Strona 2 z 2

: poniedziałek, 23 marca 2009, 23:10
autor: RyTo
Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce. Nie jedyna to różnica w mentalności pomiędzy Rzymianami a Grekami... ale dość o tym.

Muszę jednak powiedzieć, że już nie wiem, czy Wujaw mówi o bitwie pod Auskulum (skąd wzięło się słynne określenie o zwycięstwie) czy o bitwie pod późniejszym Benewentum (a właściwie Malewentum, tj. "okolicy obfitującej w jabłka"), której ewidentnie Pyrrus nie wygrał - i wtedy AWu nie ma co się dziwić...

: wtorek, 24 marca 2009, 01:12
autor: elahgabal
No właśnie. Tylko czy aby na pewno Pyrrus przegrał ? Pytanie brzmi chyba: co tak naprawdę należy uznać w tej sytuacji za zwycięstwo ?
Ponieważ o czymś takim jak zdobycie, zniszczenie Rzymu nie miał co myśleć, to co mógł osiągnąć ?
Kęciek pisze, że odniósł większe sukcesy, niż jakikolwiek inny dowódca grecki w Italii.
Na skutek tej ostatniej (w sumie nierozstrzygniętej) bitwy 2 armie konsularne łaziły po Italii, z całej siły udając, że nie widzą Pyrrusa i jego wiarusów.
Jak dla mnie wyciągnął tyle, ile się po prostu dało. I to już należałoby uznać za sukces.
Oczywiście - strategicznie nie osiągnął praktycznie nic. Ale to mniej więcej wtedy Rzym powoli zaczął się przeobrażać w "potwora" o nieograniczonych możliwościach mobilizacyjnych, który w ciągu następnych 73 lat złamie kręgosłup Kartaginie.

: wtorek, 24 marca 2009, 12:47
autor: wujaw
RyTo pisze:Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce. Nie jedyna to różnica w mentalności pomiędzy Rzymianami a Grekami... ale dość o tym.

Muszę jednak powiedzieć, że już nie wiem, czy Wujaw mówi o bitwie pod Auskulum (skąd wzięło się słynne określenie o zwycięstwie) czy o bitwie pod późniejszym Benewentum (a właściwie Malewentum, tj. "okolicy obfitującej w jabłka"), której ewidentnie Pyrrus nie wygrał - i wtedy AWu nie ma co się dziwić...
Myślałem oczywiście o Benewentum, bo Kęciek i tu widzi remis, a topic wydawał mi się bardziej związany z rozliczeniem Kęcieka.Co do Ausculum to dość wiarygodna wydaje mi się opcja, że armia republikańska zadawał wyższe straty niż armie najemne.Zestawiając koszty sukcesu pod Ausculum z jego owocami Pyrrus musiał postawić sobie pytanie, czy stać go na prowadzenie takiej wojny, w trakcie które wygrane krwawe bitwy nie przybliżają w zauważalny sposób do zwycięstwa w wojnie.Czyli w "pyrrusowym zycięstwie" rozumianym w sposób tradycyjny mimo ciekawej retoryki Kęcieka, który czyni z niego tylko przejaw rzymskiej propagandy jest sporo prawdy.

: wtorek, 24 marca 2009, 14:11
autor: Anomander Rake
Grunwald - wielkie zwycięstwo sił polsko-litweskich.
Po tej bitwie siły Jagiełły miały pełną możliwość manewru na terenie państwa krzyżackiego, poddawały się za darmo kolejne zamki, zniszczono armię zakonną.
A i to siły Jagiełły zdobyły pole bitwy.
Zupełnie nietrafione porównanie.
Starożytni Grecy uważali, że zwycięzcą jest ten, kto pozostał na polu bitwy po stoczonej walce.
A tak z ciekawości to jak było pod Benewentum, bo nie pamiętam?

Co do Kęćka to ma on zwyczaj dokonywać dosyć karkołomnych zadań logicznych by wykazać, że Rzymianie przegrywali wszędzie i z każdym, a wojny wygrywali tylko dla tego, że się szybko i sprawnie rozmnażali (to ostatnie upraszczam).

: wtorek, 24 marca 2009, 14:28
autor: RyTo
Pod Benewentum Rzymianie mieli obóz, którego Epiroci nie mogli/nie potrafili zdobyć. To akurat była bitwa, gdzie obóz nie pełnił tylko funkcji taboru na tyłach. Pyrrus potracił słonie - a to nie to samo, co strata oddziału sprzymierzeńców z Italii.

Skoro atak się nie powiódł, na co miał czekać w okolicy? Wreszcie sama nazwa rzymska miejscowości sieje propagandę, nie? ;)

: wtorek, 24 marca 2009, 15:42
autor: Anomander Rake
Ja raczej nigdy nie miałem problemu z tym kto wygrał bitwę, tyle tylko, że teraz już nie pamiętałem jej przebiegu.

: wtorek, 24 marca 2009, 16:37
autor: RyTo
Nic się nie stało :)

Ale po "nie osiągnięciu zwycięstwa" pod Benewentum, Pyrrus zdecydował się opuścić Italię - jak to już było mówione wyżej, ze względu na straty i znikome ostateczne zyski.
Czy była to porażka? Nie taka jak Krzyżaków pod Grunwaldem, Greków pod Cheroneą a Dariusza pod Issos itd. Remis jeszcze bardziej trudno zdefiniować. O wygranej zaś nie ma co mówić.