Długo oczekiwany AAR przerywający milczenie w tym dziale Udany debiut na Białołęce zaliczył Yori. Oto rodzi się kolejna AAR-ka:
..."Po Święcie Dziękczynienia 7. Dywizja Pancerna została włączona do 9. Armii z rozkazami przedarcia się do Zagłębia Ruhry. Jednak plan alianckiej generalicji spalił na panewce - Niemcy rozpoczęli wielką kontrofensywę w Ardenach. W związku z tymi wydarzeniami 16 Grudnia 1944 roku 7. Dywizja Pancerna przesunięta została w rejon miasta St. Vith w Belgii. Cel postawiony przez dowództwo był jasny - nie oddawać miasta Niemcom i stawiać silny opór przez minimum 48 godzin...
...W oczekiwaniu na najgorsze Starszy Sierżant Glenn R. Facklerr - operator karabinu .50 cal Browning Machine Gun z 7.Dywizji Pancernej, leży okopany na pozycjach obronnych w miasteczku. Jest 23 Grudnia, trwa głośne bombardowanie z niemieckiego przygotowania artyleryjskiego. Wszędzie wokół wybuchają pociski, rozerwało kilku naszych na strzępy... W oddali słychać pokrzykiwania niemieckie oraz terkot pancernego natarcia...
"Rozkazano nam przesunąć swoje pozycje obronne o 100 jardów do tyłu. Kiedy dobiegliśmy i rozstawialiśmy .50 cal'a w nowej pozycji zorientowałem się że nasz dawny punkt obronny przyjął centralne trafienie." - "Ależ fart!" - pomyślał Facklerr dopinając taśmę z nabojami do swojego Browninga. "Czekaliśmy na pierwsze strzały z grupy naszego dowódcy plutonu z budynku na prawo od nas. Miały one dać znać kiedy otwieramy ogień na całej linii... Nie mogliśmy wiedzieć tego wtedy, ale nasz plutonowy został trafiony kilka minut temu pociskiem z czołgu Mark IV... Chcąc nie chcąc - świadomie bądź nie - stałem się głównodowodzącym obroną naszego sektoru St. Vith. Kiedy pojawili się pierwsi przeciwnicy chwyciłem za spust Browninga i stopniowo opróżniałem pas 1200 naboi 12,7mm. Niemcy przed nami padali ścięci... jeden po drugim..."
Scenariusz:
USA (q.b.) : Utrzymać St. Vith za wszelką cenę!
Niemcy (Yori) : Przerwać i przełamać linie obrony St. Vith. Zdusić każdy napotkany opór Amerykanów w sektorze.
Widok amerykańskiego sektora obrony St. Vith (w dole amerykańskie ciężarówki GMC)
Siły Starcia:
NIEMCY (Oberleutnant "Yori"):
*Kolumna uderzenia pancernego w sile: Pz IV J + Stug III G + StuH + Puma
*Wzmocniony Pluton Volksgrenadierów
USA (Commander "qb"):
*Improwizowana obrona w sile jednego i pół plutonu piechoty USA (pluton w pełnej sile + drużyna z rozbitego plutonu + sekcja dowodzenia + sekcja 50. cal Browning HMG)
*M4 Sherman (jeden - sic!)
Przebieg walk:
I. Tura
To powolny, aczkolwiek zdecydowany niemiecki ruch naprzód. Z okolicznego zagajnika wytoczyło się na drogę przecinającą przedmieścia St. Vith kilka niemieckich maszyn. Wśród nich jest Stug III, którego dostrzega załoga samotnego M4 Sherman. Rozpoczyna się strzelanina - w skutek której Stug obrywa i traci gąsienice... Załoga Stuga to "twarde niemieckie orzechy" gdyż opanowali strach i walczą dalej - odpowiedź ogniowa nie przynosi jednak rezultatu - Sherman nadal sprawny (hurra! 1:0 dla moich Hamburgerów )
Spokój ducha nie trwa jednak długo - szybkim manewrem z zaskoczenia Mark IV opleciony blaszanymi osłonami "Schurzen" dosłownie "wpada" z impetem na środek skrzyżowania i zaskakuje drużynę Amerykanów po środku gospodarstwa na lewej flance obronnej... Skutki co prawda nie są katastrofalne - pierwsze 2 ofiary śmiertelne, ale drużyna straciła kohezję. Ci co przeżyli biegną w popłochu poza ogień wrogiego czołgu... W asyście natarcia pancernego w tyle podążają strzelcy plutonu Volksgrenadiere. Do czołgu Mark IV dołącza Puma, jednak nic nie jest w jej zasięgu ognia...
