Operation Dauntless (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące II wojny światowej.
Gracz_82
Adjudant
Posty: 212
Rejestracja: sobota, 11 lutego 2017, 20:52
Been thanked: 57 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: Gracz_82 »

Hey
Doznałem dziś prawie załamania nerwowego, piaty etap jednostki gotowe i ruszają wszystkie pełne stany i...
Walka w ostrzale straciłem cały batalion, zakończyłem ponownie grę.
Macie jakąś receptę na herbatniki?
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

Specem nie jestem, jak dotąd zagraliśmy w główną kampanię tylko dwa razy i za każdym Anglicy przegrywali. Co prawda za każdym razem zagraliśmy ponad 20 etapów, ostatnio chyba 34, choć gra i tak była rozstrzygnięta około 20-25. Obie te partie rozgrywaliśmy źle interpretując zasadę związaną z rozstawianiem artylerii p-panc. Ostrzelana nie mogła się rozstawiać w odpowiedzi, tylko musiała czekać na swoją turę, co uniemożliwiało zwłaszcza skuteczne użycie tej ciężkiej. Sądzę, że teraz będzie znacznie łatwiej (zagramy ponownie w czerwcu, jeśli zdołamy skończyć w dwa dni, na pewno zamieścimy tu raport - Wally będzie miał herbatników).

Myślę że przede wszystkim warto przeczytać porady Mokszyckiego na temat tego, jak grać Aliantami (Niemcami też). Problem z piechotą jest taki, że w przypadku obu stron nie ma sensu umieszczać dwóch kompanii na jednym polu. Niemcy piechoty prawie nie mają i muszą ją bardzo oszczędzać, to jest ich być albo nie być w tej grze. Brytyjczycy natomiast muszą uważać na to, by piechota nie została ostrzelana przez artylerię, bo ta bardzo szybko ją masakruje i z silnych stosów zostają szczątki. Przy modyfikatorze +1 za każdą kompanię piechoty na heksie wychodzą naprawdę duże cyfry (a czasem na dokładkę dojdzie jeszcze +1 za strzał w teren czysty). W czasie ostatniej partii był to dla mnie spory problem, jak skombinować grupy uderzeniowe na heksie, by niemiecka artyleria nie mogła za bardzo ich ostrzelać. Kłopotliwe jest zwłaszcza to, że stosów nie można robić w trakcie etapu, muszą być przygotowane w poprzednim. Mimo tych utrudnień, które niekiedy odbierały mi w ogóle możliwość ataku, starałem się zawsze uderzać max 1 kompanią piechoty + 1 sekcją ckm i/lub plutonem carrierów oraz do tego jakimiś czołgami (a czasem kompania lub/ckm + czołgi). Generalnie nie opłaca się tworzyć stosów w zasięgu widoczności Niemców, które dawałyby im jakiekolwiek + do strzału. Jeśli kompania piechoty, to tylko w terenie gęstych zarośli i tylko jedna. Tam gdzie Niemcy mają choćby +1, można na bank zakładać, że będzie ostrzał i redukcja. Niemiecka artyleria jest potężna.

Poza tym dobrze jest atakować przynajmniej w dwóch miejscach, tak by zmuszać Niemców do rozciągania się. Z Niemcami jest w tej grze trochę tak jak w Ukraine 43 Simonitcha. W jednym miejscu na planszy, tam gdzie chcą, na pewno będą mieli przewagę. Dlatego atak w jednym miejscu nie przynosi skutków. Dowiodła tego dobitnie moja ostatnia gra. Pytanie natomiast, na ile Brytyjczycy mają sił, by uderzać w dwóch lub więcej miejscach. Wszystko zależy do odpowiedniego tworzenia grup uderzeniowych, wymiany zużytych jednostek. No i do tego - ciężka artyleria p-panc powinna szybko wjeżdżać na każdy heks, który zagrożony jest kontrą. Tylko ona na dobrą sprawę jest w stanie skutecznie odpędzić pantery. Skutecznie, to znaczy całkowicie wybijać z głowy Niemcom kontratakowanie w takich punktach.

