Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Od wybuchu rewolucji francuskiej (1789) do roku 1900.
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

Wojna secesyjna to z pewnością jeden z ciekawszych konfliktów XIX wieku. Doskonale pokazuje on fakt, jak bardzo technika potrafi wyprzedzić rozwiązania taktyczne (co jeszcze lepiej uwidoczniła I WŚ).
Historycy do dzisiaj spierają się, czy wojna secesyjna (zwana z angielska ACW - American Civil War) była bardziej "napoleońska", czy już bardziej nowoczesna.
Wycinkiem tej dyskusji, którą chciałby tutaj poruszyć była kwestia używanej przez piechotę broni.

Jako wstęp chciałbym podlinkować bardzo ciekawą pracę majora Richarda E. Kerra na temat wpływu broni karabinów na zmiany taktyczne w trakcie wojny.

http://www.dtic.mil/dtic/tr/fulltext/u2/a227467.pdf

W wielkim skrócie. Kerr opisuje ogólne zdolności broni gładkolufowej z czasów Napoleona, gdzie skuteczność ostrzału z powyżej 200 metrów była bardzo niska (choć teoretycznie dawało radę nawet na 300 metrów, ale częściej strzelano bliżej 100), z karabinami gwintowanymi z wojny secesyjnej, gdzie zasięg skutecznego strzału wynosił nawet 500 metrów, a na odległościach 200 - 300 metrów był wielokrotnie bardziej celny niż muszkietów. Co prawda szybkość ładowania była podobna (dla większości modeli), ale efekty ognia o wiele bardziej dewastujące. Dobrym przykładem jest wyeliminowanie frontalnych szarż kawalerii na piechotę, która nie musiała nawet tworzyć czworoboków, siła ognia linii była wystarczająco duża, aby zatrzymać szarżę.
Kerr opisuje dwie kampanie, Antietam (Maryland) 1862 i Wilderness 1864. W tej pierwszej armie postępowały według "klasycznego", napoleońskiego regulaminu pułkownika Hardee'go, ataki w liniach itd. W tej drugiej każda armia, zarówno w obronie, jak i w ataku starała się wykorzystywać okopy. Paradoksalnie armie 1862 roku, gorzej wyszkolone, lepiej nadawałyby się do działania w fortyfikacjach, a te z 1864 z powodzeniem wykonywałyby skomplikowane manewry. Było jednak inaczej.
Kerr przedstawiając wiele statystyk (polecam lekturę) dochodzi do konkluzji, iż gwintowany karabin wpłynął zasadniczo na taktykę działania i sprawił, że szyki napoleońskie stały się nieadekwatne, gdyż siła ognia piechoty sprawiała, że frontalne natarcie było pozbawione sensu i przynosiło tylko horrendalne straty (vide Antietam).
Nowa broń sprawiła, że zaczęto powszechnie wykorzystywać fortyfikacje. Oblężenie Petersburga w 1864 roku jest tego kolejnym przykładem, kiedy obrazki bardziej przypominały już I WŚ, niż początki wojny secesyjnej.

Oczywiście były wyjątki. Proch pogarszał widoczność, trudny teren (dużo lasów, co jest charakterystyczne dla tego TDW) sprawiało, że można było podejść relatywnie blisko przeciwnika. Jednakże ataki kolumnami na bagnety stały się praktycznie od początku wojny całkowitym przeżytkiem.

Jakie jest Wasze zdanie? Czy karabin wpłynął znacząco na taktykę podczas wojny secesyjnej, czy były to inne czynniki? Czy była to ostatnia "wojna napoleońska", czy może już bardziej nowoczesna?
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5299
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 255 times

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Leliwa »

(...)
Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, bo jak zauważyłeś - inaczej wyglądała wojna w 1862 r. a inaczej w 1864. Wojna secesyjna łączyła w sobie elementy obu tych okresów w miarę, jak żołnierze i dowódcy wyciągali wnioski z dotychczasowych lekcji. W 1862 r. Lee zyskał sobie pogardliwy przydomek "King of Spades"; w 1864 r. żołnierze samorzutnie, gdy tylko zatrzymali się na dłuższy postój w jednym miejscu zaczynali budować podstawowe umocnienia.

Najlepszym przykładem bezsensowności frontalnego ataku na umocnionego przeciwnika są bitwy z 1864 r. (obie zresztą w wykonaniu Federalnych) - Kennesaw Mountain i Cold Harbor. Nawet wcześniej, w 1862 i 63 r. umocnienia pod Fredericksburgiem zbierały krwawe żniwo wśród atakujących żołnierzy federalnych. Z drugiej strony mamy podobny atak konfederacki pod Gettysburgiem.

