Re: Sekigahara: The Unification of Japan (GMT)
: niedziela, 18 grudnia 2016, 11:18
Parę dni temu rozegraliśmy z Magnumem rewanż w Sekigaharę. Tym razem to ja wcieliłem się w Tokugawę, Magnum przejął Ishidę.
Początek był dość podobny jak ostatnio. Tokugawa ruszył do centrum mapy oblegać zamek Sanady. Trochę to trwało zanim się udało (chyba do końca 2 tury). W tym czasie Ishida nie spał - zaskoczył mnie energicznymi działaniami Uesugi, którzy pobili Date i wyparli ich ze swojej stolicy. Atakował również na zachodzie - spore siły wkroczyły w okolice Fukushimy, gdzie stacjonowała niewielka armia tego klanu z "diabłami". Jednak tutaj to Fukushima o włos byli górą, bo jak się okazało sporo kart na ręce Ishidy stanowili Uesugi i pomimo silnej armii nie był w stanie jej uruchomić. Na pewno ułatwiło mi to sprawę, w razie klęski droga do zachodnich zamków Tokugawy stanęłaby otworem.
Ja zmagałem się z niedoborem kart Maeda. Klan w zasadzie pozostawał niewykorzystany, mimo że stanowił dużą siłę na mapie. Blokował tylko północną drogę. Fukushima w zasadzie całkowicie się wykrwawili, bici bezlitośnie przez Ishidę. Zdobycie zamku Sanady poprawiło moją sytuację, teraz Tokugawa przejął inicjatywę. Ruszył z armią na zachód dołączając do Maedy i resztek Fukushimy. Na wschodzie Date wzięli krwawy odwet na Uesugi odbierając im zamek Aizu. Uesugi wycofali się na południe i przejęli Edo, zagrażając południowym zamkom. Jednak stwierdziłem, że nie będę ich specjalnie prześladował, bo jak przewidywałem, większość kart tego klanu już się wyczerpała w talii.
Ishida gromadził siły do generalnej konfrontacji, zmobilizował klan Mori na północy. W końcu doszło do starcia na zachodzie: 7 vs 7 bloczków. Zaskakująco dla mnie bitwa miała przebieg jednostronny - Ishida nie wystawił ani jednej karty, stracił 4 bloczki przy zerowych stratach Tokugawy. Duże straty udało się zadać dzięki kumulacji broni palnej Maedy i Tokugawy.
Od tego momentu Tokugawa zaczął polować na Ishidę (nie zostało już dużo złotych bloczków na zachodzie). Podzielił armię - tron oblegał Gifu, a strzelcy i wódz Maedy ścigali niedobitki. Jak się okazało Ishida był na północy mobilizując Morich. Ruszył do kontrataku atakując 3-bloczkową armię Maedy, jednak w kluczowym momencie Ukita zdradził i zwycięstwo przerodziło się w klęskę. Ishida zginął, Tokugawa triumfował.
Gra skończyła się w połowie toru tur. Do końca trudno było przewidzieć kto wygra. Mimo wszystko uważam, że Tokugawa ma może o 10% łatwiej, Ishida musi się borykać z rozdzieleniem sił i mobilizowaniem Morich. Karta lojalności zadziałała tylko raz, ale w kluczowym momencie, powodując klęskę i śmierć Ishidy. Poza tym albo zawodziły, albo wykorzystywaliśmy je w licytacjach do objęcia inicjatywy (za każdym razem granie jako pierwszy i dla mnie i dla Magnuma było kluczowe).
Gra naprawdę super. Mimo pewnych oczywistych strategii rozpoczynających, losowy dobór bloczków i kart czynią rozgrywkę całkowicie nieprzewidywalną - czasem w ciągu jednej tury całkowicie przetasowuje się karty na ręce. Magnum dzięki za grę
Początek był dość podobny jak ostatnio. Tokugawa ruszył do centrum mapy oblegać zamek Sanady. Trochę to trwało zanim się udało (chyba do końca 2 tury). W tym czasie Ishida nie spał - zaskoczył mnie energicznymi działaniami Uesugi, którzy pobili Date i wyparli ich ze swojej stolicy. Atakował również na zachodzie - spore siły wkroczyły w okolice Fukushimy, gdzie stacjonowała niewielka armia tego klanu z "diabłami". Jednak tutaj to Fukushima o włos byli górą, bo jak się okazało sporo kart na ręce Ishidy stanowili Uesugi i pomimo silnej armii nie był w stanie jej uruchomić. Na pewno ułatwiło mi to sprawę, w razie klęski droga do zachodnich zamków Tokugawy stanęłaby otworem.
Ja zmagałem się z niedoborem kart Maeda. Klan w zasadzie pozostawał niewykorzystany, mimo że stanowił dużą siłę na mapie. Blokował tylko północną drogę. Fukushima w zasadzie całkowicie się wykrwawili, bici bezlitośnie przez Ishidę. Zdobycie zamku Sanady poprawiło moją sytuację, teraz Tokugawa przejął inicjatywę. Ruszył z armią na zachód dołączając do Maedy i resztek Fukushimy. Na wschodzie Date wzięli krwawy odwet na Uesugi odbierając im zamek Aizu. Uesugi wycofali się na południe i przejęli Edo, zagrażając południowym zamkom. Jednak stwierdziłem, że nie będę ich specjalnie prześladował, bo jak przewidywałem, większość kart tego klanu już się wyczerpała w talii.
Ishida gromadził siły do generalnej konfrontacji, zmobilizował klan Mori na północy. W końcu doszło do starcia na zachodzie: 7 vs 7 bloczków. Zaskakująco dla mnie bitwa miała przebieg jednostronny - Ishida nie wystawił ani jednej karty, stracił 4 bloczki przy zerowych stratach Tokugawy. Duże straty udało się zadać dzięki kumulacji broni palnej Maedy i Tokugawy.
Od tego momentu Tokugawa zaczął polować na Ishidę (nie zostało już dużo złotych bloczków na zachodzie). Podzielił armię - tron oblegał Gifu, a strzelcy i wódz Maedy ścigali niedobitki. Jak się okazało Ishida był na północy mobilizując Morich. Ruszył do kontrataku atakując 3-bloczkową armię Maedy, jednak w kluczowym momencie Ukita zdradził i zwycięstwo przerodziło się w klęskę. Ishida zginął, Tokugawa triumfował.
Gra skończyła się w połowie toru tur. Do końca trudno było przewidzieć kto wygra. Mimo wszystko uważam, że Tokugawa ma może o 10% łatwiej, Ishida musi się borykać z rozdzieleniem sił i mobilizowaniem Morich. Karta lojalności zadziałała tylko raz, ale w kluczowym momencie, powodując klęskę i śmierć Ishidy. Poza tym albo zawodziły, albo wykorzystywaliśmy je w licytacjach do objęcia inicjatywy (za każdym razem granie jako pierwszy i dla mnie i dla Magnuma było kluczowe).
Gra naprawdę super. Mimo pewnych oczywistych strategii rozpoczynających, losowy dobór bloczków i kart czynią rozgrywkę całkowicie nieprzewidywalną - czasem w ciągu jednej tury całkowicie przetasowuje się karty na ręce. Magnum dzięki za grę