Strategos pisze:Czechosłowacja: gorzej gdyby wolę miała w ponad 50 % jedna ze stron a druga w ponad 50 % nie chciała rozpadu.
Wtedy byłoby gorzej.
Strategos pisze:Secesje: separatyści rosyjscy na terenie Ukrainy rozumują podobnie - mając poparcie lwiej części Rosjan stanowiących większość na dużej części terytorium państwa. Ukraina nie realizuje ich interesów w związku z tym chwytają za broń i domagają się secesji.
Rosja twierdzi, że Ukraina łamie prawa Rosjan co jej zdaniem legitymizuje ją w ramach szczególnej i raczej odosobnionej "interpretacji" prawa międzynarodowego do interwencji.
Ale dostrzegamy różnicę pomiędzy dobrowolnym wystąpieniem określonego podmiotu politycznego - jakim jest państwo - z organizacji międzypaństwowej, a sterowanym z zagranicy konfliktem zbrojnym, w którym biorą udział (choć nieoficjalnie) wojska państwa obcego, mającym na celu oderwanie części tegoż państwa? Naprawdę bardzo dziwię się takiemu porównaniu, ponieważ za chwilę okaże się, że dojdziemy do argumentacji na poziomie gminy Chrząszczyżaboszyce, powiat Łękołody i jej prawa do wystąpienia z organizacji pt. "III RP", jeśli wszyscy uprawnieni do głosowania mieszkańcy gminy zagłosują za wyjściem.
Sprawa moim zdaniem jest prostsza i sprowadza się do pytania, czy państwo dobrowolnie wstępujące do organizacji ponadpaństwowej ma prawo do równie dobrowolnego wystąpienia z tej organizacji. Moim zdaniem ma.
Strategos pisze:Strach pomyśleć jak mogłaby wyglądać stabilizacja polityczna Afryki gdyby niezadowoleni przedstawiciele mozaiki plemion, z których składa się tam prawie każdy organizm państwowy postanowili rozwiązywać swoje problemy w ten sposób.
Strach pomyśleć. Co w niczym nie zmienia faktu, że do tego może dojść (na bazie negocjacji międzypaństwowych być może wręcz powinno) ze względu na sztuczne granice państw afrykańskich. Przy czym znowu zrównujesz Strategosie państwa i organizację międzypaństwową. A chyba zgodzimy się, że co innego działoby się, gdyby zaczęły się rozpadać afrykańskie państwa, a co innego działoby się, gdyby któryś z członków (ew. liczba mnoga) postanowił wystąpić z Unii Afrykańskiej. Czy droga do UA (podobnie jak i UE) to droga w jedną stronę? Nikt i nigdy nie ma prawa zrezygnować?
Strategos pisze:"Droga prawna" w kontekście Radziwiłła, o której piszesz, nie polega jednak jak się wydaje
na tym, że w momentach kryzysowych albo takich które uznawane są za takie przez kształtujące opinię publiczną "elity" sięgamy po broń lub "robimy plebiscyt" albo sondujemy opinię publiczną określając miarodajny stosunek do integralności państwa.
Droga prawna to nie sięganie po broń. Ale plebiscyt? W kontekście I Rzplitej, która była państwem federacyjnym (de facto przypadkiem granicznym w jakimś sensie), powstałym na skutek umów? Dlaczego nie? Choć łatwiej byłoby sobie wyobrazić rozwód po wygaśnięciu Jagiellonów.
Strategos pisze:proponowałbym rozróżnienie sytuacji prawnej (z aktami Unii, umowami międzynarodowymi, konstytucjami państw federacyjnych itp.) od rewolucyjnej
.
Zgoda. Przy czym nadal uważam, iż charakter Unii państw amerykańskich powinien spokojnie pozwolić - tym, którzy tego chcieli - ową Unię opuścić.
Strategos pisze:Ale gdybyś był łodzianinem to na Twój głos, w wymarzonym hipotetycznym referendum, dotyczącym zmiany wstydliwej nazwy łódzkiej ulicy Franklina Delano Roosevelta na nazwę nawiązującą do innego prezydenta USA (np. Wilsona czy Reagana) mógłbym liczyć?
Mógłbyś.
Przy czym nie widzę powodu, dla którego jednego prezydenta USA należałoby zamienić na innego. Nie byłoby jakiegoś godnego własnej ulicy Łodzianina, który jeszcze tego zaszczytu nie dostąpił? Np. taki Kropiwnicki?
(Żart!)
Darth Stalin pisze:Niby dlaczego? Szczególnie, gdy owa "organizacja staje się państwem o określonych kompetencjach przekazanych przezpodmioty na nie się składające.
Dlatego, że umowy międzypaństwowe mają inny charakter niż więzy państwowe i nie są dane (wzmiankowane umowy) raz na zawsze. Zatem powinno się móc negocjować zmiany warunków rzeczonych umów albo wręcz je rozwiązywać.
Rozumiem, że jesteś zwolennikiem wypowiedzenia wojny Brytyjczykom, jeśli podejmą jednak decyzję o wyjściu z Unii?
Darht Stalin pisze:A dlaczego nie? Skoro Wirginia mgła się odłączyć od Unii, to czemu odmawiasz jej mieszkańcom prawa do oderwania się od Wirginii celem pozostania w Unii?
Dlatego, że Wirginia nie powstała na mocy umowy międzypaństwowej. I zezwalanie jej mieszkańcom na opuszczenie Wirginii stawiałoby pod znakiem zapytania jakiekolwiek więzi polityczne/społeczne gdziekolwiek. Dlatego jakkolwiek rozumiem przyczyny takowych dążeń np. Basków, czy innych Katalończyków, to jednak nie popieram ich, gdyż uważam, że charakter więzi państwowych jest inny niż organizacji międzypaństwowych i rozbijanie struktur państwowych nie służy ogółowi danego społeczeństwa.
Darth Stalin pisze:Czemu odmawiasz mieszkańcom WV prawa do założenia własnego "podmiotu politycznego" jeśli nie chcą pozostać w Virginii chcącej się oderwać od Unii?
Patrz wyżej.
Ale na koniec mam tylko jedno pytanie: Strategosie, Darth - serio uważacie, że państwo, które na podstawie formalnie wyrażonej decyzji społeczeństwa chciałoby opuścić Unię Europejską należałoby spacyfikować
manu militari, celem ponownego sprowadzenia go na łono wspólnoty? Uważacie, że podpis pod traktatem oznacza, że żaden członek Unii nie ma prawa wystąpienia bez względu na wszystko, choćby Unia ewoluowała w kierunku, który danemu państwu w żaden sposób nie pasuje i nie odpowiada? Innymi słowy: rubel za wejście, dwa ruble za wyjście?