[AAR] "Czerwony Most"...
- q.b.
- Major
- Posty: 1211
- Rejestracja: poniedziałek, 27 listopada 2006, 13:07
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
[AAR] "Czerwony Most"...
Witam!
Po dłuuuugiej wakacyjnej przerwie wracamy na frontowe areny walk.
Od czasów czerwcowego Grenadiera 2009 nie graliśmy z Wookushem w nic, więc popuściliśmy wodze fantazji i znowu stworzyliśmy epicką "rozpierduchę"... Tym razem rzuciło nas na Ost-front.
Założeniem głównym dla broniących się Niemcami Wookusha było: niedopuszczenie do przełamania obrony na linii brzegowej rzeki przez napierającą siłą pancerną ZSRR (ja).
Gdyby Czerwonoarmiści przeszliby most i udałoby się im wyprowadzić poza pole walki (po niemieckiej stronie stołu) jak największą ilość pancerki cała bitwa zakończyłaby się totalną klęską niemieckiego HEER, doszłoby do "przełamania" katastroficznego w skutkach dla całego operacyjnego regionu działań.
Analogicznie pod moją komendą Rosjanie mieli się przeprawić przez most, zniszczyć co się da i szybkim uderzeniem wyjść poza pole walki na końcu planszy po stronie niemieckiej.
Rozkład sił:
ZSRR (q.b):
2x Zgrupowania pancerne T34 (3x T34`76 + 1x T34`85 -> na każdym tanku 1 drużyna piechoty gwardzistów = 8 drużyn)
2 x działo ZiS 3
HEER (Wookush)
3x Pz IV ausf. G
1x Ferdinand
1x Pluton Grenadierów
Początkowo zdawać by się mogło, że przewaga pancerna daje dowódcy duży komfort psychiczny stronie ZSRR - co się potem okazało, nic bardziej mylnego. Ukształtowanie terenu z jakim przyszło mi się zmagać wymagało podjęcie zupełnie innych środków i metod walki z niemiecką "panzerwaffe". Mało tego - żeby dodać smaczku rozgrywce w stylu "atak - obrona" - broniący się Wookush w nowatorski sposób dla tego scenariusza (za moją namową) rozmieścił swoje siły tak, że nie było widać "od razu" po rozstawieniu co jest gdzie (metoda białych kartoników sprawdziła się w 100% i zasiała spore zamieszanie). Oddało to w 100% "słabość w rozpoznaniu" nacierających Rosjan oraz dało obronie HEER szansę na zgotowanie "gorącego powitania" Czerwonoarmistów jeszcze po ich stronie rzeki.
Więcej szczegółów zdradzał nie będę - zapraszam do obejrzenia małego foto-story:
Rzut na pole walki - 2 ujęcia planszy i rozstawienia "białych kartoników" z prawdziwymi i z "fałszywymi" pozycjami HEER Wookusha
Pierwsze 2 pełne tury grałem praktycznie sam ze sobą - "białe kartoniki" skrycie maskujące pozycje obrony Wookusha miały opaść dopiero po 2. turze. Ruszyłem swoje pancerne siły przed siebie - co się potem okaże błędem prawie, że kanadyjskim syndromem Villers Bocage...
Koniec tury 2. przyniósł pierwsze niespodzianki - Niemcy co się okazało bardzo blisko się podtoczyli pod osłoną nocy na sam wał po drugiej stronie rzeki... W ramach terapii wstrząsowej tuż za mostem stał Ferdinand a obok po obu krańcach mapy po 1 Pz IV ausf. G, a obok Ferdinanda załoga bunkra uzbrojona "po zęby" w różne "umilacze" tylko czekała aż wytoczą się Rosjanie.
Kierujący całą akcją oficer HEER zameldował przez radio do wszystkich jednostek: "Strzelać!" i rozpętało się prawdziwe piekło... W oka mgnieniu pierwszy T34`85 prowadzący kolumnę został trafiony i unieruchomiony, jednocześnie pozbawiony 3 członków załogi jak i samej armaty [sic!]
Odpowiedź ogniowa moich Czerwonoarmistów była prze-mizerna... Nic nie zdołało nawet drasnąć oprawcy - ruchomego "bunkra" z armatą 88mm :devil:.
