Wielokrotnie głosiłem tą tezę przy OChS, ale jakoś nie udało mi się przekonać współgraczy. Już zaczynałem myśleć, że to może ja mam błędne pojęcie o strategii.zamiast na najsilniejszego (co było najbardziej logiczne)
Onward Christian Soldiers (GMT)
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Grę uważam za rewelacyjną. Głównie ze względu na odkrywczy system aktywacji wodzów oraz klimat. Jest jeszcze coś, co ma kapitalne znaczenie - jak dotąd każda rozgrywka jest inna i nie widać, by w dającej się przewidzieć przyszłości gra się "ograła" pod względem tego, co się dzieje na planszy. Przeszliśmy już dość długi etap poznawania zasad i możemy śmiało rzucać się w wir wydarzeń.
Co do nierównowagi frakcji - to prawda. Gra lepiej chodzi na dwóch, trzech lub czterech graczy. Sprawdzone i potwierdzone. Nie ma takiego balansu, jaki jest np. w Niderlandzkiej Rewolucji. Co prawda można się jakoś dogadywać, ale to trochę na siłę.
Moja ocena jest ugruntowana i pozostaje b. wysoka. 9/10.
Co do nierównowagi frakcji - to prawda. Gra lepiej chodzi na dwóch, trzech lub czterech graczy. Sprawdzone i potwierdzone. Nie ma takiego balansu, jaki jest np. w Niderlandzkiej Rewolucji. Co prawda można się jakoś dogadywać, ale to trochę na siłę.
Moja ocena jest ugruntowana i pozostaje b. wysoka. 9/10.
Muss ich sterben, will ich fallen
- Hudson
- Sous-lieutenant
- Posty: 497
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:49
- Lokalizacja: Warszawa
Czyli nie potrzeba kompletu siedmiu graczy, aby czerpać maksymalną przyjemność z gry? Bardzo mnie to cieszyAndreas von Breslau pisze: Co do nierównowagi frakcji - to prawda. Gra lepiej chodzi na dwóch, trzech lub czterech graczy. Sprawdzone i potwierdzone. Nie ma takiego balansu, jaki jest np. w Niderlandzkiej Rewolucji. Co prawda można się jakoś dogadywać, ale to trochę na siłę.
Moja ocena jest ugruntowana i pozostaje b. wysoka. 9/10.
ps. na BGG gra nie ma jeszcze 30 ocen wymaganych do zaistnienia w rankingu. Zapraszam do oceniania, to nic nie kosztuje
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
-
- Censor
- Posty: 6598
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 180 times
Gra jest bardzo fajna, czego nie zmienił nawet fakt, że graliśmy tak trochę nie do końca zgodnie z regułami zwłaszcza w odniesieniu do atrycji - ale nic to. W końcu była to rozgrywka testowa, przygotowana w cokolwiek improwizowany sposób, ale nie przeszkodziło nam to w dobrej zabawie.
W każdym razie z obu gier wynika całkiem jednoznacznie, że bez zdobycia Antiochii Krzyżowcy mogą mieć bardzo ciężko, a nawet w ogóle mogą stracić wszelkie szanse na wygraną. Co prawda nawet zdobycie Antiochii nie oznacza jeszcze automatycznie sukcesu, niemniej klucz do drzwi Świętego Miasta znajduje się w Antiochii.
Muzułmanie maja swoją specyfikę, co prawda ich wodzowie do wspaniałych nie należą, za to mają bardzo ważna cechę - raz na etap każda frakcja (a jest ich trzy muzułmańskie) może dokonać rekrutacji nowych wojsk, nie licząc Eventów z posiłkami. To przy odrobinie szczęścia pozwala na wystawienie całkiem sporych sił polowych, zdolnych do poszarpania armii krzyżowych tudzież nawet do zwinięcia oblężeń kluczowych miejsc. Z kolei Krzyżowcy dzięki lepszej jakości wojska mają zdecydowanie większe szanse w bitwach.
Ale generalnie nie jest im łatwo - każdy punkt straty jest nie do odrobienia, dlatego nawet z pozoru niegroźny Harassment (walka podjazdowa) może bardzo boleć.
