Boże Igrzysko (Warfrog Games/Phalanx Games Polska)
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Oj narobiłem zamieszania a sprawa wyjaśniła się. W tym euforycznym nastroju (wygrałem dwie partie na dwie gry ) nie pamiętałem, że nie używaliśmy tej dodatkowej kostki. Czyli graliśmy dobrze.
Co do gry to rozegraliśmy dwie partie we czterech – Kamil (Leszczyński), Darth Stalin (Radziwiłł), Alensztajner (Potocki) i ja (Sapieha)
Pierwsza trwała 4,5 godziny (tłumaczenie zasad plus ciągłe granie z nosem w instrukcji), druga 3 godziny (zaprocentowała znajomość instrukcji)
W pierwszej grze współpracowaliśmy dla dobra kraju. Zapanowała zwyczajowa zasada, iż każdy ma swoją „macierzystą” prowincję, którą broni, rozwija ją i wygrywa w niej wybory. I tak Leszczyński zajął się Prusami, Radziwiłł Litwą, Potocki Ukrainą, Sapieha Małopolską. Z powodzeniem biliśmy wrogów Rzplitej na ich terenie i generalnie z powodzeniem odpieraliśmy najazdy militarne. Zdecydowanie gorzej szło z przeciwdziałaniem infiltracji politycznej Habsburgów skutkiem czego Wielkopolska popadła w ruinę. W trzeciej turze skutecznie pobiliśmy Turka (jako hetman zapewniłem Sobieskiemu wjazd do Wiednia w glorii i chwale zwycięzcy ). Najgorzej radził sobie Leszczyński, któremu najeźdźcy pustoszyli Prusy. Litwa podniosła swoją zamożność, pozostałe prowincje zostały na tym samym poziomie. Było kilka buntów kozackich, które szybko stłumiono. Nikt nie użył liberum veto, miała miejsce jedna konfederacja. Hetmanem raz był Radziwiłł, raz Potocki i dwa razy Sapieha, który wygrał grę
Druga gra to już inna bajka. Rozpoczęliśmy od wysokiego C czyli… liberum veto. Niezadowolony Potocki zerwał Sejm, gdyż nigdzie nie wygrał wyborów. Zerwanie Sejmu poskutkowało m.in. tym, że rozeźlony Sapieha uznał, że skoro jeden warchoł może rujnować Rzplitą to on nie będzie się angażował w rozwój kraju (oczywiście nie poinformował pozostałych o tym fakcie ). Ponownie każdy (za wyjątkiem Sapiehy) „zaopiekował się” prowincją. I tak Potocki objął Małopolskę, Leszczyński Ukrainę, Radziwiłł Litwę (ponadto angażował się w Prusach). Wszyscy (za wyjątkiem Sapiehy) do trzeciej tury dość skutecznie walczyli z obcymi potęgami (choć nie tak dobrze jak w pierwszej grze). Gdy pozostali gracze zajmowali się pomnażaniem bogactw i wojaczką Sapieha budował kolegia, miasto i wydawał pieniądz na zbytki. W trzeciej turze nastąpiła katastrofa . Turczyn pojawił się w granicach, a Sapieha zerwał Sejm poprzez co skutecznie zablokował możliwości używania Armii Koronnej. Na skutek tego Turczyn opanował Wiedeń i wszedł w granice kraju rabując, paląc i gwałcąc (podjazdy tureckie dotarly nawet pod Gdańsk!). Spowodowało to poważne osłabienie kraju (ale nie Sapiehy). W ostatniej turze Sapieha przejął buławę i pięknie poprowadził kraj do…. katastrofy. Jako hetman używał wojska tylko do parad . Wróg wszedł w granice i tak zakończył się żywot I Rzeczpospolitej. Hetmanem dwa razy był Radziwiłł (chyba?), raz Potocki i raz Sapieha, który ponownie wygrał grę
Co do gry to rozegraliśmy dwie partie we czterech – Kamil (Leszczyński), Darth Stalin (Radziwiłł), Alensztajner (Potocki) i ja (Sapieha)
Pierwsza trwała 4,5 godziny (tłumaczenie zasad plus ciągłe granie z nosem w instrukcji), druga 3 godziny (zaprocentowała znajomość instrukcji)