Zwiększony zasięg ostrzału karabinów gwintowanych nie miał az takiego wpływu bo i tak strzelano na krótsze niż minimalny dystanse. Natomiast spory wpływ miała jego znacząca celność. Co ciekawe - na dystansie 100 metrów gładkolufowe karabiny z amunicją buck and ball dawały znacznie bardziej druzgocący efekt niż karabiny gwintowane.

https://www.iusb.edu/ugr-journal/static ... tanage.php
The relative accuracy of the rifle-musket can not be denied. At longer ranges, beyond about 100 yards, the lone man with a smoothbore musket is not likely to hit a lone enemy target. At the same time, the rifle-musket can hit easily at those ranges, assuming the man firing the weapon is proficient in its use. To illustrate this, data and photographs from 1860 comparative firing of the "New Rifled Musket, Calibre .58" (Fuller 57) which might have been the model 1861 Springfield, and the "Smoothbore Musket, calibre .69" (Ibid 57) which might have been the 1816 model but was more likely the 1842 model, is available in the national archives. The author, Claude Fuller, used this data to write The Rifled Musket (see targets).

At 100 yards, the Springfield hit between 48 and 50 times out of 50 shots per target, getting less than 50 hits only once. Accuracy fell off, though; at 200 yards, the hit rate ranges from 41 down to 32. At 300 yards accuracy is worse, between 23 and 29 hitting the target. At 500 yards the hit rate was between 12 and 21. A moderate wind existed during all firings of the Springfield (Ibid 59-65).

The smoothbore musket was tested in two categories, with and without buckshot. At 100 yards, again with 50 shots of ball being fired, between 37 and 43 hit, a hit rate that was not as good as the Springfield, but respectable. At 200 yards, the accuracy fell dramatically, with only 18 to 24 hitting. At 300 yards, accuracy was even worse, with no more than 9 shots hitting the target.

With buckshot added to the firing, the hits jumped dramatically. All cartridges fired had 1 ball and 3 buckshot in them. Still firing 50 times, the accuracy with buckshot at 100 yards ranged between 79 and 84 hitting, while the balls hit between 31 and 36 times. Note the reduction in the number of balls hitting, but the increase in overall hits because of the number of projectiles. At 200 yards, between 19 and 31 buckshot and 18 to 22 balls hit. There were no buckshot firings beyond 200 yards (Ibid 73-78).

Assuming that the range of 100 yards was typical for combat firings, a comparison can be made, the smoothbore musket firing ball alone was not much worse than the rifle-musket. With buckshot the effectiveness of the smoothbore was much greater. Beyond that, accuracy with either load dropped considerably. At 200 yards, some of the buckshot failed to penetrate the targets. This meant that the number of seriously damaging hits from buckshot would be very small. This demonstrates the relative usefulness of the two arms. At some point beyond 100 yards, the rifle-musket would be better because in the hands of skilled troops it was more accurate. At 100 yards and closer, the smoothbore would have been much more deadly when firing "buck and ball". If it was firing just ball ammo, then the rifle-musket was again the superior, because all or almost all of its shots hit at 100 yards.
Nie trzeba było mieć umocnień. Wystarczało wzniesienie z silną artylerią i dobrym polem ostrzału, tak jak pod Malvern Hill w lipcu 1862 roku. To akurat przykład podobny do Gettysburga. Ale oczywiście umocnienia polowe pomagały i wzmacniały siłę obrony.
Jak pisał D. S. Freeman w biografii generała Lee:
Had the Union engineers searched the whole countryside below Richmond, they could not have found ground more ideally set for the slaughter of an attacking army.


Wydaje się, że nie było wtedy (przy użyciu dostępnego uzbrojenia) dobrego sposobu na zdobywanie takich pozycji. Podobnie jak pod Gettysburgiem.

Co do porównania śmiertelnego żniwa dla karabinów gwintowanych i gładkolufowych, to można powiedzieć, że analogicznie gładkolufowe "Napoleony" w odpieraniu ataku też sprawdzały się lepiej niż działa gwintowane strzelając na krótkim dystansie kartaczami.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

(...)
Najlepszym przykładem bezsensowności frontalnego ataku na umocnionego przeciwnika są bitwy z 1864 r. (obie zresztą w wykonaniu Federalnych) - Kennesaw Mountain i Cold Harbor. Nawet wcześniej, w 1862 i 63 r. umocnienia pod Fredericksburgiem zbierały krwawe żniwo wśród atakujących żołnierzy federalnych. Z drugiej strony mamy podobny atak konfederacki pod Gettysburgiem.

Zwiększony zasięg ostrzału karabinów gwintowanych nie miał az takiego wpływu bo i tak strzelano na krótsze niż minimalny dystanse. Natomiast spory wpływ miała jego znacząca celność. Co ciekawe - na dystansie 100 metrów gładkolufowe karabiny z amunicją buck and ball dawały znacznie bardziej druzgocący efekt niż karabiny gwintowane.
Wydaje mi się jednak, że w sprzyjających warunkach karabiny gwintowane miały bardzo duży wpływ na walkę. Jeśli atak przebiegał przez puste pole, a obrońcy byli dodatkowo umocnieni, to karabin gwintowany dawał piorunujące efekty. Dobrym przykładem jest "szarża" Picketa, czy Fredericksburg. Inny przykład to nieudane szturmy Vicksburga przez Granta, który potem ich bardzo żałował. Na pustym polu można było zacząć ostrzał z o wiele dalszej odległości niż 100 - 150 metrów jak przy karabinach gładkolufowych. Oczywiście przeszkadzał dym, ale jak widać nie aż tak bardzo, a czasem pogoda sprzyjała strzelaniu i dym szybko się unosił/odlatywał. Wszędzie jednak tam, gdzie teren pozwalał na ukrywanie się, czy w miarę bezpieczne podejście, karabin już nie miał tak dramatycznej przewagi. Był oczywiście bardzo celny, ale wspomniana przez Ciebie profesie amunicja mogła wyrównać szanse.
Zatem wydaje mi się, że wpływ był ale zależał od terenu i aktualnej sytuacji. Sprawą do dyskusji jest jednak na ile właśnie właściwości karabinu wpływały na wybór terenu atakowania, aby jego przewagę zniwelować (jeżeli taki wybór był możliwy).

