http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
W rzeczywistości po pierwsze jest to historyczne (oddziały piechoty wówczas tworzyły dokładnie dwa szyki, w zalezności od tego, czy chciały prowadzić ogień albo walczyć wręcz (szyk "obronny" w Kircholmie nadawał się tez historycznie rzecz ujmując do walki z piechotą).Szyki występujące w grze mają za zadanie szczegółowo oddać taktykę poszczególnych rodzajów wojsk i ich charakterystyki. Zwykle jednak jest tak, że nie dają one dużego wyboru kilku rodzajów możliwych do przyjęcia sposobów ataku czy obrony, jak jest w ?Waterloo 1815?, mamy co najwyżej do wyboru dwa możliwe sposoby zachowania
Poza tym aż dwa szyki piechoty pozwalają na rózne kombinacje (na mieszanie batalionów z pikinieram,i naprzód i z muszkieterami naprzód).
Jesli chodzi o szyki kawalerii, to sa one oddane rewelacyjnie i tu dopiero otwiera się pole do kombinacyj.
Jedyny minus gry w tym zakresie to możliwość szarżowania przez rajtarów szwedzkich - w 1605 walczyli karakolem, stąd byli rozbijani prze husarię. W 1629 już atakowali w zwartym szyku szarżując, czym sprawiali niemiłą niespodziankę.
W przypadku szarzy husarii na szyk obronny piechota także kończy tragicznie. Biorąc pod uwagę taktykę kawalerii i siłe rażenia ówczesnych muszkietów jest to zgodne z realiami.Szyk strzelecki umożliwia oddanie większej ilości salw i mamy w związku z tym teoretycznie większe szanse trafienia, ale jeśli dojdzie do walki wręcz z kawalerią, mamy o połowę mniejszą siłę niż w szyku obronnym i skończy się to w większości przypadków dla piechoty tragicznie. Podobnie w przypadku szarży husarią czy pancernymi na szwedzką piechotę ? są w zasadzie dwie opcje: albo szarżuje się w szyku uderzeniowym albo w zwartym, ale to drugie wiąże się z większym ryzykiem, bo ten szyk jest bardzo podatny na ostrzał, w przeciwieństwie do uderzeniowego, który jest najmniej podatny.
Dyskusyjna jest nie tylko skuteczność, ale sama praktyczna możliwość prowadzenia ostrzału na takie dystanse. Dla porównania, w epoce napoleońskiej (znane mi bliżej realia) właściwie nie strzelano na więcej jak 150-200 metrów, bo celność broni była na dalsze dystanse znikoma. W praktyce skutecznie strzelano na odległości poniżej 100 metrów. Po drugie, dyskusyjna jest szybkość oddawania salw ? autor zakłada, że oddział zdąży oddać kolejną salwę do szarżującej kawalerii po tym jak wyda ona 2 punkty ruchu, czyli oddajemy pierwszą salwę, kawaleria przebywa 120 metrów (w szarży!) i po tym oddajemy drugą. Jeśli autor zakładał, że w międzyczasie jednostka strzelająca zdąży przeładować broń, to oczywiście jest to nierealistyczne, ze względu na to, że na przeładowanie broni potrzeba było wówczas więcej czasu. Jest też taka możliwość, że autor jako jedną salwę rozumie wykonanie ostrzału przez połowę jednostki ? trudno powiedzieć jak to się ma wówczas do struktur organizacyjnych szwedzkich półregimentów. Wydaje się też, że w takim przypadku łączny ostrzał całego oddziału, czyli wykonanie dwóch salw, powinien dawać większy efekt niż wynikający ze zsumowania efektów ostrzału z dwóch salw. Do tego, jeśli już autor dążył do pełnego realizmu, można się zastanowić jak ukierunkowanie oddziału wpływało na efektywność ostrzału, bo strzelać do linii od boku to nie to samo co od frontu.
Po pierwsze szwedzka i litewska piechota strzelają w grze na 250 metrów (heks to 50 metrów, zasięg muszkietów 5 heksów).
Poza tym szansa na trafienie czegokolwiek jest faktycznie mizerna, choć rzeczywiście na taki dystans nikomu nie śniło sie strzelać z muszkietów.
Po wtóre gra dobrze oddaje szybkostrzelność.
Nie ma tu oczywiście mowy o żadnym ładowaniu muszkietów czy strzelaniu pododdziałami.
Ostrzał w 1605 polegał na wykonywaniu tzw. kontrmarszu (w dwóch wersjach - do przodu i do tyłu).
Kontrmarsz do przodu polegał na wysunięciu sie na 10 kroków pierwszej linii muszkieterów, oddaniu salwy, zrobieniu zwrotu o 180 stopni i wycofaniu na tyły. po oddaniu salwy przez pierwszy szereg taką samą procedurę powtarzał drugi (w tym czasie ostatni ładował broń), trzeci i tak do ostatniego (chyba szóstego).
Kontrmarsz do tyłu różnił się o tyle, że oddział w ten sam sposób posuwał się do tyłu.
Tak więc autor w sposób uproszczony ale prawidłowy oddał prowadzenie ognia przez piechotę w szyku strzeleckim. Co do szyku obronnego to strzelała jedynie bodaj 1/3 muszkieterów, wiec mniejsza liczba salw miałaby oddać słabszą siłę ognia.
Ale w innych grach też często sprawdza się wyniki ostrzału i próbuje poprawić (patrz ostrzał piechoty w Waterloo).Jednak fakt, że ostrzały są wykonywane w trakcie fazy ruchu, a więc są przemieszane z ruchami jednostek, spowodował inny efekt: decyzje o ostrzelaniu tego bądź innego oddziału bądź o kolejnych ruchach są uwarunkowane tym, że znamy już efekty ostrzału wcześniejszych jednostek. W rzeczywistości większość tych ostrzałów była wykonywana mniej więcej w tym samym czasie i dowódca nie miał takich możliwości koordynacji ruchów i ostrzałów poszczególnych jednostek, jakie ma tutaj. Pod tym względem oczywiście lepsze wydają się rozwiązania z innych, często prostszych gier, w których cały ostrzał został wyodrębniony w oddzielną fazę albo jest wykonywany w ramach fazy walki.
Lepszego rozwiązania nie widziałem.Biorąc to pod uwagę trudno uznać, że ?Kircholm 1605? jest ?grą planszową w czasie rzeczywistym?, jak to określił kiedyś jeden z naszych zacnych kolegów recenzentów.
Ustawianie fazy ostrzału po fazie ruchu jest równie nierealistyczne jak owo patrzenie, kto trafił, a kto nie.
To nie jest wada. To dobre oddanie możliwości strzeleckich ówczesnych oddziałów.Wadą tabeli pod kątem ewentualnych modyfikacji jest to, że jest nieliniowa ? w tym sensie, że np. rezultaty efektywne są na 2 i 3, potem na 4 jest ?pudło? i dalej rezultat efektywny jest na 5. Z drugiej strony pokazuje to, że autor włożył dużo pracy w dopasowanie prawdopodobieństwa trafienia do rezultatów w tabeli i był występujących tu zależności w pełni świadom.
Dlaczego tak uważasz?Jest to moim zdaniem sposób walki odbiegający od realiów, bo tak raczej nie szarżowano, ale jeśli gracze inaczej się nie umówią, trudno w trakcie gry go podważać.
Przecież nikt nie walił łbem na oślep, a uderzenie z flanki jest sposobem starym jak świat.
Po pierwsze gdy powstawał Kircholm to raczej pojęcie "systemu" nie było znane - Dragon wydawał gry z najciekawszymi bitwami.Inną ich cechą jest to, że sprawiają one wrażenie jakby napisanych tylko i głównie dla tej jednej bitwy. Trudno je przenieść w realia innych bitew z tej epoki. W ?Kircholmie 1605? na ogół się jednak sprawdzają.
Po drugie zasady gry sprawdzają się bardzo dobrze - obydwie strony grają używając dokładnie odmiennych pomysłów.