W pierwszej grze współpracowaliśmy dla dobra kraju. Zapanowała zwyczajowa zasada, iż każdy ma swoją „macierzystą” prowincję, którą broni, rozwija ją i wygrywa w niej wybory. I tak Leszczyński zajął się Prusami, Radziwiłł Litwą, Potocki Ukrainą, Sapieha Małopolską. Z powodzeniem biliśmy wrogów Rzplitej na ich terenie i generalnie z powodzeniem odpieraliśmy najazdy militarne. Zdecydowanie gorzej szło z przeciwdziałaniem infiltracji politycznej Habsburgów skutkiem czego Wielkopolska popadła w ruinę. W trzeciej turze skutecznie pobiliśmy Turka (jako hetman zapewniłem Sobieskiemu wjazd do Wiednia w glorii i chwale zwycięzcy ). Najgorzej radził sobie Leszczyński, któremu najeźdźcy pustoszyli Prusy. Litwa podniosła swoją zamożność, pozostałe prowincje zostały na tym samym poziomie. Było kilka buntów kozackich, które szybko stłumiono. Nikt nie użył liberum veto, miała miejsce jedna konfederacja. Hetmanem raz był Radziwiłł, raz Potocki i dwa razy Sapieha, który wygrał grę
Druga gra to już inna bajka. Rozpoczęliśmy od wysokiego C czyli… liberum veto. Niezadowolony Potocki zerwał Sejm, gdyż nigdzie nie wygrał wyborów. Zerwanie Sejmu poskutkowało m.in. tym, że rozeźlony Sapieha uznał, że skoro jeden warchoł może rujnować Rzplitą to on nie będzie się angażował w rozwój kraju (oczywiście nie poinformował pozostałych o tym fakcie ). Ponownie każdy (za wyjątkiem Sapiehy) „zaopiekował się” prowincją. I tak Potocki objął Małopolskę, Leszczyński Ukrainę, Radziwiłł Litwę (ponadto angażował się w Prusach). Wszyscy (za wyjątkiem Sapiehy) do trzeciej tury dość skutecznie walczyli z obcymi potęgami (choć nie tak dobrze jak w pierwszej grze). Gdy pozostali gracze zajmowali się pomnażaniem bogactw i wojaczką Sapieha budował kolegia, miasto i wydawał pieniądz na zbytki. W trzeciej turze nastąpiła katastrofa . Turczyn pojawił się w granicach, a Sapieha zerwał Sejm poprzez co skutecznie zablokował możliwości używania Armii Koronnej. Na skutek tego Turczyn opanował Wiedeń i wszedł w granice kraju rabując, paląc i gwałcąc (podjazdy tureckie dotarly nawet pod Gdańsk!). Spowodowało to poważne osłabienie kraju (ale nie Sapiehy). W ostatniej turze Sapieha przejął buławę i pięknie poprowadził kraj do…. katastrofy. Jako hetman używał wojska tylko do parad . Wróg wszedł w granice i tak zakończył się żywot I Rzeczpospolitej. Hetmanem dwa razy był Radziwiłł (chyba?), raz Potocki i raz Sapieha, który ponownie wygrał grę
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
- Lord Voldemort
- Pułkownik
- Posty: 1325
- Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
- Lokalizacja: Opole
- Been thanked: 6 times
- Kontakt:
Pierwsza partia, jak widac byla typowo patriotyczna - zazwyczaj przy pierwszym kontakcie z gra, gracze chca "Rzeczpospolita widziec ogromna" i to do konca.
Bardzo ciekawie wyszla druga partia, jak widac Sapiehowie postanowili wykorzystac inne rody, do pracy na ich rzecz.
Chociaz, juz samo zerwanie Sejmu w pierwszej turze, powinno pozostalym otworzyc oczy, ze maja do czynienia z wichrzycielami i wrogimi agentami
Bardzo ciekawie wyszla druga partia, jak widac Sapiehowie postanowili wykorzystac inne rody, do pracy na ich rzecz.