A co do amunicji buck and ball, to istotne jest pytanie na ile była powszechna. W czasie wojen napoleońskich Brytyjczycy, którzy ją znali, nie stosowali jej, uważając, że stwarza duże zagrożenie także dla własnych, niedoświadczonych żołnierzy.
Mimo wszystko karabiny gwintowane zyskiwały na popularności, to znaczy także, że w użytku były jednak lepsze od "buckshota" z karabinu gładkolufowego.
leliwa pisze:Wydaje się, że nie było wtedy (przy użyciu dostępnego uzbrojenia) dobrego sposobu na zdobywanie takich pozycji. Podobnie jak pod Gettysburgiem.
Kilka razy się udało, ale trzeba było chyba dużo doświadczeń zdobyć, żeby wiedzieć jak. To zupełnie nowa wojna była pod względem charakteru. Dobrym przykładem był konfederacki atak na Fort Stedman pod koniec oblężenia Petersburga. Zaatakowano o świcie (4.15). Główny atak poprzedzały nieliczne grupy strzelców. Stworzono dodatkowo grupy szturmowe po 100 żołnierzy, które szybkim ruchem miały dopaść do przeciwnika. Pomogła wczesna pora, zaskoczenie, a także mała odległość (200 metrów z tego co pamiętam) między okopami obu stron.

Innym przykładem jest Missionary Ridge, gdzie Konfederaci byli umocnieni na wzgórzu. Tam pomógł unionistom trudny teren, dający wiele miejsc na ukrycie się, a także miejsca, gdzie Konfederaci nie mogli strzelać, bo nie widzieli ich dobrze. W dodatku atak był dosyć chaotyczny, a nie skoordynowany, co w przedziwny sposób przyniosło mu też powodzenie.


Pewna analogia do I WŚ i niemieckich grup szturmowych z 1918 roku się nasuwa, zwłaszcza w przypadku Fortu Stedman.
MaciejK
Caporal
Posty: 69
Rejestracja: piątek, 7 października 2011, 11:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: MaciejK »

Praca Kerra jest dość stara.
Współcześni historycy skłaniają się ku tezie, że karabin gwintowany nie miał większego wpływu na wojnę secesyjną, gdyż większość żołnierzy nie umiała go właściwie używać.

Ciekawszy jest artykuł p. Stanage, pokazujący że do prowadzenia ognia na daleki dystans z karabinu gwintowanego kluczowa była ocena odległości. A żołnierze amerykańscy nie byli w tym szkoleni (tak jak byli na przykład szkoleni francuscy szaserzy w Vincennes).
Dlatego większość pojedynków ogniowych rozgrywała się na dystansie do 100m.

Są wspomnienia oficera oglądającego pobojowisko pod Franklin, że o ile pamiętam, 80% zabitych konfederatów leżała do 50m przed pozycjami federalnymi, i to pomimo zupełnie płaskiego i odkrytego terenu po którym atakowali.
Awatar użytkownika
Nico
Général de Division
Posty: 3838
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 10:50

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Nico »

Torgill pisze:Wydaje mi się jednak, że w sprzyjających warunkach karabiny gwintowane miały bardzo duży wpływ na walkę.
W sprzyjajacych warunkach jest tutaj slowem kluczem ;). W sprzyjajcych warunkach rowniez frontalne ataki byly skuteczne (Missionary Ridge 1863, Spotsylvania (12 Maja) 1864).
Niech żyje Napoleon! - wołaj ludzie tkliwy
niech żyje po tysiąc lat (kto z nas będzie żywy),
Niech Polak ostatni z tym czuciem umiera
A hasło: Napoleon! niech mu usta zwiera!
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

Nico pisze:
Torgill pisze:Wydaje mi się jednak, że w sprzyjających warunkach karabiny gwintowane miały bardzo duży wpływ na walkę.
W sprzyjajacych warunkach jest tutaj slowem kluczem ;). W sprzyjajcych warunkach rowniez frontalne ataki byly skuteczne (Missionary Ridge 1863, Spotsylvania (12 Maja) 1864).
Kwestia jak często takie sprzyjające okoliczności się zdarzały (w przypadku ognia karabinowego).

Poza tym nie można przecież stwierdzić, że karabin gwintowany nie miał żadnego wpływu na walki w trakcie wojny secesyjnej.
Karabin gwintowany i jego siła ognia praktycznie wyeliminowała frontalne szarże kawalerii na piechotę i potrzebę formowania przez piechotę czworoboku w celu odparcia jazdy - o ile dobrze pamiętam czworobok tworzono tylko raz i to na początku wojny, oczywiście według regulaminu z lat 50-tych (Hardee). Zatem była jednak różnica.
Druga kwestia to ataki w kolumnach typu napoleońskiego (pułkowych) - praktycznie ich nie stosowano.

Co do celności to znalazłem fajny fragment opisujący atak 26 pułku piechoty z Georgii pod Groveton (sorki, że po angielsku).
Captain James S. Blain of the 26th Georgia Infantry knew what it was
like to be on the receiving end of these volleys. He indicated the
Georgians had been "ordered in just after dark." They "marched steadily
across an open field for about 400 yards, over which the balls were flying
by the thousands." Brigadier General Lawton was determined to press
on. He ordered a charge. Captain Blain admitted: "The Yankees did
fearful execution; men fell from the ranks by the dozens."
Zatem mamy akcję po ciemku, gdzie jednak strona przeciwna otwiera ogień z odległości 400 jardów. Nie ma jednak niestety informacji o stratach w tej pierwszej części ataku. Za to na bliskim dystansie "ludzie padali tuzinami" przy próbie ataku.

Z drugiej strony w tej samej bitwie opisane są wymiany ognia na dystansach 100, 80, a nawet 50 jardów właśnie.

Czytam teraz Fredricksburg i podaje się tam przykład, że w trakcie ataku na kamienny mur (na Marye's Heights) konfederacka piechota rozpoczęła ostrzał z około 200 jardów. W sumie dystans "napoleoński" nie wykorzystujący większego zasięgu karabinu gwintowanego.
MaciejK pisze:Ciekawszy jest artykuł p. Stanage, pokazujący że do prowadzenia ognia na daleki dystans z karabinu gwintowanego kluczowa była ocena odległości. A żołnierze amerykańscy nie byli w tym szkoleni (tak jak byli na przykład szkoleni francuscy szaserzy w Vincennes).
Hmm. Pytanie, czy strzelając do celu wielkości całego regimentu (w linii), zatem długiego na ponad 100 metrów i wysokiego powiedzmy na 1.60, potrzeba aż tak dobrych umiejętności strzeleckich?

Może jednak różnica tkwi w tym, że ogień karabinowy był co prawda stosowany na podobnych odległościach (z racji wyszkolenia żołnierzy, terenu itd.), ale na tych bliskich odległościach był jednak bardziej zabójczy (celniejszy) od muszkietowego?

Na koniec ciekawy link:
http://johnsmilitaryhistory.com/cwarmy.html
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

(...)
Hmm. Pytanie, czy strzelając do celu wielkości całego regimentu (w linii), zatem długiego na ponad 100 metrów i wysokiego powiedzmy na 1.60, potrzeba aż tak dobrych umiejętności strzeleckich?
Tak. Różnica w nastawie celownika na 100 a na 150 czy 200 metrów mogła powodować przenoszenie ognia.

Na bliskich (100m) dystansach celność broni gładkolufowej była porównywalna z bronią gwintowaną; znaczne różnice pojawiały się na dystansie 150m i większym.

Poza tym podany w linku jest procent strat ale bez rozróżnienia na straty od broni ręcznej/artylerii/bagnetu.

W podanym linku masz podany graficznie skutek mylnej oceny dystansu.
Właśnie jeszcze raz go czytam. Rzeczywiście, ciekawa sprawa z tym przenoszeniem.
W linku piszą też, że tylko niektórzy harcownicy (głównie konfederaccy) mieli korzyści ze strzelania karabinami gwintowanymi - oni uczyli się strzelać.

Swoją drogą (poza tym tematem) bardzo ciekawie wyglądają wszystkie stwierdzenia o znacznie gorszej pracy sztabów i generalnym ich słabym poziomie (również mniejszej ilości sztabowców, kurierów itp.) niż w czasie wojen napoleońskich, co skutkowało bardzo słabą kontrolą podległych wodzom jednostek.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Neoberger »

Torgill - wyabstrahowana z realiów broń wszelkiego typu może często prowadzić do mylnych wniosków.
Ciekawie na ten temat pisał swego czasu nasz Jarosław Dąbrowski o wojnie austriacko-pruskiej.

Ja tylko a propos odpierania szarż kawalerii przez linię z bronią gwintowaną jako novum. To akurat wielokrotnie udawało się piechocie z bronią gładkolufową w XVIII wieku. Bodajże pod Minden i podczas wojen turecko-rosyjskich.

A jeszcze lepsza broń niż w czasie wojny secesyjnej nie zrażała dowódców do stosowania ataków kolumnami kompanijnymi przez cały XIX wiek i na początku XX. I bardzo często z powodzeniem. A, że były straty...

Swoim studentom zawsze mówiłem, że uczą się z von Clausewitza nie tego cytatu.
Najważniejszy jest ten:
Walka jednak jest zmierzeniem się sił duchowych i fizycznych za pomocą tych ostatnich.
Rozumie się, że sił duchowych nie można wykluczyć, gdyż stan duszy ma przecież decydujący wpływ na siły wojenne.
;)
Berger
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

Dzięki serdeczne wszystkim dyskutantom za wypowiedzi - myślę, że postronny czytelnik wiele się dowie, podobnież i ja znalazłem kilka nowości :)

Pewnym podsumowaniem niech będzie tekst z podlinkowanej strony Johna Hamilla: http://johnsmilitaryhistory.com/cwarmy.html

The Civil War was not particularly modern tactically, but it was not fought using the tactics of Napoleon I either. Regardless of the reasons - technology, tactics, terrain, command and control problems - or more likely a mixture of all these things - circumstances tended toward making Civil War combat less decisive than Napoleonic combat. Whether Napoleonic combined arms cooperation was still possible on a large scale during the Civil War is debatable. But the advent of rifled muskets doesn't explain this failure. Advances in artillery technology had more effect, but even these changes don't offer a complete explanation. Command, control, and communications problems, along with difficult terrain, made decisive battle more difficult to achieve. Numerous are the examples of Civil War battles on the verge of decisiveness - but without that final step that would have annihilated the enemy - Shiloh, Second Manassas, Antietam, Gettysburg, Chickamauga. Perhaps this failure to achieve decisive results encouraged the late-war custom of entrenching, although there are other explanations. The Prussian observer Justus Scheibert argued that breastworks were "safeguards against panic". (Scheibert 50) Modern historian Earl Hess argues that troops entrenched as a reaction to the shock of battle. Others point out that entrenching freed up troops to turn or flank the enemy - so entrenching was essentially a method to facilitate maneuver - one which had the opposite effect. Only one side had to entrench in order to force their opponent to do so. To do otherwise was just too risky, and there was no turning back. All of these explanations have validity. The 1864 campaigns little resemble those of 1862 or 1863. Battle lines were stretched thinner, putting commanders even more out of touch with the situation, and making armies even more difficult to control than before. At any rate, battle tactics had failed. Perhaps the use of entrenchments was inevitable, with a bloody attritional struggle like the Overland and Petersburg Campaigns being the predictable result.

Poniżej moja niedoskonała próba tłumaczenia :)
Wojna secesyjna z taktycznego punktu widzenia nie była nowoczesna, ale również nie była prowadzona za pomocą taktyki napoleońskiej. Bez względu na powody - technikę, taktykę, teren, czy problemy z dowodzeniem, albo co bardziej prawdopodobne, połączenie ich wszystkich, okoliczności sprawiły, że walka w trakcie wojny secesyjnej była mniej rozstrzygająca niż w epoce napoleońskiej. Czy napoleońska metoda działania połączonych broni była możliwa do zastosowania w dużej skali podczas wojny secesyjnej, pozostaje ciągle kwestią dyskusyjną. Ale nadejście muszkietów gwintowanych nie wyjaśnia tej porażki. Postępy w technologii artyleryjskiej miały większy wpływ, ale nawet te zmiany nie dają całkowitego wyjaśnienia. Dowodzenie i kontrola oddziałów wraz z problemami z komunikacją, a także trudnym terenem, sprawiły, że zdecydowane rozstrzygnięcia w bitwach były trudniejsze do osiągnięcia. Bardzo liczne są przykłady bitew wojny secesyjnej, będących na granicy całkowitego rozstrzygnięcia - ale bez tego ostatecznego kroku, który zniszczyłby całkowicie przeciwnika - Shiloh, Drugie Manassas, Antietam, Gettysburg, Chickamauga. Być może porażki w osiągnięciu zdecydowanych rozstrzygnięć zachęciły do stosowania w późniejszej części wojny okopów, aczkolwiek istnieją też inne wytłumaczenia. Pruski obserwator Justus Scheibert argumentował, że umocnienia były zabezpieczeniem przed paniką.
Współcześni historycy jak Earl Hess argumentują, że żołnierze okopywali się jako reakcja na bitewny szok. Inni wskazują, że okopywanie pozwoliło zwrócić się na flankę przeciwnika, więc okopywanie było swoistą metodą wykonywania manewrów, która miała jednak odwrotny efekt. Wystarczyło tylko aby jedna strona zaczęła się okopywać, żeby druga była zmuszona zrobić to samo. Inne działanie było zbyt ryzykowne i nie było już odwrotu. Wszystkie te wyjaśnienia mają swój czas obowiązywania. Kampanie 1864 roku w bardzo mały stopniu przypominają te z 1862 i 1863. Linie wojska w czasie bitwy były bardziej rozciągnięte, sprawiając, że dowódcy mieli jeszcze mniej wiadomości o sytuacji, a dowodzenie całymi armiami było jeszcze trudniejsze niż wcześniej. Na każdym poziomie taktyka bitewna zawiodła. być może używanie okopów było nieunikniona, z krwawymi, wyniszczającymi kampaniami w stylu Overland, czy Petersburga jako przewidywanym rezultatem.