Do tego w I Krucjacie (tylko to graliśmy) kapitalny jest system aktywacji wodzów i przygotowania do tego: otóż na początku etapu dla każdej frakcji losowany jest żeton wskazujący liczbę punktów, za ile można kupić karty aktywacji wodzów. Kupione dla każdej frakcji karty aktywacji dokłada się do kart specjalnych wydarzeń (aktywacja floty Krzyżowej, aktywacja Ormian, losowanie Eventu), tasuje i tworzy talię. Aktywowany jest ten wódz, którego kartę wyciągnięto, po czym kolejna kartę ciągnie gracz, z którego frakcji był ostatnio aktywowany wódz. W pierwszej akcji pierwszego etapu obowiązkowo rusza się jako pierwszy jeden z wodzów Krzyżowców, a w kolejnych etapach gracze rzucają kośćmi.
Czyli w danym etapie nigdy do końca nie wiadomo, kto i ile razy może się ruszyć...
Mi się osobiście bardzo spodobała ta gra. Krzyżowcy mają ciężko, ale da się wygrać. Z kolei Muzułmanie też nie stoją na straconych pozycjach.
W każdym razie z obu gier wynika całkiem jednoznacznie, że bez zdobycia Antiochii Krzyżowcy mogą mieć bardzo ciężko, a nawet w ogóle mogą stracić wszelkie szanse na wygraną. Co prawda nawet zdobycie Antiochii nie oznacza jeszcze automatycznie sukcesu, niemniej klucz do drzwi Świętego Miasta znajduje się w Antiochii.
Muzułmanie maja swoją specyfikę, co prawda ich wodzowie do wspaniałych nie należą, za to mają bardzo ważna cechę - raz na etap każda frakcja (a jest ich trzy muzułmańskie) może dokonać rekrutacji nowych wojsk, nie licząc Eventów z posiłkami. To przy odrobinie szczęścia pozwala na wystawienie całkiem sporych sił polowych, zdolnych do poszarpania armii krzyżowych tudzież nawet do zwinięcia oblężeń kluczowych miejsc. Z kolei Krzyżowcy dzięki lepszej jakości wojska mają zdecydowanie większe szanse w bitwach.
Ale generalnie nie jest im łatwo - każdy punkt straty jest nie do odrobienia, dlatego nawet z pozoru niegroźny Harassment (walka podjazdowa) może bardzo boleć.
Do tego w I Krucjacie (tylko to graliśmy) kapitalny jest system aktywacji wodzów i przygotowania do tego: otóż na początku etapu dla każdej frakcji losowany jest żeton wskazujący liczbę punktów, za ile można kupić karty aktywacji wodzów. Kupione dla każdej frakcji karty aktywacji dokłada się do kart specjalnych wydarzeń (aktywacja floty Krzyżowej, aktywacja Ormian, losowanie Eventu), tasuje i tworzy talię. Aktywowany jest ten wódz, którego kartę wyciągnięto, po czym kolejna kartę ciągnie gracz, z którego frakcji był ostatnio aktywowany wódz. W pierwszej akcji pierwszego etapu obowiązkowo rusza się jako pierwszy jeden z wodzów Krzyżowców, a w kolejnych etapach gracze rzucają kośćmi.
Czyli w danym etapie nigdy do końca nie wiadomo, kto i ile razy może się ruszyć...
Mi się osobiście bardzo spodobała ta gra. Krzyżowcy mają ciężko, ale da się wygrać. Z kolei Muzułmanie też nie stoją na straconych pozycjach.
- Aldarus
- Chef de bataillon
- Posty: 1021
- Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
- Lokalizacja: Warszawa - Bielany
- Been thanked: 12 times
Nic to. Czego nie pamiętasz to zmyśl. I pamiętaj - historię piszą zwycięzcy, więc się nie przejmujBjorn pisze:Niestety, nie uda mi się dziś zamieścić raportu. Spróbuję jutro. Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu (ostatnio mi go brakuje) i dzięki temu będzie lepszy...
Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Dołączam się do czekających na relację, mam nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej...
Ostatnio zmieniony wtorek, 1 lutego 2011, 16:10 przez Strategos, łącznie zmieniany 1 raz.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa