Here I Stand (GMT)
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Re: Here I Stand (GMT)
Jakim cudem Anglikowi udało się tak sponiewierać Francję i Hiszpanię?
Rozumiem, że mogli się wykrwawić we wzajemnej walce, ale przecież nie aż tak?
I 30 VP u Turka?
Rozumiem, że mogli się wykrwawić we wzajemnej walce, ale przecież nie aż tak?
I 30 VP u Turka?
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
W oparciu o naszą rozgrywkę miałem coś napisać nt. psychologii nowych graczy, ale wobec wyniku rozgrywki kolegów w Krakowie chyba się powstrzymam . Może Samuel nam jeszcze co nieco wyjaśni...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Here I Stand (GMT)
Samuel się pewnie leczy po traumatycznej przegranej
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
Samuel zapewne tradycyjnie, jak na Bizantyjczyka przystało, uprawiał pokrętną, szeroko zakrojoną dyplomację, rozgrywając między sobą nowych, niezbyt doświadczonych graczy, a tu zdecydowała goła siła .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Here I Stand (GMT)
Zanim Samuel się obudzi (o ile zasnął) to może ja uchylę rąbka tajemnicy. Na samym początku powstała szeroka koalicja celem wyrwania zębów Habsburgom prowadzonym przez najbardziej doświadczonego gracza, co było słuszną koncepcją. Poszło jednak chyba aż za dobrze bo na koniec mimo heroicznej postawy Samuela nie było komu powstrzymać Turków i Anglika. Co do 30 tureckich punktów to zasługa chyba głównie zwycięskich wojen (Egipty, Persje) które na swą zgubę podsyłali pozostali gracze (już turę wcześniej miał 27 tylko zamieszkami w kluczach udało się go chwilowo powstrzymać).
Najciekawsza z moich rozgrywek w HIS choć z perspektywy Rzymu to głównie bezradne przyglądanie się grze pozostałych i utylizacja kart na powstrzymywanie reformacji.
Najciekawsza z moich rozgrywek w HIS choć z perspektywy Rzymu to głównie bezradne przyglądanie się grze pozostałych i utylizacja kart na powstrzymywanie reformacji.
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
Niestety, jak w wieloosobówki grają nowi gracze to często przyjmują oni taką postawę, żeby wspólnie, nie oglądając się na inne rzeczy, starać się zneutralizować tego 1-2 doświadczonych (co w sumie z punktu widzenia ich dążenia do zwycięstwa jest koncepcją słuszną), tyle że nieraz psuje albo wręcz wywraca grę, zwłaszcza, że trudno im wyczuć właściwy moment kiedy powinni tego zaprzestać. U nas udało się tego zjawiska uniknąć, z czego się cieszę.
A Papiestwo, cóż, taka jego trochę niewdzięczna rola. Jeśli ktoś liczy na zwycięstwo, warto postawić na budowę Bazyliki Św. Piotra, bo to są pewne punkty, tymczasem młócka religijna, zwłaszcza z początku, przebiega raczej pod dyktando Protestanta.
A Papiestwo, cóż, taka jego trochę niewdzięczna rola. Jeśli ktoś liczy na zwycięstwo, warto postawić na budowę Bazyliki Św. Piotra, bo to są pewne punkty, tymczasem młócka religijna, zwłaszcza z początku, przebiega raczej pod dyktando Protestanta.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
- Lieutenant
- Posty: 518
- Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
- Has thanked: 197 times
- Been thanked: 123 times
Re: Here I Stand (GMT)
Cóż, ja również dziękuję Rajowi za udostępnienie gry i Raleenowi za rozgrywkę. Jak będę przy komputerze napiszę może coś więcej.
Na szybko - nie zapomnę, jak po tym jak Turek na 14 rzutów dostał 3 trafienia ja rzuciłem 10 kośćmi i dostałem ich 6 - nieźle, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co się stało gdy dorzucalem pozostałe 3 - trafiłem na nich trzy szóstki. Nawet ani jednej piątki.
