Conquest of Paradise (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Wczoraj udało nam się zagrać na czterech (poza mną grali Czmielon, Micelius i Xardas). Gra pokazała zupełnie inne, zaskakujące dla mnie oblicze. Akurat tak się złożyło, że niedaleko mnie "wylądował" Xardas, któremu bardzo marnie poszły odkrycia geograficzne, podczas gdy mi wręcz rewelacyjnie, bo trafiłem na wyspę aż z 4 miejscami na założenie wiosek (czyli lepiej nie można), i to już na samym początku. Przygotowałem się więc i zacząłem ją zasiedlać. Niestety, jak to w życiu bywa, nic nie przychodzi bez walki. I wkrótce zaczęła się walka, bezpardonowa, długa i krwawa. Ale stawka była wysoka i nie bardzo było jak z tego wybrnąć. W wyniku tej pierwotnej wojny na trzech dużych położonych koło siebie wyspach (dwóch naszych macierzystych i tej wielkiej wylosowanej) oraz jeszcze jednej małej wiele wiosek zostało zniszczonych, a ludność mocno przetrzebiona. Jednak obie strony nie ustawały w mobilizowaniu nowych band wojowników i budowie kanu wojennych. Wreszcie wyczerpany Xardas zaproponował, że odda mi dużą wyspę z jedną wioską, co wraz z moją macierzystą w pełni mnie satysfakcjonowało, tym bardziej, że byłem całkowicie wyczerpany. Ruszyłem już na objęcie owej wyspy, gdzie była tylko jedna wioska, a więc skromne siły lokalnych wojowników, co wobec 2 band moich wojowników i 2 albo 3 kanu wojennych dawało, wydawać by się mogło, pewność, że nie może się nie udać. Okazało się, że nic z tego. Wyspa obroniła się (5 nieudanych rzutów pod rząd, z których każdy przy prawdopodobieństwie 50% wystarczał by uzyskać zwycięstwo), a flota mego pechowego plemienia musiała się wynosić jak niepyszna. Ostatecznie więc pokój zawarliśmy, ale wyspa została przy Xardasie, a mój biedny lud musiał się pogodzić z rolą drugoplanowego polinezyjskiego mocarstwa. Nad szczegółowym przebiegiem wojny nie będę się rozwodził, chociaż byłoby o czym pisać.

Tymczasem dwa pozostałe mocarstwa, chociaż miały wyjściowo nieco mniejsze zasoby rozwijały się w zasadzie pokojowo, rozdzielone rzędem atoli. Później zaczęły się zmagania między nimi, do których włączył się Xardas, posiadający co prawda liczną armię (po zdobyciu dwóch wysp "czwórkowych" miał rozwinięty "przemysł"), ale nieposiadający kart, których nasi bardziej pokojowi koledzy zdołali nagromadzić, przybliżając się w ten sposób do zwycięstwa. Na tym etapie gry nie straciłem jeszcze wszelkich szans na zwycięstwo, bowiem jak na ironię... odkryłem wcześniej jeszcze jedną dużą wyspę (trójkową), której jednak nie zdołałem zasiedlić, i teraz po mozolnym odbudowaniu sił miałem nadzieję się na niej jeszcze rozwinąć. Jednak los naszego prymitywnego świata rozstrzygnął się gdzie indziej. Czmielon, który od pewnego momentu prowadził, nazbierał sporo kart. Dzięki bonusowi do walki udało mu się odeprzeć rajdy Miceliusa, jednocześnie wcześniej osłabiając nieco jego imperium. Z kolei Miceliusowi, a później Xardasowi nie powiódł się atak na macierzystą wyspę Czmielona (jednym razem wskutek zagrania przez tego ostatniego karty przerywającej atak), co pozwoliło temu ostatniemu zwyciężyć.

Tyle pokrótce o tej trzymającej w napięciu rozgrywce, oczywiście z mojej perspektywy. Inni niech piszą za siebie :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Silver »

Kiedyś chciałem kupić tą grę.
Czy walki w grze mają decydujące znaczenie?
Ciekawie jak się je pokrótce rozstrzyga?
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Walki mają duże znaczenie jeśli rozgrywają się na dużej wyspie, którą wskutek przegranej obrońca traci, bo wtedy traci dużo wiosek, dających mu punkty do rozbudowy. Niestety potrafią być mocno losowe. Jedyne czym można pewnie sobie pomóc są karty, ale te pozyskuje się zwykle w późniejszej fazie rozgrywki i ich dobór też jest losowy.

