W piątek po przyjeździe na Pola Chwały rozegrałem z leliwą bitwę Tremithoussia 1191, historyczne szczegóły może zdradzi Wam leliwa, ja jedynie napiszę, że wcieliłem się w Izaaka Komnena, samozwańczego cesarza Cypru, natomiast leliwa w Ryszarda Lwie Serce. Zagraliśmy w hipotetyczny scenariusz, który był bardziej wyrównany niż historyczny, w którym siły Izaaka nie mają ponoć większych szans.
Relacja zdjęciowa pod adresem:
https://picasaweb.google.com/1098984171 ... oussia1191
Mając teoretycznie słabsze siły (przynajmniej jakościowo) postanowiłem nie oddawać inicjatywy lelwie. Zaatakowałem na moim lewym skrzydle, wspierając ten atak siłami centrum, natomiast moje prawe skrzydło rzuciłem do głębokiego obejścia sił przeciwnika, co chyba zaskoczyło leliwę, który musiał zadecydować, gdzie rzucić swoje główne siły. W końcu zdecydował się je rozdzielić, osłaniając sztandar piechotą i rzucając swoje najlepsze jednostki na moje centrum. W czasie, gdy leliwa rozbijał moje centrum, udało mi się zdobyć sztandar Ryszarda. Bitwa zakończyła się tym, że moje lewe skrzydło rozbiło prawe skrzydło sił leliwy, a następnie samo zostało rozbite w kontrataku przez najlepsze siły krzyżowców, moje centrum po ciężkich batach jakoś się pozbierało, a moje prawe skrzydło, które zdobyło sztandar zostało częściowo odparte. Bitwa zakończyła się remisem (na punkty).
Kilka słów o wrażeniach z rozgrywki. System, nazwijmy go konkurencyjnym do MoI, wydał mi się trochę mozolny. Dużo przeganiania się z „prawej na lewą” z czego niewiele czasami wynikało. Jak na 7 etapów i po około 15 jednostek na stronę, graliśmy chyba 4-5 godzin. Poza tym uproszczone przepisy (które wbrew pozorom wcale nie są takie proste) powodowały niekiedy śmieszne, czy może nawet absurdalne sytuacje. Najbardziej zaskoczyło mnie, że atak (ale nie szarża) na tyły prawego skrzydła mojej kawalerii z centrum zakończyła się porażką, ale niestety moją. Po tej rozgrywce chyba bardziej podoba mi się system MoI, aczkolwiek czuję wielki niedosyt, ponieważ mieliśmy jeszcze rozegrać jakiś jeden scenariusz, w którym byłyby szarże i starcia rycerstwa z prawdziwego zdarzenia. Jedno musze przyznać systemowi, gra prawie do końca trzymała w niepewności, szala zwycięstwa przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. No i jeszcze te żetony....
Mam nadzieję leliwa, że będziesz chciał ze mną na jakimś konwencie rozegrać jakiś większy scenariusz.