Warfighter (DVG)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące okresu po II wojnie światowej.
Awatar użytkownika
Jan1980
Lieutenant
Posty: 588
Rejestracja: sobota, 30 listopada 2013, 14:44

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: Jan1980 »

Jak oddana jest w tej grze opieka nad rannymi?
Ой дарожка доўгая да дому
За Вялікае Княства за Карону
Пераможам ворагаў спакусы
Мы ж Літвіны, Мы ж Беларусы
c08mk
Caporal
Posty: 52
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2014, 14:23

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: c08mk »

Jan1980 pisze:Jak oddana jest w tej grze opieka nad rannymi?
Żołnierz otrzymuje rany lub ranę z jakiegoś źródła i to zaznacza się żetonem o odpowiedniej wartości. Jest to ważne przy leczeniu. Przykładowo żołnierz zostaje trafiony przez dwóch przeciwników. Jeden zadaje 1 ranę, drugi swoim atakiem zadaje 2 rany. Kładzie się żeton o wartości 1 oraz o wartości 2. Nie można położyć trzech żetonów o wartości 1.
Teraz jeżeli jakiś żołnierz ma First Aid Kit może użyć żeton bandaży na leczenie. Jeden bandaż na jeden żeton rany. Jest to rzut kostką i ewentualny dodatni modyfikator od medyka. Jeżeli leczymy ranę o wartości 1 to jeżeli wynik pokaże wyleczone 1 lub więcej to rana znika. Jeżeli jest 0 to przewraca się żeton rany na drugą stronę. Jest to rana zabandażowana i przeszkadza ona już do końca gry. Podobnie jest z raną o wartości 2. Jeżeli wynik wskaże wyleczoną 2kę to rana znika. Jak pokaże 1 to rana zostanie zmniejszona o 1, a pozostała część będzie zabandażowana i będzie przeszkadzać. Tak samo jest z wynikiem 0, wtedy 2 zabandażowane rany zostają do końca gry.
Awatar użytkownika
ghostdog
Sous-lieutenant
Posty: 488
Rejestracja: wtorek, 28 lutego 2006, 18:47
Lokalizacja: Warszawa

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: ghostdog »

Jan1980 pisze:Jak oddana jest w tej grze opieka nad rannymi?
Był tez jeden medyk do wyboru do składu. Lepiej niz inni leczył, co oczywiste. Za każdym razem brałem go do składu.
"Obydwaj pochodzimy ze starożytnych plemion Obydwaj jesteśmy już na wymarciu Wszystko wokół nas zmienia się....."
c08mk
Caporal
Posty: 52
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2014, 14:23

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: c08mk »

ghostdog pisze:Był tez jeden medyk do wyboru do składu. Lepiej niz inni leczył, co oczywiste. Za każdym razem brałem go do składu.
Z dodatkami jest chyba 3 medyków. Ja na ogół biorę NPSa, dobrze wychodzi w stosunku RP do tego co wnosi w grze.
Arno
Chasseur
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 28 listopada 2021, 11:44
Has thanked: 3 times
Been thanked: 5 times

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: Arno »

Relacja z rozgrywki

SH-60 Seahawk wystartował z pokładu USS Portland i wzbił się w powietrze, lecąc na zachód, nad lazurowymi falami morza karaibskiego, by po godzinie osiągnąć linię brzegową Ameryki środkowej.

„Dobra, Panowie, nasz cel to położona w dżungli hacjenda. Chłopcy z wywiadu ustalili, że spotykają się tam dzisiaj przedstawiciele rządu z miejscowymi lordami narkotykowymi. To wspaniała okazja, aby wysłać ich wszystkich do stwórcy i dać tutejszym politykom jasno do zrozumienia, że każdy, kto próbuje zarabiać na eksporcie cracku do Stanów, ostro ryzykuje. Hawk zostawi nas 20 jakieś 15 mil od celu, docieramy na miejsce, rozwalamy chałupę i likwidujemy każdego, kto był dość głupi, aby tam się zjawić. Jakieś pytania?”