Podobnie też w turze, gdy wszyscy trzej gracze "morscy" rzucili i ekspedycje i konkwisty, w tym Anglik z Merkatorem, ja w ostatnich dwoch impulsach rzucilem swoje wyprawy i zgarnalem im sprzed nosa ostatnie odkrycie - oplyniecie swiata. Tym samym zdobyłem nagle 6 punktów (jeszcze 2 za Majów) i w ostatniej rundzie zrobiła się wielka koalicja przeciwko mnie, której jedynym skutkiem było to, że mimo straty Antwerpii zyskałem 2 klucze Osmańskie. Zwycięstwo dali mi Aztekowie, dzięki którym wyprzedzilem Francuza o punkt.
Natomiast z bólem muszę podnieść, że to kolejna po "1714" gra, w ktorej odkryłem zły herb. Otóż o ile mnie wzrok nie myli, Habsburgowie mają tam orła z herbem dynastii lotaryńskiej, używanego dopiero od XVIII wieku. Postaram się wiecej o tym napisac.
Na szybko - nie zapomnę, jak po tym jak Turek na 14 rzutów dostał 3 trafienia ja rzuciłem 10 kośćmi i dostałem ich 6 - nieźle, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co się stało gdy dorzucalem pozostałe 3 - trafiłem na nich trzy szóstki. Nawet ani jednej piątki.
Podobnie też w turze, gdy wszyscy trzej gracze "morscy" rzucili i ekspedycje i konkwisty, w tym Anglik z Merkatorem, ja w ostatnich dwoch impulsach rzucilem swoje wyprawy i zgarnalem im sprzed nosa ostatnie odkrycie - oplyniecie swiata. Tym samym zdobyłem nagle 6 punktów (jeszcze 2 za Majów) i w ostatniej rundzie zrobiła się wielka koalicja przeciwko mnie, której jedynym skutkiem było to, że mimo straty Antwerpii zyskałem 2 klucze Osmańskie. Zwycięstwo dali mi Aztekowie, dzięki którym wyprzedzilem Francuza o punkt.
Natomiast z bólem muszę podnieść, że to kolejna po "1714" gra, w ktorej odkryłem zły herb. Otóż o ile mnie wzrok nie myli, Habsburgowie mają tam orła z herbem dynastii lotaryńskiej, używanego dopiero od XVIII wieku. Postaram się wiecej o tym napisac.
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
-
- Colonel en second
- Posty: 1443
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 45 times
Re: Here I Stand (GMT)
"Najbardziej doświadczony" znaczy zapewne w moim wypadku "który najczęściej brał w skórę", taki uprzejmy eufemizm. Moja przegrana była rzeczywiście na poziomie dyplomatycznym - w drugim etapie tak dobrze mi szło, że wszyscy pozostali gracze zawiązali przeciw mnie koalicję (poza Protestantem, któremu nie szło wybitnie i to na poziomie samych rzutów, nie kart ani przyjętej strategii). Wybór racjonalny, ale jak to bywa w przypadku graczy debiutujących i/lub zawziętych, nie wystarczyło im sprowadzenie Habsburga do parteru i koniecznie chcieli sprawdzić, jak się poczują w piwnicy (krypcie po kościołem Kapucynów, znaczy się ). Ze strony Anglii i Osmanów był to jeszcze wybór racjonalny, dwaj liderzy bili się ostatecznie o to, czy wygrana będzie na PZ (na koniec etapu, Osmanie) czy na klucze (w trakcie, Anglia). Choćby chcieli, nie mieli się jak pobić między sobą, więc grali na rozdrapanie imperium Habsburskiego. Francja grała bardziej przeciw swoim przeciwnikom niż na własne zwycięstwo, wyłamał się tylko Wally i o etap za późno, nie wiem też, czy z korzyścią dla siebie, może mądrzej byłoby dlań dołączyć się oficjalnie do wojny i wyrwać jeszcze Habsburgom Wenecję i Neapol (a tak, wypożyczone galery papieskie jedynie osłaniały nabijających Sulejmanowi PZ osmańskich piratów). W tej sytuacji jedyną dostępną opcją dla Habsburgów stało się przeciąganie gry (tu wyjaśnię: skok Osmanów w