RAJ pisze:dixie75 pisze:Taktycznie, to była jedna taka jednostka ErGr210 na mietkach 110, która zawyżała statystyki skuteczności bombardowań. Nie pamiętam jak bardzo, ale zauważalnie, co jest symptomatyczne uwzględniając udźwig takiej "110" z Do17 czy He111 dowolnych dostępnych wtedy wersji.
Napisz coś więcej.
Co tu pisać? Była sobie taka grupa doświadczalna, która kombinowała, jak by tu "zrobić, żeby się nie narobić" i jeszcze do domu wrócić. Nie zdziwię się jeśli to na podstawie ich doświadczeń wdrożono JABO na "109". W sumie to naturalne, bo skoro podobny efekt można osiągnąć kilkunastoma myśliwcami na niskim pułapie w ataku z zaskoczenia, co widocznym z daleka całym Geschwader na kilku tysiącach, to wnioski nasuwają się same...
W dodatku załogi też miały być na wyższym poziomie wyszkolenia, niż w regularnych pułkach.
Tyle przynajmniej wyczytałem. Problem w tym, że ta wiedza jest rozstrzelona po książce i osobiście nie trawię tej maniery (a co czytam anglosasa, to taki bardziej gawędziarz niż historyk), bo pozbieranie tego do kupy w tabelkę przyprawia o nerwicę lub wymioty.
Natomiast u systematycznego p. Kutznera i nie mniej skrupulatnych panów Śliżewskiego, Sojdy, Hodyry wyczytałem, że ta specbrygada miała pecha spotykając któregoś dnia polskich pilotów w powietrzu. Od tamtego momentu musiano skrócić listę płac.
Oftopic'owo trochę: Czytałem opinię o książkach p. Kutznera, że to nudna buchalteria z przedrukami raportów itp.
Jak widać na przykładzie niniejszego wątku, takie właśnie ujęcie historii jest bardziej pożyteczne, bo można łatwo znaleźć potrzebne dane. Książki pisane przez gawędziarzy "sprawiają wrażenie", że coś się już wie, ale w którym to miejscu napisano??? Bez robienia notatek na bieżąco nie ma szans. ale nie po to do jasnej @#$!*(^% kupuję książkę, żeby ją przepisywać.
Złośliwym będąc dodam, że prace syntetyczne ukazujące się od kilku lat raczej nie podobają się młodzieży (???) wychowanej na "Dywizjonie 303". Im spodobają się opowiastki np.Stephena Bungaya. Nie twierdzę, że złe, bo czytałem z zainteresowaniem, ale "im dalej w las tym więcej grzybów"
Niby jest bibliografia i przypisy, ale bez krytyki źródeł, do czego przyzwyczaili mnie rodzimi autorzy.
Ja już od pewnego czasu dryfuję w obszar dokumentów i analiz o nie opartych, dlatego irytuje mnie sytuacja w której nie mogę się w danej chwili podeprzeć konkretną liczbą lub faktem. I tak jest właśnie w przypadku ErGr210
Musiałbym jeszcze raz książkę przeczytać i chyba to zrobię, żeby odpocząć od rzetelnych monografii z naszego podwórka