Cisza. Żołnierze odruchowo sprawdzali jeszcze broń i ekwipunek. Znali się na tym fachu i zbyt często to robili, by zadawać pytania. Kilkanaście minut później Seahawk zawisł w powietrzu, tak nisko nad zielonym dachem dżungli, jak tylko się dało. Na dole widać było polanę. Liny opadły, a po nich zjechali na dół żołnierze. Pilot śmigłowca uniósł do góry kciuk symbolizujący „Powodzenia” i odleciał.

Ruszyli przed siebie w milczeniu. Mieli przed sobą forsowny marsz przez obcy i potencjalnie wrogi obszar. Prowadził Thomas. Brał już udział w misjach w tym rejonie i chyba to sprawiło, że coś wyczuł. Dał znać dłonią, zatrzymali się i osunęli w ciszy na ziemię. Po ułamku chwili dostrzegli grupę miejscowych, w mundurach będących krzyżówką cywilnych łachów i cuchów ze sklepów z militariami. Wyglądaliby może groteskowo, ale broń, którą nieśli, była jak najbardziej prawdziwa. Prowadził osiłek z kałachem, za nim szła dwójka – jeden z nich miał karabin, drugi starego, ale wciąż groźnego RPG-7. Tyły ubezpieczał niski, pewnie nastoletni chłopak z zabytkowym już Garrandem. Pech chciał, że cała trójka po chwili rozłożyła się na wąskiej dróżce. Po obu stronach była podmokła dżungla. O ich obejściu nie było mowy.

Foster i Rowe złożyli się do strzałów, rozdzielając cele. Osiłek padł pierwszy, kula Rowe’go przeszła przez jego pierś. Ten z RPG pierwszy spostrzegł, co się dzieje, ale na tym się skończyło – Foster nie przypadkowo miał opinię świetnego strzelca. Posłał mu kulkę między oczy, a chwilę potem jego kumpla powalił drugim strzałem ze swojego M4 wyposażonego w celownik ACOG.

Chłopak z Garrandem poderwał się i przerażony rzucił do tyłu – zdążył jednak zrobić dwa kroki, po czym padł twarzą w miękką, błotnistą ziemię. Rowe skrzywił się, nie lubił strzelać do dzieciaków, ale nie mógł narażać bezpieczeństwa misji. Po paru minutach zwłoki leżały ukryte w dżungli – miejscowa fauna powinna sprawić, że szybko nie zostanie po nich ślad. Żołnierze podążali dalej.
Czas mijał, a dżungla nie dawała o sobie zapomnieć. Wszystko, co umiało latać i gryźć, a było dość małe i szybkie, by nie dać się zauważyć, przyjęło sobie za punkt honoru chyba posmakować amerykańskiej krwi. Foster starał się nie kląć, chociaż było to trudne, kiedy ubijał kolejnego robala na swoim policzku. Thomas dał w tym momencie znak, aby się zatrzymali. Spojrzał na mapę - ufał zawsze papierowi bardziej niż elektronice, zwłaszcza w takich miejscach, po czym wysunął się nieco do przodu. Wśród typowych dla dżungli hałasów słychać już było szum wody.

Zszedł ze ścieżki i poruszając się wśród zarośli, obejrzał znajdujący się nieopodal mostek. Pamiętał on z pewnością lepsze czasy, ale wciąż wydawał się solidny. Dwójka uzbrojonych mężczyzn siedziała przy jego drugim końcu. Jeden palił papierosa. To jego dym poczuł wcześniej Thomas. Drugi pociągał z butelki. Obaj się ewidentnie nudzili. Uklęknął, wycelował i strzelił do pierwszego, z papierosem. Ten zwiotczał, po czym osunął się na oczach kumpla do wody. Tamten pewnie by pożył dłużej, ale stracił kilka sekund na odłożenie butelki, tak by się nie stłukła. Ta dbałość kosztowała go życie. Thomas uśmiechnął się. Zawsze był zdania, że alkohol i papierosy prowadzą do szybkiej śmierci.