PZ to trochę fikcja, po prostu "by ratować grę" jednorazowo zbiłem ich punkty pod koniec piątej tury, rzucając bunt janczarów w nieobsadzonych kluczach). Generalnie jednak z pewnością (jak historycznie) do klęski doprowadziła Habsburgów "hybris" - jeśli się ma największe imperium w grze, graniczące z wszystkimi i wszędzie, to nie należy ryzykować sił w ofensywie licząc, że w razie przegranej przeciwnicy zaczną bić kolejnego lidera - w końcu bicie ostatniego w rankingu jest znacznie mniej ryzykowne.Wally pisze:Zanim Samuel się obudzi (o ile zasnął) to może ja uchylę rąbka tajemnicy. Na samym początku powstała szeroka koalicja celem wyrwania zębów Habsburgom prowadzonym przez najbardziej doświadczonego gracza, co było słuszną koncepcją. Poszło jednak chyba aż za dobrze bo na koniec mimo heroicznej postawy Samuela nie było komu powstrzymać Turków i Anglika. Co do 30 tureckich punktów to zasługa chyba głównie zwycięskich wojen (Egipty, Persje) które na swą zgubę podsyłali pozostali gracze (już turę wcześniej miał 27 tylko zamieszkami w kluczach udało się go chwilowo powstrzymać).
Najciekawsza z moich rozgrywek w HIS choć z perspektywy Rzymu to głównie bezradne przyglądanie się grze pozostałych i utylizacja kart na powstrzymywanie reformacji.
-
- Adjudant
- Posty: 255
- Rejestracja: wtorek, 1 września 2015, 20:39
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 2 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
Z tych 30 VP Turcja miała 5 za piractwo, 6 za wygrane wojny (2 duże: Węgro-Czechy oraz Habsburgowie i 2 małe: Egipt, Persja) oraz 1 czy 2 punkty z wydarzeń. Co do tych punktów uzyskanych w ciągu jednej tury to 4 pkt były "z miejsca": pod koniec poprzedniej tury Habsburg zrobił unresty w 2 kluczach, a w nowej turze Turcja te 2 klucze "uspokoiła" (błąd debiutanta - mogłem po jednej konnicy wystawić w tych kluczach, by zapobiec takiemu wydarzeniu i wygrać grę na punkty jeszcze w poprzedniej turze).Profes79 pisze:Jakim cudem nabili 6 punktów w ciągu jednej tury?tuż przed końcem 6 tury Turcja miała 30 punktów
Patrząc na sytuację na jednym zdjęciu to Anglikowi też nikt za bardzo nie przeszkadzał; widywałem różne cuda ale kluczy angielskich w Hiszpanii chyba jeszcze nie...A to, że Habsburg ma 9-14 VP w tym momencie też jakoś dobrze o nim nie świadczy...
Faktem jest, że Ottomanowie i Anglia należą do najłatwiejszych w grze frakcji, gdzie na drugim krańcu są Habsburgowie i chyba Papież.
Habsburg ma mało VP ale fakt, że walczył na wielu frontach przeciwko koalicji obejmującej nawet częściowo Papieża (użyczenie floty Osmanom). I odgryzał się całkiem nieźle. Mało za to knuł dyplomatycznie, nie próbował rozbijać sojuszu. Coś przejedzony był po Świętach...
- Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
- Lieutenant
- Posty: 518
- Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
- Has thanked: 197 times
- Been thanked: 123 times
Re: Here I Stand (GMT)
Niech ktoś posiadający grę to sprawdzi, ale - wydaje mi się, że na herbie Habsburgów jest wyraźnie herb dynastii habsbursko-lotaryńskiej:
,
rządzącej imperium dopiero od połowy XVIII wieku. Poza tym ma chyba nad głową XVII - wieczną koronę Rudolfa:
Prawidłowy powinien być oczywiście herb Karola V z herbami Austrii, Burgundii oraz Hiszpanii:
Albo przynajmniej, jeśli tamten uznano za zbyt złożony, to herb Maksymiliana z Austrią i Burgundią:
Dziwny jest też układ skrzydeł orła.
