The Toast of the Town (Against the Odds)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

The Toast of the Town (Against the Odds)

Post autor: RyTo »

Nie można wierzyć słowu pisanemu.

W roku 60 albo 61 naszej ery siły królowej Icenów, Budyki (pisownia moja własna), podeszły pod Londinium/Londyn. Czy rzymscy obywatele i oddziały osłonowe zdołają się ewakuować? Celem tej skomplikowanej gry jest w ciągu sześciu etapów usunąć mostem sześć lub więcej jednostek.

Brytowie mają do dyspozycji trzy jednostki wkraczające na mapę z zachodu lub północy. Jednak wśród dziewięciu obywateli dwóch skrywa się rebeliantów!

Gra korzysta z talii 52 kart i 1 jokera. Aktywowane jednostki mogą poruszyć się o jedno pole lub zaatakować sąsiednią jednostkę. Obywatele mogą być "obywatelami" lub "motłochem", w drugim przypadku wystarczy ich zaatakować, by znikli z planszy.

Zasady:
http://boardgamegeek.com/image/1051257/ ... f-the-town

Przykładowe pozycje startowe:
Obrazek

W zależności od ciągniętych kart, porusza się jedna strona, lub druga. W pierwszym etapie najczęściej ruszają się Brytowie.
Obrazek

Rzymianie próbują kontratakować:
Obrazek

Obrazek
... i dostają bęcki ...
Obrazek

Niestety, joker wypadł i zakończył pierwszy etap. Dwóch obywateli zdołało ujść z życiem...
Obrazek

Kolejne obywatelskie roty w ordynku ubiegają za Tamizę. Walki trwają na wzgórzach na północ od forum. Ciężko przez gardło to przechodzi, ale Rzymianie zbierają cięgi. Walet trefl umożliwia graczowi od Brytów obrócenie jednego żetonu obywatelskiego - albo jest tam "London rebel", albo obywatelska tłuszcza. Z mieszkańca wychodzi rebel.
Obrazek

Co z tego jednak, kiedy pojawia się Królowa Kier i szósty obywatel przenika ponad Tamizą, jeszcze w drugim etapie! Rzymianie wygrywają, gracz Brytów dziękuje i wraca do domu. Kiedy już wrócił, Rzymianin sprawdził erratę do tej gry i okazało się, że procedura walki wygląda zupełnie inaczej... Lepiej aby Bryt się o tym nie dowiedział, bo z Londynu nawet znaczek nie zostanie.

Szybka gra o strefach kontroli i wpływie terenu na walkę.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”