Po chwili cała trójka przeszła przez most. Dosłownie w momencie, w którym Foster postawił nogę na jego drugim brzegu, z dżungli wyłonił się brodaty typ w spodniach moro i z pistoletem w ręku, mocno cuchnący alkoholem. Dosłownie wpadli na siebie. Foster podbił mu rękę, rozległ się strzał. a chwilę potem typ leżał już na ziemi, Rowe skręcił mu kark. Foster oparł się o barierkę mostka i obejrzał ramię. Uratował go refleks – kula tylko drasnęła ramię. Thomas szybko go opatrzył, choć rana nie wyglądała groźnie. Bardziej martwił go strzał - co prawda w dżungli jest głośno, tu jeszcze dochodził szum rzeki, ale byli już blisko.

Mieli jednak szczęście. Gdy dotarli do hacjendy, to jej ochrona wydawała się spokojna, pomimo stojących tam kilku samochodów, świadczących o tym, że wywiad miał rację i miejscowe vipy urządziły sobie spotkanie właśnie tu. Thomas położył się, licząc uważnie strażników. Rowe obszedł budynek z lewej flanki. Foster ukrył się w krzakach, wybierając sobie miejsce, z którego widziałby najwięcej potencjalnych celów.

Thomas i Foster otworzyli ogień równocześnie, tak by żaden ze strażników nawet nie zdążył zareagować. Dwójka padła na ziemię niemal w tym samym momencie. Dwóch kolejnych ukryło się za jednym z aut. W tym momencie do akcji włączył się Rowe. Głowa pierwszego eksplodowała, drugi, przerażony, wyskoczył i rzucił się do budynku. Nie zdążył dobiec - kula Fostera posłała go na spotkanie przodków.

Thomas wyszedł z krzaków, osłaniany przez Fostera. W tej chwili z okien budynku rozległy się strzały. Przywarł do ziemi, po czym uniósł swojego M 203 i wycelował. Granat poleciał do celu z głuchym „puk”, by po chwili eksplodować w środku. Ładował właśnie drugi, kiedy seria z pistoletu maszynowego skosiła trawę koło niego. Upadł, kiedy coś uderzyło w jego hełm, ogłuszając.
Foster, widząc to, zaczął szukać celu. Znalazł go - wróg chował się za oknem na parterze. Odczekał moment, sądząc, że tamten się zaraz wychyli, by sprawdzić, czy mu się udało. Nie pomylił się. Strzelił, gdy tylko zobaczył głowę. Wystarczyło. Szybko podbiegł do Thomasa. Uklęknął i uspokoił się, widząc wgniecenie na hełmie kolegi. Szybko odbezpieczył granat i rzucił go w otwarte okno. Kolejna eksplozja, z okna u góry widać było kłęby dymu. Dom zaczynał się palić.

Thomas zaczął odzyskiwać przytomność. W tym czasie Rowe zdjął jeszcze dwóch ludzi w garniturach, uciekających tylnymi drzwiami z płonącego domu. Odczekał chwilę, lustrując tylne wyjście. Opłaciło się – ustrzelił kolejnego, który próbował uciec z płomieni. Ogień ogarnął już cały budynek, kiedy cała trójka znikała w dżungli, zmierzając do punktu, z którego śmigłowiec miał ich odebrać.
Awatar użytkownika
mk20336
Adjoint
Posty: 761
Rejestracja: poniedziałek, 13 lutego 2017, 20:39
Has thanked: 65 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Warfighter (DVG)

Post autor: mk20336 »

Storage Solutions for Warfighter

Dzisiaj prezentuję rozwiązanie na składowanie komponentów do Warfighter - gry, która ma ich naprawdę dużo i to w przeróżnym formacie. Zapraszam do materiału!

LINK: Storage Solutions for Warfighter

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po II wojnie światowej”