Polecam generalnie ten artykuł:
https://en.wikipedia.org/wiki/Coats_of_ ... man_Empire
,
rządzącej imperium dopiero od połowy XVIII wieku. Poza tym ma chyba nad głową XVII - wieczną koronę Rudolfa:
Prawidłowy powinien być oczywiście herb Karola V z herbami Austrii, Burgundii oraz Hiszpanii:
Albo przynajmniej, jeśli tamten uznano za zbyt złożony, to herb Maksymiliana z Austrią i Burgundią:
Dziwny jest też układ skrzydeł orła.
Polecam generalnie ten artykuł:
https://en.wikipedia.org/wiki/Coats_of_ ... man_Empire
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
Wydaje mi się, że masz rację Erneście, aczkolwiek każdy niezbyt obeznany z tematem człowiek jak zobaczy ten właściwy herb, to mu się on nie do końca kojarzy z Habsburgami (ja jak go widzę to mam takie odczucie), stąd prawdopodobnie pod publikę dano późniejszy, a że te herby w grze są nieduże, to nikt się w to specjalnie nie wgłębiał (poza takimi pasjonatami tematu jak Ty ).
Niezależnie od samej gry, dzięki za ten wpis - dokształciłem się jak wyglądał naprawdę herb Habsburgów w tamtym okresie.
Niezależnie od samej gry, dzięki za ten wpis - dokształciłem się jak wyglądał naprawdę herb Habsburgów w tamtym okresie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
-
- Carabinier
- Posty: 24
- Rejestracja: poniedziałek, 29 lutego 2016, 12:09
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 1 time
Re: Here I Stand (GMT)
Po 9,5h gry mogę sie pochwalić takimi światowymi dokonaniami jak zapoczątkowanie osadnictwa brytyjskich emerytów w Hiszpanii (choć okazało się sezonowe to jednak cykliczne), nawróceniem połowy Francji na pyszną, brytyjska kuchnię, otrzymaniem ekskomuniki od Papieża, wymysleniem anglikanizmu, ścięciem Thomasa Morusa, oplynieciem przylądka Horn, przypomnieniem Holendrom kto jest ich prawdziwym Panem, uniemożliwieniem Turkom założenia pierwszego kebab-shopu w Londynie i wezyratu Francji oraz oszukaniem wszystkich i niedaniem się oszukać przez tych samych. Acha, no i wygralem. Niestety mój główny cel, czyli założenie fish&chips w Paryżu się nie powiódł. Fakt że miałem tylko 2 żony i żadnej nie udało się ściąć również uważam za osobistą porażkę... taka gra.
A tak na poważnie:
Jasiek bardzo debalansowal grę Francuzami, przez pół gry go nie atakowalem bo wydało mi sie to zbyt proste, próbowałem Habsburgów. Gdyby nie błędy pierwszej gry i skrupuly myślę ze udałoby sie zrobić to szybciej (tak jak Magnum musiałem sie nauczyć ze w kluczach sie zostawia choć po 1 jednostce, pewne głupie ruchy wynikające z niezrozumienia zasad ruchu etc). Myślę, ze z silnym Francuzem bym gry nie wygrał.
Na zawsze jednak zostanie mi w pamięci Tekst:
- 1 jednostka do Florencji.
- Florencja? Gdzie to leży?
- .... W Toskanii, tam gdzie zawsze.
- .... Acha... To musze najechac.
Oraz Jaskowe triumfalne na koniec "w końcu zaliczyłem Francuza!"