Chociaz, juz samo zerwanie Sejmu w pierwszej turze, powinno pozostalym otworzyc oczy, ze maja do czynienia z wichrzycielami i wrogimi agentami
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Z tego co pamiętam miałem cztery lub pięć posiadłości ( w tym jedno miasto), trzy razy zbudowałem kolegia w całym kraju i trzy razy wydałem po 5 zł na zbytki. To daje ok. 42-45 PP. Potocki, który był drugi niewiele mi ustępował. Przyznam, że bardzo bałem się konfederacji, ale Leszczyński (który ciągle był ostatni) skupił się wyłącznie na wojaczce.
Ciekawi mnie czy ktoś brał udział w grze, gdzie wszyscy zawodnicy robili to co ja (czyli kraj mieli w... głebokim poważaniu) ? I co z tego wyszło? :>
Ciekawi mnie czy ktoś brał udział w grze, gdzie wszyscy zawodnicy robili to co ja (czyli kraj mieli w... głebokim poważaniu) ? I co z tego wyszło? :>
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
40 PZ, 33PZ i 2x20+PZ. Taki był wynik. Żadnych układów kto którego wroga rozwala, tylko rozważania, jak bardzo opłaca mi się osłabić atakującego wroga, tak, żeby nie zaszalał zanadto, ale, żeby koląca w oczy posiadłość konkurencji jednak spadła. Liberum Veto było bodaj dwa lub trzy razy, nigdy moje. Hetmanem nigdy nie byłem i nawet się nie starałem. Raz dałem piątkę, ale i tak nie miałem co z nią robić.
Gra wyglądała tak, że najpierw wszyscy skupili się na wschodzie, a potem dwóch graczy stwierdziło, że ciasno tam, więc zaczęli inwestować w zachód. Ja cały czas główny wysiłek skupiałem na Ukrainie. Prusy nigdy nie były zagospodarowane, Wielkopolska krótko i potem ruina. Litwa cały czas pełna posiadłości, ale w ostatniej turze wszystkie spadły. Ukraina prawie cały czas na full (cztery moje na koniec). Małopolska, poza początkiem, zwykle bez jednej. W armię inwestowali wszyscy. Czasem wystawiałem wszystko, ale w ostatniej turze tylko 4 pułki zbożowe (4 piechoty po 1 szt. za sprzedane zboże). W jezuitów zainwestowałem tylko w ostatniej turze, przepisową dyszkę.
Grałem pierwszy raz. Gra mi się spodobała, ale pogląd mam lekko spaczony, bo wygrałem.
Z pewnością da się wyczuć, że była tworzona na trzech graczy i raczej na trzech graczy będzie chodzić lepiej.
Gra wyglądała tak, że najpierw wszyscy skupili się na wschodzie, a potem dwóch graczy stwierdziło, że ciasno tam, więc zaczęli inwestować w zachód. Ja cały czas główny wysiłek skupiałem na Ukrainie. Prusy nigdy nie były zagospodarowane, Wielkopolska krótko i potem ruina. Litwa cały czas pełna posiadłości, ale w ostatniej turze wszystkie spadły. Ukraina prawie cały czas na full (cztery moje na koniec). Małopolska, poza początkiem, zwykle bez jednej. W armię inwestowali wszyscy. Czasem wystawiałem wszystko, ale w ostatniej turze tylko 4 pułki zbożowe (4 piechoty po 1 szt. za sprzedane zboże). W jezuitów zainwestowałem tylko w ostatniej turze, przepisową dyszkę.
Grałem pierwszy raz. Gra mi się spodobała, ale pogląd mam lekko spaczony, bo wygrałem.
Z pewnością da się wyczuć, że była tworzona na trzech graczy i raczej na trzech graczy będzie chodzić lepiej.