Pozycje wyjściowe ataku niemieckiego...
Mark IV w natarciu...
Puma wkracza do akcji...
Widok akcji z "drugiej strony"
Mark IV powoduje pierwsze straty...
II Tura
W ramach "akcji odwetowej" drużyna pozbawiona 2 żołnierzy, odzyskawszy kohezję dopada z bazooki Pumę, która niedawno dołączyła do szyku ofensywnego Niemców. Trzech jej załogantów płonie żywcem w środku - z wieżyczki wydobywa się czarny dym - dostało działo główne i chyba wybuchł pożar w jej wnętrzu. Dwóch ocalałych załogantów rzuca się do panicznej ucieczki z płonącej pułapki... Święto nie trwa jednak długo - Amerykanie podjęli desperacką próbę przejścia przez ruiny lokalnej fabryki koło samotnego komina... Nie doszli do lepszych pozycji w ruinach. Cała dwunastoosobowa drużyna pada ofiarą StuH'a - celnie posyłającego swój pocisk kalibru 105mm w sam środek zgrupowania Amerykanów. Nikt nie ocalał...
Przymierzyli...
I dopadli...
Amerykanie w ilości 12 osób polegli na miejscu po strzale StuH'a...
III Tura
Po drobnym paśmie sukcesów niewzruszony dowódca Niemiecki rzuca naprzód do ataku drużyny Volksgrenadierów. Amerykanie choć wstrząśnięci wciąż ubywającymi stanami siły żywej odpowiadają ogniem na posunięcia strony niemieckiej. Pierwszymi ofiarami swoistej "zemsty" pada sześciu Volksgrenadierów wybiegających z lasu. Kolejni są masakrowani przed budynkiem do którego zmierzała pechowa dwunastka piechoty USA. Zaczajona, dobrze ukryta druga drużyna amerykańska obrzuciła nacierających Volksgrenadierów granatami (większość mimo nietrafionych rzutów - znalazła swoje ofiary pod znacznikami obszarowymi), oraz dokończyła dzieła zniszczenia serią z BAR-a oraz dwóch Garandów... Kolejne wymiany ognia między Shermanem i unieruchomionym Stugiem nie przynoszą rozstrzygnięcia...
Atak Volksgrenadierów na ruiny...
Widok z góry na atak Volksgrenadierów...
...Zakończony anihilacją Volksów
Pusta Puma płonie...
IV Tura
Do akcji "dobijania" niemieckich Volksgrenadierów omyłkowo włączyło się HQ amerykańskiej obrony - zdradzając swoją pozycję narazili się na ogień ze sprawnego Stuga - seria z MG 34 nie daje żadnej szansy amerykańskiemu sztabowi obrony... Sytuacja staje się wręcz dramatyczna. Pozbawione siły decyzyjnej, obsługi radiotelefonu siły obrony miasta walczą jednak do końca. Sherman wycofuje się w wąską uliczkę widząc zbliżające się zagrożenie ze strony StuH'a, który nie tak dawno posłał "do piachu" cały dwunastoosobowy oddział amerykański. To samo czyni zespół Browning HMG obstawiający ulicę i "środek" spodziewanego wejścia oddziałów niemieckich. Jednak to nie piechota niemiecka stanowi teraz zagrożenie. Browning zostaje spakowany i przetransportowany do ruin gdzie poległo HQ - tam zajmuje pozycję, ale taką aby nie narażać się na ogień unieruchomionego Stug'a - lecz taką, która daje kontrolę nad lewą flanką gdzie nadal bezkarnie poczyna sobie Mark IV.