A tak na poważnie:
Jasiek bardzo debalansowal grę Francuzami, przez pół gry go nie atakowalem bo wydało mi sie to zbyt proste, próbowałem Habsburgów. Gdyby nie błędy pierwszej gry i skrupuly myślę ze udałoby sie zrobić to szybciej (tak jak Magnum musiałem sie nauczyć ze w kluczach sie zostawia choć po 1 jednostce, pewne głupie ruchy wynikające z niezrozumienia zasad ruchu etc). Myślę, ze z silnym Francuzem bym gry nie wygrał.
Na zawsze jednak zostanie mi w pamięci Tekst:
- 1 jednostka do Florencji.
- Florencja? Gdzie to leży?
- .... W Toskanii, tam gdzie zawsze.
- .... Acha... To musze najechac.
Oraz Jaskowe triumfalne na koniec "w końcu zaliczyłem Francuza!"
-
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 90 times
- Been thanked: 196 times
Re: Here I Stand (GMT)
W Szczecinie odbyły się 2 rozgrywki, obie zakończone względnie szybko, bo odpowiednio po 3 (standardowe zwycięstwo Anglii) i 4 turach (standardowe zwycięstwo Habsburgów), co niewątpliwie wskazuje, uwzględniając oczywiście pewien czynnik losowy (np. punkty z Nowego Świata) na błędy graczy.
W pierwszej grze Anglia wbiła klasyczny cios w plecy Francji, korzystając na tym, że Habsburg postanowił mocniej przycisnąć Franciszka i bardzo go osłabił. Ogólnie rzecz biorąc, Anglik postawił wszystko na militaria i podboje/podróże i okazało się, że - niepilnowany oraz ze sporą dozą szczęścia w rzutach w Nowym Świecie - może szybko wygrać. To była taka trochę gra na rozgrzewkę - część graczy była nowych, część - lepiej lub gorzej znających HISa i specyfikę prowadzenia poszczególnymi stron - grało po długiej przerwie.
W kolejnej rozgrywce, aż do feralnej 4 tury, gra była wyrównana i kilka stron szło niemal łeb w łeb z pewnym wskazaniem na Habsburgów i Portę. Chyba tylko poprzedni zwycięzca - Anglik - pozostawał nieco z tyłu, a Protestant znajdował się bodaj pomiędzy Henrykiem a resztą stawki. Tym razem to Habsburg wyturlał dobre punkty z Nowego Świata (m.in. za Circumnavigation), korzystając z dobrych współczynników wylosowanych postaci.
w 4 turze kardynalnym wielbłądem okazało się niewypowiedzenie wojny Habsburgom przez kierowaną przeze mnie Francję, a wręcz wejście z nimi w sojusz za losowe dociągnięcie karty. Anglia, pozostająca od początku gry w sojuszu z Francją, pomimo trwającej wojny z Habsburgami i Spring Deploymentu do Calais nie zaatakowała, zyskując (co zrozumiałe) punkty za urodzenie zdrowego Edwarda i idąc (co mniej zrozumiałe) w kolonie/podboje. Habsburg wymusił pokój z Ottomanami i miał z tej strony turę spokoju oraz sporą ilość kart (pomimo oddania jednej z nich Francji - zachował jeszcze wydarzenie, które mu tych kart dodawało). Kiedy stało się jasne, że Anglia nie będzie go atakować, ruszył po elektoraty, które zdobywał jeden po drugim bez oporu ze strony chyba zniechęconego Protestanta, który nie wykazywał ochoty przeciągnięcia gry do następnej tury. Karol V miałby wówczas totalnie przekichane, a tak zaprzepaściłem nienajgorsze szanse na zwycięstwo Francją (miałem Genuę, co turę punkty z domówki, coś tam z Nowego Świata i byłem potężnie zbudowany). Ech...
W pierwszej grze Anglia wbiła klasyczny cios w plecy Francji, korzystając na tym, że Habsburg postanowił mocniej przycisnąć Franciszka i bardzo go osłabił. Ogólnie rzecz biorąc, Anglik postawił wszystko na militaria i podboje/podróże i okazało się, że - niepilnowany oraz ze sporą dozą szczęścia w rzutach w Nowym Świecie - może szybko wygrać. To była taka trochę gra na rozgrzewkę - część graczy była nowych, część - lepiej lub gorzej znających HISa i specyfikę prowadzenia poszczególnymi stron - grało po długiej przerwie.
