Perikles

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Perikles

Post autor: dezerter »

Ateńczycy! Czy chcecie posłuchać o naszej wielkiej wojnie ze Spartą, toczonej według zasad napisanych przez barbarzyńcę o dziwnym przezwisku Wallace, z odległej, zimnej i mglistej pólnocnej wyspy? Jeśli zbierze się choćby kilku z was, a wieczór nie będzie zbyt wietrzny, uraczę was opowieścią- i to niejedną. Bo temat jest tego wart!
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Ja dezerterze ostatnio chodzę spac niemal z kurami, ale kiedy ranne wstają zorze z chęcią poczytam :wink:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

W związku z delikatnym odzewem przedstawiam swoje impresje.
Czym „Perikles” Wallace’a nie jest – na pewno nie jest symulacją historyczną ani militarną.
Natomiast na pewno jest udanym połączeniem planowania strategicznego, subtelnej dyplomacji i brutalnych rozwiązań militarnych.
Gra przebiega następująco:
Przed każdym etapem (są maksymalnie trzy, ale gra może się skończyć już po pierwszym...) gracze już wiedzą, jakie będą mieli wstępne możliwości zdobywania wpływów w sześciu greckich miastach i o co będą się bili – siedem wielkich żetonów (albo małych grubych kart) leży i czeka. Żetony te opisują, które z miast będzie atakowane oraz ile punktów zwycięstwa otrzyma gracz, który bitwę wygra lub się przed atakiem obroni.
Problemy zaczynają się już na początku – gdzie się usadowić z władzą, którą armię kontrolować, jakie zawrzeć przelotne sojusze. Czy zdobyć dwa punkty wpływów w Atenach, czy jeden w Sparcie i przeprowadzić zamach np. w Argos, a może jeden w Tebach i wysunąć swojego kandydata w Koryncie? Kolejność wysuwania kandydatów też jest ważna, bo przy równym poparciu wygrywa ten, kto zgłosił się jako pierwszy...
Po wyborach nowi władcy sadowią się na demokratycznych tronach. Jeśli któremuś z graczy nie udało się „załapać” na tron – co przy pięciu graczach nie jest takie rzadkie – bierze sobie Persów.
Potem problemem jest najbardziej efektywne wykorzystanie wojsk. Wysyła się po kilka oddziałów to tu, to tam, a inni nie wiedzą, jaka siła poszła w dane miejsce – dopóki nie spotkają się z nią oko w oko. A armie są różne. Sparta jest potęgą lądową, Ateny morską, reszta to różne stopnie pośrednie.
Trzeba bardzo, ale to bardzo uważać – jeśli pozwoli się innemu graczowi na obronę swojego miasta, gracz ten staje się sojusznikiem i nie można go już atakować! Przykład – jeśli Argos podłączy się do jakiejkolwiek obrony po stronie Sparty, w tym etapie atak Spartan na Argos nie jest możliwy. Podobna zasada obowiązuje przy podłączaniu się do ataku. Tak więc należy bardzo uważnie dobierać sojuszników i dlatego też za każdym razem trzeba pytać, czy władca miasta zgadza się na podejrzanie chętnego obrońcę lub czy główny agresor zgodzi się na obecność przy swoim boku sojusznika, który potem niewinnie zapyta, jakim prawem wkracza się na jego ziemie...
Poza tym najważniejsza jest druga faza bitwy, ponieważ to ona decyduje o zdobyciu punktów zwycięstwa. Najsilniejsza flota wysłana pod jakieś miasto nic nie zwojuje, jeśli zabraknie tam atakujących hoplitów.
A jeśli nikt nie zaatakuje? Cóż, bitwy nie było, nikt nie dostaje punktów zwycięstwa... a jeśli przypadkiem pojawił się jakiś zabłąkany oddział obrońców, wdzięczni obywatele uhonorują ich zwiększonymi wpływami.
Jedno jest pewne – nie można tu sobie pozwolić na chwilę nieuwagi podczas zdobywania wpływów i planowania walk.
Przy bitwie liczą się kostki – ale także i stosunek sił, przy przewadze 3:1 wygrana jest dość pewna, ale bogini Tyche tylko czeka na okazję...
Ważna sprawa na koniec – punkty zwycięstwa pochodzą z trzech źródeł : wygranych bitew, pomników wystawionych władcom przez wdzięcznych obywateli oraz wpływów w miastach na koniec gry.
A koniec gry może nastąpić po pierwszym lub drugim etapie, jeśli Ateny lub Sparta przegrają cztery bitwy... dochodzi wówczas przykra niespodzianka w postaci braku punktów za władanie danym miastem. Bo jakże tu liczyć na pomniki, gdy wszystko spalone i zrabowane?

