Napisał ten, co się zachwyca Wallace'owymi krówkami i siedzącymi figurkami z Carcassone udającymi kawalerięChodziło o grę wojenną, a nie abstrakcyjną układankę.
Unhappy King Charles (GMT)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
W tej chwili nie potrafię potwierdzić ani zaprzeczyć, ale jeżeli to prawda, to pozostaje się tylko cieszyć. To dobrze, jak się pojawia gra, która jest dopracowana "out of the box", bo czasami, jak w przypadku Halls of Montezuma czy Pursuit of Glory, można się pogubić w kolejnych poprawkach i wyjaśnieniach przepisówclown pisze:Zna - WWRTam chyba naprawdę nie ma żadnych luk, pomyłek czy niedopatrzeń. Zna ktoś inną taką grę wojenną?
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
WWR jest pod względem przepisów bardzo klarowna. O abstrakcyjności się nie wypowiadam, bo mi WWR się bardzo podoba. Żona też polubiła. :jupi:
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Pytanie do tych co korzystali z modułu UKC z Wargameroom - czy ten moduł działa? bo ostatnio próbowaliśmy uruchomić go z Pędrakiem i nie dało rady. Wykrzaczał się przy pierwszym save.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
W ostatni piątek miałem okazję zapoznać się grając ze Smerfem Marudą. Gra generalnie zrobiła na mnie dobre, a nawet bardzo dobre wrażenie. Dla nowych graczy z początku może być trudna, bo zawiera sporo szczegółowych rozwiązań w ramach mechaniki card driven, ale z czasem jak się gra, da się zauważyć ich sensowność, widać, że są one przemyślane. Gra charakteryzuje się - przynajmniej takie są moje pierwsze wrażenia - niezbyt wielką ilością bitew. Przy wyraźniejszej przewadze przeciwnika nie warto też walczyć (lepiej rozproszyć swoje siły - przy okazji świetny pomysł autorów z tym rozproszeniem). Piorunujące są efekty decydującego zwycięstwa. Od razu dostaje się dodatkowe karty, które trzeba zagrać. I tutaj można przeciwnika "pojechać" na całego, bo zwycięską armię można potem aktywować po raz kolejny i doprowadzić do jeszcze jednej bitwy. Dość sensownie oddane jest obleganie fortec - trzeba się trochę wysilić aby zdobyć, zwłaszcza większe z nich. Co istotne, efektywność oblężenia nie zależy od ilości wojsk oblegających czy jakości wodzów, jak to bywa w wielu grach card driven. Bardzo sensowne i zmierzające do realizmu są zasady o dezercji i o rekrutowaniu nowych wojsk. Jednego czego mi zabrakło, a co daje się już zauważyć przy pierwszej rozgrywce, to bardziej losowe rozkładanie strat ponoszonych w wyniku dezercji (chociaż jest to podobno w zasadach dodatkowych). Ciekawie zróżnicowano też oddziały na milicję i weteranów. Ogólnie przy wielu aspektach gry, widać, że jest ona dopracowana i autor starał się na ile to możliwe w ramach mechaniki card driven, żeby to co dzieje się na planszy przebiegało w miarę realistycznie (na ile pozwala mechanika card driven, która też ma swoje ograniczenia). Strona estatyczna gry bez zarzutu. Karty mimo, że nie są bardzo zróżnicowane, dają jednak miejscami spore pole manewru. Występują miejscami dość rozbudowane zasady dot. tasowania kart z różnych okresów. Póki co mam niemal wyłącznie pozytywne wrażenia.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Raleen --> gra jest dopracowana naprawdę w szczegółach. Nie ma nic przypadkowego. Karty nie są rozbudowane, ale ma to swój walor i miejsce w grze. Jak angielska herbatka.
Najlepsze są bitwy. Trzeba być wariatem żeby się na nie decydować. Jak już przyciśnie sytuacja to jednak trzeba iść na całość. I to rzadko jest oddane w innych grach polityczno-wojennych czy wojenno-strategicznych. Dowódcy naprawdę do bitwy doprowadzali w ostateczności, przynajmniej w tamtych czasach.
Pamiętaj, że autor pieścił tę grę latami. Jej pierwsza wersja wyszła w 1996 r. i nazywała się The King's War. Jest info na boardgamegeeku.
Pzdr
Najlepsze są bitwy. Trzeba być wariatem żeby się na nie decydować. Jak już przyciśnie sytuacja to jednak trzeba iść na całość. I to rzadko jest oddane w innych grach polityczno-wojennych czy wojenno-strategicznych. Dowódcy naprawdę do bitwy doprowadzali w ostateczności, przynajmniej w tamtych czasach.
Pamiętaj, że autor pieścił tę grę latami. Jej pierwsza wersja wyszła w 1996 r. i nazywała się The King's War. Jest info na boardgamegeeku.
Pzdr
Berger
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Ja to zauważyłem, że jest dopracowana (na ile po jednej rozgrywce można, ale często da się wyczuć). Przyznam, że największe obawy mam co do tego dociągania kart w wyniku wygranych bitew i od razu ich zagrywania, co może powodować efekt lawinowy. Oczywiście, zawsze przeciwnik może rozproszyć armię i w ten sposób uchylić się od walki, ale ten efekt, że pociągnie się dodatkowo dwie karty (przy decisive victory) i w oparciu o to jedzie dalej wzbudził z początku u mnie pewien niepokój.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Grałem dopiero dwa razy i raz z samym sobą i nie zdarzyło mi się decisive victory. Powiem więcej - raz grałem z kumplem i mieliśmy tylko jedną bitwę. Ale nie dogrywaliśmy do końca bo kolega nie czuł gry i się wynudził (pewnie chciał krwi). Stąd może krążenie po polach, trochę oblężeń i dużo polityki
Ogólnie bitwa przy jej mechanice jest strasznym ryzykiem.
Ogólnie bitwa przy jej mechanice jest strasznym ryzykiem.
Berger
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Właśnie - rzut kostką może dużo wpłynąć. Nawet przy bardzo wyrównanych siłach, jak ktoś nie ma szczególnego pecha i oddziałów weteranów, których zawsze szkoda tracić, może jeszcze wchodzić w starcia. Zasady premiują też obrońcę o tyle, że to atakujący pierwszy wykłada kartę do wsparcia walki. I jak wyłoży to wiadomo, że czegoś można się spodziewać. Z kolei jak ostatnio graliśmy zapomniałem sobie, że nie można chomikować kart bitewnych, a taką miałem jedną fajną z fazy Early Wat i z wielką pieczołowitością dochomikowałem ją prawie do Late War, ale przeciwnik mi przypomniał jak to z tym powinno być i stanęło na tym, że zgram ją jako discard.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Pablo
- Chef de bataillon
- Posty: 1036
- Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 7 times
Szczerze przyznam, że gra jest naprawdę znakomita i ciężko się od niej oderwać.
Bitwy zajmują dokładnie tyle czasu ile powinny na takim poziomie dowodzenia, czyli niewiele co zdecydowanie nie spowalnia samej gry. Efekt bitwy bardzo nieprzewidywalny ale taki był urok tej epoki. Dla mnie grając Royalistami najbardziej bolesne były straty weteranów. A najbardziej dziwne było, że większą część tury zamiast rekrutacji zajeły mi dezerecje.
Ciekaw jestem Releen jaką kartę tak schomikowałeś na koniec. :faja: .
Bitwy zajmują dokładnie tyle czasu ile powinny na takim poziomie dowodzenia, czyli niewiele co zdecydowanie nie spowalnia samej gry. Efekt bitwy bardzo nieprzewidywalny ale taki był urok tej epoki. Dla mnie grając Royalistami najbardziej bolesne były straty weteranów. A najbardziej dziwne było, że większą część tury zamiast rekrutacji zajeły mi dezerecje.
Ciekaw jestem Releen jaką kartę tak schomikowałeś na koniec. :faja: .
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Pablo, łącznie zmieniany 1 raz.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Bitewną jakąś, już nie pamiętam, ale i tak było to nielegalne, bo nie wolno tak przetrzymywać tych kart.Pablo pisze:Ciekaw jestem Releen jaką kartę tak schomikowałeś na koniec. :faja: .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Ja ostatnio, słyszałem nawet opinię, że podobno Królewskimi jest łatwiej, ale zbyt mało grałem, by miarodajnie móc ocenić.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)