, nie można jej wykorzystać. Dopiero na trzeci dzień zaczyna istnieć swoboda manewru.
Bardzo fajne i życiowe.
Fajna gra, ale spociliśmy się z nerwów i myślenia decyzyjnego jak reksy.
Berger
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Neobergerze! Zainteresowałeś mnie tym Cambrai, że ho ho! Tradycyjne moje pytanie, ponieważ rozważam zakup: jak długo się w to gra, jak z regrywalnością i jak szybko można nauczyć zasad tego, który zasad czytać nie lubi albo nie może? Pisałeś, że zmóżdżająca - nie powoduje czasem zbyt dużych zawiech u graczy?
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Niestety ostatnio w nic nie gram.
Jeszcze jedna rozgrywka, którą zdążyłem przeprowadzić pokazała, że da się Niemcami grać.
Niestety nie pamiętam czasu rozgrywki.
Zwiechy nie bywają duże, bo przepisy są czytelne, a jedyne co musisz robić to decydować
Jeszcze jedna rozgrywka, którą zdążyłem przeprowadzić pokazała, że da się Niemcami grać.
Niestety nie pamiętam czasu rozgrywki.
Zwiechy nie bywają duże, bo przepisy są czytelne, a jedyne co musisz robić to decydować
Berger
- nexus6
- Lieutenant
- Posty: 586
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 14:52
- Lokalizacja: Szczecin
- Been thanked: 1 time
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Czytam manuala i czytam i nie wiele z niego mogę zrozumieć. Strasznie ten manual jest napisany.
Mam np. takie pytanie - czy jeśli w jednej strefie znajdują się wrogie jednostki, to aby je zaatakować trzeba wydać jakieś punkty ruchu, czy punkty ruchu wydaje się tylko przechodząc z jednej strefuy do drugiej?
Mam np. takie pytanie - czy jeśli w jednej strefie znajdują się wrogie jednostki, to aby je zaatakować trzeba wydać jakieś punkty ruchu, czy punkty ruchu wydaje się tylko przechodząc z jednej strefuy do drugiej?
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Nie rozumiem pytania.
Jak możesz bez ruchu znaleźć się na jednym obszarze z wrogiem?
Manual jest jasny i prosty, ale ja grałem w kilka gier tego typu (obszarowych) i może dlatego.
Ale przejrzałem go na szybko i wszystko jest jasno opisane. Może rozłóż grę i wtedy zobaczysz, że wszystko jest banalne.
Jak możesz bez ruchu znaleźć się na jednym obszarze z wrogiem?
Manual jest jasny i prosty, ale ja grałem w kilka gier tego typu (obszarowych) i może dlatego.
Ale przejrzałem go na szybko i wszystko jest jasno opisane. Może rozłóż grę i wtedy zobaczysz, że wszystko jest banalne.
Berger
- nexus6
- Lieutenant
- Posty: 586
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 14:52
- Lokalizacja: Szczecin
- Been thanked: 1 time
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Jak czytam drugi raz to robi się jaśniej w głowie. A chodziło mi o przypadek nazywany contested area - ale już znalazłem - też się płaci koszty ruchu.
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: Breakthrough: Cambrai (MMP)
Czy dysponuje ktoś play bookiem w formie elektronicznej i gotów byłby się nim podzielić? Niestety nie znalazłem w necie takiego pliku.