Powodzenia :-)

EDYCJA: jeszcze dodam na wszelki wypadek, że oczywiście piszę cały czas o szturmowaniu, co polecał już wcześniej Wally. Przygotowywanie zwykłych ataków w tej grze jest utrudnione przez artylerię obrońcy. Jeśli obrońca ma do dyspozycji jakąś artylerię, moździerze lub, w przypadku Niemców, dobrze ustawione SD.Kfz, atak będzie trudny lub niemożliwy. Szturmowanie z kolei wyklucza użycie walki ogniowej przez obrońcę, natomiast ciągle może to zrobić atakujący. To jedyny sposób pewnego zdobywania terenu.

EDYCJA 2: I jeszcze jedno: rozegrałem wszystkie scenariusze treningowe oraz kilka razy niektóre mniejsze. Jeśli z bomby zacząłeś od dużej kampanii, to gra będzie przytłaczała, tego jest zbyt dużo. Polecam na początek, by skumać, jak się do atakowania zabrać, scenariusz turniejowy (ten na oznaczonym fragmencie mapy) albo małą kampanię z walką o ten mały las i pałac przed Fontenay. Na tych scenariuszach można zdobyć trochę expa by później wejść na wyższy level i dotrwać w kampanii trochę dłużej niż kilka etapów :-)
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
karawanken
Adjudant
Posty: 206
Rejestracja: środa, 18 lipca 2018, 13:09
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 29 times
Been thanked: 31 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: karawanken »

Jakiś czas temu obejrzałem wszystkie filmiki treningowe, które są umieszczone na BGG, swoją drogą bardzo polecam. Bardzo mocno zastanawiam się cnad tą grą bo temat jest bardzo ciekawy i nie jest to, z tego co wiem typowa sytuacja, gdzie jedna strona tylko się broni a druga tylko atakuje bo sytuacja może być bardzo dynamiczna. Chociaż wydaje się przeladowana różnymi zasadami.
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

Tak, sytuacja jest taka, że obie strony w trakcie gry będą atakowały. Anglicy niemal cały czas, ale Niemcy muszą grać kontratakami, im częściej tym lepiej. Samo ustawianie się do defensywy nie wystarczy. Trzeba zadawać ciosy.

Fakt, gra ma dużo zasad, ale nie uważam, że jest nimi przeładowana, bo to by oznaczało, że coś jest z nią nie tak. OD jest dobrze zrobiona, ciężar zasad nie przeszkadza w grze. Lepiej jednak przed zakupem być pewnym, że chce się nam przez nie przebijać. Dochodzi też czas rozgrywki. Jest około 10 scenariuszy plus tutoriale. Scenariusz turniejowy, mój ulubiony z tych mniejszych i świetny na start, to jakieś 3 godziny gry, ale to tylko skrawek tego, co gra oferuje. Mała kampania jest do rozegrania w czasie jednego posiedzenia. Duża kampania to jakieś 2-4 dni gry. Czas podany w instrukcji zgadza się. Trzeba się nastawiać na 30-40 godzin siedzenia nad planszą :] Warto to wziąć pod uwagę przed zakupem.

Pudełko zawiera kilkudziesięciostronicowy Reference Book (na pewno ponad 40 stron). Świetna lektura, mnóstwo informacji o sprzęcie, bitwie, organizacji oraz o tworzeniu gry.
no school, no work, no problem
Nami
Carabinier
Posty: 28
Rejestracja: środa, 26 października 2016, 22:55
Lokalizacja: Toruń
Been thanked: 1 time

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: Nami »

Zanim starczy mi sił na wrzucenie zdjęć z początków kampanii (bo dalej niż początek nie zajechaliśmy) jedno zdjęcie ze scenariusza 18.4, czyli przepychanka o Parc de Boislonde.