Pociski odbijały się od niego jak groch. Zdołałem tylko unieruchomić jedną Pz IV g po prawej stronie od mostu - i jak się potem okaże to były jedyne straty po stronie niemieckiej tego wieczoru ! [ROTFL].
Mało tego - kolejne maszyny wroga włączyły się w kanonadę - skutkiem czego jeden z ostatnich jadących w kolumnie lewej strony drogi teciaków wybuchł jak petarda zabierając na tamten świat ze sobą przewożony na nim desant 12 wojaków a także 24 wojaków falą wybuchu z 2 czołgów jadących obok! Żeby tego było mało jeden z teciaków - sąsiad "petardy" został unieruchomiony i wbił się prawie w budynek.
W dalszym odwecie pod ogień niemiecki dostała się załoga jednego z dział Zis 3. Efekt -> cała obsługa przygnieciona pod ciężkim ogniem karabinów maszynowych wroga...
Ostatnie tury to pasmo równie sromotnych porażek - "wąskie gardło mostu stało się grobowcem dla dalszej części przewożonych piechurów desantu, jak i samych załóg teciaków, z których na samym końcu sprawnych bojowo zostały tylko 3 w wersji 76,2 mm. Wcześniej na moście straciłem drugiego `85mm i na tym atak ZSRR się zakończył. Nie pomogły salwy artylerii ZiS'ów 3, nie pomogły kości. Wszystko zawiodło od planowania po samo wykonanie, nawet kości nie toczyły się nawet dając nadzieje na lepszą karmę...
Operacja ta zakończyła się dla mnie kompletną klapą - zero zdobyczy terenowych, zero przełamania - oddałem przeciwnikowi pod nóż całą swoją pancerną siłę, oraz dałem szansę na poprawienie i tak mocnej już obrony.
Stavka wykona na mnie chyba pokazowe "rozstrzelanie" zdrajcy
Czołem Towarzysze !
Po dłuuuugiej wakacyjnej przerwie wracamy na frontowe areny walk.
Od czasów czerwcowego Grenadiera 2009 nie graliśmy z Wookushem w nic, więc popuściliśmy wodze fantazji i znowu stworzyliśmy epicką "rozpierduchę"... Tym razem rzuciło nas na Ost-front.
Założeniem głównym dla broniących się Niemcami Wookusha było: niedopuszczenie do przełamania obrony na linii brzegowej rzeki przez napierającą siłą pancerną ZSRR (ja).
Gdyby Czerwonoarmiści przeszliby most i udałoby się im wyprowadzić poza pole walki (po niemieckiej stronie stołu) jak największą ilość pancerki cała bitwa zakończyłaby się totalną klęską niemieckiego HEER, doszłoby do "przełamania" katastroficznego w skutkach dla całego operacyjnego regionu działań.
Analogicznie pod moją komendą Rosjanie mieli się przeprawić przez most, zniszczyć co się da i szybkim uderzeniem wyjść poza pole walki na końcu planszy po stronie niemieckiej.
Rozkład sił:
ZSRR (q.b):
2x Zgrupowania pancerne T34 (3x T34`76 + 1x T34`85 -> na każdym tanku 1 drużyna piechoty gwardzistów = 8 drużyn)
2 x działo ZiS 3
HEER (Wookush)
3x Pz IV ausf. G
1x Ferdinand
1x Pluton Grenadierów
Początkowo zdawać by się mogło, że przewaga pancerna daje dowódcy duży komfort psychiczny stronie ZSRR - co się potem okazało, nic bardziej mylnego. Ukształtowanie terenu z jakim przyszło mi się zmagać wymagało podjęcie zupełnie innych środków i metod walki z niemiecką "panzerwaffe". Mało tego - żeby dodać smaczku rozgrywce w stylu "atak - obrona" - broniący się Wookush w nowatorski sposób dla tego scenariusza (za moją namową) rozmieścił swoje siły tak, że nie było widać "od razu" po rozstawieniu co jest gdzie (metoda białych kartoników sprawdziła się w 100% i zasiała spore zamieszanie). Oddało to w 100% "słabość w rozpoznaniu" nacierających Rosjan oraz dało obronie HEER szansę na zgotowanie "gorącego powitania" Czerwonoarmistów jeszcze po ich stronie rzeki.