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
U nas wczoraj padły przy czterech osobach wyniki pomiędzy 50 a 40+. Bez LV (o dziwo), bo nikt nie chciał tracić akcji (zwyczajnie się nie opłacało), a ponadto w dwóch turach w Sejmie był komplet graczy. Drugi raz odsiecz wiedeńska nie udała się minimalnie (pozostała jedna kostka Turczyna). Dwaj gracze, którzy wygrali, skorzystali po dwa razy z kolegiów, ale fakt, że stać ich było na to (jeden z nich zanotował dochód ponad 40 zł :faja: ). Mi nie wystarczyło zbudowanie miasta, chociaż miałem szansę na wygranie licytacji w ostatniej turze, gdzie w pierwszej licytacji o buławę wszyscy okazali się sknerami i nie dali ani złotówki. Wtedy drugie miasto mogłoby mi dać wygraną. Warte podkreślenia dwie rzeczy - partia rozegrana w dwie godziny (chyba standard dla BI) oraz minimalne różnice punktowe między graczami. No i oczywiście znów byłem ostatni pomimo, że moja córka trafiała prawie bezbłędnie w moich kampaniach magnackich
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- janekbossko
- Sergent-Major
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
- Lokalizacja: Szczecin
Nie martw sie Czarku razem dzierżylismy zaszczytne 3 miejsce
Co prawda gralem dopiero drugi raz ale zaskoczylo mnie czyszczenie dzielnic z latyfundiów. Prusy byly spladrowane tak samo jak i Litwa gdzie ostaly sie tylko 2 wlosci...
Gra wybitna bez dwóch zdan!
Co prawda gralem dopiero drugi raz ale zaskoczylo mnie czyszczenie dzielnic z latyfundiów. Prusy byly spladrowane tak samo jak i Litwa gdzie ostaly sie tylko 2 wlosci...
Gra wybitna bez dwóch zdan!
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez janekbossko, łącznie zmieniany 1 raz.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Mi też, ale mimo wszystko przynajmniej niektórzy współgracze uznali, że gra jest dostosowana raczej do trzech niż czterech graczy. Ja też odniosłem takie wrażenie.
A dlaczego? Tak są chyba ustawione wartości punktowe, ilość miejsc na posiadłosci, ilość miejsc w Sejmie, prdopodobieństwo Liberum Veto, siła wrogów/wielkość armii magnackich itd... Nie miałem wrażenia, ze jest jeden zdecydowany elemnt, który to przesądza (może poza Sejmem i LV), ale generalnie gra takie na mnie wrażenie sprawiła (przy i tak dużym zadowoleniu z rozgrywki we czterech).
A dlaczego? Tak są chyba ustawione wartości punktowe, ilość miejsc na posiadłosci, ilość miejsc w Sejmie, prdopodobieństwo Liberum Veto, siła wrogów/wielkość armii magnackich itd... Nie miałem wrażenia, ze jest jeden zdecydowany elemnt, który to przesądza (może poza Sejmem i LV), ale generalnie gra takie na mnie wrażenie sprawiła (przy i tak dużym zadowoleniu z rozgrywki we czterech).
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Ja postaram się wyjaśnić, bo mam cały czas wątpliwości, chociaż gra się dobrze w cztery osoby. Problemy mogą się natomiast pojawić w następujących kwestiach:
- latyfundia (w praktyce w drugiej turze wszystkie miejsca mogą zostać zajęte)
- miejsca w Sejmie - nierzadko dochodzić może do sytuacji, gdy nie będzie przedstawicieli jednego z graczy w Sejmie. A to rodzi duże prawdopodobieństwo użycia LV
- odsiecz Armii Koronnej/jej użycie. Dwukrotnie zdarzyło się nam już w rozgrywkach czteroosobowych, że Armia Koronna w odsieczy wiedeńskiej została wytracona w walkach z Turczynem przez dwóch/trzech graczy (miała pełną siłę), a ostatni gracz stawał przez dylematem - oddać dysk (lub dwa) za rzut jedną kością za piechura, czy olać sprawę - najczęście przeważała druga opcja i w sumie nie jest to dziwne.