Obrazek

Zdjęcie przedstawia sytuację podczas tury 5. Początek gry wyglądał tak, że na polu 1107 stał główny punkt oporu - niemiecki stos z armatę ppanc. I ta armata rozstrzeliwywała powoli brytyjskie czołgi, podczas gdy Brytyjczycy robili to samo z niemiecką piechotą, która de facto broniła pozycji (zamiast się wycofywać) dla tych właśnie armat. Poza tym Niemcy nie widzieli szans na kontratak po utracie parku i bronili go do ostatniego żołnierza. Gra była toczona ze strony dowództwa niemieckiego bardzo pod warunki zwycięstwa scenariusza. Udało się zdobyć bardzo dużo VP na czogłach wrogach i za trzymanie terenu kosztem utraty praktycznie całych sił niemieckich...

[Oddziały odwrócone są w stronę każdego z graczy, oddziały niemieckie obrócone o 180 stopni to oddziały jeszcze nieaktywowane]
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

O ile dobrze pamiętam moje wrażenie było takie, że w tym scenariuszu najważniejsze są pola 1108 i 1008 i współpraca między nimi, tudzież jej zakłócanie. Wygrałem gdy udało mi się wjechać do 1008, wówczas 1108 padło jak podcięte.

Piszesz, że to przepychanka. Może i tak, ale spójrz na to w ten sposób: scenariusz daje prosty cel: obronić/zdobyć park. To tylko kilka heksów. Duża kampania złożona jest z całego szeregu tego rodzaju celów i w sumie jest wielokrotnością tej małej. To świetny trening. Poza tym nie wiem, czy "granie pod warunki zwycięstwa scenariusza" jest czymś złym, bo przecież zawsze się pod nie gra, a kwestia leży raczej w tym, na ile oddają one historyczną sytuację, że przekonujące jest bronienie jakiejś pozycji do ostatka. W dużej kampanii jak Niemcy będą desperacko bronili Fontenay, a będą, to też będą grali pod warunki zwycięstwa :-)

(Można powiedzieć, że historycznie pod Stalingradem też grali pod warunki zwycięstwa).

Natomiast prawdą jest, że Niemcy nie mają szansy odbić parku z Fontenay, jeśli go już stracą. To sytuacja albo/albo. Ta artyleria p-panc jest tam jednym z kluczowych środków obrony. Jest nieopancerzona, przy supresji ma -4 do strzału p-panc. Może ja też powinienem rozegrać ten scenariusz jeszcze raz zamiast dużej kampanii. Ale pewnie Wally już tak mocno trenuje, że jest gotów dać mi lekcję Anglikami bez takiej rozgrzewki ;-)

PS. Mieszkam dość blisko Torunia, w razie czego chętnie umówię się na 18.4 lub 18.5.
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Wally
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
Lokalizacja: Kraków/Szczucin
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: Wally »

W weekend rozegraliśmy z Cadrachem kolejną kampanię, brytyjczycy poraz kolejny odbili się od ściany. Nawet mimo szczęśliwych okoliczności (szybkie wyeliminowanie dwóch z trzech niemiecki pepanców) nie udało się przełamać linii niemieckich, ani szturmy we mgle ani te już z artylerią nie zrobiły większego wrażenia na niemcach, główne siły piechoty nie poniosły właściwie żadnych strat. Pierwszy dzień to walenie głową w mur a w drugim to niemcy zyskują przewagę do tego stopnia że większa szansa jest na to że wyrzucą bezzębnych już aliantów znad Bordel niż że zostaną przełamani. O ile system stworzony przez Mokszyckiego jest genialny to sam scenariusz kampanijny nie jest zbalansowany i nie daje brytolom żadnych szans na zwycięstwo. Taki wniosek przynajmniej trzeba wyciągnąć na podstawie 4 rozegranych przez nas kampanii (stan meczu 2:2), ale może ktoś miał inne efekty?