PS.
Swoim studentom zawsze mówiłem, że uczą się z von Clausewitza nie tego cytatu.
Najważniejszy jest ten:
Walka jednak jest zmierzeniem się sił duchowych i fizycznych za pomocą tych ostatnich.
Rozumie się, że sił duchowych nie można wykluczyć, gdyż stan duszy ma przecież decydujący wpływ na siły wojenne
Świetne i prawdziwe :)
MaciejK
Caporal
Posty: 69
Rejestracja: piątek, 7 października 2011, 11:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: MaciejK »

To ja tylko polecę książki:

Paddy Griffith. Battle Tactics of the Civil War
Earl J. Hess. Civil War Infantry Tactics: Training, Combat, and Small-Unit Effectiveness
oraz (mniej)
Brent Nosworthy. The Bloody Crucible of Courage: Fighting Methods and Combat Experience of the Civil War

No i trudno mi się zgodzić z twierdzeniem, że "taktyka bitewna zawiodła".
Do końca wojny obie strony używały takich samych linii, kolumn dywizjonowych i kompanijnych jak na początku.
MaciejK
Caporal
Posty: 69
Rejestracja: piątek, 7 października 2011, 11:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: MaciejK »

(...)
- okopywanie się w dalszej części wojny wynikało z tego, że w kolejnych bitwach udowadniano, że choćby minimalne umocnienia dawały znaczną przewagę obrońcy.
Np wzgórze Culpa pod Gettysburgiem czy pozycje Thomasa pod Chickamauga.
Te drugie to chyba jest cezura na zachodzie.
Thomas odparł ataki frontalne z minimalnymi stratami, a umocnienia były inicjatywą dowódców dywizji o ile pamiętam i nieomal a zakazano by ich wznoszenia. Wydarzenia drugiej połowy dnia pokazały jaka siła w nich tkwiła i to otworzyło oczy sceptykom.
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

(...)
Przezbrojenie z broni gładkolufowej na gwintowaną miało dwa skutki: zwielokrotniło straty i wzmocniło znaczenie taktycznej obrony. Do oficerów szkolonych w tradycyjnej taktyce i z wyniesionymi z niej doświadczeniami zmiany docierały powoli. Raz za razem generałowie obu stron nakazywali staromodne ataki zwartych formacji piechoty. Ze skutecznym zasięgiem ognia 275 – 375 metrów obrońcy dziesiątkowali takie ataki. Artyleria traciła na znaczeniu jako broń ofensywna ze względu na słabą celność i zawodność pocisków na dalekich dystansach. Nie mogła też podążać za piechotą, gdyż wprawny strzelec mógł trafić kanoniera – a na pewno konia – na dystansie do pół mili. Strzelcy wyborowi brali także na cel oficerów przeciwnika, co pomaga wyjaśnić wyższy wskaźnik śmiertelności wśród oficerów – zwłaszcza generałów – niż wśród szeregowców. Oficerowie obu stron wkrótce nauczyli się obywać bez koni i nosić mundury żołnierskie tylko z naszytymi pagonami wskazującymi na rangę. Staroświeckie szarże kawalerii przeciwko piechocie, już wcześniej zanikające, stały się przestarzałe w obliczu karabinów mogących powalić konia na długo przed tym, zanim jego jeździec mógł wykorzystać szablę czy pistolet. Wojna secesyjna przyspieszyła ewolucję taktyki spieszonej kawalerii, w której koń stawał się środkiem transportu a nie bronią sama w sobie.
Z biegiem czasu doświadczenie nauczyło żołnierzy nowej taktyki narzuconej przez broń gwintowaną. Formacje piechoty rozluźniły się przekształcając się w coś w rodzaju olbrzymiej tyraliery w której żołnierze posuwali się naprzód zrywami, wykorzystując osłonę zapewnianą przez teren aby przeładować, zanim posunęli się naprzód o kolejne metry i działając w dwu – trzy osobowych grupkach ładując i strzelając naprzemian aby utrzymać ciągłość ognia w miejsce salw. Jednak oficerowie mieli trudności z utrzymaniem kontroli nad większymi jednostkami wykorzystującymi tę taktykę w erze bez radia. To ograniczało jej wykorzystanie i zmuszało do zachowania ataków w zwartym szyku – w niektórych przypadkach do końca wojny.
I chociaż taktyka luźniejszego szyku pozwalała czasami odnieść zwycięstwo, to nie przywróciła dominacji taktyki ofensywnej zwłaszcza, gdy obrońcy przy każdej okazji zaczęli kopać okopy i budować umocnienia jak to miało miejsce w 1863 i 1864 r. Stało się pewnikiem, że atakujący musi mieć przynajmniej trzykrotna przewagę aby przerwać linię okopów obsadzonych przez niezaskoczonego nieprzyjaciela. Okradziona przez broń gwintowaną z części swojego potencjału ofensywnego artyleria funkcjonowała najlepiej w obronie, ostrzeliwując atakującą piechotę szrapnelami i kartaczami (jak pod Malvern Hill) niczym gigantyczny obrzyn. Pomimo okazjonalnych sukcesów frontalnych ataków takich jak Gaines’ Mill, Chancellorsville i Chickamauga dla Konfederatów i Missionary Ridge i Cedar Creek dla Unii, obrona zwykle odpierała ataki frontalne. Wychowani w romantycznej wojskowej tradycji, sławiącej „atak” i „męstwo”, południowi żołnierze ciężko ucierpieli podczas swoich ataków w bitwie siedmiodniowej. Słusznie D. H. Hill wspominał po latach ciała powalone dziesiątkami przed pozycjami Unii pod Gaines’ Mill: „Wydawało się wielką rzeczą atakować na baterię artylerii czy okopy wypełnione nieprzyjacielską piechotą...Hojnie szafowaliśmy naszą krwią w tamtych dniach” .
W 1862 i 1863 r. armie Konfederacji podejmowały atak w sześciu z dziewięciu stoczonych bitew w których łączne straty obu stron przekroczyły 15 000 ludzi. Chociaż wygrali dwie z nich (Chancellorsville i Chickamauga) a w trzeciej odnieśli strategiczny sukces (bitwa siedmiodniowa) ich łączne straty w tych sześciu bitwach przewyższały straty Unii o 20 000 ludzi (89 000 do 69 000). Wiosną 1864 r. sytuacja się odwróciła, gdy Grant poniósł straty dwukrotnie większe niż Lee gdy jankeska armia podjęła ofensywę od Wildernesss do Petersburga. Poszukiwanie przez obie strony zwycięstwa poprzez ataki w starym stylu okazało się być ślepa uliczką w nowej erze broni gwintowanej. Taktyczna dominacja obrony pomaga wyjaśnić, czemu wojna secesyjna była tak długa i krwawa. Karabin i okop rządziły polami bitew wojny secesyjnej równie niepodzielnie, co karabin maszynowy i okop rządziły w I wojnie światowej.
Ciekawy fragment, ale bardzo tradycyjny.
Raz za razem generałowie obu stron nakazywali staromodne ataki zwartych formacji piechoty. Ze skutecznym zasięgiem ognia 275 – 375 metrów obrońcy dziesiątkowali takie ataki. Artyleria traciła na znaczeniu jako broń ofensywna ze względu na słabą celność i zawodność pocisków na dalekich dystansach. Nie mogła też podążać za piechotą, gdyż wprawny strzelec mógł trafić kanoniera – a na pewno konia – na dystansie do pół mili.
Czyli zupełnie odmienne podejście, podobne do tego z lat 80-tych. Strzelanie na ponad 300 metrów z karabinów, słaba artyleria (a gdzie np. dane o Parrotach, czy 3-calówkach, które na 1.5 kilometra znosiło może kilkadziesiąt centymetrów. Nie mówiąc o rzadkich, ale jednak wykorzystywanych Widhworthach - prawdziwych snajperkach wśród armat).

