Sword of Rome + dodatek kartagiński
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Darth ma niestety rację, Rzym trzeba bić od początku. Niestety nie rozumiał tego Grek, który już w pierwszym etapie zawarł z nim sojusz co niejako „ustawiło” całą grę. W takiej sytuacji Rzym przy biernej postawie Gallów w dwóch bitwach rozbił Etrusko-Samnitów w wyniku czego uzyskał dwa nowe miasta (jedno na polu PZ). Miasta te miał prawie przez całą grę. Etrusko-Samnici nie byli w stanie odbić tych pól, gdyż Rzym do maksimum wykorzystał swoje możliwości militarne i centralne położenie państwa. Ponadto w pewnej chwili Gallowie uznali, że Grecy (słusznie) i Etrusko-Samnici (niesłusznie) stanowią zbyt wielkie zagrożenie. Gallowie weszli w sojusz z Rzymem w myśl, którego sami mieli zaatakować Etrusko-Samnitów a Rzym Greków. Niestety wiarołomny Rzym nie dotrzymał umowy (skupił się na rozwoju swego państwa). Natomiast Gallowie pomimo etruskich ostrzeżeń by nie zaczynać awantury rozpoczęli wojnę z siłami etrusko-galijskimi skutkiem czego była utrata przez nich dwóch PZ. W tym czasie Grecy właściwie skupiali się na walkach z Kartaginą, staczając tylko kilka potyczek na granicy z Rzymem. W takiej sytuacji Rzym dość spokojnie budował swoją potęgę aż do ostatniego etapu kiedy… Gall i Grek zorientowali się, że Rzym może wygrać (Etrusko-Samnici wtedy nie liczyli się w grze). Grek wspólnie z Gallem tak skupili się na atakowaniu Rzymu, że nie zauważyli że Kartagina i Etrusko-Samnici wyruszyli ze swych siedzib. Kartagina pobiła Greków a Etrusko-Samnici pobuszowali na tyłach Gallów. Rzym wygrał dzięki temu, że jego miasta (prawie wszystkie oblężone) wytrzymały ataki galijsko-grecko-samnickie (m.in. było ciekawie gdy Grecy przejmowali oblężenie Rzymu od Gallów). Wojny rzymsko-grecko-gallijskie bardzo wyczerpały te strony, ale mimo to Etrusko-Samnitom by wygrać zabrakło trochę czasu.
Darth lekcja była naprawdę ciekawa. ;D Czekam na następne...
Darth lekcja była naprawdę ciekawa. ;D Czekam na następne...
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
-
- Censor
- Posty: 6598
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 180 times
Wiesz, zasada "bić Rzym od początku" może i jest słuszna, ale to rodzi też problem braku równowagi - bo jak Rzym jest zbyt słaby, to może nie być w stanie powstrzymać "tego trzeciego" ;D
Grek wyłożył się IMHO tm, że zapomniał o Kartaginie i trochę za bardzo poszalał z wodzami - nawystawiał ich mnóstwo, a potem połowę musiał odesłać, bo nie mógł ich opłacić. Do tego jeszcze nieoczekwiany zgon Pyrrusa w sytuacji, gdy został tylko Dionizjusz na Sycylii cokolwiek sparaliżowało możliwości aktywnego działania Greków.
Posłanie na Rzym obu silnych armii to było proszenie się o kłopoty, jeżeli nie obstawiło się miast garnizonami, bo klęska rodziła groźbę buntu - a Grek dostał baty dwukrotnie, tracąc obie armie w całości.
Poza tym Rzym oprócz sojuszu z Grekami miał jeszcze dobry układ w pierwszym etapie, bo Etrusk zapomniał zabrać swoje wojska z zagrożonego pola, a Rzym miał wtedy na ręku kampanię - to jest okazja, której nie wykorzystanie jest grzechem ciężkim :> .