- blokowanie akcji - mamy kilka akcji jednorazowych na turę - budowa miasta, traktat, Liberum Veto. Ostatniemu graczowi zostają niejako akcje "wymuszone", gdy jego poprzednicy skorzystają (a zrobią to na pewno w turach nr 3 i 4) z akcji jednorazowych. Gdy mamy np. wrogów w Prusach i słaby z nich dochód, brak pieniędzy na kolegia, nie mamy możności zagrania konfederacji, itp. zostaje nam często jedynie przesuwanie kostek. A na bycie ostatnim niestety nie możemy wpłynąć, gdyż kolejność liczona jest od hetmana.
Ergo bardziej niż w grze trzyosobowej opłaca się w wersji na 4 osoby być pierwszym. Przy trzech graczach takich dylematów nie ma.
Moim zdaniem "dopasowanie" gry na 4 osoby jest nieco sztuczne, chociaż gra przebiega sprawnie i szybko.
- latyfundia (w praktyce w drugiej turze wszystkie miejsca mogą zostać zajęte)
- miejsca w Sejmie - nierzadko dochodzić może do sytuacji, gdy nie będzie przedstawicieli jednego z graczy w Sejmie. A to rodzi duże prawdopodobieństwo użycia LV
- odsiecz Armii Koronnej/jej użycie. Dwukrotnie zdarzyło się nam już w rozgrywkach czteroosobowych, że Armia Koronna w odsieczy wiedeńskiej została wytracona w walkach z Turczynem przez dwóch/trzech graczy (miała pełną siłę), a ostatni gracz stawał przez dylematem - oddać dysk (lub dwa) za rzut jedną kością za piechura, czy olać sprawę - najczęście przeważała druga opcja i w sumie nie jest to dziwne.
- blokowanie akcji - mamy kilka akcji jednorazowych na turę - budowa miasta, traktat, Liberum Veto. Ostatniemu graczowi zostają niejako akcje "wymuszone", gdy jego poprzednicy skorzystają (a zrobią to na pewno w turach nr 3 i 4) z akcji jednorazowych. Gdy mamy np. wrogów w Prusach i słaby z nich dochód, brak pieniędzy na kolegia, nie mamy możności zagrania konfederacji, itp. zostaje nam często jedynie przesuwanie kostek. A na bycie ostatnim niestety nie możemy wpłynąć, gdyż kolejność liczona jest od hetmana.
Ergo bardziej niż w grze trzyosobowej opłaca się w wersji na 4 osoby być pierwszym. Przy trzech graczach takich dylematów nie ma.
Moim zdaniem "dopasowanie" gry na 4 osoby jest nieco sztuczne, chociaż gra przebiega sprawnie i szybko.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Lord Voldemort
- Pułkownik
- Posty: 1325
- Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
- Lokalizacja: Opole
- Been thanked: 6 times
- Kontakt:
Jak wiadomo, gra zostala zaprojektowana oryginalnie na 3 i tylko 3 osoby, a dodanie 4tego gracza to byla nasza modyfikacja dokonana na juz zaprojektowanej i dzialajacej grze.clown pisze:Ja postaram się wyjaśnić, bo mam cały czas wątpliwości, chociaż gra się dobrze w cztery osoby.
Na pewno gra dla 3 graczy i gra dla 4 graczy ma zupelnie inny charakter. Gra dla 3 jest mowiac ogolniej bardziej 'eurogrowa', a dla czterech bardziej 'wojenna'.
Tak, w tym rowniez te w Wielkopolsce, ktore wielu graczy - z tego co czytam z relacji - zostawia w ogole puste.Problemy mogą się natomiast pojawić w następujących kwestiach:
- latyfundia (w praktyce w drugiej turze wszystkie miejsca mogą zostać zajęte)
Zajetosc latyfundiow mozna zmienic, dzieki wpuszczeniu wrogow do prowincji, niech zlupia sasiada, a bedzie co brac w posiadanie jako "ziemie niczyja".