Co do kawalerii i wcześniej poruszanej kwestii braku stosowania zasady połączonych broni, niczym w epoce napoleońskiej, to ważna była chyba relatywna słabość i nieliczność jazdy w tej wojnie. Mimo wszystko w wojnie prusko - austriackiej, czy nawet francusko - pruskiej, kawaleria odegrała jeszcze pewną rolę, choć broń była drastycznie nowocześniejsza (podobno z Chassepota dobry strzelem mógł wystrzelić nawet 14 razy - nijak to się ma do karabinów z wojny secesyjnej, może poza Spencerami).
- brak rozstrzygających bitew wynikał głównie z tego, że nie ścigano pobitego przeciwnika - najczęściej z jednego z trzech powodów: brak kawalerii; zmęczenie żołnierzy; skuteczne działania osłaniające prowadzone przez część lub całość pobitej armii. Czasami (McClellan) dochodziła do tego nieudolność dowódcy.
Do mnie przemawia jednak również nieefektywność systemu dowodzenia i brak rezerw (zatem bliżej do XVIII wieku). Tam gdzie spore rezerwy były - jak pod Antietam zawinił sam McClellan.
W trakcie wojen napoleońskich pościgi były prowadzone często mimo zmęczenia armii, ale tam właśnie brały w nich udział rezerwy (niezmęczone) i liczna jazda (czego nie było w ACW). Zatem mamy wojnę prymitywniejszą niż toczone 50 lat wcześniej.

A co do tych 90% to chyba nie jest możliwe całkowite ustalenie tych procentów, bo nie ma takich danych. Rany karabinowe, od kartaczy, czy szrapneli były często nie do odróżnienia.
MaciejK
Caporal
Posty: 69
Rejestracja: piątek, 7 października 2011, 11:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: MaciejK »