To pole, na którym stali Etruskowie, to dobre miejsce do przejęcia i zbudowania miasta, bo próbując je odebrać Etrusk naraża się na powtórzenie "manewru kleszczowego" - co też i nastąpiło :> - a wystarczy trzymać 1 jednostkę w takiej kolonii, żeby nie można jej było odebrać w wyniku bitwy, tylko konieczne było regularne oblężenie.
Za to mocno mnie sieknęły Rewolty Plebejuszy - w sumie na jakieś 7 punktów siły (dobra armia...) :/ - gdyby nie to, pewnie byłoby jeszcze ciekawiej :>
Grek wyłożył się IMHO tm, że zapomniał o Kartaginie i trochę za bardzo poszalał z wodzami - nawystawiał ich mnóstwo, a potem połowę musiał odesłać, bo nie mógł ich opłacić. Do tego jeszcze nieoczekwiany zgon Pyrrusa w sytuacji, gdy został tylko Dionizjusz na Sycylii cokolwiek sparaliżowało możliwości aktywnego działania Greków.
Posłanie na Rzym obu silnych armii to było proszenie się o kłopoty, jeżeli nie obstawiło się miast garnizonami, bo klęska rodziła groźbę buntu - a Grek dostał baty dwukrotnie, tracąc obie armie w całości.
Poza tym Rzym oprócz sojuszu z Grekami miał jeszcze dobry układ w pierwszym etapie, bo Etrusk zapomniał zabrać swoje wojska z zagrożonego pola, a Rzym miał wtedy na ręku kampanię - to jest okazja, której nie wykorzystanie jest grzechem ciężkim :> .
To pole, na którym stali Etruskowie, to dobre miejsce do przejęcia i zbudowania miasta, bo próbując je odebrać Etrusk naraża się na powtórzenie "manewru kleszczowego" - co też i nastąpiło :> - a wystarczy trzymać 1 jednostkę w takiej kolonii, żeby nie można jej było odebrać w wyniku bitwy, tylko konieczne było regularne oblężenie.
Za to mocno mnie sieknęły Rewolty Plebejuszy - w sumie na jakieś 7 punktów siły (dobra armia...) :/ - gdyby nie to, pewnie byłoby jeszcze ciekawiej :>
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Ależ oczywiście masz rację, Rzymu nie należy pobić, ale bić. Bić by nie wyrósł, ale bić umiarkowanie by nadal stanowił zagrożenie dla innych. Wiem, że to ideał, ale chyba trzeba do niego dążyć.Darth Stalin pisze:Wiesz, zasada "bić Rzym od początku" może i jest słuszna, ale to rodzi też problem braku równowagi - bo jak Rzym jest zbyt słaby, to może nie być w stanie powstrzymać "tego trzeciego" ;D
nieoczekiwany ale….. spowodowany ręką rzymskiego szpiega :>Darth Stalin pisze: Do tego jeszcze nieoczekwiany zgon Pyrrusa
….., które być może zakończyłoby się sukcesem gdyby nie odsiecz, która zjawiała się bardzo szybko (centralne położenia państwa rzymskiego + Via Appia = sukces).Darth Stalin pisze:wystarczy trzymać 1 jednostkę w takiej kolonii, żeby nie można jej było odebrać w wyniku bitwy, tylko konieczne było regularne oblężenie.
Nie zapominaj też o utraconych 6 supportach z kart. Tylko w ten sposób Etrusko-Samnici byli w stanie szkodzić Rzymowi.Darth Stalin pisze: Za to mocno mnie sieknęły Rewolty Plebejuszy - w sumie na jakieś 7 punktów siły (dobra armia...) :/ - gdyby nie to, pewnie byłoby jeszcze ciekawiej :>
Duże znaczenie w grze miało też niezdecydowanie Galla, który często nie wiedział co robić. :crazy: Miałem wrażenie, że oczekiwał, że pozostali wykończą się w walkach a on wkroczy, ze świeżymi siłami i wygra.