Zapewne Cadrach pokusi się o szerszy opis przebiegu bitwy i przyczyn swojego zwycięstwa, moje morale jest ciągle zbyt niskie żeby się rozpisywać...

Dla koneserów poniżej zapis fotograficzny, na ogół były zdjęcia dwa na turę ale pewnie coś uciekło. Jeśli wrzucam za ciężkie obrazki to z góry przepraszam.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
Awatar użytkownika
karawanken
Adjudant
Posty: 206
Rejestracja: środa, 18 lipca 2018, 13:09
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 29 times
Been thanked: 31 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: karawanken »

Super wyglądają te zdjęcia.
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

W oczach przegranego każda klęska jest jeszcze większa. Przywrócę kilka proporcji. Po pierwsze wynik naszego "meczu" to 2:1 a nie 2:2, jeszcze nie grałem po raz drugi Anglikami. Innymi słowy: Niemcy 3:0 Anglia.

Uważam, że Wally przegrał głównie za sprawą pecha w rzutach, w mniejszym stopniu za sprawą własnych błędów lub niewykonalności zadań scenariusza.

1. Miał wyjątkowego pecha gdy strzelałem do ciężkich p-panców. Na 8 okazji do strzału miałem 7 trafień od razu eliminujących żeton (po trafieniu, zwykle na jakieś 50-70%, rzuca się jeszcze k6 i jest tylko 33% szans, że artyleria będzie zdjęta z planszy). W ten sposób po 8 niemieckich szansach na strzał z 10 ciężkich angielskich artylerii pod koniec pierwszego dnia zostały 3. Nawet tak nieliczne blokowały już do końca ruchy Niemców tam gdzie stały.

2. Miałem też uwagi co do przemieszczania tych p-panców, tworzenia stosów szturmowych itd., ale na dobrą sprawę dopiero po kolejnej grze będę mógł się wymądrzać, gdy sam zagram jeszcze raz Anglikami. Na tę chwilę mam bardziej pozytywne zdanie na temat ich szans. Zobaczymy. Gdyby po raz 4 dostali takie lanie, uruchomimy jakieś zasady opcjonalne, które ułatwiają im grę.

3. Anglicy ponosili duże straty w piechocie, czasem atakowali za mocno. Do końca pierwszego dnia wyeliminowałem trzy bataliony piechoty, z czego dwa za sprawą kolapsu morale. Nie jest łatwo, by te straty Anglikami minimalizować, ale uważam, że dało się to robić poprzez lepszą wymianę zużytych jednostek ze świeżymi. Ponadto, gdy dochodzi do kolapsu morale w jakimś batalionie, Niemcy zyskują chwilę oddechu zanim Anglik uzbiera punkty na aktywowanie kolejnego batalionu. Pierwszego dnia te dwa wyłączone w ten sposób z walki bataliony dały mi dużo czasu na poprawianie linii obrony.

4. Słabe użycie AVRE i Crocodile, chyba tylko raz atakowały razem, a przeważnie z osobnych heksów, nie "pożyczając" sobie swoich zdolności.

5. Z pewnością jednak gra jest dla grającego Anglikami znacznie bardziej wymagająca psychicznie. Czułem to sam grając ostatnio Anglikami, a teraz "relaksując się" Niemcami. To atakujący musi skombinować dobrą metodę ataku, przeliczyć odległość, zgromadzić modyfikatory itd. Często jednak jest tak, że po całym tym wysiłku wszystko rozbija się o Strongpoint i jego cechę szczególną (niwelowanie 1 straty) lub po prostu o pechowy rzut kostkami, gdy misternie przeprowadzony atak rozbija się. W momencie, gdy tego rodzaju sytuacja powtarza się co turę przez jakieś 10-20 razy, gracz angielski musi mieć naprawdę wysokie morale. Tak wysokie, że zarówna ja, jak i Wally, prawdopodobnie na grę Anglikami się nie nadajemy. Albo też musimy znaleźć sposób na szybsze osiąganie sukcesów lub znieczulanie się po porażkach.