Więcej szczegółów zdradzał nie będę - zapraszam do obejrzenia małego foto-story:
Rzut na pole walki - 2 ujęcia planszy i rozstawienia "białych kartoników" z prawdziwymi i z "fałszywymi" pozycjami HEER Wookusha
Pierwsze 2 pełne tury grałem praktycznie sam ze sobą - "białe kartoniki" skrycie maskujące pozycje obrony Wookusha miały opaść dopiero po 2. turze. Ruszyłem swoje pancerne siły przed siebie - co się potem okaże błędem prawie, że kanadyjskim syndromem Villers Bocage...
Koniec tury 2. przyniósł pierwsze niespodzianki - Niemcy co się okazało bardzo blisko się podtoczyli pod osłoną nocy na sam wał po drugiej stronie rzeki... W ramach terapii wstrząsowej tuż za mostem stał Ferdinand a obok po obu krańcach mapy po 1 Pz IV ausf. G, a obok Ferdinanda załoga bunkra uzbrojona "po zęby" w różne "umilacze" tylko czekała aż wytoczą się Rosjanie.
Kierujący całą akcją oficer HEER zameldował przez radio do wszystkich jednostek: "Strzelać!" i rozpętało się prawdziwe piekło... W oka mgnieniu pierwszy T34`85 prowadzący kolumnę został trafiony i unieruchomiony, jednocześnie pozbawiony 3 członków załogi jak i samej armaty [sic!]
Odpowiedź ogniowa moich Czerwonoarmistów była prze-mizerna... Nic nie zdołało nawet drasnąć oprawcy - ruchomego "bunkra" z armatą 88mm :devil:.
Pociski odbijały się od niego jak groch. Zdołałem tylko unieruchomić jedną Pz IV g po prawej stronie od mostu - i jak się potem okaże to były jedyne straty po stronie niemieckiej tego wieczoru ! [ROTFL].
Mało tego - kolejne maszyny wroga włączyły się w kanonadę - skutkiem czego jeden z ostatnich jadących w kolumnie lewej strony drogi teciaków wybuchł jak petarda zabierając na tamten świat ze sobą przewożony na nim desant 12 wojaków a także 24 wojaków falą wybuchu z 2 czołgów jadących obok! Żeby tego było mało jeden z teciaków - sąsiad "petardy" został unieruchomiony i wbił się prawie w budynek.
W dalszym odwecie pod ogień niemiecki dostała się załoga jednego z dział Zis 3. Efekt -> cała obsługa przygnieciona pod ciężkim ogniem karabinów maszynowych wroga...
Ostatnie tury to pasmo równie sromotnych porażek - "wąskie gardło mostu stało się grobowcem dla dalszej części przewożonych piechurów desantu, jak i samych załóg teciaków, z których na samym końcu sprawnych bojowo zostały tylko 3 w wersji 76,2 mm. Wcześniej na moście straciłem drugiego `85mm i na tym atak ZSRR się zakończył. Nie pomogły salwy artylerii ZiS'ów 3, nie pomogły kości. Wszystko zawiodło od planowania po samo wykonanie, nawet kości nie toczyły się nawet dając nadzieje na lepszą karmę...
Operacja ta zakończyła się dla mnie kompletną klapą - zero zdobyczy terenowych, zero przełamania - oddałem przeciwnikowi pod nóż całą swoją pancerną siłę, oraz dałem szansę na poprawienie i tak mocnej już obrony.
Stavka wykona na mnie chyba pokazowe "rozstrzelanie" zdrajcy
Czołem Towarzysze !
"Duty, Honor, Country"
- Przemos19
- General der Panzertruppen
- Posty: 4986
- Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
- Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
Huh, faktycznie totalna klęska.
Z tego co podajesz, to wg mnie lepiej by było Ferdinanda chwilowo zostawić w spokoju i skupić się na niszczeniu Panzer IVG, aby potem przewagą liczebną Ferdinanda zmiażdżyć
Ale bitwa cacuszko - od pojazdów po tereny
Z tego co podajesz, to wg mnie lepiej by było Ferdinanda chwilowo zostawić w spokoju i skupić się na niszczeniu Panzer IVG, aby potem przewagą liczebną Ferdinanda zmiażdżyć
Ale bitwa cacuszko - od pojazdów po tereny
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
- Thomas
- First Lieutenant
- Posty: 626
- Rejestracja: czwartek, 1 czerwca 2006, 12:09
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Tiaa... Nie będę się rozpisywał bo juz ci na gg napisałem jak mogłeś zagrać. Dałeś pewnej części ciała i tyle. Piechotę trzeba było wyładować pod koniec drugiej tury i rozpoznanie zrobić. A tak 36 chłopa poszłooo!!! w Rosje
Pozdro
Thomas
Pozdro
Thomas
.:: !! POSZUKIWANI WARGAMERZY Z ŁODZI I OKOLIC. ZGŁOSZENIA I INFO NA PW !! ::.
- Blitz
- Starszyj Lejtienant
- Posty: 589
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 18:22
- Lokalizacja: Swarzędz
Kurde, nie mogłeś po brodzie przejechać tylko pchasz się na most
Ogólnie myślę, że przydałoby się wsparcie cięższej artylerii (czemu nie miałeś ISU-152 albo haubic 122mm )
btw: puszczałeś hymn? :rotfl:
To tak jak moja Puma w pojedynku z Xardasem :devil:q.b. pisze:sąsiad "petardy" został unieruchomiony i wbił się prawie w budynek.
Ogólnie myślę, że przydałoby się wsparcie cięższej artylerii (czemu nie miałeś ISU-152 albo haubic 122mm )
btw: puszczałeś hymn? :rotfl:
"Marzenia się spełniają, trzeba tylko wierzyć."
Mój blog z modelami...
Mój blog z modelami...
- q.b.
- Major
- Posty: 1211
- Rejestracja: poniedziałek, 27 listopada 2006, 13:07
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Xardas ->xardas12r pisze:Tam wpadli Brytole Kanadyjczycy to najprawdopodobniej Witmana utłuklico się potem okaże błędem prawie, że kanadyjskim syndromem Villers Bocage...
Bitwa fajna, ale dlaczego na szturm mostu Rosjanie nie dostali wsparcia katiuszy ??
ad1. mówiąc o "kanadyjskim syndromie" nie miałem na myśli samego Villers Bocage w wersji i wykonaniu brytyjskim - ale to co podobnie do Wittmana robił z Kanadyjczyków Kurt "Panzer" Meyer... - jest to świetnie opisane w książce Johna A. English'a oraz Gunthera E. Rothenberg'a "The Canadian army and Normandy Campaign - A study of failure in high command" (dla lubiących anglojęzyczne lektury w sam raz kopalnia wiedzy i refleksji)
ad2. pomyśl - jeżeli spadły by salwy z Katiusz to bardzo prawdopodobne byłoby to, iż nie byłoby w efekcie czego zdobywać ani na czym się przeprawiać przez rzekę... założenia scenariusza były takie a nie inne, więc nie ma co dywagować - jedno jest natomiast pewne -na bank będzie rewanż na tej samej planszy
Blitz -> odnośnie hymnu - tak był i owszem, ale potem atmosfera zrobiła się luźna - bardziej czarno-komediowa... jak straciłem już prawie wszystko to leciało funky disco
Czaki -> to zielone to wykładzina trawiasta - balkonowa (taka z Leroy Merlin) za jakieś grosze, do tego jak widać wiadro piasku na ścieżki, plaże i brzegi rzeki i teren mamy gotowy - proste rozwiązania są najlepsze (nasze stoły są jak pizza - co grę inne dodatki na powierzchni )
Wookush -> Ja ci jeszcze pokaże !!! :devil: XD
"Duty, Honor, Country"
- Blitz
- Starszyj Lejtienant
- Posty: 589
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 18:22
- Lokalizacja: Swarzędz
Nastepnym razem zapuść Sabbatona - Panzer Battalionq.b. pisze:jak straciłem już prawie wszystko to leciało funky disco
"Marzenia się spełniają, trzeba tylko wierzyć."
Mój blog z modelami...
Mój blog z modelami...