A oto krótka relacja z bardzo krótkiej rozgrywki.
Na polach bitewnych pojawiło się aż sześć żetonów ateńskich oraz jeden spartański, na dobitkę z garnizonem... Wybór był prosty – albo wszyscy się rzucają na Ateny, albo ktoś jednak będzie ich bronił, licząc na zdobycze w pozostałych dwóch etapach.
Gracze zdobyli władzę w następujących miastach, podałem też PZ za władanie
Agathos – w Atenach i Argos ( w Atenach dzięki karcie Peryklesa) – 11 PZ
Brazidas – w Sparcie – 5 PZ
Kokinos – w Koryncie i Megarze – 15 PZ
Demitologos – w Tebach (dzięki karcie Alkibiadesa i przerzuceniu wpływów z Argos do Teb) – 7 PZ
Eleukas – cóż, zabrakło zwolenników, pozostali tylko Persowie... zero PZ (na początku)

Brazidas wykorzystał to, że Sparta wskazuje gracza rozpoczynającego działania wojenne i wysłał jako pierwszy swoje wojska lądowe w dwie lokalizacje z wyłącznie lądowymi bitwami. Pozostali gracze rzucili się na Ateny, pozostawiając w spokoju garnizon spartański na Melos. Nawet Persowie próbowali coś urwać dla siebie, chociaż powinni chyba wesprzeć Ateny...
Sparta wygrała pod Platejami i w Attyce. Nikt nie atakował Melos, więc poparcie dla Sparty wzrosło tam o 2 – i to tylko dzięki jednemu oddziałowi hoplitów...
Korynt i Megara wygrały pod Akarnanią i Potidają.
Teby wysłały całą swoją armię lądową pod Naupaktos, Ateny nie dały rady – pięć klęsk, miasto spalone „do gołej skały” i zero PZ za władanie w Atenach!
Persowie szturmowali Amfipolis, ale tu akurat nie pomogła nawet karta perskiej floty i Ateny się obroniły.

Oto końcowy rozkład PZ:
Agathos – 6 za władzę w Argos, zero za Ateny, 9 za wpływy na planszy i 6 za udaną obronę w jednej bitwie – razem 21
Brazidas – 5 za władzę w Sparcie, 18 za wpływy na planszy, 8 za dwie wygrane bitwy, razem 31
Kokinos – 15 za władzę w miastach (tak, Korynt jest niezły...), 9 za wpływy na planszy, 8 za wygrane bitwy – razem 32 – WYGRAŁ!
Demitologos – 7 za władzę w Tebach, 14 za wpływy na planszy, 4 za bitwę, razem 25
Eleukas – zero za władzę, 16 za wpływy, zero za bitwy – tylko 16 ( jeszcze raz powtórzę – powinien wesprzeć Ateny, władca Aten chyba by przyjął taką dziwną pomoc z otwartymi ramionami – nawet, jeśli Pers byłby głównym obrońcą)
I na tym koniec.
Radzę zagrać.
Warto.
Awatar użytkownika
Jasz
Général de Brigade
Posty: 2146
Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jasz »

podoba mi się ta gra
gdzie w to można zagrać?
Awatar użytkownika
Aldarus
Chef de bataillon
Posty: 1021
Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
Lokalizacja: Warszawa - Bielany
Been thanked: 12 times

Post autor: Aldarus »