Co do przebiegu rozrywki: w czasie początkowych etapów, gdy unosi się jeszcze mgła i Niemcy są pod wrażeniem nawały artyleryjskiej, Anglicy zajęli kilka heksów Fontenay, ale tylko tych w pasie działania LEHR. Później trwała przez kilka godzin ostra walka o mosty na Bordel oraz ciężkie walki z SS. Ostatecznie jeden z mostów został zdobyty, Anglicy uzyskali wreszcie możliwość atakowania wzdłuż drugiego brzegu albo na las Tessel... ale Wally zrezygnował z tej możliwości nie mając dość sił, by kontynuować natarcie na tym kierunku, gdy reszta Fontenay od strony parku Boislonde nadal należała do Hitler Jugend. Zwrócił więc na nich wszystko co miał. Pod koniec pierwszego dnia (25 czerwca) udało mu się uzyskać znaczną przewagę i zdobyć większość miasteczka. Sytuacja Niemców była ciężka, część jednostek odcięta, ale w 10 etapie, gdy zbliża się zmierzch, Niemcy dostają 10 Reinforcement Points oraz wchodzą zasady specjalne dot. Kampfgruppe Wunsche. Czasu jest jeszcze dość, by Niemcami kontratakować przed wieczorem. Wprowadziłem 3 kompanie panter (9 żetonów) i wybiłem Anglikom niemal wszystkie zęby właśnie tam, gdzie przed chwilą po wielkich staraniach zdobyli przewagę i zdawali się już otaczać młodzieńców z SS.

Mimo wszystko nie było to też takie wspaniałe dla Niemców. Pantery uwikłane w miejskie walki w terenie, który z parku Boislonde jest dobrze widoczny, poczęły ponosić liczne straty od ognia p-panc (wystarczyła jedna jedyna bateria 17-funtówek, które tam pozostały - co by było, gdyby zostało ich więcej?)

Z biegiem drugiego dnia większość kompanii panter została osłabiona, kilka całkiem rozbitych. Na szczęście dla Niemców ich piechota radziła sobie cały czas wyśmienicie. Nie została rozbita żadna z kompanii. Natomiast uporczywe walki wykończyły Anglików do tego stopnia, że nie byli już zdolni do dalszego atakowania. Rozbite zostały ciężkie kompanie czołgów, 2 bataliony piechoty miały już po pierwszym dniu kolaps morale i generalnie powtórzyła się sytuacja z poprzedniej rozgrywki, gdy sam grając Anglikami jakoś po południu 26 czerwca również przestałem być zdolny do prowadzenia dalszego ataku. Anglicy mogli się już tylko bronić. Trzeciego dnia nie rozgrywaliśmy.
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: clown »

Podziwiam samozaparcie w ogrywaniu tej gry, aczkolwiek widząc zdjęcia nasuwa mi się tylko jedno skojarzenie - dramatyczny "slugfest" 8-)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Jan1980
Lieutenant
Posty: 588
Rejestracja: sobota, 30 listopada 2013, 14:44

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: Jan1980 »

Tak z ciekawości - mają być kolejne gry z tej serii?
Ой дарожка доўгая да дому
За Вялікае Княства за Карону
Пераможам ворагаў спакусы
Мы ж Літвіны, Мы ж Беларусы
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

Clown, na razie to slugfest wagi koguciej, ale poczekaj tylko, jak obaj z Wallym nabierzemy wagi, a będziemy jeszcze sprzedawać bilety ;-) A tak serio, to w przypadku Anglików ciągle przypomina to boksowanie się z koniem, no ale jednak odkrywamy, co i jak. Jestem dobrej myśli przed następną "rundą". W każdym razie Niemcami łatwiej odkryć jak się obronić, niż Anglikami jak atakować.

