Amerykanie drogą obserwacji doszli do wniosku, że sierżant sztabowy w ich wojsku (wysoki rangą podoficer, czyli nawet nie oficer) ma mniej więcej tyle samo realnej władzy co arabski pułkownik (ostatni stopień przed generałem).
Po prostu masakra.Amerykańscy instruktorzy przekonali się boleśnie, że nie mogą tak po prostu wyrywkowo przepytywać uczniów. Muszą zawczasu się upewnić, że pytany zna odpowiedź. Gdyby tak nie było, to uczeń mógłby poczuć się upokorzony przed grupą przez instruktora.