(...)
Ze skutecznym zasięgiem ognia 275 – 375 metrów obrońcy dziesiątkowali takie ataki.
A gdzie "zdziesiątkowano" jakiś atak ogniem karabinowym na "275-375 metrów" ?
wprawny strzelec mógł trafić kanoniera – a na pewno konia – na dystansie do pół mili.
Potrafili, ale pojedyńczy żołnierze i to z wyspecjalizowanych jednostek. W statystycznej brygadzie takich żołnierzy nie było. Te wszystkie bataliony CSA zwane "shapshooters" nie miały szkolenia w prowadzeniu ognia na daleki dystans, w ANW przed 1864 przynajmniej.
Strzelcy wyborowi brali także na cel oficerów przeciwnika, co pomaga wyjaśnić wyższy wskaźnik śmiertelności wśród oficerów – zwłaszcza generałów – niż wśród szeregowców.
Czy na pewno ? Poproszę o przykłady. Znany jest przypadek gen. Sedgwicka i ten jest cytowany najszerzej. Ale inni ? Reynolds zginął raczej od kuli zwykłego piechura. Lyon także. Jackson, hmmmm.... wiadomo. Generałowie często stawali na pierwszej linii i dlatego straty wśród nich były duże.
Formacje piechoty rozluźniły się przekształcając się w coś w rodzaju olbrzymiej tyraliery w której żołnierze posuwali się naprzód zrywami, wykorzystując osłonę zapewnianą przez teren aby przeładować, zanim posunęli się naprzód o kolejne metry i działając w dwu – trzy osobowych grupkach ładując i strzelając na przemian aby utrzymać ciągłość ognia w miejsce salw.
W apogeum wojny pozycyjnej - pod Petersburgiem, wszystkie ataki unii prowadzone były w liniach. Co ciekawe, pułki podchodziły na pozycje w kolumnach kompanijnych albo dywizjonowych, ale sam atak prowadzony był linią. Pierwszy rzut jednostek zawsze szedł w linii. Dotyczy to także przełamania pozycji konfederackich 2 kwietnia.
Jedynym atakiem wykorzystującym nowatorską taktykę było natarcie na fort Stedman. Ale po początkowych sukcesach ten atak utknął, głównie z powodu niemożności kontrolowania luźnych jednostek.
brakiem możliwości używania amunicji rozpryskowej (kartacze/szrapnele)
Działa gwintowane wyposażone były w kartacze i szrapnele.
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 435 times
Kontakt:

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: Torgill »

(...)
Choćby pod Gettysburgiem czy Fredericksburgiem. Zwłaszcza w tej drugiej bitwie ataki załamywały się pod ogniem w odległości, w której przy broni gładkolufowej żołnierze dopiero myśleliby o oddaniu salwy i ruszeniu do ataku. To samo było wszędzie tam, gdzie atak następował po odkrytym terenie (np. pod Kennesaw Mountain).
Tylko to są te "sprzyjające okoliczności" o których pisał Nico. Poza tym tam ważne są jeszcze dwie kwestie:
1. Nie wiemy ile strat zadały karabiny na odległości 300 - 100 metrów, a ile na ostatnim dystansie 100 metrów.
2. Trzeba pamiętać, że atak konfederacki był również ostrzeliwany przez unijną artylerię, w tym był to również niszczycielski ostrzał flankowy.

Fredericksburg - pisano o tym, że największe straty po stronie Unii przy Marye's Heights i murze nastąpiły wtedy, kiedy regimenty zatrzymały się i zaczęły ostrzeliwać. Oczywiście poniosły one straty wcześniej, ale to ogień z bliska powstrzymał ostatecznie ich ataki, nawet brygady irlandzkiej. Są fajne opisy jak to brygada irlandzka kilka razy podnosiła się do ataku ale z odległości kilkudziesięciu metrów ponosiła horrendalne straty. Podobno niektórzy Konfederaci nawet wiwatowali widząc ich bohaterstwo.

Patrząc na dane o strzelaniu, celowaniu, dymie itd., przychylałbym się raczej do opinii, że powyżej 100 metrów oddziały ponosiły stosunkowo niewielkie straty od ostrzału, a na bliskiej odległości bardzo duże.
Jeśli chodzi o artylerię to stanowisko Hunta wyciągnę w domu - pisano o tym w książce opisującej wszystkich dowódców Gettysburga po obu stronach od szczebla brygady w górę. Była tam wzmianka o nieprzydatności według niego artylerii gwintowanej do odpierania ataków piechoty.
Tylko, że Hunt mógł opisywać konkretną sytuację w konkretnym przypadku bitewnym. Z Parrotami o ile dobrze pamiętam był też problem niezawodności, w sensie awarii. Hunt mógł po prostu lubić Napoleony, bo były łatwiejsze. Napoleony miały też więcej kulek w kartaczach, więc mogły być skuteczniejsze na bliskich dystansach (większa siła rażenia), ale już na daleki dystans Parroty radziły sobie lepiej. Nie mówiąc o 3-calówkach czy Whithworthach.
MaciejK
Caporal
Posty: 69
Rejestracja: piątek, 7 października 2011, 11:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wpływ karabinu gwintowanego na taktykę piechoty w ACW

Post autor: MaciejK »

Pod Gettysburgiem to artyleria zadawala większość strat na daleki dystans. W Trudeau znalazłem opis że któryś z pułków unii czekał aż atakujący podejdą na 100 jardow.

Po bitwie pod Franklin gen. Cheatham stwierdził, że przytłaczającą wiekszosc ciał konfederatów leżała do 50 jardów od pozycji federalnych. Hood gdy dowodził armią Tennessee instruował swoich oficerów żeby nie pozwalali prowadzić ognia na dalekim dystansie.

W "Civil War Infantry Tactics" Hess wymienia właśnie książkę McPhersona jako prezentującą stare (czyt. przestarzałe) podejście do broni gwintowanej w tej wojnie.
Ja wiem, że jest to słowo historyka przeciwko słowy innego historyka, niemniej Hess powołuje się na ogromną liczbę official records, które przestudiował i twierdzi, że dawni historycy przyjmowali tezę o rewolucyjnym wpływie tych karabinów niejako a priori i dopasowywali wnioski do tej tezy, nie podając dowodów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XIX wieku”