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
-
- Censor
- Posty: 6598
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 180 times
Raczej epirockiego patrioty, który nie chciał uczestniczyć w zamorskim awanturnictwie swojego władcy ;DDżenesh pisze:nieoczekiwany ale….. spowodowany ręką rzymskiego szpiega
Do tego dobrze mieć dobrych wodzów, co u Rzymian jest mocno losowe; fakt, że Via Appia to swoją drogą bardzo użyteczne narzędzie (i do tego jeszcze Mury Serwiańskie zabezpieczające Rzym)gdyby nie odsiecz, która zjawiała się bardzo szybko (centralne położenia państwa rzymskiego + Via Appia = sukces).
Fakt, to bolało. Na westalki nic poradzić nie można, ale Wielką Rewoltę Latynów czasem jest szansa skontrować Porażką pod Trifanum (kiedyś miałem taka jedną sytuację).Nie zapominaj też o utraconych 6 supportach z kart. Tylko w ten sposób Etrusko-Samnici byli w stanie szkodzić Rzymowi.
Zabolały rewolty plebejuszy, bo najwyraźniej Etrusk tak ustawił kolejność w etapie, żeby móc samemu ją zagrać i umożliwić zagranie takze Grekowi, gdyby ja miał (a miał...) - Prawa Licyniusza i Sekstusa pojawiły się dopiero potem :/
Dobre wrażenie odniosłeś. Tak zwykle graja Galowie - trochę połupią tu i tam, kogoś napadną i też złupią, zdobędą miasto i również je złupią... do tego muszą uważać, bo mają w sumie tylko jednego dobrego wodza Brennusa 1-3 i trzech lipnych mniejszych wodzów 1-1, a za Alpami cały czas czają się hordy konkurencji... przy złych układach i jednej poważnej porażce tracą połowę możliwości rekrutacyjnych i muszą się napracowac, żeby je odzyskać. Do tego to pole plemienne Venetów - sprzymierzeńców Rzymu - wcale im życia nie ułatwia.Duże znaczenie w grze miało też niezdecydowanie Galla, który często nie wiedział co robić. Miałem wrażenie, że oczekiwał, że pozostali wykończą się w walkach a on wkroczy, ze świeżymi siłami i wygra.
Z dziką rozkoszą.Dżenesh pisze:Może coś bliżej wyjaśnisz na czym ona polega?WP pisze:Co do Wolsków należy pamiętać o tzw. "płockiej Zasadzie Wolsków".
Zasada Wolsków:
"Wolskowie uczestniczący w bitwie tracą zawsze tylko jedną jednostkę (nieważne przy tym jaka jest siła Wolsków ani jaka jest siła ich przeciwników)."
P.S.
Powyższa zasada powstała podczas pewnej rozgrywki, w której grałem Rzymem.
si vis pacem, para bellum
-
- Censor
- Posty: 6598
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 180 times
...w której to grze Wolskowie bili Rzymian, Samnitów a nawet Greków pod Pyrrusem - w jednej z bitew (bodaj pod Kapuą, gdzie powędrowali Wolskowie) ich armia została zaatakowana przez Pyrrusa, który wygrał bitwę* jedynie dzięki swoim modyfikatorom za walkę, przy czym sam nie miał strat, za to Wolskowie - jak zwykle - stracili jedną jednostkę.
* - jeżeli czegoś nei pokręciłem - nie dam głowy, że to Wolskowie nie wygrali... ;D
Pyrrus był tak zdegustowany, że zaraz potem wypił kielich cykuty i odszedł z tego niewdzięcznego padołu... ;D
A Wolskowie utrzymali się bodaj do 8 etapu, mając pod bronią średnio ok. 8 PS...
* - jeżeli czegoś nei pokręciłem - nie dam głowy, że to Wolskowie nie wygrali... ;D
Pyrrus był tak zdegustowany, że zaraz potem wypił kielich cykuty i odszedł z tego niewdzięcznego padołu... ;D
A Wolskowie utrzymali się bodaj do 8 etapu, mając pod bronią średnio ok. 8 PS...