Ma ją dezerter i szuka chętnych do gry na najbliższy piątek.
Ja generalnie nie lubię gier składających się z 3 etapów, ale w ostatni piątek opowiadał o niej z takim przekonaniem, że pewnie się kiedyś skuszę :)
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

dezerter chętnych nie znalazł, więc sobie poszedł...
Biorąc pod uwagę, że być może uda się w to zagrać kiedyś, gdzieś w okolicach Smolnej, podaję poniżej kilka dalszych impresji.
Gracz kontrolujący Ateny rozpoczyna rozrzucanie wpływów w następnym etapie oraz jako pierwszy może zaproponowac wybranego przez siebie kandydata w jednym z miast, gdzie jeszcze zostało nieobsadzone miejsce na listach wyborczych (listy nie za długie, bo tylko dwie pozycje, ale zawsze jest wybór, nie?)
Stąd też warto się starać o władzę w Atenach, gdyż umożliwia to czesto przejęcie władzy w innych miastach.
A Sparta, zapytacie? No cóż, władca Sparty wskazuje gracza, który jako pierwszy wysyła swoje wojska. Biorąc pod uwagę, że w jednym ruchu molżna wysłać dwa oddziały plus dwa dodatkowo kosztem wpływów, "Spartanin" może wysłać swoje wojska (lub innego kontrolowanego przez siebie miasta w aż cztery lokalizacje, stając się tam głównym atakującym. A to daje szansę na zgarnięcie najbardziej łakomych kąsków. Gdy takich kąsków nie ma, wystarczy wskazać jako rozpoczynającego gracza po swojej lewej stronie i mieć możliwość wysłania wojsk na końcu, gdy już wszystko wiadomo...
Korynt warto mieć, bo daje dużo punktów, armia tebańska też jest niezłą.
Jest w czym wybierać.
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

z uporem będę od czasu do czasu ogłaszał kolejne impresje. Gra pnie się w górę na BGG, jeszcze troszeczkę i może przeskoczy powyżej 250?
To nie jest prosta gra... a zapowiadało się tak niewinnie.
Przykład?
Mamy drugi etap, środkowa faza zagrywania wpływów. Patrzymy na to, gdzie będą się toczyły bitwy, jakie dotychczas zostały zagrane kafelki z wpływami i jakie są wyłożone, ze szczególnym uwzględnieniem kafelków z kandydatami i zamachowcami. Zwracamy uwagę na to, w jakich miastach poszczególni gracze nie będą mogli już zagrywać wpływów - bo już zagrali w tym etapie! Patrzymy, kto gdzie władał dotychczas, jakie ma obecnie wpływyw w poszczególnych miastach, jakie straty poniosły armie tych miast i ile te miasta są jeszcze warte po ewentualnie przegranych bitwach. Warto także zerknąć na ewentualne tajemnicze kafelki specjalne pozostające w gestii graczy oraz te już zagrane. Koniecznie też trzeba pamiętać o tym, że władca Aten rozpocznie wysuwanie kandydatów na jeszcze wolne miejsca na listach wyborczych, a Spartanin wskaże kolejność rozmieszczania wojsk.
To chyba prawie wszystko... chociaż mam wrażenie, że poominąłem coś niezmiernie ważnego.. acha, czy mam dziś szczęście w rzutach kostkami?
Awatar użytkownika
Aldarus
Chef de bataillon
Posty: 1021
Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
Lokalizacja: Warszawa - Bielany
Been thanked: 12 times

Post autor: Aldarus »

Słyszałem, że graliście, więc Dezerterze czekamy na krótki aar.
Na marginesie - będziesz w ten piątek ? Jakbyś był, a jeszcze pamiętał o koszulkach dla mnie, to kto wie czy bym się nie skusił na partyjkę :wink:
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