Następna gra z serii to Mokra 1939. Ma mieć całą mechanikę walki pancernej z OD, ale bez zasad szczegółowych, opracowanych na potrzeby walk w Normandii. No i poza tym to będą czołgi z 1939 a nie z 1944, czyli wiadomo, niemal proszą się o cudzysłów. Mokszycki pisał, że Mokra będzie czymś pomiędzy OD i RW. Natomiast dla koneserów OD planowany jest też jakiś mały dodatek, ale co i jak, nie wiem.
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Wally
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
Lokalizacja: Kraków/Szczucin
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: Wally »

clown pisze:Podziwiam samozaparcie w ogrywaniu tej gry, aczkolwiek widząc zdjęcia nasuwa mi się tylko jedno skojarzenie - dramatyczny "slugfest" 8-)
No właśnie chodzi o to żeby rozerwać linie niemieckie i wtedy zrobi się bitwa manewrowa, tylko póki co nie bardzo się udaje. A ta próba była rzeczywiście najbardziej "stacjonarna", w pierwszej moje zagony pancerne wjechały baaardzo głęboko na tyły Niemców gdzie zostały spektakularnie wyrżnięte, w drugiej Cadrach wbił się nawet na Tessel ale też zbyt długo tam nie zabawił.

Wrzucę jeszcze zdjęcie naszej tabelki pomocnej przy ostrzałach, jak ktoś chce to jest na BGG
https://boardgamegeek.com/filepage/1823 ... lity-table

Obrazek
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
qqrq
Appointé
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 12 kwietnia 2007, 00:23
Lokalizacja: Szczecin

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: qqrq »

Wasze posty bardzo zachęcają do spróbowania kampanii - bardzo lubię OD i znam ją tylko z małych scenariuszy, ale widać z tego jak bardzo inna jest to gra w przypadku kampanii. Kurde zazdro :)
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Operation Dauntless (GMT)

Post autor: cadrach »

Wally pisze:
clown pisze:Podziwiam samozaparcie w ogrywaniu tej gry, aczkolwiek widząc zdjęcia nasuwa mi się tylko jedno skojarzenie - dramatyczny "slugfest" 8-)
No właśnie chodzi o to żeby rozerwać linie niemieckie i wtedy zrobi się bitwa manewrowa, tylko póki co nie bardzo się udaje. A ta próba była rzeczywiście najbardziej "stacjonarna", w pierwszej moje zagony pancerne wjechały baaardzo głęboko na tyły Niemców gdzie zostały spektakularnie wyrżnięte, w drugiej Cadrach wbił się nawet na Tessel ale też zbyt długo tam nie zabawił.
A ja myślę, że manewrowej bitwy w OD nie ma i nie będzie. Manewrowej w tym sensie, który znamy z innych gier. Tutaj nie ma przełamań, spektakularnych wypadów na tyły (są za to spektakularne klęski takich wypadów), zagrożenia z flanki itd. Czy może inaczej: są, ale na przestrzeni kilku heksów tracą znany z innych gier obraz. Nie da się ich przedstawić na zdjęciu tak jak w raportach z innych gier. W OD najwięcej pozostaje ukryte w terenie, w zajęciu punktów, z których jest lepsza widoczność, a kontrola danego obszaru to nie jest zajmowanie go jakimś oddziałem, ale przede wszystkim kontrolowanie podejść do tego obszaru. Możliwość pokrycia go ostrzałem p-panc, artyleryjskim, bezpośrednim itd. Ja bym raczej powiedział, że zamiast stawiania na manewrowość, OD jest bardziej łamigłówką, gdzie każdy kolejny heks to zadanie do rozwiązania. Dlatego na zdjęciach będzie zawsze wyglądał na slugfest.
no school, no work, no problem
ODPOWIEDZ

Wróć do „II wojna światowa”