Czesciej dochodzi tez do remisow, ktore powoduja ze sa np. tylko cztery dyski w Sejmie (a wiec relatywna sila Rzplitej jest mniejsza)- miejsca w Sejmie - nierzadko dochodzić może do sytuacji, gdy nie będzie przedstawicieli jednego z graczy w Sejmie. A to rodzi duże prawdopodobieństwo użycia LV
Dziwne, bo przy dwoch pelnych armiach magnackich stojacych w Malopolsce, oslabienie Turczyna nie powinno stanowic wiekszego problemu.- odsiecz Armii Koronnej/jej użycie. Dwukrotnie zdarzyło się nam już w rozgrywkach czteroosobowych, że Armia Koronna w odsieczy wiedeńskiej została wytracona w walkach z Turczynem przez dwóch/trzech graczy (miała pełną siłę), a ostatni gracz stawał przez dylematem - oddać dysk (lub dwa) za rzut jedną kością za piechura, czy olać sprawę - najczęściej przeważała druga opcja i w sumie nie jest to dziwne.
Czasem w trzeciej turze Armii Koronnej uzywanej do prewencyjnych wypraw na Moldawie idzie tak dobrze, ze Osmanska inwazja na Wieden zostaje w ogole zablokowana i dopiero wtedy jest ciekawie... jak do Wielkopolski wchodzi morze kapelusznikow :devil:
Przesuwanie kostek to tak naprawde przyznanie sie do bledu z rozstawieniem zetonow szlachty. Zawsze mozna zatrudnic zarzadce, przynajmniej zapewni staly dochod.- blokowanie akcji - mamy kilka akcji jednorazowych na turę - budowa miasta, traktat, Liberum Veto. Ostatniemu graczowi zostają niejako akcje "wymuszone", gdy jego poprzednicy skorzystają (a zrobią to na pewno w turach nr 3 i 4) z akcji jednorazowych. Gdy mamy np. wrogów w Prusach i słaby z nich dochód, brak pieniędzy na kolegia, nie mamy możności zagrania konfederacji, itp. zostaje nam często jedynie przesuwanie kostek. A na bycie ostatnim niestety nie możemy wpłynąć, gdyż kolejność liczona jest od hetmana.
W grze czteroosobowej trzeba bardziej walczyc o swoje, niz w trzyosobowej. Trzeba walczyc w pore o latufundia, a w 3 lub 4 tej turze niezwykle wazne jest choc raz zostac Hetmanem.Ergo bardziej niż w grze trzyosobowej opłaca się w wersji na 4 osoby być pierwszym. Przy trzech graczach takich dylematów nie ma.
Sztucznie to byloby robic z Bozego Igrzyska gre 2-osobowa... Choc na upartego pewnie by sie dalo.Moim zdaniem "dopasowanie" gry na 4 osoby jest nieco sztuczne, chociaż gra przebiega sprawnie i szybko.
1. Traktat zostaje.
2. Nie. Jeśli kostki osmańskie wejdą na pole Imperium Habsburgów, to wszystkie kapelusze odpadają. I jeśli uda się wybicie Turków to kapeluszy nie przywracamy - wszak odsiecz Armii Koronnej jest po fazie wrogich inwazji, w której kapelusze atakują.
Kapelusze przetrwają w 3 turze jeśli żadna kostka osmańska nie wejdzie na pole Imp. Habsb. (tzn. wszystkie zostaną zablokowane w Mołdawii).
2. Nie. Jeśli kostki osmańskie wejdą na pole Imperium Habsburgów, to wszystkie kapelusze odpadają. I jeśli uda się wybicie Turków to kapeluszy nie przywracamy - wszak odsiecz Armii Koronnej jest po fazie wrogich inwazji, w której kapelusze atakują.
Kapelusze przetrwają w 3 turze jeśli żadna kostka osmańska nie wejdzie na pole Imp. Habsb. (tzn. wszystkie zostaną zablokowane w Mołdawii).
Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Pozwole się nie zgodzić. Grałem co prawda tylko raz ale na 3 graczy mieliśmy wszyscy wyniki w okolicach 50 (56,48,42) a graliśmy bardzo nie pro publico bono.Lord Voldemort pisze: Mozemy wprowadzic pol-oficjalna liste high-scores i efekt bedzie podobny, do tego co chcialbys Legunie osiagnac.
Duze wyniki (50 punktow prestizu i wiecej) da sie moim zdaniem osiagnac tylko wtedy, gdy gracze graja na korzysc Rzplitej.