Odpowiadam Aldarusowi - o koszulkach pamiętam, ale w ten najbliższy piątek ( 2 marca) raczej nie będę, chyba, że pomyślniejsze wiatry powieją.
AAR z ostatniej rozgrywki:
potwierdziła się siła Koryntu jako miejsca do władania. Nawet uszkodzony lekko Korynt jest wart 7 VP, czyli dwie kadencje na tronie korynckim dają 14 PZ. A trzeba by wygrać ze cztery bitwy, żeby tyle nastukać.
Czyli albo zdobywamy władzę w Koryncie, albo go młócimy? Niby proste, ale tyle innych rzeczy się dzieje...
Na przykład, wydawałoby się, że można sobie w łepetynie ułozyć minitabelkę - w jakim mieście w danym etapie chciałbym władać, a w jakim nie. Jest jednak i druga warstwa - dotycząca najgroźniejszych konkurentów: gdzie nie powinni zdobyć władzy, a gdzie przydałoby się, by władzę im wciśnięto na siłę. Tak i mmnie się przydarzyło, gdy godząc się już na Persów nagle dostałem tron słabiutkiej Megary albo gdy wrobiono mnie we władanie Spartą, gdy nie miałem tam zaplecza politycznego do większej mobilizacji, a groziły aż cztery ataki na spartańskie posiadłości.
Gratulacje dla przeciwników!
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Tak i mmnie się przydarzyło, gdy godząc się już na Persów nagle dostałem tron słabiutkiej Megary
Mnie w pierwszym etapie zazdośni konkurenci w Argos wrobili, mimo,że od początku celowałem w Persów.
Ale potem było już zgodnie z planem. W drugim etapie Korynt (punkty) i Sparta (armia), a w trzecim znów Korynt i jakieś coś mniejszego na doczepkę. Także nawet przy niezbyt udanych rzutach w bitwach i wsparciu najgroźniejszego wroga przez dwóch satelitów osiągnąłem zakładane powodzenie.
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

A oto kolejne, gorące wieści z greckich pól bitewnych.
Tematem wiodącym będą tym razem sprawy bardziej techniczne, co nie znaczy, że mniej ciekawe.
Podczas ostatniego spotkania na Smolnej udało nam się zagrać dwa razy. Pierwsza rozgrywka pięcioosobowa trwała od 18 do 20.30, druga czteroosobowa od 20.45 do 22.30. Wniosek: nawet z rozbudowaną dyplomacją, namysłem strategicznym i pogaduszkami na boku gra trwa od dwóch do trzech godzin, co jest bardzo dobrym wynikiem ( i zgodnym z informacją na pudełku, co przy tak kompleksowych grach bywa rzadkością...)
Dyplomacji było co niemiara. Dogadywano się, kto kogo wysunie w wyborach, kto gdzie zaatakuje i z czyim wsparciem, a czego atakować nie warto – ku rozpaczy przygotowanego do obrony gracza.
Było też dość krwawo, bo zamachowcy siali spustoszenie wśród kandydatów na najwyższe stanowiska w miastach – państwach oraz wśród szeregowych członków stronnictw. Trafiały się całe serie mordów mord politycznych – we mnie trafiło pod rząd kilka sztyletów, potem kolega wyrównał ten smutny rekord.
Po raz kolejny udowodniona została demokratyczna potęga wpływów ateńskich – dzięki takiej, a nie innej kolejności wysuwania kandydatów np. w Koryncie doszło do wyborczego zwarcia stronnictwa białego z jednym głosem wspierającym ze stronnictwem czerwonym z brakiem głosów – podczas gdy patrzący wilkiem na siebie liczni stronnicy pomarańczowych i czarnych stali nieco zmieszani z boku.
Po raz kolejny udowodniono także siłę Sparty jako wskazującej kolejność rozmieszczania wojsk, ale w połączeniu z fazą wyborczą. Przykład: kontrolowałem Spartę i mogłem jako pierwszy zaatakować dwie smakowite lokalizacje. Tylko był mały problem – podczas fazy wyborczej nie postarałem się o żaden „kafelek” z dwoma głosami, który by uprawniał do rozpoczęcia fazy wojennej. Musiałem więc wskazać na innego gracza, który skwapliwie to wykorzystał.
Potwierdziła się tez stara prawda, że nie tylko siła armii jest ważna, ale i obywatelski duch bojowy. Cóż z tego, że kilka razy jeden gracz miał pod swoim dowództwem zjednoczone armie kilku miast ( w tym Aten i Sparty...). Poparcie w miastach było zbyt małe dla wysłania w pole dodatkowych armii, hoplici ateńscy i spartańscy byli tylko widzami jatek, które sobie urządzali inni.
Teraz o bitwach. Tabelka walki jest dobrze skonstruowana. Były kontrowersje co do pomieszania konwencji – pomiędzy stosunkiem sił 1:1 a 2:1 autor wsadził różnicę sił +2. To się sprawdza! Wyników bitew można oczekiwać, ale bez pewności. Widzieliśmy starcia, gdy trzy tysiące Koryntyjczyków wygrało z sześcioma tysiącami Spartan, widzieliśmy też jak garstka Spartan po zagraniu karty Brazydasa dokopała wojskom wielkiej koalicji ateńsko – persko – koryncko – megaryjskiej (albo coś koło tego).
Jako perełkę można potraktować interwencję perskiej floty podczas bitwy, która zupełnie ( i pozornie...) nie obchodziła gracza kontrolującego Persów, a pewne zwycięstwo zamieniła w zaskakującą porażkę.
Na zakończenie – w dwóch rozgrywkach końcowe wartości punktowe uzyskane przez graczy były dość zbliżone – od około czterdziestu do około pięćdziesięciu pkt. Gra jest więc zrównoważona – ale gracze mogą tym zachwiać, gdy rozpalone umysły błyskają nad planszą, płonąc żądzą zwycięstwa w jakiejś ładnej bitwie albo żądzą odwetu za jakieś wybitnie „subtelne acz dotkliwe” zagranie przeciwnika.
Dziękuję graczom! Do następnego razu!
Awatar użytkownika
Aldarus
Chef de bataillon
Posty: 1021
Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
Lokalizacja: Warszawa - Bielany
Been thanked: 12 times