Rozstrzyga się tak, że atakujący rzuca kostką K6:

1 - atakujący wyeliminowany
2, 3 - atakujący spanikowany
4, 5 - obrońca spanikowany
6 - atakujący wyeliminowany

Efekt dotyczy jednej jednostki za każdym razem i rzuca się do skutku, aż wszystkie jednostki jednej ze stron zostaną wyeliminowane albo spanikowane. Gracz dysponujący jednostkami wybiera, które jednostki panikują, a które są eliminowane.

Pokonany ucieka z wyspy, tyloma jednostkami ile ma łodzi (kanu wojennych i transportowych - jedna jednostka mieści się na jednej kanu). Pozostałe jednostki lądowe (wojowników), które nie mogą się załadować na łodzie, giną.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Strategos »

Silver pisze:Kiedyś chciałem kupić tą grę.
Uprzejmie informuję, że gra od czasu do czasu pojawia się na rynku wtórnym (posiadam egzemplarz zakupiony "na pniu" od Comandante po tym jak zaprezentował ją w "Klubie Manhattan") i jest moduł Vassala :).
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
killy9999
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: wtorek, 20 listopada 2012, 12:17
Lokalizacja: Łódź

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: killy9999 »

Strategos pisze:
Silver pisze:Kiedyś chciałem kupić tą grę.
Uprzejmie informuję, że gra od czasu do czasu pojawia się na rynku wtórnym (posiadam egzemplarz zakupiony "na pniu" od Comandante po tym jak zaprezentował ją w "Klubie Manhattan") i jest moduł Vassala :).
A ja uprzejmie informuję, że GMT ma w planach dodruk w ramach P500: http://www.gmtgames.com/p-443-conquest- ... nd-ed.aspx
adi2
Adjudant-Major
Posty: 337
Rejestracja: piątek, 5 lipca 2013, 21:10

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: adi2 »

Kupilem :D . Dupa jasiu z tym P500; Sukcesorzy leza tam kupe czasu i GMT nie wie kiedy znowu wypusci ich.
Chętnie zagram online (Vassal itp.). Moje filmiki z gier PC kampanii mp(Europa Universalis 2):

http://youtu.be/mkga5VM5aY0
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Ostatnio udało nam się zagrać na trzech. Poza mną w rozgrywce uczestniczyli Czmielon i Petru Rares. Gra upłynęła tym razem pod znakiem niemal zupełnie pokojowej rywalizacji między trzema rozwijającymi się imperiami, które szły niemal łeb w łeb. Sprzyjały temu licznie pojawiające się na planszy nowe wyspy, i to często dość sporych rozmiarów. Pierwsze z nich ujawniły się dość szybko, zapewniając naszym prymitywnym imperiom już na starcie wystarczającą ilość przestrzeni życiowej. W sumie zanim doszło do decydującej konfrontacji odkryliśmy niemal całe połacie Oceanu (pozostały tylko 3 czy 4 kafelki wysp/archipelagów do wykorzystania). Rywalizacja pojawiła się, gdy dało się odczuć, że rozgrywka zbliża się do końca i trzeba oglądać się na przeciwników i zbierać punkty. Przejściowo najwięcej miałem ich ja, do tego na samym końcu odkryłem daleko na tyłach dużą wyspę do zasiedlenia. Petru Rares też miał jeszcze jedną dużą wyspę, do tego rozpoczął podbój terytoriów zamieszkanych, posuwając się w stronę Australii. Odciągnęło to jego sił zbrojne od metropolii, która sąsiadowała z moją, ale tylko na chwilę. Czmielon był w nieco słabszej sytuacji od nas, ale minimalnie. Znajdował się na uboczu, więc liczył, że w chwili gdy się wykrwawimy, on zbierze owoce. W przeciwieństwie do nas, jak to zazwyczaj robi, zainwestował też w karty specjalne.

Działania wojenne zaczęły się od uderzenia wojowników Petru Raresa na moją małą wyspę (z jedną wioską) położoną w centrum. Niedługo potem nastąpił odwet. Ponieważ Petru prowadził, Czmielon skłaniał się chwilowo do wsparcia mnie w walce z hegemonem. Ostatecznie, jak to nieraz bywa, ważne okazało się ukształtowanie wysp kontrolowanych przez imperia. Wyglądało ono w ten sposób, że Czmielon nie do końca miał jak zaatakować Petru, jednocześnie ja byłem dla niego także zagrożeniem. Ważna okazała się kolejność ruchów w ostatnich turach i wartości posiadanych kart (tajne dla graczy, z wyjątkiem kart już zagranych). Petru, mając dobre obsadzoną wyspę macierzystą, wykonywał ruch po mnie, mógł więc najpierw przeczekać mój ewentualny atak (a później zaatakować mnie). Nie zaatakowałem. Potem okazało się, że Czmielon miał za daleko do przeprowadzenia ataku, być może byłby w stanie przepędzić Petru z jednej świeżo zasiedlonej wyspy, ale nie był już w stanie odwrócić punktacji.

Tak więc zwyciężył Petru Rares, który był wśród nas debiutantem. Tym większe gratulacje dla niego! W tym przypadku nie można też powiedzieć, by o zwycięstwie przesądziły zdarzenia losowe.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Relacja z rozgrywki na Portalu Strategie (klub Agresor, 25.07.2014):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Wilk
Alférez de Navío
Posty: 541
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 2 times

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Wilk »

Raz, lata temu w to grałem, pamiętam, że wszystko szło dobrze, póki ktoś nie zaatakował mnie niczym perfidny Albion, depcząc nieformalne przymierza, po czym poniosłem klęskę. :D
Ale gra bardzo mi wtedy przypadła do gustu.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Jak pisałem w podsumowaniu, moim zdaniem rozgrywka wydobyła co najlepsze z tej gry. Nie zawsze ona chodzi tak super, ale to już zależy od kilku czynników. Na pewno też od graczy, którzy muszą dobrze pilnować przeciwników i równowagi sił.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Leyas »

Co do samej gry to bardzo interesująca i egzotyczna tematyka.
W zasadzie z tej relacji jedna rzecz mi się rzuciła w oczy jeśli chodzi o wykonanie gry. Mianowicie kolory poszczególnych graczy mogłyby się między sobą bardziej różnić. Są jakieś takie blade i przez to bardzo podobne (może prócz brązowego) co trochę może być mylące i na zdjęciach trzeba się mocno przypatrywać.
Bardzo fajna relacja Ryśku - zresztą jak zawsze ;)
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Co do kolorków, zauważyłem problem po tym jak zastosowałem opcję "Auto Contrast" w Photoshopie, żeby zrobić zdjęcia trochę bardziej wyraźne, to mi żółty w jednym wypadku przerobiło na żółto-zielony, tak że jak bym w opisie wspominał o żółtym i czytający zacząłby oglądać zdjęcie, to trudno by mu było zidentyfikować żetony, tym bardziej, że w grze jest też plemię z zielonymi żetonami. W realu przy dobrym oświetleniu powiedziałbym, że dla mnie nie problem, ale faktycznie mogli dobrać trochę inne kolory. Domyślam się, że te, które są, miały być "polinezyjskie".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Vandal
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: czwartek, 6 marca 2014, 16:01
Lokalizacja: Warszawa

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Vandal »

I z radością udało mi się dołączyć do posiadaczy nowiutkiej kopii. :)
Tylko 40€ na Essen.

Generalnie na targach nie było nic wargamingowego z nowości, ale na mniejszych halach były stoiska gdzie było sporo używek/folii do przejrzenia w dobrych cenach.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Neoberger »

Raleen - dzięki za ukazywanie walorów tej gry bo jest świetna, ale przez temat niedoceniona.
A propos uwag o losowości. Niby walki losowe? To prawda. Ale co oni mieli tam Sztab Generalny, oddziały logistyki i wszystko to co pozwala myśleć, że się zapanowało nad chaosem pola walki? :-)
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Conquest of Paradise (GMT)

Post autor: Raleen »

Berger, ja patrzę z punktu widzenia gracza, który traktuje grę także jako rozgrywkę intelektualną. Jak zbyt dużo zależy od losu, a nie ma zbyt wielu mechanizmów uaktywniających "myślenie", to nie jest dobrze. Nie twierdzę oczywiście, że tak jest w tej grze...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”