Napewno by to forsowalo profesionalizm. Tak samo jak "nauki cesarza" i konsekwencje dla wodzow ktorzy nie wywiazywali sie ze swej odpowiedzialnosci (jako ze plecow nie bylo mozna bylo to robic bez problemu)Napoleon powinien wydzielić takie grupy marszałków lubiących i nie lubiących się i takie 'zgranie' by samo przyszło. Niestety często czynił odwrotnie jak np. Besseries i Massena w Hiszpanii, którzy się nie znosili. Lub też znany przykład Murata i Davouta...
Bo nie bylo nad ich glowa geniusza ktory by dal do zrozumienia ze albo beda do siebie cacy i beda dzialac profesionalnie albo koniec kariery.Profesjonalny generał Hardee i równie profesjonalny w swoim fachu (świetny organizator) generał Bragg nie mogli kompletnie dojść do porozumienia i ich kłotnie były jakąś % przyczyną upadku Konfederacji. Jeden nie umiał dogadywać się z ludźmi, drugi lubił intrygi. Jednak do dziś się uważa, że jeden był świetnym dowódcą korpusu, a drugi świetnym organizatorem. Nie umieli jednak usiąść razem i się dogadać. Pycha i duma XIX wiecznego człowieka.
Gdyby taka glowa genialna by byla to jak myslisz jak by zdecydowali - kariera (i konsekwencje z braku posluszenstwa ) czy duma/pycha?