Post autor: Aldarus »

Prawdziwa przyjemność czytać takie aar. Prawie jakby się grało :wink:
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

Spiesżę donieść, Ateńczycy, o kolejnej rozgrywce w grę przywołującą pamięć naszego ukochanego wodza, Peryklesa. Z Aten i Sparty prawie same zgliszcza zostały... Musze wspomnieć o tym, jak my, greccy politycy, we wszelkich sporach zaprawieni i śladami po poprzednich kłotniach poznaczeni, ze zdumieniem słuchaliśmy odgłosów wielkiego sporu między dwoma perskimi satrapami. Rzeczywiście, było się o co spierać, bo też każdy z nich co innego i gdzie indziej na naszej wojnie chciał skorzystać. Działania wojenne na dobre pół (godziny?roku?) ustały, a my oczy ku niebu wznosząc, dziękowaliśmy Aresowi, że wrogowie nasi do zgody dojść nie mogą - tylko czemu spór ów tak długo trwał i tak był głośny - nie wiemy. A całą wojnę wygrał nieco zaskoczony ród, pomarańczę w swym godle mający. Wszystkiemu winne były moje dwa posągi z białego marmuru w Tebach, które widać powodem były, iż w ostatnim roku wojny wszyscy na mnie się rzucili, a Tyche - bogini przewrotna, nie pozwoliła moim kostkom na dobre się dla mnie przewrócić. Chociaz przyznać musze, iż innym rodom takoż mało sprzyjała.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Satrapowie Raleenus i Comediantus przeprowadzili jedynie ożywioną dyskusję. Ogólnie owoce z tego mogły być większe, ale mogło i pójść gorzej. Czuję, że gdybymy zwrócili oręż przeciwko Tebom dałoby to większy efekt. Tyche akurat też mnie zawiodła przy rzutach na te bitwy.

Ogólnie gra ciekawa, podobała mi się. Tylko z historią powiedzmy sobie szczerze ma luźny związek. Ale klimat jak najbardziej.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
dezerter
Sergent
Posty: 134
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 09:26

Post autor: dezerter »

O tak, zwrócenie oręża przeciw Tebom dałoby większą wygraną temu rodowi, który i tak wygrał... ale skoro miała to być rozgrywka "wszyscy przeciw Tebom" - trudno... aczkolwiek do tej pory pamiętam ten dreszczyk emocji, gdy niespodziewanie stałem się władcą Sparty w wyniku knowań perskich - mi to co prawda niewiele dało, ale za to ile zamieszania!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”