W tym samym czasie Mark IV zaskakuje dzielnych obrońców, którzy dopadli Bazooką Pumę. We wściekłej wręcz furii dowódca czołgu przebija się przez betonowy murek wjeżdżając na teren gospodarstwa z bliskiej odległości rozprawia się z resztką Amerykanów nie pozostawiając nikogo przy życiu... W odwecie cała jeszcze drużyna amerykańska postanawia rozprawić się ze Stugiem III, który mimo unieruchomienia, tkwiąc w miejscu - cały czas zagrażając obrońcom. Bez skutku - pocisk Bazooki odbija się od betonowego Saukopf Stuga...
Naprzód!
Cel...
Ognia!
Brawo Hans! Dostaniesz kolejny order...
Strzały Shermana odbijają się od Stuga jak groch od muru... Czas się ukryć...
V Tura
To czas powolnej utraty dynamiki całego impetu natarcia niemieckiego. Schowana w ruinach lewej flanki cała jeszcze drużyna USA po nieudanej próbie definitywnego wyłączenia Stuga Bazooką jakimś cudem poprawia swoją skuteczność i niczym w Baseball zalicza Homerun unieruchamiając czołg Mark IV. Do akcji wkroczyła drużyna Volksgrenadierów lecz dobrze ustawione Browning .50 cal HMG szatkuje na kawałki sporą część niemieckich śmiałków siejąc popłoch i panikę. Volksgrenadierzy salwują się ucieczką za okoliczne płoty...
W międzyczasie sprawny StuH stara się rozprawić z obrońcami w ruinach, którzy granatami zdziesiątkowali niemiecką piechotę. Widząc co się święci amerykańscy żołnierze porzucają pozycje obronne i uciekają w porę przed wybuchem pocisku 105mm, który by pogrzebał ich wszystkich pod gruzami domu. Sherman wraca z ukrycia do akcji - dochodzi do ostatniej wymiany ogniowej, w której w końcu, po wielu nieudanych wcześniej próbach pada unieruchomiony na samym początku Stug III... Niemcy nie wdarli się do miasta. Okupione to jednak jest stratą niemal 80 % wyjściowego stanu osobowego...
Ostatni zryw Volksów... Powstrzymał ich Browning .50 cal...
StuH naciera na obrońców...
Ale ci w porę "dają dyla"...
Sherman wraca do gry...
By na sam koniec dowieść swojej użyteczności w stylu "rzutem na taśmę"...
KONIEC
Post Mortem:
Jak na swój debiut Yori okazał się dobrym strategiem. W paru manewrach nawet poczułem się zaskoczony (patrz akcja Mark IV kontra USA) Przed tym scenariuszem rozegraliśmy krótką bitwę zapoznawczą i jak widać Yori szybko "złapał bakcyla".
Zagraliśmy dziś nie punktowo, a klimatycznie - historycznie i troszkę powtórzyliśmy tą historię z miastem St Vith. Dywizja Amerykanów bronić się miała tylko 48 godzin. Udało się jej to robić nieprzerwanie przez sześc kolejnych dni tracąc jednak 80% własnego stanu osobowego. Ze wspomnień żołnierzy amerykańskich, oraz dokumentów analiz pooperacyjnych wynika że udało się obrońcom rozbić spore zgrupowanie niemieckie - np: 18th Volksgrenadiere... Efekt tutaj był bardzo podobny - pancerka niemiecka wykazała małą zaciekłość, a piechota Volksgrenadierów to twór nieprzewidywalny w zachowaniach - raz są "herosami", raz tchórzami - cóż chcieć więcej po zlepkach niedobitków z różnych jednostek (czasami nawet z łapanki np: z obsługi lotniska - jednego dnia pompuje ktoś paliwo - drugiego dostaje karabin i każą mu iść walczyć...).
Straty w stanach osobowych po mojej stronie to efekt zdeterminowanej do końca obrony - mało było paniki w moich szeregach. Więc mogłem prowadzić zaczepne akcje na całej szerokości natarcia. Myślę że to remis ze wskazaniem (może nieskromnym) na swoją stronę - zważywszy na dysproporcje w sile pancernej (cały świat vs 1 Sherman...) mogę to uznać za mały plusik na swoją korzyść. W każdym razie było to mile spędzone niedzielne popołudnie - oby więcej takich !
Do następnego razu !