W kolejnej rozgrywce, aż do feralnej 4 tury, gra była wyrównana i kilka stron szło niemal łeb w łeb z pewnym wskazaniem na Habsburgów i Portę. Chyba tylko poprzedni zwycięzca - Anglik - pozostawał nieco z tyłu, a Protestant znajdował się bodaj pomiędzy Henrykiem a resztą stawki. Tym razem to Habsburg wyturlał dobre punkty z Nowego Świata (m.in. za Circumnavigation), korzystając z dobrych współczynników wylosowanych postaci.
w 4 turze kardynalnym wielbłądem okazało się niewypowiedzenie wojny Habsburgom przez kierowaną przeze mnie Francję, a wręcz wejście z nimi w sojusz za losowe dociągnięcie karty. Anglia, pozostająca od początku gry w sojuszu z Francją, pomimo trwającej wojny z Habsburgami i Spring Deploymentu do Calais nie zaatakowała, zyskując (co zrozumiałe) punkty za urodzenie zdrowego Edwarda i idąc (co mniej zrozumiałe) w kolonie/podboje. Habsburg wymusił pokój z Ottomanami i miał z tej strony turę spokoju oraz sporą ilość kart (pomimo oddania jednej z nich Francji - zachował jeszcze wydarzenie, które mu tych kart dodawało). Kiedy stało się jasne, że Anglia nie będzie go atakować, ruszył po elektoraty, które zdobywał jeden po drugim bez oporu ze strony chyba zniechęconego Protestanta, który nie wykazywał ochoty przeciągnięcia gry do następnej tury. Karol V miałby wówczas totalnie przekichane, a tak zaprzepaściłem nienajgorsze szanse na zwycięstwo Francją (miałem Genuę, co turę punkty z domówki, coś tam z Nowego Świata i byłem potężnie zbudowany). Ech...
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Here I Stand (GMT)
Ale propaganda "kłamie jak biuletyn" jest takie powiedzenie
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- gocho
- Adjudant-Major
- Posty: 343
- Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 42 times
- Been thanked: 28 times
- Kontakt:
Re: Here I Stand (GMT)
Franciszek I popełnił błąd, podobny do błędu Karola I (czyli mnie), z poprzedniej rozgrywki, myślał, że będzie miał jeszcze jedną turę by powstrzymać prowadzącego i po jego trupie dojść do wygranej. Pomijając już brak zgodnej woli osłabienia Habsburgów w II turze (dorżnięcia watahy po zniesieniu ze stołu wydarzeniem wszystkich habsburskich najemników), to i Turek trochę nie dopatrzył, że mógł mnie bardziej rozbić w III turze (miał szansę jeszcze zdobyć Pragę). Poza uzyskaniem sojuszu od Francji, podratowało mnie też, dobranie w ostatnich 2 turach imperialnej koronacji (dzięki której obroniłem Antwerpię i odbiłem Calais) i sprzedaży Moluków (dzięki której w ogóle mogłem myśleć o zdobyciu 4 protestanckich elektoratów). Tak czy siak była to wygrana z serii - "do której nie powinno dojść". W każdym razie po namyśle, nie dziwię się jednak ostrożności Franciszka, który dostał takie lanie w pierwszej rozgrywce, że grał na czas, aby mieć pewność, że jest już silniejszy od Anglika i Habsburga.
Tyle, że jak widać ta gra często nie daje jeszcze jednej tury.
Ja chętnie zagram następnym razem protestantami by spróbować obronić Ligę Szmalkaldzką.
Tyle, że jak widać ta gra często nie daje jeszcze jednej tury.
Ja chętnie zagram następnym razem protestantami by spróbować obronić Ligę Szmalkaldzką.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV