Warriors of God (MMP)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Dżenesh
Colonel en second
Posty: 1271
Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
Lokalizacja: Płock
Has thanked: 3 times
Been thanked: 18 times

Post autor: Dżenesh »

Tak masz rację. Właśnie dziś się dowiedziałem, że źle graliśmy z Joanną. Ale to dopiero pierwsza gra była i zapoznawaliśmy się z nią. Podejrzewam następnym razem pójdzie mi lepiej.
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Recenzja gry ostatecznie wylądowała na stronie i została wzbogacona o ładne (mam nadzieję) obrazki:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119

Zaktualizowałem także wcześniejsze linki.
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 lutego 2011, 22:05 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
maciunia
Porucznik
Posty: 715
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 16:00
Lokalizacja: WWY
Kontakt:

Post autor: maciunia »

Rozegrałem wczoraj pierwszą partię w WofG, gra mnie urzekła :shock:
Jednak nie wiem czy dobrze zagraliśmy punktowanie za prowincje, może ktoś mnie oświeci.
W 4 Fazie określamy status prowincji (controled/uncontroled), ale czy dowódcy pojawiający się w Fazie 9 mogą zmienić ten status? Chdzi tu głównie o pojawiania się w macierzystych, okupowanych przez wroga prowincjach.
Graliśmy, że mogą, ale później doczytałem iż na takim wchodzącym w kontrolowanej przez wroga prowincji kładzie się żeton Agresor i to zasiało u mnie wątpliwości.
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To znaczy, zaraz jak pojawisz się wodzem w prowincji macierzystej, to nie przejmujesz nad nią kontroli, tylko musisz odstać jedną turę i dopiero wtedy. Analogicznie jak z innymi prowincjami.
maciunia pisze:Rozegrałem wczoraj pierwszą partię w WofG, gra mnie urzekła :shock:
Właśnie, grafika i ogólnie klimat - gra ma w sobie to coś :) . Mimo, że historycznie, powiedzmy sobie, możnaby jej wiele zarzucić.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
maciunia
Porucznik
Posty: 715
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 16:00
Lokalizacja: WWY
Kontakt:

Post autor: maciunia »

Nie tyle chodziło mi o to czy ten "pojawiąjący" przejmuje kontrolę, tylko o to czy nie powoduje on że jest ona ucontroled, a "okupant" nie ma za nią ostatecznie pezetów. W naszej rozgrywce zdobyłem B. de Guesclinem Anglię (położony okrągły żeton), ale co turę, w 9 Fazie jakiś podły Angol się tam odradzał. W ostateczności prowincja przez 30 lat była uncontroled i traciłem 9 PZ. Dobrze, czy źle graliśmy?
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Samo pojawienie się wodza nie zdejmuje kontroli. Źle graliście.

A z du Guesclinem to się niestety zdarza. Tzn. Anglik powinien wcześniej wypracować sobie odpowiednią przewagę, tak żeby du Guesclin zdążył zemrzeć zanim dojdzie do Anglii, albo należy starać się go wiązać słabszymi wodzami. Czasami to jedyne rozwiązanie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
maciunia
Porucznik
Posty: 715
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 16:00
Lokalizacja: WWY
Kontakt:

Post autor: maciunia »

Dzięki za odpowiedź.
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Post autor: gocho »

Rewelacyjna gra. Może tylko poziom losowości zbliża graczy do zawału serca ;) Czasami wymiera cały sztab dowódczy i po prostu nie ma kim walczyć.

Rozegrałem dwie gry. Miewam pecha zarządzając obronę w twierdzy. Pech trapi do tego stopnia że nie zarządzam obrony nawet gdy przegram tylko jak przeciwnik rzuci 6. Jeśli Francuz nie obroni się w twierdzy to często przewaga Anglików jest/staje się miażdżąca (wg mnie).

Z drugiej strony Anglicy do tej pory zawsze tracili Edwarda III w pierwszej turze.
Wniosek z losowości taki, że każda gra jest inna. W pewnych momentach jedna strona może w zasadzie tylko się bronić ze względu na słabość dowódców i szczupłość zasobów. Po turze czy dwóch sytuacja może się zmienić diametralnie na korzyść przegrywającego.

Wydaje się też że Francuzi mogą mieć większe szansę gdy dużo razy w grze będzie mała liczba impulsów (ktoś ma takie spostrzeżenia?), Anglicy w tym wypadku nie zdążą się rozpędzić ze swoimi lepszymi wodzami.

Mam dwie wątpliwości:

Czy Francuz na pewno może rekrutować longbowmenów gdy zajmie Walię lub Anglię?

Spokoju nie daje mi też zdanie ze strony 15 instrukcji:
You may have notice by now that the sequence of phases from raising and deploying troops through placing leaders and disposing of troops can result in one player taking control of troops raised or deployed by his opponent. If you manage to do this, make sure to taunt your opponent mercilessly.

To znaczy, że jednak może przejąć czyjeś posiłki? Grałem, że nie można tego robić.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez gocho, łącznie zmieniany 1 raz.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

gocho pisze:Rewelacyjna gra. Może tylko poziom losowości zbliża graczy do zawału serca ;) Czasami wymiera cały sztab dowódczy i po prostu nie ma kim walczyć.
Często sztuka polega na tym, żeby wiedzieć, kiedy się wycofać :) . Albo po prostu nie wdawać się w bitwy nie rokujące szans.
gocho pisze:Z drugiej strony Anglicy do tej pory zawsze tracili Edwarda III w pierwszej turze.
Wniosek z losowości taki, że każda gra jest inna. W pewnych momentach jedna strona może w zasadzie tylko się bronić ze względu na słabość dowódców i szczupłość zasobów. Po turze czy dwóch sytuacja może się zmienić diametralnie na korzyść przegrywającego.
Dokładnie tak, balans musi się zmieniać, bo gra sama w sobie nie jest zbyt trudna, więc na początku jedna strona przeważa, potem druga może się odegrać, potem znowu zmiana itd.

Co do przejmowania cudzych uzupełnień - jak najbardziej jest to możliwe. Wspominałem o tym już w recenzji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Post autor: gocho »

Dzięki za odpowiedź. Właśnie sobie odświeżyłem Twoją recenzję, więc po tej lekturze wszystko jasne. Troszkę tylko to ww. przeze mnie zdanie było dla mnie nie zrozumiałe
i co dziwne nie było takiej informacji czcionką zasad, a dodatkowych wyjaśnień.

Raleenie pragnę pogratulować recenzji. Jest świetna.
Po tylu cennych uwagach i spostrzeżeniach historycznych aż by się prosiło abyś zrobił własną wersję tego tytułu :) Plansza, dowódcy, nowe zasady jednostek specjalnych i więcej polityki. A może gra dla 3-4 osób, gdzie trzecia i czwarta wspierałyby dążenia pobocznych królestw i księstw. Rozmarzyłem się :)

Ja ze swej strony polecam, by w razie możliwości grać cubikami, zamiast żetonami(czerwonymi i niebieskimi i innymi odcieniami dla oddziałów specjalnych) co by łatwiej było rozeznać się na mapie. Tu ukłon w stronę Umpapy.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

gocho pisze:Po tylu cennych uwagach i spostrzeżeniach historycznych aż by się prosiło abyś zrobił własną wersję tego tytułu :) Plansza, dowódcy, nowe zasady jednostek specjalnych i więcej polityki. A może gra dla 3-4 osób, gdzie trzecia i czwarta wspierałyby dążenia pobocznych królestw i księstw. Rozmarzyłem się :)
No tak, pomysłów to i ja miałem wiele, tylko z wydawaniem gier w naszym kraju wiadomo jak to bywa ;) . Ale nie chcę tutaj rozwijać tematu.

W tej grze pewnie trochę by można pozmieniać, ale ona raczej jest tak zaprojektowana, że za dużo się nie da, bez zwichnięcia całości. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Post autor: gocho »

Jestem po czwartej rozgrywce. Pierwszy raz udało się zwyciężyć Francuzom, ale tylko 9 pkt.
Pierwsze 3 rozgrywki wygrali Anglicy, w tym dwa razy przez nokaut (przed czasem), a jeden raz ponad 20 pkt. Joanna D'arc pojawia się na tyle późno, że nie była w stanie odwrócić losów wojny.
Mam wrażenie, że nieco lepszą sytuację w tej grze mają Anglicy. Francuzi mogą de facto przegrać w pierwszej lub drugiej turze, gdy stracą wpływ w Paryżu, a zyska go Anglik. Jeśli przy tym nie wyjdą Francuzom rzuty na wpływy, gdzie indziej to w zasadzie można oddać partie (brak uzupełnień oddziałów).

Aby zwiększyć nieco szansę Francji zdecydowałem się w IV grze na to, że rozpoczęła grę z wpływem w Orleanie.
Muszę rozegrać więcej partii, bo widzę że strona francuska musi być lepiej pokierowana - wymaga nieco więcej od gracza. Jestem ciekaw jakichś statystyk odnośnie ilości zwycięstw Francuzów i Anglików.

Jeszcze spostrzeżenie co do mapy. Krainy: Owernia, Limousin i Poitou są chyba najmniej obleganymi w grze. Stanowią coś w rodzaju osłony dla Andegawenii, Burbonii i Berry przed zakusami od strony Akwitanii.

Ciekawym uzupełnieniem wrażeń z tej gry jest artykuł Raleena odnośnie losowości w grach wojennych.
Mamy tutaj bardzo dużo rzutów kostką, przy czym są rzuty o różnym wpływie dla przebiegu rozgrywki:
rzuty na obleganie twierdz, śmierć dowódców, rzuty w bitwie i rzuty na zyskanie wpływu w krainach. Rzuty dotyczące oblegania Paryża, śmierci wybitnych wodzów (np. Guesclin'a) wydają się z tej perspektywy bardzo znaczące.

Jeszcze co do rzutów doprowadzających do rozpaczy: zdarzyło mi się podczas walk Joanny D'arc z którymś z wodzów angielskich, że w ciągu 7 tur walki strona angielska 4 razy wyrzuciła jedno oczko przed rundą walki. Kości zdecydowały że wiedźma trafiła na stos.
Ostatnio zmieniony piątek, 4 lutego 2011, 09:43 przez gocho, łącznie zmieniany 1 raz.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
maciunia
Porucznik
Posty: 715
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 16:00
Lokalizacja: WWY
Kontakt:

Post autor: maciunia »

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jednak łatwiej Anglikom, ale jest to bardzo mylące. Z dwójki doświadczonych graczy wygra raczej ten dowodzący Francją - tak wynika z moich rocznych doświadczeń z tą grą. Francuzowi łatwiej przejmować kontrolę oraz walczyć dwugwiazdkowymi wodzami. I stety bądź niestety, ale duża część uroku tej gry leży właśnie w turlaniu ;)
Ostatnio zmieniony sobota, 5 lutego 2011, 11:24 przez maciunia, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Co do szans, uważam, że są wyrównane, dużo więcej niż od rzutów kostką zależy dużo częściej od tego jak długo poszczególni dobrzy wodzowie utrzymają się w grze (to też ostatecznie rzuty). Zgadzam się z maciunią, że Francuzami można dużo zwojować, ale jak Czarny Książę dłużej pozostanie w grze, albo później Henrykiem II jak uda się poszaleć, także opanowanie Burgundii daje spore możliwości - Anglicy też mają spore możliwości.
gocho pisze:Jeszcze spostrzeżenie co do mapy. Krainy: Owernia, Limousin i Poitou są chyba najmniej obleganymi w grze. Stanowią coś w rodzaju osłony dla Andegawenii, Burbonii i Berry przed zakusami od strony Akwitanii.

Tak bywa, taka jest mechanika tej gry, że całej planszy się nie wykorzystuje. Także południowa część bywa martwa.
gocho pisze:Ciekawym uzupełnieniem wrażeń z tej gry jest artykuł Raleena odnośnie losowości w grach wojennych.
Mamy tutaj bardzo dużo rzutów kostką, przy czym są rzuty o różnym wpływie dla przebiegu rozgrywki:
rzuty na obleganie twierdz, śmierć dowódców, rzuty w bitwie i rzuty na zyskanie wpływu w krainach. Rzuty dotyczące oblegania Paryża, śmierci wybitnych wodzów (np. Guesclin'a) wydają się z tej perspektywy bardzo znaczące.
Trzeba stwarzać sobie odpowiednią przewagę. Jednak przy większej liczbie rzutów prawdopodobieństwo najczęściej rozstrzyga. Często jeszcze jest tak, że jak ktoś wytworzy sobie pewną przewagę, to potem przy walkach też jest w stanie dorzucić sobie trochę więcej wojsk i czasami to przechyla szalę. Ale oczywiście, gra jest z lekkich, aż takiej wielkiej filozofii nie ma.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Warriors of God (MMP)

Post autor: Raleen »

Właśnie miałem okazję odświeżyć sobie grę z maciunią. Bój był zacięty i wyjątkowo wyrównany. Grając Francją udało mi się zwyciężyć zaledwie jednym punktem. Jeden ruch wykonany inaczej w ostatnim etapie i wynik końcowy byłby inny.

Wyłoniła się pewna rozbieżność co do interpretacji zasad o zdobywaniu kontroli nad prowincjami, które wcześniej były kontrolowane przez stronę przeciwną. Maciunia i zdaje się także niektórzy inni koledzy grają tak, że po utracie kontroli przez gracza nad daną prowincją, od razu w tej samej turze przystępują do procedury jej przejmowania. Ciekaw jestem Waszych opinii, zwłaszcza grywających w tą grę. Pogrzebiemy zapewne w FAQu tak czy inaczej.

Natomiast po tym wyjątkowo zaciętym boju moje wrażenia są takie, że przy wyrównanej grze jest mniej bitew. Zazwyczaj obie strony są w stanie dość dobrze wykalkulować sobie gdzie opłaca się im atakować, a gdzie unikać starcia. Wyniki bitew są też bardziej z góry przesądzone. Daje się też po części zauważyć wpływ takiej interpretacji jak wyżej opisana na to, że jest ciut mniej dynamiczna, tzn. jest dużo oblężeń, bo gracze kontrolują większe połacie kraju, żeby zdobyć nowe prowincje często trzeba sięgać do oblężenia. Tutaj muszę się z kolei trochę uderzyć w pierś, bo kiedyś w recenzji narzekałem na to, że na początku gry gracze w większości nie kontrolują swoich królestw, co jest sprzeczne z prawdą historyczną. Moje wrażenia z ostatniej naszej rozgrywki przynajmniej od strony grywalnościowej rehabilitują trochę to rozwiązanie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”